Data: 2002-08-14 18:57:53
Temat: Re: Inwalidztwo wojenne.
Od: "MarekWoj" <m...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Zbigniew Andrzej Gintowt" <z...@c...net.pl> napisał w
wiadomości news:aj8k9l$1k9$1@news.tpi.pl...
> ----- Original Message -----
> From: "Pearl" <p...@p...onet.pl>
> Newsgroups: pl.soc.inwalidzi
> Sent: Monday, August 12, 2002 2:17 PM
> Subject: Re: Inwalidztwo wojenne.
> ------------------------------------------
>
> > Miałbym wreszcie święty spokój. :-)
> ------------------------------------------
> Co do wątku rozpoczętego przez Marka, to raczej kontynuacja ma małe szanse
> na konstruktywne zakończenie. Zaczynają się nieporozumienia polegające na
> określeniu typu obozu: Ty piszesz wojenny mając na myśli (co oczywiste)
obóz
> jeniecki, a marek pisze, że on miał na myśli obóz wojenny a nie wojskowy.
> w czasie wojny wszystkie obozy były wojenne, trzeba jednak rozgraniczyć
> obozy koncentracyjne (zagłady) od obozów pracy czy wojskowych typu stalag
> lub oflag.
> Jeśli obóz, w którym przebywał Ojciec Marka był obozem pracy, to Ojciec
nie
> nabywa z tego tytułu automatycznie żadnych praw jako osoba która doznała
> uszczerbku na zdrowiu takiego, który by takie przywileje usprawiedliwiał
> (stąd takie a nie inne orzeczenie Sądu...).
> W całej sprawie pozytywne jest to, że Marek wojuje o przywileje dla
starego
> Ojca i to wg mnie się chwali.
> Kiedy leżałem w szpitalu mogłem przyjrzeć się dokładnie jak zdrowe i
> pełnosprawne dzieci traktują starych i chorych rodziców.
> Takie dzieci powinno się eliminować ze społeczeństwa.
>
> A teraz co do Twojego westchnienia Perła. Nie bądź pewien czy miałbyś
święty
> spokój, bo nikt nie wie jak TAM jest...
> Napewno święty spokój miałoby Twoje otoczenie jeśli nie dajesz im spokoju
> (ja zachowuję się okropnie i mam tego świadomość...) ale musimy nasze
krzyże
> dźwigać do końca i starać się mieć coś z tego balu na który "drugi raz nie
> zaproszą nas wcale..."
>
> Pozdrawiam
> Zbig A Gintowt
>
>
Zgadza sie: brak precyzji. Chodzi o oboz wojskowy.
Podczas wybuchu wojny Ojciec byl podchorazym. Podobno konwencja genewska
dopuszczala przymus pracy dla szeregowych, a wykluczala dla oficerow.
Niemcy nie mogli poczatkowo sie zdecydowac co do podchorazych, ale pozniej
przycisneli im srube, a ci zgodzili sie na prace w polskich mundurach.
Innym zagadnieniem byl oboz karny przez rok, gdzie, podobno niezle dostali
w tylek i to na glodowym wikcie.
Tak, czy owak, lepsze bylo to , niz kulka w Katyniu.
Sowieci mordowali oficerow, a szeregowcow przekazali Niemcom - swoim
sojusznikom.
W ten sposob podchorazy ocalil zycie, ale u Niemcow tyral, jak szeregowiec.
Dziwne, ze ci, ktorzy dobrowolnie zglosili sie do pracy u Niemcow otrzymuja
dzisiaj odszkodowanie " za prace niewolnicza" , a ci, ktorzy nie chcieli dla
okupanta pracowac , ale musieli "pod batem" to robic nie dostaja nic.
Pozdrawiam
MW
|