Data: 2012-07-16 20:01:37
Temat: Re: Egzystencja i esencja.
Od: Voyager <r...@g...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
spit napisał(a):
> U�ytkownik "Voyager" napisa� w wiadomo�ci grup
> dyskusyjnych:8047d4a7-3845-4a09-bcd0-28f4a89c3d08@e2
0g2000vbm.googlegroups.com...
> > Nie otwieranie, ale zacie�nianie horyzont�w
> >(wczesna specjalizacja) jako klucz do sukcesu.
> > Bo jedynie sukces si� liczy, a nie jako�� �ycia.
>
> Istniejďż˝ ludzie na czubku drabiny sukcesu.
> Niby maj� w�adz� i potrafi� wp�ywa� na reszt�, ale �ycie w tym
mechanizmie,
> od pocz�tku, od najni�szych szczebli, skonfigurowa�o ich postrzegania
> �wiata,
> tak by inne podej�cie by�o nieracjonalne.
> Jak zmienia� jako�� swojego �ycia bez racjonalnego nastawienia?
>
> Istniej� ludzie, kt�rzy odkryli now� jako�� �ycia,
> ale nie s� na czubku drabiny sukcesu i nie maj� normalnego wp�ywu na
> pozosta�ych, wi�c zmiany mog� spowodowa� tylko poprzez rewolucj�.
> Stawiaj� pust� drabin� nowej jako�ci obok i albo podpi�uj� nogi drabiny
> starej albo przekonuj� tych z do�u by przeszli na ich drabin� nowej
jako�ci.
> Podpi�owanie n�g starej skutkuje du�� ilo�ci� ofiar, a przekonywanie do
> przej�cia na inn� drabin� wytworzy ten sam mechanizm, kt�ry funkcjonuje na
> starej drabinie.
>
> Drabina zawsze b�dzie drabin�, a nowa jako�� wabikiem rekonfiguracji
> rzeczywisto�ci.
>
> Cz�owiek w naturalny spos�b d��y do stabilizacji niezale�nie od
po�o�enia.
> Bezdomny np. zamiast korzysta� z wolno�ci i podr�owa� wybierze �ebranie
pod
> ulubionym marketem.
> Naukowiec - odkrywca ostatecznie spocznie na laurach, bo z czasem jego
> rodzina ma coraz wi�ksze wymagania.
> Polityk porzuci reformy, bo wieczni reformatorzy siejďż˝ chaos i spustoszenie.
>
> >Istnieje tylko mechanizm i ludzkie zwierz�ta zaprz�gni�te do
> >uniwersalnej maszyny. Dla Heideggera ca�y ten techniczny spos�b bycia
> >w �wiecie by� najgorsz� mistyfikacj�.
>
> Zawsze b�dzie jaki� mechanizm �ycia w spo�ecze�stwie.
> Techniczny moim zdaniem jest lepszy niďż˝ religijny.
> Mo�e mechanizm dzieci kwiat�w by�by lepszy tylko, �e jego
funkcjonalno��
> mo�na wynaturzy� i stworzy� spo�eczno�� uzale�nionych �pun�w.
>
>
> >Gdzie szuka� �r�d�a tej technicznej mentalno�ci? W radykalnym
> >oddzieleniu podmiotu i przedmiotu. Dzia�aj�cy zapomina, �e jest
> >cz�ci� dziania si� �wiata. Izoluje si� w wie�y abstrakcji, stawia
> >poza �wiatem. Wszystko, co jest, czyni zewn�trznym przedmiotem,
> >oddalonym, dost�pnym jedynie jako obiekt manipulacji. To w�a�nie jest
> >nastawienie techniczne! Radykalna separacja podmiotu (cz�owieka) i
> >�wiata: iluzja zewn�trzno�ci i ponadczasowo�ci. Ten rodzaj treningu
> >kulturowego skutecznie pozbawia nas mo�liwo�ci innego bycia w �wiecie.
>
> Oddzia�ywania fizyczne to relacje.
> Izolowanie siďż˝ to teďż˝ relacja.
> Kiedy na jaki� czas izolujesz si� to masz szanse na w�asne przemy�lenia i
> podsumowania.
> To o czym ty piszesz to nie izolacja od rzeczywisto�ci tylko zwarcie w
> uk�adzie, a wi�c brak oporu spowodowany utrat� w�asnej woli.
>
> >Patoeka wyci�ga z tego
> >wa�n� wskaz�wk� etyczn�: nasze s�owa i uczynki nabieraj� istotnej
> >wagi, od nich bowiem zale�y sens naszego �ycia, tak�e sens bycia
> >narodu, kultury. Dlatego my ponosimy za nie odpowiedzialno��.
>
> Je�li ka�� ci zabija� albo odda� �ycie za kraj albo boga to odm�w
jako
> Cz�owiek,
> ale nie neguj zupe�nie kraju i religii bo one maj� warto�� i ukazuj�
> aktualny stan rozwoju spo�ecze�stwa.
>
>
> --
> pozdr.spit
>
> WLMail QuoteFix -> http://www.dusko-lolic.from.hr/
Jaka rewolucja? Trzeba rewolucję zacząć od siebie , zastanowić się nad
własnym życiem, czy aby napewno żyje i czy bycie automatem jest mi
potrzebne. Czyli humanizm to pewna propozycja, by człowiek miał
pokazaną drogę, na którą może wejść i za swój wybój, jakie będzie jego
życie ,każdy bierze odpowiedzialność. Jednak gdy masz tylko mechanizm
to ludzie często pędzą będąc nieszczęśliwi, nie mając dostępu do tej
świadomości iż można inaczej. Humanizm skaziły nauki naukowe i
pisarze, artyści, zamiast wyrażać siebie ,zastanawiają się jaką teorię
zastosować i mamy tomy niestrawnej pseudosztuki i za tym idą
pokolenia, które albo to chwytną, albo ich ta literatura zmrozi i będą
gdzieś głodni namiętności człowieczej, która rozbija szkielety zbyt
ciasnych uniformów.
Np: był kiedyś taki zapomniany obecnie człowiek , którego humanizm
mógłby pomóc. Dziś niewielu pamięta czego nauczał, a nauczał
człowieczeństwa, bo to jest uniwersalne, na imię mu chyba było Jezus.
"Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych,
Mnieście uczynili". "Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych
najmniejszych, tegoście i Mnie nie uczynili".
W imię tej przyjaźni, w jej ramach i nią motywowani uczniowie mają żyć
w tym świecie. Ich przyjaźń z Jezusem, treść tej przyjaźni, jej
znaczenie, wymowa, mają jakby rozciągać się na innych ludzi.
To właśnie doświadczenie dobra pozwala nam na czynienie dobra wobec
innych. Dobro zaznane może być odwzajemnione. Dopiero,gdy nauczymy się
przyjaźni, możemy przyjaźnie odnosić się do ludzi, którzy naszymi
przyjaciółmi nie są.
Ta szczególna więź Jezusa z każdym człowiekiem wymaga refleksji, jako
że jest wzorem przyjaźni człowieka z Bogiem.Zobaczmy więc, że jest ona
ludzka, stworzona na ludzki sposób. Jezus najwyraźniej nie domaga się
porzucenia człowieczeństwa, przeciwnie im bardziej ludzcy jesteśmy,
tym, wydaje się, bliżej Boga stajemy.
Jeśli pokutuje gdzieś jeszcze fałszywa ascetyczna duchowość, że trzeba
wyprzeć się wszystkiego, co ludzkie, by zbliżyć się do tego, co
boskie, nauka Jezusa i Jego postawa powinna być swoistym memento. Bóg
stał się człowiekiem, aby ukazać nam, co znaczy być naprawdę ludzkim w
codziennym życiu. Wolnym od ideologii, wolnym od uprzedzeń, co znaczy
być człowiekiem dla bliźniego.
To właśnie jest owo Królestwo, Królestwo Jezusa. Jezus jest innym
Królem, aniżeli władcy tego świata, którzy o władzy tylko myślą i o
władzę swoją walczą, pełni niepokoju jak długo ją jeszcze zdołają
utrzymać.
Królestwo Jezusa jest - można by powiedzieć - królestwem rodzinnym.
Wszyscy należą do rodziny. Wszyscy są rodziną. Każdemu pomóc trzeba,
jak rodzinie.
Czy nie jest to piękne nauczanie? Czy nie stanowi ono dla nas w
dalszym ciągu wezwania? Czy jego sens nie może być dla nas źródłem
mobilizacji? Być może także wezwaniem do refleksji nad tym, czy obcość
wobec "nie-swoich" nie zagościła już w naszych sercach. Czy nie
dzielimy zbytnio ludzi na swoich i tych innych, obcych zapominając o
słowach Jezusa: "Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich
najmniejszych, Mnieście uczynili".
|