Data: 2010-01-18 21:02:26
Temat: Re: Faszyzm w imię Miłości
Od: XL <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Mon, 18 Jan 2010 19:42:32 +0100, medea napisał(a):
> XL pisze:
>
>> Matura z polskiego dużym wyzwaniem? Kiedy??? Bo na pewno nie za socjalizmu,
>> kiedy wystarczyło przeczytać pinć książek z listy na krzyż i umieć sklecić
>> 6 zdań o każdej. Teraz nie jest wcale lepiej, bo nawet czytać i pisać już
>> nie każdy musi umieć, ci zaś, co umieją czytać, mają tekst w cytacie na
>> arkuszu maturalnym przed oczyma i mają się tylko wykazać znajomością
>> drukowanego abecadła i rozumieniem tekstu na poziomie dawnej klasy VI.
>
> To skąd wzięły się te emocje półtora roku temu? Hę?
>
> http://www.tinyurl.pl?UAX4M83C
>
> (tak, tak, tym razem wyszperałam)
>
Emocje zawsze są świadectwem, że coś jest wyzwaniem? Zatem równym wyzwaniem
był fakt pójścia do przedszkola, szkoły podst, gimnazjum, pierwsza
miesiaczka, pierwsza dyskoteka, pierwszy chłopak, pójście do liceum oraz na
studia - kolejne ważne wydarzenia w życiu mojej córki, które wszystkie
bardzo przeżywałam z nią i obok niej. Jej maturę zdawałam poniekąd JA
(dziwię się, ze jako matka nie rozumiesz tej przenośni czy tam innej
figury, no ale może to ze względu na to, że to w większości jeszcze przed
Tobą...), z mojego twierdzę że odpowiedzialnego, choć niewątpliwie
zaborczego i emocjonalnego macierzyństwa, z wychowania córki na dorosłego i
świadomego wszelkich wymagań ze strony innych, atrybutów i następstw swej
dorosłości człowieka.
Matura to kolejne ważne wydarzenie w życiu osobistym mojej córki, ale nie
było ono dla niej żadnym wyzwaniem, lecz kolejnym oczywistym i od dawna
przewidzianym kolejnością w planach życiowych krokiem w jej drodze.
Wyzwanie to nagła! i nieplanowana! konieczność sprawdzenia się, wykazania,
poczucie trudnej! przeszkody do pokonania. Matura nie była tym ani dla
mnie, ani dla żadnej z moich corek. Z żadnego przedmiotu zresztą.
--
Ikselka.
|