Data: 2007-07-29 21:42:00
Temat: Re: Dlaczego zginęli?
Od: Fragile <e...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
On 29 Lip, 22:41, Marek Krużel <f...@g...pl> wrote:
> Dnia Sun, 29 Jul 2007 13:13:43 -0700, Fragile napisze
>
> >> >> hmm... jeżeli naprawdę lubisz jak Ci się ktoś wreszcie zaczyna
> >> >> nudzić, to jak najbardziej popieram...
>
> >> > Hmm... A co ma piernik do wiatraka? Masz jakis problem ze
> >> > zrozumieniem powyzszych slow z mojego poprzedniego postu??
>
> >> a co ma cytat do wiatraka? ano tyle ma, że reszta postu nie jest
> >> nieistotna, tzn jest tylko względem tego cytatu kontekstem odnoszącym
> >> go do jakiejś rzeczywistości...
>
> > Skoro tak uwazasz :)
>
> niezupełnie, pisząc to nie pamiętałem co w nim było
Ladnie to tak, odpiswac nie pamietajac na co, Franek? ;)
> i dopowiedziałem
> sobie że zapewne jakieś banały jako wstęp do puenty ;)
A dopowiadaj, dopowiadaj sobie. Bylebys mial z tego frajde. :)
> > Jesli chodzi o mnie, to nie mam problemu ze stosowaniem w zyciu slow,
> > ktore niesie ze soba dany cytat, czy caly moj post. Slowa te napisalam
> > jednak do osoby, ktora miala jakies 'rozterki' zwiazane z wypadkiem,
> > ktory sie wydarzyl.
>
> rozumiem, pomyślałaś sobie, że ludzi myślą o głupotach, w rodzaju
> 'gdzie był Bóg', czyli w gruncie rzeczy jak zwykle o sobie, zamiast
> pomyśleć co zrobić żeby odejścia nie wydawały się takie smutne? ;)
Nie zupelnie. Dziwi mnie jednak fakt, iz ludzie za wszelka cene chca
wszystko wiedziec i rozumiec. Dlaczego zgineli? Gdzie byl Bóg? Co to
za pytania? A dlaczego wczoraj umarło niemowle na stole opeacyjnym? A
dlaczego sie narodzilo? Czy ludzie naprawde nie widza sensu tego
wszystkiego? I tego przykrego/smutnego/tragicznego (w naszym pojeciu),
i tego radosnego? Dlaczego nikt nie pyta o sens radosci? Dlaczego
tylko smutne wydarzenia prowokuja niektorych ludzi do glebszego
zastanowienia sie nad zyciem i zadawania pytan, na ktore kazdy i tak
ma swoja wlasna odpowiedz?
> >> jeśli chodzi o cytat... wątpię by dało się dać innym wiele więcej od
> >> siebie,
>
> > 'Dac wiele wiecej' niz co?
>
> no więcej niż się dało...
Uwazam, ze dalo by sie dac wiecej...
> > Sadze, ze kazdy daje tyle, ile chce.
>
> rozumiem, żadne naciski nie istnieją... ;)
Moze niektorzy dzialaja pod presja. Jednak takie dawanie nie wyplywa z
serca, nie jest szczere. A chyba nie o to chodzi...:)
> > Nie kazdy natomiast zdaje sobie sprawe z tego, ze to byc moze zbyt
> > malo i ze kiedys, kiedys moze zalowac, ze nie dal z siebie wiecej.
>
> jakie to ma znaczenie w obliczu nieistnienia? ;)
Mam na mysli czlowieka, ktory tu zostaje, jego przyszlosc, a nie tego,
ktory odchodzi.
> >> gdy zaś odejdą na szczęście nie ma już ani takiej potrzeby, ani
> >> możliwości,
>
> > Wszyscy na raz nie odejda.
>
> rzeczywiście, prawdopodobnie nie wszyscy
>
> > Zawsze beda w poblizu inni ludzie, ktorym bedziemy mogli dac
> > wiecej niz dotychczas, wiedzac, ze tu i teraz jest ten
> > odpowiedni moment, ze pozniej moze byc za pozno.
>
> no jeśli zasłużyli na to, albo naprawdę tego potrzebują,
> to czemu nie... tylko komu by się chciało?... :)
Haha, coz za kalkulacja i wyrachowanie, lenistwo i egoizm :) Czyz nie?
Jesli sie myle, prosze o sprostowanie:)
> >>za to jest nastrój
> >> dla tych kilku słów, które być może kogoś... wzruszą.
>
> > Nie wiem, czy kogos wzrusza czy nie, i jakos mnie to nie interesuje.
>
> aha, nieważne czy wzrusza, czy zawstydza, liczy się efekt... ;)
Jaki efekt? Ze niby dla efektu cos napisalam? Dajze spokoj...
> > W moim zyciu te slowa istnieja na co dzien.
>
> no nie wstyd Ci tak zawstydzać nieznajomych? ;)
Jesli zawstydzam, a watpie, to nieswiadomie.
> to i tak do niczego nie zmotywuje... ;)
A powinno? Nikogo nie motywowalam, i nie mialam zamiaru. Powtorze -
wyrazilam swoje zdanie, odpowiadajac na pytanie siostry.
> > Napisalam swoje zdanie. Nie po to, by wzruszac, ale po to,
> > by siostrze cos byc moze uswiadomic, cos, co chyba wie,
> > ale moze o tym zapomina.
>
> na moje oko to ona tylko tak prowokuje
A moze sie nudzi? A moze rzeczywiscie jest bardzo zagubiona? Mozemy
sobie tak spekulowac, tylko po co? I co to da? :)
> >> jeszcze to pytanie na końcu... lubisz się asekurować? :)
>
> > Po kiego diabla? Asekuruja sie ludzie niepewni swojego stanowiska,
> > swojego zdania. Ja swojego zdania, ktore wyrazilam jestem pewna.
>
> zatem to pytanie było raczej ofensywne niż defensywne,
:)
> taka zaczepka? :)
Pewnie ;)
> > Co nie znaczy, ze je narzucam i uwazam za jedyne sluszne.
> > Wcale nie :)
>
> no teraz to już na pewno się asekurujesz ;)
Pewnie ;)
--
Pozdrawiam,
Fragile
|