Data: 2004-10-01 18:19:02
Temat: Re: Dorastający terrorysta emocjonalny
Od: "... z Gormenghast" <a...@p...not.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
TT w news:2s0j4kF1g5833U1@uni-berlin.de...
/.../
> > Masz rzeczywiście jakiś dylemat z tym "z powrotem?" - ?
O co tu chodziło?;)) Już po dwóch dniach mam kompletnie odwrotnie,
niż taki jeden globtroter przemysłowiec, co po roku, pamięta co był
komu winien :).
Już zaglądam....
> > Zderzenie z rzeczywistością /rzeczywistą krytyką/ też bywa zdrowe.
> > Stawia (z powrotem?) na Ziemię.
> Dzisiaj miałem chęć zapytać taką jedną dyszyczkę ze świata realnego,
> czy aby nie za bardzo mnie wyidealizowała.
One zawsze idealizują.
Nawet jak na starcie nic a nic się nie starasz - też widzą anioła ;).
> All... a gdyby tak założyć, że najnormalniej w świecie czasem brakuje mi
> środków do tego, aby wiernie przekazać to co mam na myśli. Ba! Mało
> tego. Wiesz ile trwa obrót mojej spirali? Niby różnie. Tydzień? Miesiąc?
> Rok? A jak to zminimalizować do kilu milisekund? Masz jakiś pomysł? :))
Chciałbyś coś przeskoczyć. Bez wysiłku, bez mdłości...
Jeśłi tak, to nadal nie wyczuwasz jednego z najgłośniejszych przesłań -
do tego _nie_ma_innej_drogi_, jak _samodzielna_.
Pomysły ciągle podsuwam, w miarę skromnych możliwości.
[...]
> > Swoja drogą, szkoda, ze * Kachna * nie wspiera nas już swym
> > "złotym środkiem"... W nim tkwi wiele dobrych rozwiązań.
> Co powoduje, że jedni 'mieszkają' tutaj na trochę, inni trochę dłużej a
> jeszcze inni są TU zawsze? Starałeś się Allu kiedyś odnaleźć (to będzie
> przykład) podobieństwa u osbów piszących "myśłi" zamiast "myśli"? :))
> Celowo? Za długo przyciśnięty guziol Alt??? :) A jednak jest tu takich
> trochę :) Swego czasu bardzo mnie takie rzeczy ekscytowały. A porównaj z
> innimi grupami :) No, ale to tylko drobiazg.
W takim razie koncentrujesz się kompletnie nie na tym co trzeba (moim
zdaniem). Sam kiedyś zwróciłeś uwagę na ten nieznany mi wówczas szczegół
w moich tekstach. Ostatnio w 90% przypadków kontrolowałem uważnie
pisownię, więc pewnie szczegół pojawiał się rzadziej. Dla mnie takie rzeczy
nie stanowią żadnego klucza (kojarzy mi się to z obrazkiem gościa z lupą
pochylonego nad roślinką i szukającego "szkodnika", podczas gdy "szkodnik"
właśnie zawisa swymi zbrojnymi szczękami NAD jego głową...) -
ale być może, takie "badanie" mogłoby mnie czymś zaskoczyć.
Chcesz zaryzykować?;)
A sprawa, kto tutaj "trochę", a kto więcej, jest dla mnie jasna już od kilku lat.
I chyba już o tym pisałem...
> > Domyślam się tych mechanizmów. Może więc łatwiej założyć wydawnictwo
> > niż szukać wydawcy? ;).
> BINGO!!! :) Znasz moje myśli Szarlatanie :)
> All. Czy to może Ty pisałeś swego czasu o dziwnym zbiegu pewnych
> liczb??? Nie lubię tego symbolu, więc naszkrobię tak: 999??? Jeżeli tak,
> to masz może jakieś teorie???
Nie mam. Mam tylko znaki zapytania.
A tym, spokojnie pozwalam egzystować w oczekiwaniu.
Jeśli się jednak nie doczekają wyjaśnienia (a stawiam na to niemal wszystko),
to żadnej tragedii nie będzie :).
O historyjkach natomiast (faktach) możemy kiedyś pogadać - przy piwie
na mokultywie ;)).
/.../
> > > Góra 2 lata.
> > ???. /.../
> > Przewidujesz takie sepuku za dwa lata???
> > ;)
> Wszystko się zgadza. Tyle, że po tych dwóch latach, To ja będę trzymał
> za kciuki... Za Ciebie :) /w rewanżu, za dobrze wykonaną robotę/
Tajemniczy jesteś gość ;))
Nie mam nic przeciwko temu.
> > Jak zauważyłeś, podałem Twoją "cytrynadę" Gwiezdnemu. /.../
> Mam nadzieję, że poprawnie odczyta zamysł nieczytelnego autora :)
Póki co - nie komentuje. A więc chyba się przegryzł (albo ~zapomniał).
> > A swoją drogą - niełatwe miałeś to swoje dzieciństwo, jak z tego
> > wynika... Takie doświadczenia (w zasadzie każde bardziej nietypowe),
> > odciskają się silnie na całe życie. Pytanie w jaki sposób. Wzrostem
> > poczucia odpowiedzialności za własną rodzinę?
> To trudne pytanie. Myślę, że człowiek w pierwszym rzędzie przykłada wagę
> do tego, czego sam nigdy nie miał lub co gorsza miał w takim wydaniu, że
> lepiej tego nie opisywać.
Czyli na zasadzie kontrastu ze "złym".
> Ale... takie przewrażliwienie nie jest
> bezpieczne a tym bardziej rozsądne. Przykładowo wychowanie w takim
> wydaniu, to bardziej łatanie własnych ran_ambicji /np. 'ja to zrobię
> tak, jak należy, będę lepszy, niż...'/ niż uważne wychowanie potomstwa.
I tu widać drugi schodek.
> Najlepiej chyba w ogóle zapomnieć o ranach szarpanych i dynamicznie
> nadążać za nowymi potrzebami - tak, żeby "klucz emocjonalny"
> pociechy(ech) /ale komu ja będę tłumaczył :)/ rozwinął się do postaci
> jak_najwłaściwszej(ych). Także dla współmałżonka... przeżuwanie
> przeszłości przez partnera nie jest łatwe do strawienia.
Jeśli temu mają towarzyszyć stałe mdłości - to pewnie nie. Ale zepchnięcie
tego w "niebyt" jest szalenie niebezpieczne. Nie można odciąć się od korzeni.
Trzeba je w pełni zrozumieć, nawet wtedy, gdy są bolesne (praktycznie jest
to kolosalnie trudne i zwykle udaje się [jeśli w ogóle] _za późno_).
No i rzeczywiście - lepiej to robić samodzielnie i do tego w czasie, kiedy
nie ma się jeszcze na plecach własnych pociech.
> Tak byśmy chcieli... a jak jest? :) Różnie.
Bardzo różnie.
> pozdrawiam
> TT
pozdrawiam
All
|