Data: 2006-10-20 22:42:40
Temat: Re: Doroslosc
Od: "Justyna N" <c...@p...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "MasterMind" <M...@m...mn> napisał w wiadomości
news:ehbfdq$8mq$1@ns.netstone.pl...
> >(...) Z mojego punktu widzenia to szczęśliwy zbieg
>> okoliczności i nie mam ochoty nic zmieniać.
>
> Zrobisz jak zechcesz, ale nie wiesz co tracisz...
>
Nie i nie muszę się przekonywać-do szczęścia mi to niepotrzebne.
>> Mi też nie. "Normalność" to dla mnie pojęcie
>> abstrakcyjne.
>
> Tyyyyle nas łączy...
>
Straaaaszne.
>> Poczekam, aż poznasz to może się podzielisz
>
> Ta wiedza jest zarezerwowana dla znajomych...
>
No to się nie dowiem-raczej mnie to nie uśmierci.
>> Od kiedy żaby nie chcą mi odpowiadać...
>
> Może... przynudzałaś?
>
Nie wiem-żółwik nie marudzi.
>> W niczym się nie plączę. Jeżeli 2 minuty jestem
>> poważna, a potem bagatelizuję sprawę to raczej nie
>> traktuję jej poważnie (zgadza się?)
>> Nie widzisz mnie w trakcie pisania..Nazwijmy to 2
>> minutami powagi. Mam wzorem Tomasza
>> Starodawnego silić się na idiotyzmy w wypowiedziach,
>> żeby podkreślić jaka to jestem dziecinna?
>
> Tak, czy inaczej... moje zdanie jest takie.
> Jesteś dziecinna, ale tylko w swoich oczach i tylko na swój, dziwny
> sposób,
> którego do końca nie jestem w stanie pojąć. Najpierw piszesz, że jesteś
> dziecinna, zaraz że tylko 2 minuty, później przez chwile... obawiam się,
> że
> zaraz dojdziemy do tego, że stwierdzisz, że czasami TYLKO
> tydzień/miesiąc/rok bywasz dorosłą...
>
Nigdy nie przekraczam 15 minut.Czas trwania powagi zależy od sytuacji. Nawet
dzieci bywają poważne...
>> Serio? Nie zauważyłam niczego mocniejszego od
>> chwilowego zdenerwowania..
>
> I znowu się zaczyna, to samo jak z dziecinnością... to TYLKO chwilowe
> zdenerwowanie, TYLKO odrobinka stresu, TYLKO trwało to tydzień... ale
> ogólnie, to żyjesz bezstresowo, tylko tak dalej!
>
No i jak ja mam Ci wytłumaczyć, że żyję bezstresowo i jest mi z tym dobrze?
>
>> Nie uciekam-ignoruję je.
>
> Jedno i to samo, czy je ignorujesz, czy od nich uciekasz... żadna z tych
> metod nie sprawi, że znikną.
>
Ale może zwątpią i sobie pójdą? Albo rozwiązanie samo nadejdzie?
>> W mojej rzeczywisrości nie ma miejsca na długotrwałe
>> problemy.
>
> Najwygodniej jest stworzyć sobie własny świat i sobie w nim mieszkać...
> tyle, że zapominasz że nie żyjesz w swoim świecie i kiedyś będziesz
> musiała
> wyjść w to piekło rzeczywistości, a wtedy pożałujesz swojej filozofii.
>
Wiem jak wygląda rzeczywistość poza "moi światem". Nie siedzę non stop w
domu. I wiem jak wygląda dorosłość. I dlatego wolę stan w jakim jestem.
>> Robię to co każde dziecko-pomarudzę i znajduję
>> sobie nową zabawkę.
>
> Obrażasz w tym momencie dzieci... to nie te czasy, pobudka!
>
Kiedyś Ty ostatnio miał do czynienia z dzieckiem?
>> Nie. Wystarczy o nim nie myśleć.
>
> Zgodnie z Twoimi poglądami, zaproponuje Ci doświadczenie. Wyjdź sobie
> wieczorem z domu, ubierz się na ciemno, stań na nieoświetlonym poboczu
> drogi
> (najlepiej szybkiego ruchu). Kiedy zobaczysz nadjeżdżający samochód,
> wbiegnij na jezdnię, prosto pod to rozpędzone auto (i tu ważne) nie myśląc
> o
> nim. Zniknie?
>
Samochód jest ewidentnie materialny-problemy są związane z emocjami. Tym
samym samochodu nie uniknę, problemów, stresu, nadmiaru zdenerwowania-tak.
Ja nie jestem głupia, tylko lekko rąbnięta.
>> Moje problemy same się rozwiązują.
>
> A moje robią mi rano herbatkę i przynoszą gazete do łóżka...
>
Widzisz jakie te problemy zdolne?
>> Ja tylko czekam spokojnie.
>
> Rozumiem, że czekasz na to, aby problem się sam rozwiązał? W takim razie
> odsyłam do przykładu z samochodem...
>
W takim razie odsyłam do odpowiedzi na przykład.
>> Wystarczającym, żeby wiedzieć, że dorosłość to nic
>> fajnego.
>
> hm... zakładając, że jesteś (prawie) w pełni zdrowa psychicznie, daję Ci
> za
> tą odpowiedź... 30 - 40 lat.
>
Prawie trafiłeś...
>> Ciekawe.
>
> ...do tego prawdziwe i sprawdzone.
>
A jakoś nie udało mi się potwierdzić..
>> Nie. Po co? Planowanie też jest niefajne, bo nigdy nic
>> z tego nie wychodzi.
>
> Otóż planowanie pozwala uniknąć zbędnego stresu, jeżeli mam się udać w
> jakieś miejsce i tam coś załatwić, a później mam odwiedzić jeszcze dwa
> miejsca tego typu, to jeżeli rozplanuje sobie dzień, po prostu pójde i
> załatwie to. Gdybym tego nie zaplanował, to noc miałbym nieprzespaną i z
> samego rana pewnie bym się zamartwiał jak to będzie, które miejsce
> odwiedzić
> pierwsze, co mówić itd.
>
Robisz zarys. Nie możesz przewidzieć, że utkniesz w korku, w kolejce w
urzędzie/banku. Nie jesteś w stanie trzymać się swojego "planu". Dlatego ja
nie planuję. Kiedyś miałam plany-teraz wiem, że przynoszą tylko
rozczarowanie-mój idealny, bezstresowy świat nie przewiduje rozczarowań.
>> Ja poprostu nie osiągne dorosłości i tyle-zero planu.
>
> A ja naucze się przenoszenia w czasie przy pomocy siły woli, bo tak i
> już! -
> zero planu...
>
Powodzenia. Tylko nie utknij wśród dinozaurów, bo kto mnie będzie pouczał?
>> Raczej od drugiej strony. "Chwila" to czas mojej
>> dorosłości i więcej nie trzeba.
>
> Ale ta "chwila" sprawia, że nie jesteś w pełni dziecinna, czyli pozbawia
> Cię
> tego, co chcesz osiągnąć, albo tego, co wydawało Ci się, że osiągnęłaś.
>
Raczej rysa na tym czego osiągnąć nie chcę. Drobna niedogodność, która nie
jest w stanie zakłócić mojego spokoju.
>> Ty wiesz, że zmusza, a ja wiem, że niekoniecznie. Coś
>> ta wiedza jakby przeciwstawna.
>
> Ale ja mam rację, a Ty się mylisz...
>
Bo tak? Mam rację, bo mam rację? I kto tu jest dziecinny?
--
c...@p...pl
gg 8559715
"Życie nieświadome nie jest warte tego,
by je przeżyć"
Sokrates
|