Data: 2001-04-19 22:19:23
Temat: Re: Jak nerwowo wytrzymać budowę - pytanie jak najbardziej do tej grupy!!!
Od: "sssboa" <s...@k...net.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Pytania szczegółowe:
> - Jak znosicie niepewność co do efektu waszych starań?
Niepewność niweluje się przez wiedzę - rady doświadczonych znajomych, cały
przegląd pism z tylnej pólki kiosku Ruchu, o ktorych istnieniu nie mialo się
pojęcia.
Nie boicie się
> klęski? Wprowadzacie własne pomysły w życie?
W moim przypadku to było znaczne przerobienie oryginalnego, i tak już
odważnego jak na polskie warunki projektu (za zgodą architekta). Przy tym
niezrozumienie ze strony murarzy - bo po co panu takie wielkie
pomieszczenia - nie lepiej tu dać jeszcze ściankę? A czemu sufit tak wysoko?
(I tak zrobili z 10cm niżej - siła przyzwyczajenia)
> - Czy budowa cementuje czy skłóca waszą rodzinę, małżństwo?
Zdecydowanie cementuje. Dopiero wtedy jest zawsze o czym mówić z rodziną, ta
wspólna praca ojca i syna, wybieranie całą rodziną terakoty na taras; tutaj
będzie gabinet głowy rodziny (rzecz wcześniej nie do pomyślenia w bloku), a
tutaj sypialnia itp.
Dopiero w nowym domu to będzie porządek i miejsce na wszystko, więc koniec
kłótni o zdartą tapetę w przedpokoju, może poczekać też zakup nowych
urządzeń - po prostu jest po co żyć i uplywający czas już nie martwi.
Osoby, których wcześniej uważało się za rozlazłych i niezaradnych okazują
się świetnie zorganizowane, przydają się doświadczenia z zamieżchłych,
kawalerskich czasów (wielkie budowy socjalistyczne, praca na budowie
cukrowni w Czechoslowacji itp.) o ktorych rodzina nie miała pojecia.
Łatwiej znieść jest niezgodność charakterów, bo jeszcze tylko parę miesięcy
i mąż przez nikogo nie zauważony wymknie się w sobotni ranek do pracy w
ogródku a mi pozwoli oglądać co ja chcę, a jak mu się nie podoba, to niech
sobie idzie na górę.
> - Jak znosicie oczekiwanie - budowa trwa i trwa...
Latem często organizuje się grilla przed surowymi murami - wprowadza się w
nie życie - można postawić nie mieszczącącego się w bloku filodendrona. ;)
Brak funduszy, a szczególnie słaba perspektywa ich uzyskania to wielka
frustracja. Coraz częstrza sytuacja to taka, gdy zaczynając budowę wydawało
się, że ma się nie tylko wysokie dochody ale i pewne w dłuzszym okresie
czasu - jednak to drugie okazuje się ułudą. A stan surowy już osiągnęliśmy i
nie ma odwrotu - kiedyś realne 300 m^2 staje się utrapieniem.
Pierwszy zgrzyt w rodzinie - A mówiłam, żeby wybrać coś mniejszego - już
dawno byśmy mieszkali, i jeszcze na samochód by zostało.
> - Jak łaczycie budowanie i pracę zawodową.
Zdecydowanie lepiej buduje się u kresu kariery zawodowej niż na początku (no
chyba, że horendalne zarobki pozwalają na powierzenie wszystkiego prawdziwym
profesjonalistom - ale to i tak ryzyko), pracę zawodową często się
"odfajkowuje".
Pozdrawiam
sssboa
|