Data: 2004-01-13 07:47:50
Temat: Re: Duży pies sąsiada i do tego eutanazja
Od: "Slav" <s...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Specyjal" <s...@o...pl> napisał w wiadomości
news:btubdl$pma$1@news.onet.pl...
> Czyli jednak przyznajesz ze bez nawet tych kilku samochodow iles tam
> (tysiecy) ludzi by zginelo ergo samochody sa niezbedne.
I patrz kurde czego się można dowiedzieć - poniżej XVII w. na ziemi nie było
życia ludzkiego bo ... nie było niezbędnych samochodów.
Jakaś nowa teoria ewolucji, czy jak??
> Pomijajac wozy ratownicze to wyobraz sobie zycie bez chleba na czas,
> dowozenie betonu do budowy wiezowca furmankami, sledzie z Baltyku -pedem
na
> koniu (cena) itd. I wyobraz sobie miasto bez psow -niektorzy nawet by nie
> zauwazyli (ze nie ma gowien na trawnikach).
Osobiście uważam, że pies jest bardziej potrzebny do istnienia gatunku
ludzkiego niż samochód (ale też i pies dłużej towarzyszy człowiekowi w jego
drodze przez dzieje niż samochód w drodze do .... (wpisz co chcesz - od nazw
geograficznych po pojęcia filozoficzne)). I chętniej widziałbym miasta bez
samochodów niż miasta bez psów. A kwestia, jak to elegancko ująłeś "gówien
na trawnikach" jest kwestią kultury właścicieli.
Dziwnie mi się to splotło ze śledzonym uważnie wątkiem o eutanazji ...
Mam psa, owczarka niemieckiego. Za dwa miesiące skończy 14 lat. Mam go od
szczeniaka, chował się z moimi dziećmi. Uczył chodzić mojego syna (są z tego
samego roku) - mały raczkował do psa, łapał go za kudły, ten wstawał i
wędrowali obaj dumni jak diabli ;-))). Dzisiaj pies ma szybko postępujące
zwyrodnienie kręgosłupa i związany z tym niedowład tylnych łap. Trzy schodki
z domu na dwór stanowią momentami barierę nie do przebycia. Psu potrafią się
na zwykłej podłodze tylne łapy "rozjechać". Pies wtedy jest przerażony,
"wpija" pazury w podłogę i patrzy wzrokiem ..... nie podejmuje się go
opisać. Kupiliśmy wykładzinę na całe mieszkanie aby czuł się pewniej
(wcześniej nic nie było bo "kłaki" fruwały - dziś nie ma to już znaczenia).
Mimo to jest coraz gorzej. Pies poza tym niedowładem jest zdrowy, wesoły
(chętnie się bawi), nic go nie boli. Wiem, ze czeka mnie decyzja o jego
uśpieniu. Nie wiem tylko kiedy (za miesiąc? za rok?). Przesłanki są
niewyraźne (gdyby cierpiał byłoby łatwiej taką decyzję podjąć, ale nic go
nie boli (na szczęście)). Cała sytuacja śni mi się po nocach, a czasami
uniemożliwia spanie. Myśli i emocje ganiają się po mojej głowie: "kiedy? co
powiedzieć dzieciom? czy powiedzieć przed wyjazdem, czy po powrocie? może
nie wieźć tylko wezwać lekarza do domu? zabrać go z gabinetu i pochować w
lesie czy zostawić "do bakutilu"?" . W połączeniu z tą sytuacją czytam wątek
o eutanazji i nie wyobrażam sobie podobnych rozterek dotyczących
najbliższych (błagam - niech nikt nie dowcipkuje nt. bakutilu i grzebania w
lesie!!!). Bogu dziękuję, że eutanazja w Polsce jest niedozwolona. Być może,
gdy znajdę się cierpiący na łożu śmierci, lub gdy będzie tam najbliższa mi
osoba zmienię zdanie. Dziś jednak będąc młodym (nie ważne daty - ważne jak
się czuję :-DDD) i zdrowym (no to co, że cukrzyca ;-PPP) nie chcę aby
eutanazja była w Polsce dozwolona, aby ktokolwiek decydował "on już swoje
przeżył", "za bardzo cierpi", " już nie ma nadziei". A biorąc pod uwagę, że
wszystkie "zdobycze" ludzkości były wykorzystywane w niecnych celach (patrz
np. handel "skórami" w łódzkim pogotowiu - instytucji z założenia
szlachetnej, powołanej do ratowania życia ludzkiego) to aż skóra mi cierpnie
do czego może doprowadzić usankcjonowanie eutanazji.
pozdrawiam
--
Sławek
www.slav.civ.pl
|