Data: 2001-12-29 18:49:00
Temat: Re: Help2
Od: "Little Dorrit" <z...@c...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Kamil" <k...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:001601c1906a$75a70de0$3a244cd5@PPP...
>
> > czyli jestes zwolennikiem całkowitego utajnienia informacji?
> > a moze najlepiej udawac po wyjsciu z gabinetu ze nie ma problemu?
>
> Można wiele przekazać, ale nie wszystko. Pisałem o tym. Jeżeli lekarz był
przyzwoity,
Owszem, wszystko. Ustawa Psychiatryczna, którą powinieneś miec w małym
palcu, daje pacjentowi PRAWO DO PEŁNEJ INFORMACJI o jego aktualnym stanie
zdrowia psychicznego, planowanych sposobach leczenia oraz rokowaniu. Jeżeli
mienisz się byc psychiatrą, powinieneś również wiedziec, że kontakt pacjenta
z lekarzem podlega określonym przepisom prawnym a nie "przyzwoitości",
widzimisię czy dobrej woli pana i władcy. W swoim poprzednim poście miałeś
czelnośc porównac pacjenta do bezradnego, głupiutkiego, zależnego dziecka,
którym z racji tego chciałbys manipulowac, cedząc informacje zależne od
swoich poglądów. Tymczasem - zgodnie z aktualnie obowiazujacym w Polsce
prawem - możesz im cedzic co najwyżej pigulki.
> > Twierdzisz ze jest tajna instrukcja mowiąca wszystko o depresji?
>
> Nie mówie, ale trzeba znać się na medycynie, żeby nie zrobić sobie
krzywdy, a do tego są potrzebne studia.
Pacjent nie musi kończyc studiów medycznych, żeby miec prawo / i ma je!/
wiedziec wszystko o swojej chorobie nawet, gdy jest ona śmiertelna. Na ogół
pacjenci, nie tylko psychiatryczni, pragną takiej informacji jak kania
deszczu, chocby po to, żeby móc kontrolowac poczynania lekarzy. Nie ma już
dla większości specjalizacji medycznych wymówki: "Bóg tak chciał" a z błędów
w leczeniu musisz się wytłumaczyc i pacjentowi i co gorsza- sądowi.
>
> > Wydaje mi sie, ze chory może potrzebować wiedzy o tym co sie z nim
dzieje, chciałbym wierzyć ze ma do tego nawet prawo... Sprawa lekarzy czy
teraputów
> > jest dbanie o to aby to była wiedza w miare pełna i nabywana
odpowiednimi dawkami, porcjami mozliwymi do przełkniecia dla pacjenta.
>
> Zgadzam się, ale nikt temu nie przeczy.Odnosze wrażenie, że sparzyłeś się
> (lub ktoś z Twoich bliskich) na lekarzu.
A co to ma do rzeczy? Nie dośc, że Twoje poglądy są szokujące, to jeszcze
robisz wycieczki osobiste pod adresem Dyskutantów.
. Informacja szkodliwa?
>
> Zalezy jaka, bo zarysowanie mapy swojego stanu jest podstawą, ale
stawianie
> pacjęta w roli psychiatry jest nie na miejscu.
A na to powinieneś odpowiedziec tylko jednym zdaniem: "szkodliwa jest tylko
informacja fałszywa". Chłopie, Ty na prawdę jesteś lekarzem-psychiatrą? Może
tylko tak Ci się wydaje?
> > Nie mozna jednak zabronic wszelkich publikacji, nie mozna odizolowac
> > chorego od społeczństwa, jest to i szkodliwe i nie mozliwe.
>
> Zgadzam się, ale nikt tego nie robi, wystarczy popatrzeć na anglojęzyczną
> literaturę tego typu, która w całej swej obfitości i różnorodności nie
> zawiera ani kszty więcej, niż publikacje w magazynach dla kobiet.
Mówisz o literaturze popularnonaukowej, czy bezwartościowym chłamie
serwowanym przez kolorowe tygodniki? Twoim zdaniem pacjent tylko z takich
źródeł powinien czerpac informacje o swojej chorobie? Czy uważasz, że
np.monografia Płużyńskiego nt. depresji przekroczy jego zdolnośc
pojmowania??? A w przypadku białaczki - też ma czerpac informacje z gazet,
czy jednak od lekarza?
Dorrit
>
> Pozdrowienia
> Kamil
>
> Ps.Skończmy tę dyskusję.Na listę przyszedłem, żeby porozmawiać z kimś z
psych., a nie odpierać bezpodstawne zarzuty grupowiczów.
A dlaczego? Przecież jest ciekawa, zwłaszcza że wypowiadający się dotychczas
Dyskutanci mają w porównaniu z Tobą sporo racji. I wyrażają swoje obiekcje w
tak delikatnej formie, która zawsze była dla mnie niedoścignionym ideałem.
>
>
>
>
>
>
> --
>
> Tego nie znajdziesz w żadnym sklepie!
> [ http://oferty.onet.pl ]
>
> --
> Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.sci.psychologia
>
|