Strona główna Grupy pl.soc.rodzina Dzieciaczek sasiada...

Grupy

Szukaj w grupach

 

Dzieciaczek sasiada...

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 355


« poprzedni wątek następny wątek »

311. Data: 2003-01-24 19:53:51

Temat: Re: Dzieciaczek sasiada...
Od: "boniedydy" <b...@z...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik Xena <t...@l...com.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:
> Osoba znana wszem i wobec jako boniedydy zamieszkała pod adresem
> <b...@z...pl>
> w artykule <news:b0q23e$qeu$1@news.tpi.pl> napisała w ten deseń:
> >>
> > Większość adoptowanych dzieci trafia
> >> w wieku c.a. 20 lat do psychiatrów, z powodu problemów jakie mają -
> >> własnie w związku z adopcją.
> >
> > Skąd masz takie dane??? W życiu o tym nie słyszałam.
> >
>
> Od psychiatry. Moja mama jest psychiatrą i do niej trafiają takie osoby.
> Do jej znajomych po fachu też. To jest problem, którego się nie widzi,
> bo się o nim nie mówi.

Podaj mi dane statystyczne. Informacje "od mamy i jej znajomych" nie są
wiarygodne, chyba że prowadzą oni badania podłużne na całej populacji
wychowanków domów dziecka i potrafi na konkretnych liczbach wykazać, że ich
większość trafia do psychiatrów.

> > Że nie wspomnę już o tym, że jednak
> >> materiał genetyczny przekazany przez rodziców jest też bardzo ważny.
> >
> > To znaczy oni mają lepszy materiał genetyczny od dzieci, które mogą
> > zaadopto wać? Co za głęboko chrześcijańska skromność i pokora.
>
> Nie lepszy. Inny. Taki, który sa w stanie zaakceptować przekazując
> dziecku a nie kupując kota w worku.

Po pierwsze, nie "kupuje sie kota w worku", bo wyraża się zgodę na adopcję
konkretnego dziecka. Po drugie, płodząc dziecko też dostaje się, jak się
wyraziłaś, kota w worku, bo wcale nie wiadomo, czy nie odziedziczy ono
dominujących cech temperamentu po wujku-hulace i utracjuszu (albo dalszym
przodku alkoholiku, a którego istnieniu nawet nie masz pojęcia). Ponadto
zawsze istnieje możliwośc mutacji genetycznych i nagle rodzi się dziecko
niepełnosprawne. Zawsze decydujac się na dziecko, czy biologiczne czy
adoptowane, mozna przezyć nieprzyjemne zaskoczenie.

>
> > Czytając, co piszesz, mimowolnie wspominam wszystkich znanych mi
> > narkomanów i alkoholików pochodzą cych z bardzo katolickich rodzin i
> > robi mi się bardzo przykro.
>
> Nie bardzo rozumiem o co Ci chodzi. Możesz rozjaśnić?

Chodzi mi o to, że znam wielu narkomanów z tzw. porządnych i głęboko
katolickich rodzin, i dlatego robi mi się przykro, że tak od razu
zakładasz/opisywane przez Ciebie małzeństwo zakłada, że oni będa mieli
wspaniałe dziecko, a dziecko adopcyjne takie nie będzie.

> > Nie
> >> potępiam, broń Boże, adopcji, ale nie wiem, czy z tym co wiem na nią
> >> bym sie zdecydowała. I dlatego ich rozumiem. A nie wiem dlaczego w
> >> obliczu tragedii tych ludzi (tak, dla nich niemożnośc posiadania
> >> dziecka jest tragedią) się z nich nabijasz, że mają to przyjąć jako
> >> wolę boską.
> >
> > Ależ dlaczego mają nie przyjąć tej tragedii jako woli Boskiej? Hiob
> > przyjął (w końcu) gorsze tragedie, a przecież ci ludzie są - jak
> > powiedziałas - głęb oko wierzącymi katolikami.
>
> Nie chodziło mi o to jak to przyjmą tylko o to jak Ty do tego
> podchodzisz. Bo wyczułam nutke ironii w tym co napisałaś.

Nie ironii, tylko realizmu.

boniedydy


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


312. Data: 2003-01-24 21:08:37

Temat: Re: Dzieciaczek sasiada...
Od: "Ewa Ressel" <r...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "boniedydy" <b...@z...pl> napisał w wiadomości
news:b0ruv5$4d3$1@news.tpi.pl...
>
> Użytkownik krys <k...@p...onet.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
> napisał:
>
> >
> > To może wróćmy kilkanaście lat wsteczi zastanówmy się, czy jako
> potencjalni
> > rodzice mamy prawo oszczędzać na in vitro i zatrudniać do poczęcia
> sąsiada,
> > skoro za jakiś czas może się okazać, że to może mu zniszczyć życie.
>
> Ogólnie sie z Tobą zgadzam, ale jakie in vitro?!

Masz oczywiście rację, powinniśmy mówić o inseminacji, biję się w piersi.


Powinno wystarczyć sztuczne
> zapłodnienie, ale w organizmie matki, a nie w próbówce. Można nawet
> zatrudnić sąsiada jako dawcę spermy,ale po co od razu ma sypiać z żoną
> bezpłodnego mężczyzny tak długo, aż poczną dziecko (a nie wiadomo, ile to
> potrwa).

Faktycznie, warto i o tym pamiętać.
ER



--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


313. Data: 2003-01-24 21:41:10

Temat: Re: Dzieciaczek sasiada...
Od: "Xena" <t...@l...com.pl> szukaj wiadomości tego autora

Osoba znana wszem i wobec jako Jakub Słocki zamieszkała pod adresem
<j...@s...net.nospam>
w artykule <news:MPG.189b587c75cfeef79898b7@news.onet.pl> napisała w
ten deseń:

> In article <b0rcjh$8iu$1@absinth.dialog.net.pl>, m...@i...pl
> says...
>> a naprawdę nie sądzę żeby familia Słockich uciekała z dzikim
>> krzykiem i zapowiedzią mordu w oczach jak ktoś poza zwyczajowym
>> powitaniem zechce zamienić kilka obojetnych zdań z nimi
>
> Hehe, nie uciekamy z krzykiem. Jesli sie to nawet zdarza, a generalnie
> sie nie zdarza to zbywam takiego delikwenta krotkim "tak" albo "nie"
> albo "spadaj pan" w zaleznosci od tekstu na wejsciu :)

A niektórzy to nawet mówią "spieprzaj dziadu" i potem maja niezłe
stanowiska ;-)))


--
Pozdrówka
Tatiana

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


314. Data: 2003-01-24 22:03:38

Temat: Re: Dzieciaczek sasiada...
Od: "AsiaS" <a...@n...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "boniedydy"
> ale po co od razu ma sypiać z żon?
> bezpłodnego mężczyzny tak długo, aż poczn? dziecko (a nie wiadomo, ile to
> potrwa). Sztuczna inseminacja jest stosunkowo niekłopotliwa, tania i nie
> powodujaca żadnych komplikacji zwi?zanych z ew. mog?c? się pojawić
> zazdro?ci? pozostałych małzonków.
Po co przerzucasz własną moralność na resztę społeczeństwa? Serio.
Jeżeli taki układ im odpowiada to daj im żyć.
Są związki gdzie nie pojawią się zazdrość i problemy.
--
Pozdrawiam
Asia

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


315. Data: 2003-01-24 22:06:39

Temat: Re: Dzieciaczek sasiada...
Od: "AsiaS" <a...@n...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Xena"
> > Większość adoptowanych dzieci trafia
> >> w wieku c.a. 20 lat do psychiatrów, z powodu problemów jakie mają -
> >> własnie w związku z adopcją.
> >
> > Skąd masz takie dane??? W życiu o tym nie słyszałam.

> Od psychiatry. Moja mama jest psychiatrą i do niej trafiają takie osoby.
> Do jej znajomych po fachu też. To jest problem, którego się nie widzi,
> bo się o nim nie mówi.

No wiesz? Z mojego liceum zadziwiająco dużo ludzi trafiało w mniej więcej
okolicach drugiej klasy do psychiatry. Ale żeby to miało być
argumentem za rozwiazaniem liceum albo nie wybieraniem
go bo było ich w sumie pięć... hmm ;) Chiba nie;)
--
Pozdrawiam
Asia

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


316. Data: 2003-01-24 22:27:37

Temat: Re: Dzieciaczek sasiada...
Od: "boniedydy" <b...@z...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik AsiaS <a...@n...onet.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:b0sd89$mgr$...@n...onet.pl...
> Użytkownik "boniedydy"
> > ale po co od razu ma sypiać z żoną
> > bezpłodnego mężczyzny tak długo, aż poczną dziecko (a nie wiadomo, ile
to
> > potrwa). Sztuczna inseminacja jest stosunkowo niekłopotliwa, tania i nie
> > powodujaca żadnych komplikacji związanych z ew. mogącą się pojawić
> > zazdrością pozostałych małzonków.
> Po co przerzucasz własną moralność na resztę społeczeństwa? Serio.
> Jeżeli taki układ im odpowiada to daj im żyć.
> Są związki gdzie nie pojawią się zazdrość i problemy.

Życie uczy, ze jesli nawet takie problemy nie pojawiają się od razu, to mogą
pojawic się za 20 lat. Mam pytanie do Ciebie: jeśli jest łatwa metoda
zastępcza, zmniejszajaca ryzyko pojawienia się problemów, niedroga i (że
uzyję tego słowa) stosunkowo łatwa, to czemu tak uparcie krytykujesz jej
zastosowanie?
Poza tym o ile pojedynczy stosunek z sąsiadem może nie powodować wielkich
problemów, to kilkumiesięczne sypianie - owszem. Nie odpowiedziałaś na ten
argument.

boniedydy


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


317. Data: 2003-01-24 22:30:37

Temat: Re: Dzieciaczek sasiada...
Od: "AsiaS" <a...@n...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "krys"
> Asiu, jakiego elementu brakuje wszystkim tym dzieciom??? Nigdy nie spotkałaś
> się z tym, że dziecko, które od małego wie, że jest adoptowane, kocha
> swoich rodziców, pewnego dnia mówi: "mamo, tato, kocham Was, ale chciałbym
> też poznać moich biologicznych rodziców i zapytać ich - dlaczego?"; potem
> odnajduje ich, zaspokoi ciekawość i wraca do tych, którzy je wychowali?
Co innego szukanie dla zwykłej ciekawości i nie negowanie tego co dotychczas
(tak jak napisałaś: "mamo, tato kocham was") a co innego negowanie
rodzicielstwa,
problemy z tożsamością, miotanie się i niszczenie tego co dotychczas dla tego
co nieznane. W tym drugim przypadku moim zdaniem zabrakło odpowiedniego
wartościowania i dystansu do cielesnej strony życia (dawca plemnika
utożsamiany z dawcą całego życia nad którym było jeszcze tyyyyyle pracy innych).

> To może wróćmy kilkanaście lat wsteczi zastanówmy się, czy jako potencjalni
> rodzice mamy prawo oszczędzać na in vitro i zatrudniać do poczęcia sąsiada,
> skoro za jakiś czas może się okazać, że to może mu zniszczyć życie.
Myślę że to wszystko już dokładnie było na wszelkie strony obgadane.
--
Pozdrawiam
Asia

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


318. Data: 2003-01-24 22:35:44

Temat: Re: Dzieciaczek sasiada...
Od: "AsiaS" <a...@n...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "boniedydy"
> uzyję tego słowa) stosunkowo łatwa, to czemu tak uparcie krytykujesz jej
> zastosowanie?
Nie, absolutnie nie krytykuję. Uważam tylko że dla jednych dobre jest jedno
wyjście, dla innych inne. Właśnie dlatego ze swiat nie jest jednolity.
No po prostu żyjmy i pozwolmy zyc innym.

> Poza tym o ile pojedynczy stosunek z sąsiadem może nie powodować wielkich
> problemów, to kilkumiesięczne sypianie - owszem. Nie odpowiedziałaś na ten
> argument.
Myślałam że odpowiedziałam;) Cóż, mam tę przewagę że podobną sytuację
mam za sobą i oceniam ją wyjątkowo pozytywnie, co już
także szczegółowo było obdyskutowane w innym wątku.
--
Pozdrawiam
Asia

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


319. Data: 2003-01-24 22:42:30

Temat: Re: Dzieciaczek sasiada...
Od: "boniedydy" <b...@z...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik AsiaS <a...@n...onet.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:b0sf4e$q4e$...@n...onet.pl...
> Użytkownik "boniedydy"
> > uzyję tego słowa) stosunkowo łatwa, to czemu tak uparcie krytykujesz jej
> > zastosowanie?
> Nie, absolutnie nie krytykuję. Uważam tylko że dla jednych dobre jest
jedno
> wyjście, dla innych inne. Właśnie dlatego ze swiat nie jest jednolity.
> No po prostu żyjmy i pozwolmy zyc innym.

A jeśli ci ludzie (wyssani z palca) szukają metody naturalnej, bo nie
wiedzą, że istnieje inseminacja? Ja tam nikomu nie zabraniam zyć na jego
własny sposób i nie wiem, w jaki sposób wywnioskowałas to z mojej
odpowiedzi, że w sytuacji tych ludzi unikałabym zapłodnienia naturalnego i
postawiłabym na sztuczne.

> > Poza tym o ile pojedynczy stosunek z sąsiadem może nie powodować
wielkich
> > problemów, to kilkumiesięczne sypianie - owszem. Nie odpowiedziałaś na
ten
> > argument.
> Myślałam że odpowiedziałam;) Cóż, mam tę przewagę że podobną sytuację
> mam za sobą i oceniam ją wyjątkowo pozytywnie, co już
> także szczegółowo było obdyskutowane w innym wątku.

No cóż, nie czytam może wszystkiego uważnie ;) ale o ile pamiętam, pisałaś o
swojej siostrze, a nie o kilkumiesięcznym sypianiu sąsiadki z sąsiadem za
zgodą współmałżonków. Uprzejmie proszę o sprostowanie, jeżeli się mylę, albo
przynajmniej o źródło, z którego mogłabym uzupełnić swoją wiedzę.

boniedydy


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


320. Data: 2003-01-24 22:44:05

Temat: Re: Dzieciaczek sasiada...
Od: "Xena" <t...@l...com.pl> szukaj wiadomości tego autora

Osoba znana wszem i wobec jako boniedydy zamieszkała pod adresem
<b...@z...pl>
w artykule <news:b0s5k8$iv$1@news.tpi.pl> napisała w ten deseń:

> Użytkownik Xena <t...@l...com.pl> w wiadomości do grup
> dyskusyjnych napisał:
>> Osoba znana wszem i wobec jako boniedydy zamieszkała pod adresem
>> <b...@z...pl>
>> w artykule <news:b0q23e$qeu$1@news.tpi.pl> napisała w ten deseń:
>>>>
>>> Większość adoptowanych dzieci trafia
>>>> w wieku c.a. 20 lat do psychiatrów, z powodu problemów jakie mają -
>>>> własnie w związku z adopcją.
>>>
>>> Skąd masz takie dane??? W życiu o tym nie słyszałam.
>>>
>>
>> Od psychiatry. Moja mama jest psychiatrą i do niej trafiają takie
>> osoby. Do jej znajomych po fachu też. To jest problem, którego się
>> nie widzi, bo się o nim nie mówi.
>
> Podaj mi dane statystyczne. Informacje "od mamy i jej znajomych" nie
> są wiarygodne, chyba że prowadzą oni badania podłużne na całej
> populacji wychowanków domów dziecka i potrafi na konkretnych liczbach
> wykazać, że ich większość trafia do psychiatrów.
>

Nie podam Ci statystycznych danych, bo nikt nie badał tego problemu. Mi
wystarcza natomiast informacja, że na 10 dwudziestoparolatków
trafiających do psychiatry np suiedmiu to osboby adoptowane. I dlatego
tez nie wiem, czy poradziłabym sobie z tym problemem. Zresztą znam
rodzinę, która zaadoptowała dziecko, to dziecko na teraz około 20, znam
je od niemowlęcia i tez sobie średnio z tym wszystkim radzi. Pomijając
wszystko - po zaadoptowaniu dziecka raczej miałabym małe wsparcie w
mamie. Nie odgrażam się, że na pewno bym tego nie zrobiła, bo nigdy nie
jest się pewnym swoich decyzji, ale na dzisiaj nie zaadoptowałabym i
już. W moim środowisku część osób też z różnych przyczyn nie może miec
dzieci a nie chcą adoptować - boją się. Wolno im, czy od razu ich
potępisz w czambuł?

>>> Że nie wspomnę już o tym, że jednak
>>>> materiał genetyczny przekazany przez rodziców jest też bardzo
>>>> ważny.
>>>
>>> To znaczy oni mają lepszy materiał genetyczny od dzieci, które mogą
>>> zaadopto wać? Co za głęboko chrześcijańska skromność i pokora.
>>
>> Nie lepszy. Inny. Taki, który sa w stanie zaakceptować przekazując
>> dziecku a nie kupując kota w worku.
>
> Po pierwsze, nie "kupuje sie kota w worku", bo wyraża się zgodę na
> adopcję konkretnego dziecka.

O którym nie wiesz nic, oprócz tego, że rodzice czy matka nie bardzo go
chcą. Nie wiesz czy matka jest wrażliwa, czy tez może alkoholiczka itp.
Jak dla mnie ewidentnie kot w worku.

> Po drugie, płodząc dziecko też dostaje
> się, jak się wyraziłaś, kota w worku, bo wcale nie wiadomo, czy nie
> odziedziczy ono dominujących cech temperamentu po wujku-hulace i
> utracjuszu (albo dalszym przodku alkoholiku, a którego istnieniu
> nawet nie masz pojęcia).

Nie miałąm wujka utracjusza ;-)
A tak poważnie, to przynajmniej mniej więcej wiadomo czego można się
spodziewać - prawda?

> Ponadto zawsze istnieje możliwośc mutacji
> genetycznych i nagle rodzi się dziecko niepełnosprawne. Zawsze
> decydujac się na dziecko, czy biologiczne czy adoptowane, mozna
> przezyć nieprzyjemne zaskoczenie.

Idąc tym tokiem rozumowania, to właściwie w ogóle nie powinno się rodzic
dzieci. Mutacje genetyczne sa ponad to. Spłodzenie dziecka z sąsiadem
też nie zabezpiecza Cię przed tymi mutacjami, a jednak widze tu wielu
zwolenników tej metody.

>
>>
>>> Czytając, co piszesz, mimowolnie wspominam wszystkich znanych mi
>>> narkomanów i alkoholików pochodzą cych z bardzo katolickich rodzin i
>>> robi mi się bardzo przykro.
>>
>> Nie bardzo rozumiem o co Ci chodzi. Możesz rozjaśnić?
>
> Chodzi mi o to, że znam wielu narkomanów z tzw. porządnych i głęboko
> katolickich rodzin, i dlatego robi mi się przykro, że tak od razu
> zakładasz/opisywane przez Ciebie małzeństwo zakłada, że oni będa mieli
> wspaniałe dziecko, a dziecko adopcyjne takie nie będzie.
>

Nie, nie zakładają, że będą mieli wspaniałe. Ale jesli mają 80%
pewności, że będzie im trudno zaakceptować to dziecko, to po co mają je
adoptować?

--
Pozdrówka
Tatiana


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 10 ... 20 ... 31 . [ 32 ] . 33 ... 36


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Babcia
barwa głosu
poradnia dla par?
zaprzeczenie ojcostwa, prawo polskie a europejskie.
koncząc samotność w rodzinie

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »