Strona główna Grupy pl.soc.rodzina Jak daleko siega medycyna.

Grupy

Szukaj w grupach

 

Jak daleko siega medycyna.

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 261


« poprzedni wątek następny wątek »

51. Data: 2002-04-24 18:40:21

Temat: Re: POCZYTAJCIE
Od: "Iza" <c...@o...net.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "laura" <l...@l...pl> napisał w wiadomości
news:aa6rig$f90$1@sunsite.icm.edu.pl...
>
......
>
> Przeczytalam i mysle, ze gdyby spoleczenstwo normalnie traktowalo
> gluchoniemych, nie czuliby sie oni wyalienowani, nie broniliby sie, nie
> uciekali swiadomie ze spoleczenstwa, nie powstawalyby zadne ruchy.

Lauro,
to nie spoleczenstwo alienuje gluchych, to sama natura tej ulomnosci
sprawia, ze maja oni klopoty z normalnym funkcjonowaniem w spoleczenstwie.
Nie slyszac, trudno nauczyc sie mowy, zarowno jej rozumienia, jak i samej
artykulacji, co za tym idzie, brak srodka komunikacji. Poza tym, nie
zapomniaj, ze przeciez myslimy slowami, wiec jak maja myslec pozbawione
jezyka dzieci gluche? Jezyk migowy to nie kalka jezyka mowionego, trudno w
nim wyrazic wiele pojec i zwiazkow przestrzenno-czasowych. Tenze jezyk
wystarcza do codziennego funkcjonowania w swiecie nieslyszacych, ale to za
malo by poczytac chocby najprostsze teksty. W jaki sposob maja glusi
przekazywac dorobek "swojej kultury"? Ujelam to w cudzyslow, bo nie uwazam
by stanowili odrebna grupe spoleczna. Moja ich pelna akceptacja (jak i ludzi
z wszelkimi innymi niepelnosprawnosciami) polega na tym, ze chce przywrocic
ich spoleczenstwu i normalnemu zyciu. Wlasnie normalnemu, a nie
trudniejszemu niz przecietne.
Pozdrawiam
Iza


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


52. Data: 2002-04-24 19:59:26

Temat: Odp: Jak daleko siega medycyna.
Od: "Mrowka" <m...@p...wp.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik laura <l...@l...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych napisa
ł:aa6q5e$408$...@s...icm.edu.pl...

> Czy niewidomemu malzenstwu, bo tez taki przyklad padl w tym watku, tez
> odebralabys prawo posiadania dzieci?

Czy Ty na prawde nie widzisz roznicy pomiedzy taka para niewidomych ktorzy
nie maja innego wyjscia , decydujac sie na dziecko nie maja wplywu jakie to
dziecko ma byc -widome czy nie .A te dwie kobiety swiadomie pozbawiaja dzi
ecko sluchu.

> Wyklarowalo mi sie ;) Mam 17 letniego pieska niewidomego i nieslyszacego.
> Jest przez nas bardzo kochany i wiem, ze on o tym wie. Swoich ograniczen
nie
> traktuje jako nieszczescia (wiem, jak rozmawiac trzeba z psem ;)), dla m
nie
> tez nie jest kaleka. Tak sobie mysle, ze to 'normalni' ograniczaja
> 'nienormalnych'.

A ja mam od ok.6 lat niewidoma mame i jest przez rodzine kochana i szanow
ana tak samo jak wtedy kiedy jeszcze widziala.
Ale z checia oddalaby jej swoje oko gdyby ktos byl stanie zrobic taki prze
szczep,moj brat swoje, aby kobieta mogla dalej zyc i pomagac innym tak jak
to robila bedac pielegniarka z powolania.Teraz niestety mama wegetuje...:
( I ja uwazam ze spotkalo ja i nas wielkie nieszczescie.


Magda



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


53. Data: 2002-04-24 20:35:47

Temat: Re: Jak daleko siega medycyna.
Od: "Dorunia" <d...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Dorunia" <d...@w...pl> napisał w wiadomości
news:aa6pjl$en8$1@news.tpi.pl...

Teraz to jest poprawna wersja tego co chciałam napisać :-)), tak to bywa jak
się pisze z synem na kolanach.

A mnie się wydaje że tak jak my osoby słyszące jesteśmy przerażone tym że
nasze dzieci mogą nie słyszeć, tak może one były by przerażone mając
dziecko
słyszące. Czy gdy pobiera się para ludzi głuchych to znaczy że nie powinni
mieć dzieci? Przecież ono też może być głuche. A czy wiecie jak trudno jest
osobą głuchym wychować dziecko słyszące?, to dziecko jeśli nie ma dziadków
lub kogoś innego, mówiącego, słyszącego, nie mam możliwości nauczyć się
mówić, musi korzystać z pomocy logopedy, w takim domu musi być obowiązkowo
choć radio. Ja z mężem chcieliśmy uczyć się języka migowego by
zaistnieć w świecie naszego syna. Więc czy tak naprawdę należy te kobiety
tak surowo oceniać??

No i jeszcze nawiązując - głuchota jest chorobą?? No ja nie uważam by moje
dziecko było chore, a nawet trudno mi je nazwać niepełnosprawnym, ja po
prostu uważam że jest dzieckiem specjalnej troski.
Czy brak nogi jest chorobą jeśli ją ktoś straci ją w wypadku??
>
> Pozdrawiam Dorunia
>
>
>


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


54. Data: 2002-04-24 21:11:48

Temat: Re: Jak daleko siega medycyna.
Od: "Iza" <c...@o...net.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Dorunia" <d...@w...pl> napisał w wiadomości
news:aa74u5$i0j$1@news.tpi.pl...
>
>>
> No i jeszcze nawiązując - głuchota jest chorobą?? No ja nie uważam by moje
> dziecko było chore, a nawet trudno mi je nazwać niepełnosprawnym, ja po
> prostu uważam że jest dzieckiem specjalnej troski.
> Czy brak nogi jest chorobą jeśli ją ktoś straci ją w wypadku??>

Zarowno gluchota, jak i brak nogi nie jest choroba (moze byc wynikiem
choroby), ale jest niepelnosprawnoscia jakos tam, w wiekszym lub mniejszym
stopniu organiczajaca, a co najmniej utrudniajaca, normalne funkcjonowanie.
Dziecko specjalnej troski to nic innego jak synonim nazwy ":dziecko
niepelnosprawne ", badz "sprawne inaczej", "z trudnosciami rozwojowymi"
itp...Wszystkie te nazwy wskazuja, ze nie jest ono takie samo, jak wiekszosc
dzieci i wymaga innego podejscia, co oczywiscie w zaden sposob nikogo nie
wartosciuje. Inne nie znaczy gorsze, ale nie zaprzeczajmy, ze latwiej zyc
bez "innosci" i to jakiegokolwiek typu jest po prostu latwiej. Ktos
nieprzecietnie wysoki tez nie jest chory, ale zycie ma solidnie utrudnione.
Pozdrawiam
Iza


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


55. Data: 2002-04-25 00:01:32

Temat: Re: Jak daleko siega medycyna.
Od: "didziak" <d...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Napisała Perełka moja, laura <l...@l...pl>, odpisuję zatem co
następuje:

| > I nie mam to wcale na myśli tego że sprzeciwiam się dziecku w
związku
| > lesbijskim, tylko fakt ze dziecko zostało SPECJALNIE
okaleczone, bo
| > tak wygodnie jego "mamusiom".
| Mam sasiadow gluchoniemych, przesymatycznych i bardzo
szczesliwych ludzi i
| wcale nie postrzegam ich jako okaleczonych.

Jak pracujesz z dziećmi z wadą wodogłowia, to też poszukasz sobie
dawcy nasienia, żeby sobie takie zrobić?
A jak sądzisz - jakie ONO ma wybór? Wolałoby być zdrowe czy chore,
gdy osiągnie określony wiek świadomości?

Jak jesteś kapryśnym dzieckiem, to możesz lalce cyrklem wydłubać
oczy, wyrwać rączki i nóżki (nigdy później nie umiałem ich
wsadzić, bo miały te wypustki na końcach...), to oki - ale sprawa
z dzieckiem?

Sam nie cierpię kościoła, religii jako instytucji chyba też nie -
ale co ma k..., jedno do drugiego? Wykaż mi tutaj plątaninę
intrygi kościoła, bo chyba mój gładziutki umysł tego nie
ogarnia...

Według Ciebie kręcenie filmów porno z koniami, psami i
(ł)osiołkami to też spoko sprawa, tak? No cóż... transport koni
też pewnie ma swoje plusy dla nich samych...?

Jeśli jesteś chora, to jest nieszczęście - jeśli jednak ŚWIADOMIE
starasz się o to (nie mówię tutaj o ryzyku, świadomości takiego
zdarzenia), żeby Twoje dziecko było chore, jest to k...sko nie w
porządku.

To, jak postrzegasz swoich sąsiadów, naprawdę niewiele nas
obchodzi - póki nie zrzucasz ich ze schodów i nie szykanujesz z
powodu ich kalectwa.
Chodzi o to, że rodzice skazują dziecko na życie z Wadą, Brakiem,
Chorobą, Defektem. To jest fakt - bez względu jak to pięknie
nazwiesz w swoim bogatym słownictwie (patrz: "sprawni inaczej").

Urodzenie dziecka to odpowiedzialność. Urodzenie dziecka z wadą to
wielka odpowiedzialność. ŚWIADOMY WYROK dla takiego dziecka -
wręcz premedytowana chęć okaleczenia go - jest <tu następuje długi
okres pisku cenzury>.

Po co wobec tego robić badania prenatalne, USG podczas ciąży,
testy konfliktowe krwi przed małżeństwem, itp? Po co rezygnować z
picia, palenia, .... podczas ciąży?
Przecież nasze dzieci i tak będą szczęśliwe jak sąsiedzi Laury i
wcale nie okaleczone.... (żart - wisielczy)

Napisz, że prowokowałaś, że wcale tak nie myślisz albo że źle
zrozumiałaś... Będzie nam lżej na sercu...


Ech, miałem tutaj napisać coś uszczypliwego, ale wobec powagi
tematu odechciało mi się :-/


pozdrawiam... (still),
didziak.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


56. Data: 2002-04-25 00:16:33

Temat: Re: Jak daleko siega medycyna.
Od: "didziak" <d...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Napisała Perełka moja, laura <l...@l...pl>, odpisuję zatem co
następuje:

| Gdzies niedawnoczyatlam, ze bodajze w Poznaniu jest szkolka
baletowa dla
| dzieci gluchoniemych. Dzieci cwicza przy muzyce. Nie slysza jej,
ale ja
| czuja.

Błądzisz czy o drogę pytasz?

To może dać tym dzieciom szansę wyboru, hm?
Jak zechcą pójść do tej szkoły baletowej, to wsadzą sobie naraz
dwa cyrkle w uszy i już po przeszkodzie.

Niech to dzieci zadecydują, czy chcą CZUĆ muzykę w Poznaniu, czy
ją SŁYSZEĆ na Pipidówce Smrodliwej, dobrze?


Napisz, że masz takie dziwne poczucie humoru...
didziak :-(


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


57. Data: 2002-04-25 00:35:13

Temat: Re: Jak daleko siega medycyna.
Od: "didziak" <d...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Napisała Perełka moja, laura <l...@l...pl>, odpisuję zatem co
następuje:

Ja też będę szczery, bardziej niż zwykle i dosadniej.
Twoje poglądy w odniesieniu do naszych są podobne do następującej
sytuacji:

My bulwersujemy się męczeniem żab przez wtykanie im słomki w
odwłok i nadmuchiwanie ich, po czym puszczaniu ich na wodę...
(stara zabawa dzieci)
Ty piszesz niejako: Spokojnie, nie rozumiem Was - przecież taka
żaba to raz w życiu osiągnie 30 km/godz, pewnie fajnie jest się
raz w życiu poczuć jak wodolot.

My przeciwko nieludzkim warunkom transportu koni do rzeźni za
granicę TIRami,
Ty o tym, że konie Europę zwiedzą przynajmniej i poczują wiatr o
prędkości 100km/godz. na chrapach.

My sprzeciwiamy się skazywaniu dziecka na świat bez ani jednago
dźwięku,
Ty mówisz, że życie dziecka należy do rodziców i mieli prawo
zrobić z niego, co im się podoba, to nie nasz interes, nie nasza
moralność.

Jak Ci sprzedam telewizor bez dźwięków, z samym obrazem a Ty
zaprotestujesz, też Ci powiem, że to nie jest wadliwy telewizor...
on jest... (sorry za bluzg, ale ironia tego wymaga)... HA! on
szczęśliwy, kurwa, jest, jak mało który sprawny! *
Zepsuty telewizor to telewizor. Niepełnosprawny człowiek to
człowiek. Nie sugeruj nam zatem, że odbieramy niepełnosprawnym
jakieś prawo do nazywania się ludźmi, że ich skreślamy.
Fakt, że dobiegnę do swoich drzwi po schodach w minutę, podczas
gdy niepełnosprawnemu zajmie samodzielnie to 2 godziny nazwiesz
jak? Przywilejem, prezentem? Większą szansą do bycia szczęśliwymi,
jak Twoi sąsiedzi? :-/

Człowiek po to przychodzi na świat, żeby czuć, widzieć, słyszeć,
wąchać, smakować, poruszać się i robić wszystko, do czego ciało
ludzkie zostało stworzone.

Uprzedzając Twoje argumenty, jeśli chodzi o przykład(y): Człowiek
to nie zabawka ani rzecz. Jeśli jednak głupota w podejściu do
RZECZY razi nas tak bardzo, o tyle w odniesieniu do żywej
jednostki powinna nas dodatkowo bulwersować i gorszyć. Nikt nie ma
prawa bawić się w Boga, życiem innych ludzi, dla własnej ochoty,
zachcianki, pragnienia, itp.


chyba jednak fruwa...


didziak.

*) ciekawe, jak zareagowałabyś, gdybyś się dowiedziała, że to
nawet nie przypadek, los... od teraz tak robią telewizory -
specjalnie się o tą cechę starają!


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


58. Data: 2002-04-25 05:31:53

Temat: Re: Jak daleko siega medycyna.
Od: "tweety" <t...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

Z całym szacunkiem Lauro, ale ty chyba nie wiesz co mówisz. Masz sąsiadów
głuchoniemych oki, ja mam córke nieśłyszaca i wiem co znaczy kiedy dziecko
siada przed telewizorem bez apratów słuchowych i płacze w poduszke (nie
przyjedzie do mamy bo czuje sie w tym momencie inna) i szlocha bo nie ma
aparatów i niesłyszy. Nie mam nic przeciwko ludziom głuchym, niewidomym itp
czyli niepełnosprawnych, uposledzonych. Dziecko głuche jest kwalifikowane
jako niepełnosprawne i jest to w jakis sposób ułomnośc. Powiedz mi co bedzie
z dzieckiem, które nie bedzie sie mogło normalnie na ulicy dogadać z
sąsiadką z dziećmi? Ja wiem jakie trudy przesżło moje dziecko w przedszkolu.
Nie kazdy zna jezyk migowy i niestety będą bariery własnie pod tym względem.
Zdaje sobie sprawę ze w USA zyje sie takim ludziom łatwiej, ale czy to
dziecko całe zycie musi spedzic w swiecie ciszy? Izolacji od dzwieków?
Przeciez ono nawet nie nauczy sie nigdy mówić, bo kto bedzie z nim ćwiczył?
Mamy, które same nie umieją mówić? Ten przypadek akurat jest dla mnie czyms
co nie powinno mieć miejsca.

--
Pozdrawiam
Magdalena
GG 3122518
http://tweety2000.w.interia.pl
http://strony.wp.pl/wp/mwota


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


59. Data: 2002-04-25 05:40:11

Temat: Re: Jak daleko siega medycyna.
Od: "tweety" <t...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

Kingo one zrobiły badania i kiedy okazało się ze dziecko ma próg słysalności
90db bodajze były szczęsliwe a taki próg to gluchota dla dziecka, wiec nie
mów, ze decydując sie na to dziecko nie wiedziały, ze bedzie głuche.
Przeciez one wybrały najbardziej "głuche" plemniki! Co innego para głuchych
ludzi oni pewnie robia badania i staraja sie jednak aby dziecko było zdrowa,
a tutaj swiadomie ktos pozbawił dziecko sluchu czy to jest w porzadku, ze ty
słyszysz śpiew ptaków a to dziecko nigdy tego nie usłyszy?????

--
Pozdrawiam
Magdalena
GG 3122518
http://tweety2000.w.interia.pl
http://strony.wp.pl/wp/mwota


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


60. Data: 2002-04-25 05:46:19

Temat: Re: Jak daleko siega medycyna.
Od: "tweety" <t...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

A słyszenie szumu oceanu? a słyszenie szeptu czułych słowek przez partnera
podczas koalcji przy swecach? A usłyszenie skowronka z rana? zapwne wiesz
jak wspaniałe sa to dźwieki a to dziecko nie bedzie mogło ich usłyszeci
naprawde nie wiecie co mówicie twierdzac, ze to nie problem. Moje dziecko
mimo aparatów słuchowych nie słyszy wielu rzeczy i kiedy stoje w lesie z
Karola i kłade palec na ustach i pokazuje ptaszka mówiąc: słyszysz jak
spiewa, a ona sie pyta gdzie? to ja w oczach mam łzy bo wiem, ze moje
dziecko nigdy nie obudzi szum morza, wlasnie skowronek w polu i to jest
przykre bo po to czlowiek ma słuch zeby slyszec jak zaba w stawie poddaje
sie miłosci, jak szumi wiatr to sa moze mało istotne dźwieki w zyciu ale sa
i takie dźwieki w obecnosci których dziecko głuche nie zareaguje jak np.
klakson na ulicy, kiedy ktos bedzie próbował zrobic krzywde dziecku ono nie
krzyknie na pomoc ono sie nie odezwie. A to jest normalne? To jest
pozbawienie w jakis sposób obrony przed okrutnym swiatem i co mam do rzeczy
gdzie to dziecko sie urodziło. ONO NIGDY nie powie, e lubi śłucha
górniakowej czy Mozarta bo ono nie dowie sie jak to slychac.

--
Pozdrawiam
Magdalena
GG 3122518
http://tweety2000.w.interia.pl
http://strony.wp.pl/wp/mwota


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 5 . [ 6 ] . 7 ... 20 ... 27


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

tym razem naprawde do Qwaxa
Sekty
wyglad - pytanie do kobiet.....
Po 15 zmiana warty?
Uwazajcie na Klub Wakacyjny-oferta internetowa

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »