| « poprzedni wątek | następny wątek » |
41. Data: 2007-02-06 22:57:38
Temat: Re: Dziecko nad tabliczką mnożenia...Użytkownik "Old Rena" <g...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:eqaoib$j4c$1@news.interia.pl...
> Agnieszka napisała:
>> Cyfra to zapis. Jak podzieli cyfrę to jej wyjdzie - w zależności od tego
>> jak to zrobi - bardziej lub mniej gustowny szlaczek. Przy podziale
>> pionowym jedna z części szlaczka nawet będzie przypominała odwróconą
>> "trójkę" ;-)
>
> No, ale co poradzisz, jak się dzieciom miesza w głowach. To, że cyfra to
> zapis nie zapada im do głów. Od 0 do 9, to cyfry. I tak im zostaje na
> jakiś czas.
No i dlatego należy im przy każdej okazji przypominać, to w końcu zapadnie.
Agnieszka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
42. Data: 2007-02-07 08:07:22
Temat: Re: Dziecko nad tabliczką mnożenia...E. napisał(a):
>> No to już nie rozumiem. Jeżeli jest biegła w liczeniu, to niech liczy.
>> Jeżeli nie jest biegła, to niech zakuje. Chyba się zgubiłam, o co
>> właściwie pytasz ;-)
>
> O motywację.
> Jest biegła w liczeniu.(...) A ponieważ
> zabawy z cyferkami są dla niej ciekawe szukam sposobów, by ją zachęcić
> do zakuwania.
To może poprostu pobawcie się. Biegłość w liczeniu można osiągnąć na
wiele sposobów. Jeśli ona ma już swoją metodę to warto popracować nad
"czasem", całkiem możliwe, że w czasie zabaw niektóre liczby wejdą jej
do głowy na stałe i wcale nie będzie to r ównoznaczne z wykuciem
tabliczki mnożenia
Moim zdaniem. 2-klasiści nie operują na ułamkach
> i l-bach ujemnych. Ona tak.
Syn mojej koleżanki w pierwszej klasie podstawówki biegle wykonywał
dodawanie i odejmowanie pisemne. Niestety bardzo długo zajęło mu
zrozumienie do czego służą patyczki i jak te dzieci na nich liczą.
>
> Eulalka
pozdrawiam
Ania
--
strona Konrada: www.konrad.fotokam.net
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
43. Data: 2007-02-07 08:21:42
Temat: Re: Dziecko nad tabliczką mnożenia...Anna G. napisał(a):
> To może poprostu pobawcie się. Biegłość w liczeniu można osiągnąć na
> wiele sposobów. Jeśli ona ma już swoją metodę to warto popracować nad
> "czasem", całkiem możliwe, że w czasie zabaw niektóre liczby wejdą jej
> do głowy na stałe i wcale nie będzie to r ównoznaczne z wykuciem
> tabliczki mnożenia
Prawie obkuła. Zabawy, hm... jakby to powiedzieć... Nie bawię się z
dziećmi w taki "tradycyjny" sposób. Nie są zainteresowane. Zabawa ze mna
w ich pojęciu to wieczorne granie w monopol lub mieszanie odczynników by
wyhodować kryształy. W pozostałej części bawią się same.
> Syn mojej koleżanki w pierwszej klasie podstawówki biegle wykonywał
> dodawanie i odejmowanie pisemne. Niestety bardzo długo zajęło mu
> zrozumienie do czego służą patyczki i jak te dzieci na nich liczą.
Co do zabaw z cyferkami - Weronika wieczorem czyta ok. godziny przed
snem, a jak ja znudzi kolejna część Serii Niefortunnych Zdarzeń to pod
poduszka trzyma Sudoku dla dzieci. Patyczki (zakupiłam, a jakże)
wywołały konsternację a potem pusty śmiech :(
Ja wiem, że dzieci różnie mają i czasem ich umiejętności nie przekładaja
się na praktykę. Tu jest raczej odwrotnie. W praktyce to ona sobie
wykombinuje jak ma co policzyć - gorzej jak ma wrócić do teoretycznych
formułek. Uznajemy, że jest to nauka "jak nazwać naukowo, to co juz
wcześniej umiałaś, ale nie wiedziałaś, że to się tak nazywa".
Wiem, że to dziwne. Jak kiedyś napisałam, że córka w wieku 3 lat sama
nauczyla sie czytać tez nikt nie uwierzył.
Eulalka
PS. Starsza córka jest "normalna" więc ma, jakby mniej problemów w szkole ;)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
44. Data: 2007-02-07 08:39:28
Temat: Re: Dziecko nad tabliczką mnożenia...E. napisał(a):
> Anna G. napisał(a):
>
>> To może poprostu pobawcie się. Biegłość w liczeniu można osiągnąć na
>> wiele sposobów. Jeśli ona ma już swoją metodę to warto popracować nad
>> "czasem", całkiem możliwe, że w czasie zabaw niektóre liczby wejdą jej
>> do głowy na stałe i wcale nie będzie to r ównoznaczne z wykuciem
>> tabliczki mnożenia
>
> Prawie obkuła. Zabawy, hm... jakby to powiedzieć... Nie bawię się z
> dziećmi w taki "tradycyjny" sposób. Nie są zainteresowane.
A co to jest tradycyjny sposób?
Weźcie dwie kostki do gry, jedna osoba rzuca i trzeba szybko wymnożyć te
dwie liczby, można mówić wynik, można zapisywać na kartce,...
Można rzucać piłeczkami (takimi co się przyczepiają) do tarczy i mnożyć
wyniki....
Gracie w monopol. To świetnie macie kostki, macie pieniądze można
rzucac, układać, mnożyć....
Miesza odczynniki? To wystarczy, że powiesz, że chcesz zrobić 3, 5 , 7
razy więcej..... (nie wiem co tam macie napisane).
Idziecie ulicą, auta mają rejestracje, można szybko wymnożyć te liczby...
To tak na szybko.
Ogólnie chodzi o to, żeby teraz poćwiczyć szybkość liczenia. Takie
zabawy "na czas" (dodatkowe pomoce to stoper, minutnik, ...)
> Ja wiem, że dzieci różnie mają i czasem ich umiejętności nie przekładaja
> się na praktykę. Tu jest raczej odwrotnie. W praktyce to ona sobie
> wykombinuje jak ma co policzyć - gorzej jak ma wrócić do teoretycznych
> formułek.
Dlaczego, każdą formułkę też można na logikę, ważne żeby wiedzieć o co
chodzi.
Uznajemy, że jest to nauka "jak nazwać naukowo, to co juz
> wcześniej umiałaś, ale nie wiedziałaś, że to się tak nazywa".
> Wiem, że to dziwne.
Dla mnie nie.
Lubię od uczniów wyciągać to co wiedzą i ubierać to w "matematyczne słowa".
Acha, jeszcze możecie się "pobawić" w to co pani robi na lekcji, to
powinno prztynajmniej trochę odstresować.
pozdrawiam
Ania
>
> PS. Starsza córka jest "normalna" więc ma, jakby mniej problemów w
> szkole ;)
Proponuję zaciągnąć do zabawy ;)
pozdrawiam
Ania
--
strona Konrada: www.konrad.fotokam.net
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
45. Data: 2007-02-07 08:56:26
Temat: Re: Dziecko nad tabliczką mnożenia...Anna G. napisał(a):
> A co to jest tradycyjny sposób?
> Weźcie dwie kostki do gry, jedna osoba rzuca i trzeba szybko wymnożyć te
> dwie liczby, można mówić wynik, można zapisywać na kartce,...
> Można rzucać piłeczkami (takimi co się przyczepiają) do tarczy i mnożyć
> wyniki....
Dzieki, podpowiem.
> Gracie w monopol. To świetnie macie kostki, macie pieniądze można
> rzucac, układać, mnożyć....
Tia... zapomniałam dodać, że ona zwykle bywa bankierem.
> Miesza odczynniki? To wystarczy, że powiesz, że chcesz zrobić 3, 5 , 7
> razy więcej..... (nie wiem co tam macie napisane).
To akurat mniej skomplikowane a ona z zasady atrzą lub mieszają gips.
Odczynniki żrące są :(
> Idziecie ulicą, auta mają rejestracje, można szybko wymnożyć te liczby...
> To tak na szybko.
> Ogólnie chodzi o to, żeby teraz poćwiczyć szybkość liczenia. Takie
> zabawy "na czas" (dodatkowe pomoce to stoper, minutnik, ...)
Podpowiem.
> Lubię od uczniów wyciągać to co wiedzą i ubierać to w "matematyczne słowa".
> Acha, jeszcze możecie się "pobawić" w to co pani robi na lekcji, to
> powinno prztynajmniej trochę odstresować.
Pani niestety najczęściej się wydziera :( Ale to juz inna historia.
Dopóki nie drze sie na Weronikę przymykam oczy.
Eulalka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
46. Data: 2007-02-07 08:59:59
Temat: Re: Dziecko nad tabliczką mnożenia...
Użytkownik "Michal Jankowski" :
> Bosz... I to jest właśnie najlepszy sposób na to, żeby dziecko
> znienawidziło matematykę do końca życia. Niech sobie zakuwają ci, co
> nie są w stanie zrozumieć. Ale jak ktoś ma ten dar, że umie _sam
> policzyć_, to kazać mu zakuwać na pałę... Brr.
>
No właśnie.
Całkowicie zgadzam się z Tobą.
Mi jakoś na szczęście nie zdołano obrzydzić w szkole matematyki (mimo, ze
się musiałam uczyć tabliczki mnożenia do 20), a to dlatego że w VIII kl
trafiłam na znakomitego nauczyciela matematyki.
Na szczęście niedawno na spotkaniu absolwentów miałam okazję mu to
powiedzieć :-)
A tak w ogóle to nauka na pamięć tabliczki mnożenia nie jest matematyką.
To "kombinowanie" to właśnie matematyka.
Eulalka, proszę dbaj o to, żeby Ci córki nie zniechęcono.
;-)
Ze swoimi synami (a szczególnie starszym Michałem) miałam podobny problem.
Raz w tygodniu robiliśmy sobie "wieczorki matematyczne" kiedy to opowiadałam
mu o różnych ciekawostkach. Np na poziomie kl I podstawówki o ułamkach, o
liczbach ujemnych, potem na poziomie gimnazjum o liczbach zespolonych ;-)
I ciekawe, że podobnie jak dla Twojej córki zrozumienie tego nie stanowiło
dla niego żadnego problemu.
Na szczęście w liceum też trafił na znakomitego nauczyciela matematyki
(liceum to samo co moje, nauczyciel inny), a teraz jest na studiach i z
analizą matematyczną nie ma problemów.
Pozdrowienia.
Basia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
47. Data: 2007-02-07 09:00:53
Temat: Re: Dziecko nad tabliczką mnożenia...Basia Z. napisał(a):
> Eulalka, proszę dbaj o to, żeby Ci córki nie zniechęcono.
No staram się, jak mogę.
>
> Ze swoimi synami (a szczególnie starszym Michałem) miałam podobny problem.
> Raz w tygodniu robiliśmy sobie "wieczorki matematyczne" kiedy to opowiadałam
> mu o różnych ciekawostkach. Np na poziomie kl I podstawówki o ułamkach, o
> liczbach ujemnych, potem na poziomie gimnazjum o liczbach zespolonych ;-)
> I ciekawe, że podobnie jak dla Twojej córki zrozumienie tego nie stanowiło
> dla niego żadnego problemu.
Ja nie miałam szczęścia do nauczycieli od matmy. Dość powiedzieć, że
maturę zdawałam kilka lat później niż powinnam, wlasnie z tego powodu.
Jak juz się odważylam z matmą zmierzyć okazało się, że zdałam na 5 i
jeszcze mi nagrodę dali :( Do dzis nie wiem, kto w liceum był głabem -
ja czy moja nauczycielka. No chyba, że mi manna z nieba w postaci
matematycznych zdolności nagle spłynęła na głowę. Ładnych pare lat żyłam
w przekonaniu, że jestem matematycznym beztalenciem.
Eulalka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
48. Data: 2007-02-07 09:05:26
Temat: Re: Dziecko nad tabliczką mnożenia...E. napisał(a):
>> Gracie w monopol. To świetnie macie kostki, macie pieniądze można
>> rzucac, układać, mnożyć....
>
> Tia... zapomniałam dodać, że ona zwykle bywa bankierem.
Tutaj chodziło mi o to żeby wykorzystać to co macie do czegoś innego niż
gra w monopol, np. "ile tu jest pieniędzy?" 4 x po 25$ (niestety nie
pamiętam jakie tam są waluty), albo czy wolisz 5 tych banknotów czy 8 tych.
Coś co wymaga podjęcia szybkiej decyzji.
Możesz dawać córce to co wybierze a sama brać to co zostanie. na końcu
sprawdzicie kto ma więcej. (W zasadzie to lepiej chyba się nadają nasze
monety).
>> Acha, jeszcze możecie się "pobawić" w to co pani robi na lekcji, to
>> powinno prztynajmniej trochę odstresować.
>
> Pani niestety najczęściej się wydziera :(
Chodziło mi o te szybkie pytanie. Możecie zamieniać się rolami, córka
może być nauczycielką, ona lepiej zna zasady, ty możesz udzielać
szybkich odpowiedzi, niekoniecznie poprawnych(tzn. raz takie a raz
takie), tak, aby to ona mogła się wykazać.
Ale to juz inna historia.
> Dopóki nie drze sie na Weronikę przymykam oczy.
Błąd, nie przymykać oczu, poruszyć na zebraniu.
>
> Eulalka
pozdrawiam
Ania (właśnie przygotowuję domino na lekcje :) )
--
strona Konrada: www.konrad.fotokam.net
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
49. Data: 2007-02-07 09:45:55
Temat: Re: Dziecko nad tabliczką mnożenia...Lukasz Kozicki napisał/wrote dnia/on 2007-02-06 18:01:
> Gdzieś miałem chyba "sposoby" na mnożenie niektórych liczb.
No tak, zapomiałem poszukać w domu. Ale ten też jest niezły:
http://www.wikihow.com/Multipy-6,7,8,9,&10s-on-Your-
Hands
Pozdr,
--
LK
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
50. Data: 2007-02-07 09:56:41
Temat: Re: Dziecko nad tabliczką mnożenia...Basia Z. napisał/wrote dnia/on 2007-02-07 09:59:
> Raz w tygodniu robiliśmy sobie "wieczorki matematyczne" kiedy to opowiadałam
> mu o różnych ciekawostkach. Np na poziomie kl I podstawówki o ułamkach, o
> liczbach ujemnych, potem na poziomie gimnazjum o liczbach zespolonych ;-)
> I ciekawe, że podobnie jak dla Twojej córki zrozumienie tego nie stanowiło
> dla niego żadnego problemu.
Osobiście uważam, że wytłumaczenie dziecku na czym polega liczba
ujemna, zespolona czy całka nie jest dużym problemem, o ile ta sprawa
je zainteresuje i dziecko nie musi wnikać w szczegóły rachunkowe.
Ma za to otwartą głowę i wszystko do niej można jeszcze włożyć.
Pozdrawiam,
--
ŁK
P.S. swoim dzieciom też tłumaczę takie rzeczy, ale tak po prostu, w
ciągu dnia - jak znajdzie się jakiś pretekst, a nie na "wieczorkach
matematycznych" ;)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |