« poprzedni wątek | następny wątek » |
51. Data: 2004-10-15 08:53:54
Temat: Re: Drażnić teścia [było: Jak oduczyć męża?]
Użytkownik "gsk" <c...@w...pl> napisał w wiadomości
news:cko2kf$dtj$1@nemesis.news.tpi.pl...
>> Gosiu, wywołałaś mnie do tablicy, ale nie bardzo rozumiem, w jakiej
> sprawie
>> i co mam do Twojego szwagra (czy, jak przypuszczam, teścia) i Twojego
>> szcześcia lub nieszczęścia z nimi związanego?
>> Margola
>
> Zarzucałaś mi kilka postów wcześniej różne rzeczy, do których teraz
> nawiązałam.
Strasznie subtelne było to nawiązanie, przerosło mnie, będę wdzięczna za
konkrety, do których mogłabym się odnieść (brak empatii zarzucałam Ci na
przykład, ale nijak nie mogę tu go odnieść). Chyba, że nie masz ochoty ze
mną dyskutować, ale wówczas proszę o niewywoływanie mnie wielkimi literami
:)
Margola
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
52. Data: 2004-10-15 08:55:53
Temat: Re: Jak oduczyć męża?
Użytkownik "Kaszycha" <k...@n...pl> napisał w wiadomości
news:cko2ai$cki$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Nie lubię być obiektem współczucia i może bardzo rzadko prezentuję taką
> wewnętrzną postawę w życiu. A w necie to już świadomie nie pozwalam sobie
> na
> nią.
> Natomiast nie jest mi obca empatia, współodczuwanie. Zrozumienie i
> akceptacja. Wolę te postawy niż współczucie. Tak traktuje ludzi bo sama
> chcę
> być tak traktowana.
Kasiu, a to nie jest właśnie współczucie? Ja tak rozróżniam - współczucie
jako postawa polegająca na współodczuwaniu. A ta brzydka strona, pogardliwa,
to dla mnie litość.
Sądzę, że jak zwykle długa dyskusja jest kwestią ustalenia definicji - i
potem okazuje się, że się wszyscy zgadzają :)
Marola
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
53. Data: 2004-10-15 09:07:33
Temat: Re: Jak oduczyć męża?
Użytkownik "Kaszycha" <k...@n...pl> napisał w wiadomości
news:ckmsur$cmc$1@atlantis.news.tpi.pl...
> Ja swego czasu zasłynęłam z powiedzenia " No cieszę się bardzo, że mamie
> się
> nasz pomysł nie spodobał. Jakby się spodobał to, kurcze na bank
> katastrofa."
> Pierwsze się wkurzyła a potem śmiała.
>
>
Jest jeszcze podobno taka książka: "Toksyczni teściowie". Zastanawiam się
czy nie kupić tego swoim na gwiazdkę.
proxy
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
54. Data: 2004-10-15 09:25:59
Temat: Re: Drażnić teścia [było: Jak oduczyć męża?]On 2004-10-15 10:30:24 +0200, "Margola Sularczyk"
<margola@won_spamie.ruczaj.pl> said:
>> I chyba mi z tym lepiej niż z ciągłym wysłuchiwaniem ... czy na pewno
>> wiem, że ...
>> czy zauważyłam, że ... czy dzieci jadły, spały sikały ... A wszytko tonem ....
>
>
> Hehehehhee - jak widzisz, znamy, znamy, posłuchamy :)
Nie nie nie ... nie dam się wciągnąc ... polałby się taki kielich goryczy,
że grupowy pesymizm byłby przy tym lodami z bitą śmietaną ;-)
Pozdrawiam,
Nela
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
55. Data: 2004-10-15 09:29:31
Temat: Re: Jak oduczyć męża?On 2004-10-15 10:33:03 +0200, "gsk" <c...@w...pl> said:
>
>> Przecież współczucie nie zależy od czyichś oczekiwań czy potrzeb. Jest
> albo
>> go nie ma. Jest to wewnętrzna postawa wobec problemów innych ludzi.
>> Przecież można współczuć a tego nie okazywać.
>>
>> puchaty
>
> Powiedz czasami coś od siebie, definicje, które sam tworzysz, może mądrze
> wyglądają, ale dla mnie właśnie to jest nieszczere. Przeczytałam tylko
> jednego Twojego posta, w którym czułam kontakt z człowiekiem.
Czy uważasz, że to nie może być "od siebie".
Jakby nie było ... tak samo rozumiem i (od siebie) odczuwam pojęcie
współczucie. Ale ja spaczona jestem i Puchowego ;-) w większości
przypadków rozumiem.
Pozdrawiam,
nela
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
56. Data: 2004-10-15 09:37:56
Temat: Re: Jak oduczyć męża?Użytkownik "Marzena" <m...@o...pl> napisał w wiadomości
news:slrncmt9jv.atf.marzenka-nospam@rotfl.linux.krak
ow.pl...
> [...]on po wysłuchaniu kolejnej litani, że coś nam jest
> niepotrzebne itp., traci dobry nastrój, jest mrukliwy.
O. I tu masz problem...
> A to właśnie działa na mnie jak płachta na byka - nic mnie
> bardziej nie wkurza jak to, gdy mój mąż traci nastrój, jest
> mrukliwy i rozżalony.[...]
...a tu drugi. Po pierwsze męża trzeba uodpornić ;) - duży jest, ma własny
rozum i jak podejmuje decyzje, to po rozważeniu wszystkich za i przeciw,
prawda? Więc sam wie, jak wychodzi rachunek zysków i strat (materialnych i
niematerialnych) w przypadku tej lampy czy czegokolwiek innego. Opinia
rodziców nic tu nie dokłada ani po jednej, ani po drugiej stronie i to by
sobie mąż musiał przyswoić. I niech sobie nie da psuć zabawy (fajnie się
mówi; ja jestem stara baba i to z tych "za dużo myślących", a dobre parę lat
mi zajęło dojście do tego, że w niektórych sprawach na rodziców nie mam co
liczyć i tyle).
Po drugie - musiałabyś się uodpornić i Ty. Ja wiem (o jeny, jak dobrze wiem
:) jak męczące i denerwujące potrafią być takie muchy w nosie z zupełnie
irracjonalnego powodu, ale wkurzanie się w takiej sytuacji prowadzi do
błędnego koła. Jak tego uniknąć - nie wiem, powiedz może mężowi, że na
marudzenie ma godzinę i ani minuty dłużej, albo co - ale spróbuj sie nie
wkurzać. I spróbuj też zrozumieć, jak czuje się człowiek, który chce się
podzielić radością z najbliższymi, a oni mu wylewają kubeł zimnej wody na
łeb.
> A jeśli komuś przyszło na myśl, czemu teściowie tak się
> zachowywują[...]
No jak czemu. Z miłości, troski i takich tam. Moja mamusia też tak ma (choć
w znacznie mniejszym natężeniu, niż to, co opisujesz) - jej wiara w moje
siły i zdolność podejmowania trafnych decyzji jest wręcz porażająca ;))),
więc każdy mój pomysł spotyka się z litanią zastrzeżeń, obaw i prób
przekonania, że może jednak nie. Skąd się bierze taka postawa, już kilka
osób wyjaśniło, i w zasadzie jako ludzie dorośli i odpowiedzialni powinniśmy
to zrozumieć i zignorować, tylo ja jakoś nie potrafię ;) więc za każdym
razem z uroczym uśmiechem oświadczam, że dziękuję za troskę, ale dam sobie
radę (przy okazji, nie ma ktoś dyktafonu do sprzedania? ;). Działa znacznie
lepiej niż pretensje i wyrzuty. Więc jeśli już naprawdę musicie "naprawiać"
teściów, to raczej może tędy.
Pozdrawiam
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
KOTY. KOTY SĄ MIŁE.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
57. Data: 2004-10-15 09:55:42
Temat: Re: Jak oduczyć męża?
Użytkownik "Margola Sularczyk" <margola@won_spamie.ruczaj.pl> napisał w
wiadomości news:cko3hh$hj3$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Kasiu, a to nie jest właśnie współczucie? Ja tak rozróżniam - współczucie
> jako postawa polegająca na współodczuwaniu. A ta brzydka strona,
pogardliwa,
> to dla mnie litość.
> Sądzę, że jak zwykle długa dyskusja jest kwestią ustalenia definicji - i
> potem okazuje się, że się wszyscy zgadzają :)
Byłoby wspaniale :)
Dla precyzji wytłumaczę jaka dla mnie jest różnica we współczuciu i
współodczuwaniu. Od razu wyjaśnię,że nie szukałam znaczenia w słownikach,
leksykonach itp tylko w mojej głowie i w sercu. Jeśli więc mylę się
drastycznie to będe wdzięczna za sprostowanie.
Współodczuwanie- to dla mnie koncentracja na emocjach i uczuciach drugiej
osoby.
Współczucie- to koncentracja na swoich emocjach. Współczucie jest wynikiem
myślenia- "o biedny, biedna..... Co ja bym zrobiła w takiej sytuacji." Jest
to niebezpieczne bo koncentracja na sobie uniemożliwia nieraz świadome
spojrzenie na tę drugą osobę (obiekt współczucia) i mylną ocenę.
Pozdrawiam serdecznie
Kaśka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
58. Data: 2004-10-15 10:14:34
Temat: Re: Jak oduczyć męża?Niestety nie mam nic do powiedzenia w bieżącym temacie, zatem podzielę się
z Tobą Kaszycha, spowodowaną tym faktem frustracją:
> Współodczuwanie- to dla mnie koncentracja na emocjach i uczuciach drugiej
> osoby.
> Współczucie- to koncentracja na swoich emocjach. Współczucie jest wynikiem
> myślenia- "o biedny, biedna..... Co ja bym zrobiła w takiej sytuacji." Jest
> to niebezpieczne bo koncentracja na sobie uniemożliwia nieraz świadome
> spojrzenie na tę drugą osobę (obiekt współczucia) i mylną ocenę.
Wydaje mi się, że rozumiem, co chciałaś przekazać i generalnie się z Tobą
zgadzam. Obawiam się jednak, że trudno jest stosować Twoją definicję
współodczuwania (albo inaczej - to jest ideał, do którego należy dążyć).
Ciężko jest pozbyć się własnych emocji wynikłych z własnych poglądów,
doświadczeń etc. Ciężko się pozbyć oceny. Sama napisałaś, że ta nasza
przepychanka z Gosią sprawiła Ci przykrość, rozczarowała Cię i zażenowała.
Te emocje, jak sądzę, musiały zaciemnić "świadome spojrzenie na tę drugą
osobę".
puchaty
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
59. Data: 2004-10-15 10:20:03
Temat: Re: Jak oduczyć męża?
Użytkownik "puchaty" <p...@b...pl> napisał w wiadomości
news:y85zacofackz$.dlg@juzwolalbympolizacslonine.gov
...
> Wydaje mi się, że rozumiem, co chciałaś przekazać i generalnie się z Tobą
> zgadzam. Obawiam się jednak, że trudno jest stosować Twoją definicję
> współodczuwania (albo inaczej - to jest ideał, do którego należy dążyć).
To faktycznie nie jest łatwe- ale nikt nie obiecywał, że będzie...
> Ciężko jest pozbyć się własnych emocji wynikłych z własnych poglądów,
> doświadczeń etc. Ciężko się pozbyć oceny. Sama napisałaś, że ta nasza
> przepychanka z Gosią sprawiła Ci przykrość, rozczarowała Cię i zażenowała.
Tak właśnie się poczułam- ale tutaj nie ma współczucia- ani dla Gosi ani dla
osób z nią dyskutujących.
> Te emocje, jak sądzę, musiały zaciemnić "świadome spojrzenie na tę drugą
> osobę".
Nie wiem czy "musiały"- staram się aby tak nie było. Ja po prostu
koncentruje się na jej słowach a nie na jej osobie.
Kaśka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
60. Data: 2004-10-15 10:30:55
Temat: Re: Jak oduczyć męża?Niestety nie mam nic do powiedzenia w bieżącym temacie, zatem podzielę się
z Tobą Kaszycha, spowodowaną tym faktem frustracją:
> Nie wiem czy "musiały"- staram się aby tak nie było. Ja po prostu
> koncentruje się na jej słowach a nie na jej osobie.
OK. Rozumiem:-)
puchaty
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |