Data: 2011-11-06 23:23:00
Temat: Re: In vitro nie tak hop-siup...
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Sun, 6 Nov 2011 15:14:31 -0800 (PST), J-23 napisał(a):
> On 6 Lis, 23:52, Ikselka <i...@g...pl> wrote:
>> http://www.rp.pl/artykul/556141.html
>> "(...)SN wyraził opinię, że przed przystąpieniem do ważenia interesów stron
>> w celu przyznania prawa decyzyjnego jednej z nich należy zbadać, czy nie
>> została zawarta między nimi umowa precyzująca sposób postępowania z
>> zamrożonymi zarodkami. W razie jej istnienia należałoby postąpić zgodnie z
>> ustaleniami w niej zawartymi. Byli małżonkowie nie przewidzieli sporu i nie
>> porozumieli się zawczasu co do losów zamrożonych embrionów.
>>
>> Przed SN stanęło więc ciężkie zadanie wyważenia interesu kobiety
>> wyrażającego się w prawie do prokreacji genetycznej z interesem mężczyzny,
>> który wyrażał się w prawie do nieprokreowania genetycznego (oba wywodzone z
>> prawa do prywatności).(..)"
>
> To jest chyba zrozumiale ze nie kazdy moze sobie zyczyc by jego de
> facto dzieci rodzila nieznana kobieta i by te dzieci wchodzily w sklad
> jakiejs nieznanej rodziny. Ja bym z pewnoscia sobie tego nie zyczyl.
> Sad amerykanski przyznal, ze zarodkom nalezy im się szacunek wiekszy
> niz zwyklym tkankom, ale nie rowny istotom ludzkim. Na tej podstawie
> wywnioskowal, ze byli malzonkowie maja prawo, w wyznaczonych
> szczegolnym statusem zarodkow granicach, zadecydowac o ich losie.
> Dopuszczona wiec równiez zostala mozliwosc ich zniszczenia(sic!)
Skupiłabym się na Twoim miejscu na konsekwencjach rozpadu małżeństwa PO in
vitro. Kwestia dopuszczenia niszczenia zarodków lub obniżenia ich praw w
stosunku do praw w pełni rozwiniętych ludzi jest tutaj poboczna jako
szczególna dla prawodawstwa w innym kraju.
|