Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!warszawa.rmf.pl!newsfeed.tpinternet.
pl!newsfeed1.tpinternet.pl!news.onet.pl!newsgate.onet.pl!newsgate.pl
From: a...@i...org.pl (algraf)
Newsgroups: pl.soc.inwalidzi
Subject: Re: INWALIDA CZY PRACOWNIK ????? (dośćdługie)
Date: 10 May 2002 19:20:15 +0200
Organization: email<>news gateway
Lines: 152
Message-ID: <001501c1f845$fafb7560$26a463d9@ppp>
References: <ab3n0m$qm7$1@pingwin.acn.pl> <3...@p...pl>
<ab5fq5$1ne$1@news.onet.pl> <ab8djb$8en$1@news.onet.pl>
NNTP-Posting-Host: newsgate.test.onet.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: newsgate.onet.pl 1021051215 30523 192.168.240.245 (10 May 2002 17:20:15 GMT)
X-Complaints-To: a...@o...pl
NNTP-Posting-Date: 10 May 2002 17:20:15 GMT
X-Mailer: Microsoft Outlook Express 6.00.2600.0000
X-Received: from ppp (pj38.lodz.cvx.ppp.tpnet.pl [217.99.164.38]) by idn1.idn.org.pl
with SMTP (Microsoft Exchange Internet Mail Service Version 5.5.2650.21)
id KNGBWC6C; Fri, 10 May 2002 19:08:03 +0200
X-Received: from ppp (pj38.lodz.cvx.ppp.tpnet.pl [217.99.164.38]) by idn1.idn.org.pl
with SMTP (Microsoft Exchange Internet Mail Service Version 5.5.2650.21)
id KNGBWC6C; Fri, 10 May 2002 19:08:03 +0200
X-Received: from ppp (pj38.lodz.cvx.ppp.tpnet.pl [217.99.164.38]) by idn1.idn.org.pl
with SMTP (Microsoft Exchange Internet Mail Service Version 5.5.2650.21)
id KNGBWC6C; Fri, 10 May 2002 19:08:03 +0200
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.inwalidzi:24101
Ukryj nagłówki
To jest tekst !!!
- podpisuje sie obiema niesprawnymi dlonmi :-) To, jest genialny tekst. Nie
moge nic dodac, jedynie to ze w moim przypadku jest tak samo. Bo, jak masz
fach i potrafisz cos zrobic, to pracodawcy wisi czy jestes ON czy nie.
Dotychczas pracowalem w firmach prywatnych a jestem tetrusem na wozku i mi
to nie przeszkadzalo, ani pracodawcy. Nawet kiedy koledzy z pokoju w ktorym
pracowalem pomagali mi zdejmowac kurtke, czy robic herbatke ;-) BO BYLEM
DOBRY W TYM CO ROBIE i firma odnosila zyski z mojej prcy.
pozdr.
Arek
----- Original Message -----
From: "MAZL" <m...@p...onet.pl>
To: <p...@n...pl>
Sent: Tuesday, May 07, 2002 1:27 PM
Subject: INWALIDA CZY PRACOWNIK ????? (dośćdługie)
Użytkownik "RSS" <r...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:ab5fq5$1ne$1@news.onet.pl...
/.../
> A ja mam inne zdanie na ten temat :
> Trudno mi uwierzyc ze jest tak pieknie i za prace inwalidy
> ktos Wam zaproponuje 1000zl.
> Przynajmniej w moim regionie jest tak ze osoby w 100% zdrowe
> (jezeli znajda prace) to zarabiaja 600zl.
> Wiec kto przyjmie inwalide za 1000zl.???
Popelniasz juz na starcie jeden zasadniczy blad: do pracy nie przyjmuje sie
inwalidow, tylko PRACOWNIKOW !!!
Jezeli juz na starcie zakladasz, ze jestes inwalida poszukujacym pracy, a
nie - po prostu osoba poszukujaca pracy, to z góry skazany jestes na
niepowodzenie.
Firma to nie jest instytucja charytatywna, ale interes majacy przynosic
zysk - i w takim kontekscie (z naprawde nielicznymi wyjatkami - pomijam tu
dzialalnosc charytatywna) zatrudnia sie pracownikow, w szczegolnosci ON.
Stad inwalidow (a nie pracownikow) zatrudniaja glownie ZPCH, niektore
zreszta tylko po to zeby wyrobic sobie stosowny wskaznik, albo niektorzy
pracodawcy na stanowiska refundowane. I wtedy rzeczywiscie najwazniejsza
jest tylko grupa inwalidzka, a stawki jakie sie tak zatrudnionym osobom
placi sa najnizsze z mozliwych.
Oczywiście - dla pewnej grupy ON to też jest rozwiazanie - ba, czesto jedyne
możliwe rozwiazanie (nie można o tym zapominać) - ale też tego typu
(powiedzmy sobie szczerze) getta nie jest tym o co chodzi w ogólności.
Pozostale firmy zatrudniaja po prostu pracownikow. Kazdy pracownik, nie
tylko ON ma swoje mocne i slabe strony, swoje wady i zalety - w zaleznosci
od tego latwiej lub trudniej dana prace mu zdobyc. Liczy sie zawsze saldo -
wypadkowa tych wad i zalet. - typowy pracodawca zatrudnia tego kandydata,
co do którego jest przekonany że wypadkowa zalet do wad, skorygowana o
wymagania finansowe, jest najatrakcyjniejsza. Trzeba spojrzeć na to tak:
facet o kulach raczej nie dostanie pracy gońca, ale podobnie - dziewczyna,
która ma 30 kg nadwagi raczej nie zostanie zatrudniona jako hostessa ;-)
Czy jest to objaw "rasizmu" czy zwyczajne mechanizmy ekonomii?
Oczywiście - są przypadki, gdy pracodawca z definicji odrzuca ON tylko
dlatego że są ON, ale wbrew pozorom nie są to przypadki zbyt częste. Raczej
owo odrzucenie wynika z konkretnych powodów: niedostosowane miejsce pracy,
obawa że taki pracownik będzie częściej na zwolnieniach lekarskich,
konkretne stanowisko wymaga mobilności, albo dobrej prezencji itp.
Dlatego trzeba mieć także świadomość swoich ograniczeń - ale sam fakt ich
istnienia nie może powodować, że ON szuka pracy jako inwalida, a nie jako po
prostu czlowiek poszukujacy pracy, pracy spełniającej określone oczekiwania.
Jak pisalem - w gospodarce rynkowej firma kieruje się zasadą maksymalizacji
zysku, stąd zatrudnia te osoby, które zatrudnić się najbardziej opłaca
(pomijam kwestie kumoterstwa, glupoty itp. choć mam świadomość że są one
nierzadkie). Potencjalny kandydat zwykle analizowany jest pod tym wlasnie
kątem: przydatność (wiedza i umiejętności), niezawodność (ryzyko zwolnień
lekarskich, ale także np. awarii samochodu, wózka itp.), wydajność,
oczekiwania finansowe (pomijam tutaj wymagania specyficzne dla określonego
stanowiska, typu np. prezencja).
Nie czarujmy się - statystyki jednoznacznie i bezwzględnie wskazują, że
druga i trzecia z tych cech nie są mocną stroną ON - stąd konieczność
nadrobienia tych "braków" pozostałymi. Zatem przeciętny ON aby wytrzymał
konkurencję z osobą "zdrową" musi być albo lepszy (więcej umieć) albo
tańszy. Zauważcie przy tym, że im lepsza firma i lepsze stanowisko - tym
bardziej pierwszy z tych elementów zaczyna byc brany pod uwagę.
Czyli - wiedza, wiedza i jeszcze raz wiedza - to po pierwsze.
Umiejętność przekonania pracodawcy o tym, że nie będziesz zatrudnionym
inwalidą, ale normalnym, efektywnym pracownikiem - to po drugie.
Umiejętność precyzyjnego wyartykułowania swoich ograniczeń wynikających z
niepełnosprawności - to po trzecie. Pracodawca najczęściej boi się
niespodzianek.
Umiejętność pogodzenia się z faktem, że coś za coś. Jeśli masz 10 dni urlopu
więcej, jeśli z góry zakładasz że np. 3 dni w miesiącu będziesz potrzebował
na wizyty u lekarza, że czasem padnie Ci samochód i nie dojedziesz do
pracy - to trzeba pogodzić się z tym, że pracodawca uwzględni ten fakt w
procedurze zatrudnienia, zwykle poprzez ustalenie niższej pensji. I moim
zdaniem to akurat jest uczciwe (wyrównywanie szans zatrudnienia to osobna
kwestia).
I niestety - zrozumienie mechanizmów rynkowych - jeśli pracodawca może
zapłacić mniej - to zrobi wszystko żeby zapłacić mniej. Jeśli na danym
stanowisku znajdzie sprawnego za 1000 PLN, to wiedzac o tym, że ON pobiera
jednoczesnie rente na pewno zaproponuje odpowiednio mniej. I o ile nie jest
to stanowisko specjalistyczne i nie jest się naprawde dobrym specjalista -
niestety zwykle nie wywalczy sie tego tysiaca. Jak powiedzialem sa to moze i
brutalne, ale normalne prawa wolnego rynku.
Teraz powinien pojawic sie dluuuuugi tekst na temat koniecznych działań,
które państwo powinno (z przyczyn "humanistycznych" jak i ekonomicznych)
podjąć w celu wyrównania szans zatrudnienia dla ON, ale daruję to sobie bo
wszyscy wiedzą o co tu chodzi: bariery architektoniczne (praca i nauka),
edukacja spoleczeństwa, ruchy podatkowe wyrównujące zwiększone "kłopoty"
związane z zatrudnianiem ON. Ale jak powiedziałem - to temat na osobną
dyskusję, która zresztą wiele razy się tu odbywała.
Cóż na koniec?
Przykład z życia wzięty, dobrze mi znany - bo dotyczący mnie samego.
Jestem ON, poruszam się o dwóch kulach, więc trudno raczej tego nie
zauważyć.
Parę razy już zmieniałem pracę - i w zasadzie za jednym wyjątkiem
(stanowisko gdzie poza normalnymi obowiązkami trzeba by było wykonywać
polecenia typu "skocz i załatw") nie było problemu mojej niepełnosprawności.
Ale też (jeszcze raz podkreślam) nigdy nie podchodziłem do zatrudnienia się
jako ON. Zawsze dyskusja toczyła się przede w zakresie moich umiejętności,
możliwości zawodowych, oczekiwań finansowych - a dopiero w następnej
kolejności poruszana była sprawa stanu zdrowia, ewentualnych ograniczeń itp.
Bywało, że w toku rozmowy wstępnej zapomnieliśmy w ogóle poruszyć ten
wątek - po prostu w ogóle nie miał on znaczenia.
W obecnej firmie pracuję ponad 2 lata - daleko mi do prezencji Rudolfa
Valentino a mimo to na codzień spotykam się z klientami, prowadzę pokazy i
prezentacje dla dużych grup ludzi, bywam na targach itp - i jeśli zdarzy się
zdziwienie, że w takiej roli występuje ON, to trwa ono co najwyżej parę
sekund, dopóki nie zacznie się rozmowa. Potem już - po prostu i zwyczajnie -
wiadomo, że od zaspokajania potrzeb estetycznych są hostessy w mini, a ze
mną prowadzi się rozmowy merytoryczne.
Jak powiedziałem, łażę o dwóch kulach, w aparatach ortopedycznych i z nieźle
sponiewieranym kręgosłupem. Ostatnio przy okazji jakieś rozmowy na temat
prezencji, stanu zdrowia itp. rzeczy usłyszałem od jednego z prezesów "a bo
wiesz - akurat w Twoim przypadku, to że jesteś niepełnosprawny to na pewno
nie jest pierwsza rzecz jaka się rzuca w oczy".
I to jest chyba dobra puenta do tego co powiedziałem wyżej.
Leszek
--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.soc.inwalidzi
|