Data: 2005-08-05 10:04:52
Temat: Re: Emocje negatywne i pozytywne sa niebezpieczne ?
Od: "Duch" <n...@n...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "TheStroyer" <t...@g...SKASUJ-TO.pl> napisał w
wiadomości news:dctao1$fop$1@inews.gazeta.pl...
> Dziwna jakaś ta teoria. Namiętność -> intymność -> miłość? Moim zdaniem
jest
> odwrotnie: miłość -> namiętność -> intymność. Jak coś się zaczyna od
> namiętności, to kończy się raczej na nienawiści, a na pewno nic sensownego
z
> tego nie będzie.
Troche mi zes w glowie zamieszal :)
Wydaje mi sie ze poczatkowa namietnosc wcale nie musi sie skonczyc
nienawiscia.
Kluczowe jest chyba co innego - o czym zreszta sam napisales dalej -
nowe wychowanie, nowy styl zycia ktory wchodzi.
Zreszta nie napiales jaki - to taki styl konsumpcyjny, bezwysilkowy :)
Bo zeby byc dlugo w jednym zwiazku trzeba przejsc niejedno (jak pisze),
trzeba dokonac wysilku, trzeba chciec go dokonac wysilku. Aktualnie ludzie
coraz mniej
sa do takiego wysilku zdolni, raz z wygody i z pewnego rodzaju
znerwicowania.
Wiec po namietnosci - gdy przychodzi pewien rodzaj pracy do wykonania w
zwiazku,
moze sie ludziom nie chciec tego.
> W dzisiejszych czasach prawie wszyscy mylą te pojęcia, w dużej mierze
dzięki
> literaturze, filmom i gazetom dla pań ;)
A, to prawda. To jest generalnie problem naszej "cywilizacji telewizyjnej",
ze zanim sami cos przezyjemy, wczesniej widzimy to setki razy w oknie
telewizora,
czy gazetca, przerabiamy scenariusze, jak to bedzie czy jak powinno byc.
> > sie bliskosci i mimo iz najpierw do niej daza, tak kiedy juz sie zbliza,
> > czuja sie niewygodnie i poprostu wycofuja sie (uciekaja)...czesto
obwiniajac
> > ta druga strone.
>
> To wygodne wytłumaczenie. W pewien sposób dowartościowujące tych, od
których
> się ucieka.
No tak, ale jesli ktos ucieka bez dania powodu, to tak to wyglada.
> To też wygodne tłumaczenie, bo trudno określić co jest "prawdziwym"
uczuciem,
> a co nie. Każde uczucie jest prawdziwe, jeśli jest. Ucieczki wynikają
raczej z
> braku uczuć, niż ich "nieprawdziwości". A nazywanie "niedojrzałym
> emocjonalnie" każdego, kto nie umie się zaczepić na dłużej, jest sporym
> uproszczeniem.
Chyba nie, jesli ktos byl w kilku zwiazkach i nie potrafi sie zachaczyc (nie
chce?),
to ja stawiam na pewna niedojrzalosc albo pewnego rodzaju wygode.
> a ludzie nowego typu mają po
> prostu inne priorytety, które są na dłuższą metę nie do pogodzenia z
> tradycyjnym modelem.
Ale czy te priorytety sa lepsze dla nich samych? To podstawowe pytanie.
> I nie o miłość tu bynajmniej chodzi, bo naprawdę buhahaha
> dla każdego kto wierzy, że w długich związkach miłość trwa jak gdyby nigdy
> nic. Ci cudowni staruszkowie, wpatrzeni w siebie jak gołąbki, mają
zazwyczaj z
> przeszłości całkiem interesujące wspomnienia róznych niezłych numerów, co
> sobie nawzajem wykonywali ;) Ale jak się to jakoś przejdzie, to na starość
> znów można gaworzyć o miłości.
Prawda, ale wlasnie na tym polega ta milosc. Na przejsciu wiele.
I niekoniecznie trzeba sobie robic numery !! :)
Pozdrawiam,
Duch
|