Data: 2003-02-13 15:43:30
Temat: Re: Do 'oddzielnieśpiacych'
Od: "brow\(J\)arek" <b...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Sowa" <s...@w...pl> napisał w wiadomości
news:b2frhq$9fo$1@news.onet.pl...
>
> Użytkownik "brow(J)arek" <b...@w...pl> napisał w wiadomości
> news:b2edm4$lv6$1@atlantis.news.tpi.pl...
>
> > A z drugiej strony znam kobiety dla których małżeństwo, dzieci,
praca
> > i setka innych obowiązków nie były przyczynkiem do odstawienia
męża na
> > bocznicę...
>
> Może oni inaczej rozumieją
jacy ONI... ja o kobietach pisalem
>- odstawienie na bocznicę - bo jeśli facet (wg.
> mnie) akceptuje siebie jako męża i ojca, a związek to nie tylko
udany seks
> tak jak na początku i bycie pępkiem świata w swym małym stadle, to
łatwiej
> mu przetrwać, czasową było nie było niedyspozycje żony.
A co jeśli do pełni szczęścia brakuje TYLKO udanego (w sensie
ilościowym) pożycia seksualnego ?
> > Czy naprawdę małżeństwo, dzieci, praca i wspólne problemy muszą
> > niszczyć intymne więzi (które jak już ustaliliśmy pierwotni
układały
> > się bardzo pomyślnie ?
> >
> > Bo wg. mnie wręcz przeciwnie...
>
> Nie, nie muszą i nie zniszczą ich, jeśli pod pojęciem "więzy
intymne" kryje
> się coś więcej, niż życie seksualne
Nic więcej się nie kryje - pozostałe w mojej terminologii to "więzi
uczuciowe"
> Ciekawe, że kryzys na ogół wybucha na tym punkcie, w momencie kiedy
kobieta
> też potrzebuje wyjątkowego wsparcia.
Ciekawe, ze na ogół kiedy kryzys wybucha... to okazuje się, że kobieta
akurat jest w momencie w którym potrzebuje wyjatkowego wsparcia...
UWAGA: Sowo nie rozpatruj sprawy przez pryzmat macierzyństwa i małych
dzieci bo nie to miałem na myśli. Niestety "zimne" kobiety nie są
związane znakiem równości z hasłem "niemowlak, małe dziecko".
[ciach cały wywód o kobietach i małych dzieciach bo nie o to mi
chodziło]
> I może temu też, że przeciętna kobieta pierwej łeb sobie urwie,
zanim się
> przyzna że normalnie nie daje rady.
Kurcze jakoś nie miałem trudności w spotkaniu tych, które bardzo
czesto twierdzą, że nie dają rady (w różnych sprawach).
>Puchaty mi
> mówił, że taka babska natura - wykończyć inne babki, co by nie
robiły
> konkurencji (czy jakoś tak). :-P
A jak już zdobędą monopol... to dalszy ciąg historii znamy.
> Chciałam zaznaczyć, że traktuję ten wątek jako pole do roztrząsania
ogólnych
> problemów mąż/ żona /dzieci i kto gdzie śpi, dotyczących w
mniejszym, czy
> większym stopniu różnych związków, a nie konkretnych relacji,
konkretnych
> grupowiczów.
Więc ja zaznaczam, że mam tak samo. Moje relacje z małżonką na "tym
polu" nigdy nie były zaburzone w jakimś wyjątkowo silnym stopniu. Od
ostatniej rozmowy to w ogóle jest REWELACYJNIE (tu mocno walnąłem w
niemalowane).
Więc moje wszelakie rozważania w niniejszym wątku proszę traktować
jako teoretyczny przyczynek do poznania (niektórych) konfliktów w
partnerskim związku.
--
brow(J)arek pozdrawia
|