Data: 2005-01-11 18:25:48
Temat: Re: Dziewictwo.....
Od: very_very_mad_cruella <n...@m...adresu>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Tue, 11 Jan 2005 18:34:27 +0100, JIMMYtm napisał(a):
> biernosc i apatia ? czy to nie za wysoka cena dla spokoju ktory jest tylko
> ciszą przed burzą ?
a czy burza musi przyjsc? moze mozna tak zyc? moze sie da? a biernosc i
apatia...coz, moze to chwilowe, moze tylko droga do celu
> IMO zle kombinujesz... efekt swiadomego czy nieswiadomego szantazu jest
> taki sam... nigdy dobry...
ale skoro ja sobie z tego zdaje sprawe to jestem narazie w pozycji
kontrolujacego
> mowiac skazanie mialem na mysli negatywny skutek takiego postepowania. I o
> ile zasady to piekna rzecz to wykorzystane przeciw sobie samemu są
> straszliwą bronią...
no ale po to sa zasady zeby je stosowac, konsekwentnie, jesli jest taka
potrzeba to takze przeciwko sobie, tak juz dziala ten swiat
> Twoj model zaklada szczescie obiektywne dwoch osob.
inaczej, moj model zaklada szczescie osoby z ktora jestem, moje jak sie uda
to przy okazji
> jego model
> subiektywne...
ale nieswiadomie
> Skutecznosc jego modelu jest spowowodowana Twoim kosztem.
tak, to prawda, pytanie tylko czy jestem w stanie dla niego poniesc ten
koszt
> Podswiadomym uwiezieniu Ciebie w ramach zasad, szantazem emocjonalnym...
> nawet jezeli on tego nie widzi to nie zmiena to faktu Twej krzywdy...
nie widze tego w kategoriach krzywdy...no coz...juz mi ktos kiedys
powiezial ze jestem jak te zony alkoholikow co daja sie bic i jeszcze mowia
to moja wina przeciez on jest dobrym czlowiekiem, tylko ze u mnie w gre
zamiast przemocy fizycznej wchodzi przemoc psychiczna...ok, byc moze...ale
to ja musze sobie z tym poradzic
> widzisz do kąd to doprowadzilo... zwiazek dwojga ludzi nie polega na
> poswiecaniu sie dla drugiej osoby..
dlaczego? przez lata uwazalam ze moge , jestem w stanie zaplacic taka cene
za czyjes szczescie, i jedyne czego nie zrobie, to nie aplace za to
szczesciem kogos innego...
> jezeli ona zaczelaby mowic jakby dla niej bylo za pozno to fakt... sztuką
> jest zauwazyc ze cos jest nie tak na tyle wczesnie by nic nie zniszczyc...
a ja nie wierze w takie bajki, zreszta nie rozumiem-powiedzialaby na
przyklad ze cos jej nie pasuje w Tobie i co? zmienilbys sie dla niej?
przestalbys byc soba bo jej jest niedobrze? podejrzewam, ale moge ty;lko
podejrzewac , ze cos takiego mialo miejsce, jakis aspekt tego bycia razem
jej nie odpowiadal, zmiana dla niej spowodowalaby po jakims czasie ze Tobie
nie zyloby sie z tym dobrze...i co?...tez bys sie poswiecal?...ehhh to
temat na dluga rozmowe, wiele jet do powiezenia, IMO albo ktos jest
szczesliwy albo nie jest, jesli nie jet to ratowanie niewiele pomoze...
> hm nie jestem przekonany... klejone szklo owszem.. ale gdy jest tylko rysa
> na powierzchni... mozna wypolerowac na lustro....
nie bedziemy sie spierac JIM..ja z doswiadczenia wiem ze jak cos jest nie
tak to juz dobrze nie bedzie...a tu nie mowimy o rysie na powierzchni...cos
peklo i to mocno ze zdobyla sie na takie cos..wiesz o tym...
> coz ja moge powiedziec.. jestem jej wdzieczny i szkoda ze nie kilka
> miesiecy wczensije.... moze teraz byloby latwiej...
a moze teraz bysmy nie rozmawiali...kto wie co by sie stalo gdyby to
nastapilo w innym czasie...imo wszystko co sie dzieje ma jakis cel, moze
miales pewne sprawy przezyc zeby zrozumiec...nie smuc sie zrobie Ci kawe z
cynamonem niedlugo...:)
--
Jeśli chcesz wiedzieć co ma na myśli kobieta, nie słuchaj tego co mówi -
patrz na nią.
pozdrawiam serdecznie, cruella
|