Data: 2004-01-08 18:42:49
Temat: Re: Got A Prob (-:
Od: "Greg" <o...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Pomyslowy Dobromir" w wiadomosci news:3FFD96D3.9B53A346@gazeta.pl
napisal(a):
>
> Moze w zwiazku z tym poradzisz mi jakies ksiazki.
Hmmm... uwielbiam Clive Cussler'a. Przeczytalem chyba wiekszosc ksiazek z
serii o przygodach Dirka Pitta. Tom Clancy tez potrafi wciagnac ;-) Tak
powaznie to niestety nie jestem w stanie polecic Ci zadnej ksiazki z tej
tematyki. Powód? Wole powiesc sensacyjna ;-) Z ksiazek stricte
psychologicznych przeczytalem (jednak nie w calosci) wlasciwie tylko "Poza
zasada przyjemnosci", autorstwa Freuda. Ale odpowiedzi mozna znalezc
wszedzie. Naprawde nie musisz miec ksiazki, np. o tytule "Miedzy nami
lesbijkami". Na pewno byloby latwiej z taka ksiazka, ale wnioski mozesz
wyciagac z tego co Cie otacza. Kieruj sie empatia, bo kobieta to w koncu
tez czlowiek ;-)
> > Piszesz, ze chcialbys abyscie "przynajmniej"
> > przyjaciolmi zostali. No i fajnie.
> A gzie widziales to "przynajmniej". No, no, tylko
> bez cudow prosze.
Nie widzialem - dlatego ujalem w cudzyslowie :-) W sumie mój blad. Chcialem
zwrócic uwage na to aby nie koncentrowac sie na tym slowie, ze nie
potrafilem znalezc bardziej odpowiedniego, a uzylem znaków oznaczajacych
wierny cytat :-)
> > Bo moze nie wie co tak naprawde chodzi Ci po glowie?
> > Moze nie jest pewna, czy to co mowisz jest szczere?
> Tak, kobiety generalnie mi nie ufaja. Kojarza mnie
> z wilkiem:) (naprawde)
Znaczy co? Ze niby je polykasz? ;-)
> > Widze, ze czujesz sie z ta sytuacja dosyc niezrecznie.
> > No bo gdyby bylo inaczej to przypuszczam nie zawarlbys
> > w swoim poscie tej prosby,
> Jest mi dosc niezrecznie, fakt.
A czy slusznie? Stali bywalcy pewnie juz powoli przestaja mnie czytac, bo
sie powtarzam, no ale trudno ;-) Ludzie sa do siebie bardzo podobni. Buduja
nas te same uczucia - strachu, radosci, smutku, gniewu... Pamietajac o tym
latwiej o porozumienie. Jednak z drugiej strony bardzo sie od siebie
róznimy. Zaczyna sie od róznych genów, pózniej rózne rodziny, rózne
doswiadczenia... rózne mozliwosci. Numer ze szklanka pewnie znasz? Jedna
szklanka, a juz dwa mozliwe podejscia - dla jednego bedzie ona w polowie
pelna, a dla kogos innego w polowie pusta. Ludzi tylu, ze na pewno oba
warianty znajda swoich amatorów. W przypadku gdyby 'ludzików' bylo tylko
trzech prawdopodobienstwo, ze tylko jedna opcja bedzie miala wziecie jest
wieksza, prawda? ;-) Do czego zmierzam? Ano do tego, ze chociaz robilbys
niewiadomo co, to znajda sie tacy dla których bedziesz smieszny i tacy,
którzy potraktuja Cie powaznie. Kurcze! Jak ja sie kiedys potwornie czulem,
gdy ktos cos negatywnego pod moim adresem powiedzial... gdy ktos mnie
wysmial. Az wreszcie zrozumialem, ze ta negatywna ocena nie jest ocena
wszystkich ludzi. Jest to ocena tylko tej jednej konkretnej osoby. Podobnie
w druga strone - jesli ktos rzuci pod moim adresem jakis komplement, to nie
mam co sie cieszyc, ze caly swiat tak mnie postrzega, bo tak nie jest ;-P
Wracajac jednak do negatywnych opinii... jesli ktos napisze, ze jestem
glupi to przeciez on nie ma takiej mocy, aby mnie na wieczna glupote skazac
;-) Nie moze swoim osadem wymusic na mnie, abym w kontakcie z kazdym innym
czlowiekiem byl tylko glupcem. Nie moze on wymagac, aby jego ocena byla
przejmowana przez innych ludzi. Ta ocena dokonuje sie kazdorazowo z osobna
pomiedzy jednym i drugim czlowiekiem. Pisze o tym Umberto Eco w liscie do
kardynala Marii Martiniego ("Gdy na scene wkracza ten drugi" - czy jakos
tak):
"Wymiar etyczny powstaje wtedy, gdy na scene wkracza ten drugi. Wszelkie
prawo, moralne, czy jurydyczne, reguluje zawsze stosunki miedzyosobowe,
równiez te, które wiaza nas z tym drugim, co je narzuca. (...) Jak ucza nas
równiez najbardziej laickie sposród nauk spolecznych, to wlasnie inny, jego
spojrzenie, okresla nas i ksztaltuje. Jak nie potrafimy zyc bez jedzenia
czy spania, tak tez nie potrafimy zrozumiec, kim jestesmy, bez spojrzenia i
odpowiedzi innego."
To kim jestesmy poznajemy przez cale zycie... ciagle, bezustannie. Moge na
upartego powiedziec, ze jestem taki i owaki, ale za chwile spotkam kogos,
kto bedzie mial inne zdanie na mój temat i co? No to OK - zaakceptuje jego
osad i uznam, ze taki jestem. Przyjdzie druga osoba, zapyta mnie jaki
jestem, ja odpowiem uwzgledniajac ocene wczesniej spotkanej osoby i... ta
osoba sie nie zgodzi, bo widzi mnie calkiem inaczej. I co wtedy? :-)
Dlatego o sobie wole mówic tyle, ze jestem. To jaki jestem pozostawiam
ocenie kazdemu z osobna. Tak jest w teorii ;-) Bo w praktyce to nie zawsze
jest tak latwo ;-P Ale jest duzo lepiej niz kiedys. Latwiej jest mi mówic o
tym, co naprawde chodzi mi po glowie, latwiej mówic o uczuciach. Kiedys
wlasciwie o niczym nie mówilem, bo na kazdym kroku obawialem sie
osmieszenia. A i tak bywalem smieszny ;-P
No a jesli ta niezrecznosc wynika jedynie z tego, ze móglbys zostac
zidentyfikowany i to co napisales mogloby dotrzec do niej... To juz
bardziej do mnie przemawia :-) Z drugiej jednak strony gdyby faktycznie
dotarlo do niej to co napisales, to czy Twoim zdaniem napisales o czyms
czego musialbys sie wstydzic? Czy w tym co napisales jestes nieszczery?
Albo jej wczesniej mówiles cos innego, wiec gdyby przeczytala ten tekst
moglaby miec do Ciebie pretensje? Od jakiegos czasu staram sie szczerze
mówic to co czuje i mysle. I wiesz co? Coraz bardziej mi sie to podoba :-D
A to, ze nie zawsze podoba sie to innym... ;-)
pozdrawiam
--
Greg
Nie Tylko Poezja - http://republika.pl/szedhar/
Serwis PSPHome - http://www.psphome.htc.net.pl/
Z psychologia jedyne co mam wspolnego to to, ze jestem czlowiekiem.
|