Data: 2003-09-19 07:09:42
Temat: Re: Flirtujecie przez sieć?
Od: "Tashunko" <l...@...o.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Osoba, wirtualnie znana jako "Oasy" napisała:
: No właśnie cały problem polega na tej subtelnej różnicy pomiędzy
: gadaczem a .....flirciarzem????
: Z gadaczem imo żadne wyrzuty sumienia nie wchodzą w rachubę, pod
: warunkiem niezaniedbywania rodziny z tego powodu oczywiście.
Tu się podepnę, bo to chyba dobry moment.
Od prawie 4 lat mam swojego " gadacza". Poznałam Go na chacie na wp,
gdzie siedziałam często-gęsto jak założyli nam stałkę w pracy. Jakiś
czas to wciągało - wszystkich chyba. Pojawił się chyba już pierwszego
dnia , jak weszłam na chat - spytałam czy są jacyś normalni faceci, bo
nie interesowały mnie przepychanki z małolatami. Gadałam z kilkoma
facetami, z dziewczynami. Oczywiście TŻ o wszystkim wiedział i
wysłuchiwał relacji. Pamiętam, że z moim " gadaczem" od pierwszego
momentu rozumieliśmy się jakbyśmy się zawsze znali i gadaliśmy o
wszystkim. Początkowo na chacie, potem icq, GG, setki maili - niektóre
rozmowy i maile mam przechowane. Podczas rozmów na icq udawaliśmy
przeważnie ,że siedzimy w pubie Lolek na Polach mokotowskich,
wymyślaliśmy sobie co akurat jemy i gadaliśmy,, gadaliśmy...Przyznaję -
zastanawiałam sie jak wygląda i jak gadałoby sie w realu. Bałam sie
realnego spotkania, bo nie chciałam żeby czar prysnął . Czar rozmowy -
nie czar flirtu!!!
Do dziś pamiętam jedną rozmowę, w której On powiedział, że uwielbia ze
mną rozmawiać, bo nastrajam Go optymistycznie, chociaż to On był zawsze
dużo większym optymista i ładował moje wyczerpane baterie:) Pomagaliśmy
sobie na gruncie prywatnym i służbowym. Powiedział też wtedy i później
to samo do mojego TŻ, jak już sie poznali,że bardzo ceni sobie we mnie
to, że zawsze tak ciepło i z nieukrywaną miłością mówię o moim mężu i
dzieciach, że to Go bardzo ujęło. Te nasze rozmowy były - przyznaję
elektryzujące i czekałam na nie, lubiłam je i teraz brakuje mi takich
właśnie jak wtedy - codziennych pogaduszek na icq czy GG.
Po kilku miesiącach gadek spotkaliśmy sie w realu - On był w delegacji
w moim mieście. Przyjechał do mnie do pracy, spotkaliśmy sie w kawiarni
zaprojektowanej przez mojego TŻ, gadaliśmy tak jakbyśmy się wczoraj
rozstali, a potem TZ po mnie przyjechał i poznali sie osobiście:) Tę
czerwoną wielgachną różę jakoś przemilczał, potem było kilka
żartobliwych pytanek typu " I co tam u Twojego..." itp.
W tej chwili mój przyjaciel jest już naszym przyjacielem, sprawdzonym w
biedzie. Poznaliśmy Jego drugą żonę, oni regularnie nas odwiedzają,
tylko my do Wawy dojechać do Nich nie możemy:)
I tak sie ma moja pierwsza internetowa przyjaźń.
Były po drodze, równolegle inne rozmowy z innymi ludźmi - ja już mam
taki flirciarski charakterek, wiec, przyznaje - zdarzało sie, ale
zawsze z mojej strony na zasadzie żartu i pod kontrolą TŻ. Na chwil
kilka zbałamuciłam jakiegoś Jamajczyka, ale On żony szukał, więc
odpłynął jak się dowiedział,że jestem szczęśliwą mężatką:))))))
Chyba wystarczy tych zwierzeń:)
--
****Tashunko pozdrawia cieplutko***
|