Data: 2002-01-29 22:23:07
Temat: Re: Jak postepowac? [dłuuuuugie]
Od: Kami <K...@j...net>
Pokaż wszystkie nagłówki
> -----Original Message-----
> From: ulast [mailto:u...@p...onet.pl]
> Posted At: Tuesday, January 29, 2002 8:54 PM
> Posted To: rodzina
> Conversation: Jak postepowac?
> Subject: Jak postepowac?
[ciach]
A przyznam się, że ja nie wiem, co mam zrobić.
Nade mną mieszka taka rodzina - dziwna dość, ale _na_pewno_ nie
patologiczna w potocznym znaczeniu tego słowa... Jest więc tak - babcia
(dobrze po siedemdziesiątce), córka (ok. 50 lat), i wnuk (mniej więcej
10-latek). Późne dziecko córki - pani doktor przyjmującej w pobliskiej
przychodni zresztą. Tatusia chłopiec ma, i owszem -
sobotnio-niedzielnego. Nie wiem, co tam zaszło (no bo skąd), ale z
plotek zasłyszanych przez moją Mamę - pani doktor z mężem budowali
dom/mieszkanie, i małżonek pilnował tej budowy mieszkając tam, a
małżonka wciaż mieszkała ze swoją mamą. Dom się zbudował, dziecko się
urodziło, a małżonek mieszka wciąż osobno, pani doktor wciąż z mamusią i
synem.
Układy są tam niezwykłe - młody jest (chyba?) strasznie rozpieszczony,
babcia jest już osobą w podeszłym wieku, dość zniedołężniałą. I nie
zapomnę jednej sceny - babcia odprowadzała wnuka - kiedyś do opiekunki,
teraz do szkoły. Kiedyś wyjrzałam przez okno i zobaczyłam, jak 7-letni
mniej więcej wówczas wnuczek biegnąc przed siebie ciągnie babcię za
laskę, a babcia próbuje nadążyć za nim niezdarnym i chwiejnym
truchtem... Brrr... :-( Często zdarza się, że dzieciak od 6-7 rano gra
na pianinie/fortepianie, albo na jakichś organkach elektronicznych,
śpiewając jednocześnie. Swego czasu hitem było "Bo do tanga trzeba
dwojga" przy akompaniamencie walenia w podłogę bądź w kaloryfer :-\
Ale nie to jest ważne.
Ważne jest to, że stamtąd bardzo często słychać krzyki. Matki i dziecka.
Często z łazienki - można rozpoznać słowa - mały krzyczy, że nie będzie
się mył, a matka krzyczy na niego. Słychać jakieś walenie, ale nie
sądzę, żeby to było walenie dzieckiem o wannę - raczej dziecko czymś
uderza. Bardzo dużo tych krzyków jest, o różnych porach właściwie.
Wygląda to tak, jakby owa matka _kłóciła_się_ ze swoim dzieckiem - nawet
nie krzyczała na niego, ale kłóciła się z nim... Co więcej - na klatce
czasami słychać jej wysoki i histerycznie dość brzmiący krzyk - brzmi to
tak, jakby kłóciła się z matką. Kiedyś musiałam do pań się wybrać, bo
zalały mi balkon, i po zapukaniu usłyszałam ryk (niemal) córki
krzyczącej do matki, żeby ta otworzyla drzwi, i trzaśnięcie drzwi od
pokoju. Po chwili, po dłuższej rozmowie - na dół do mnie (tłumaczyć się
z tego zalanego balkonu) zeszła starsza pani, nie jej sprawna córka
(podkreślam, że matka jest osobą w podeszłym wieku, mającą pewne kłopoty
z poruszaniem się).
Dziwne to wszystko.
Niby widać, że źle się dzieje. Dzieciak krzyczy, matka też, hałasy też
słychać. Ale siniaków nie widziałam... Może ona jest tak totalnie
niewydolna wychowawczo, że nie jest w stanie nawiązać jakiegokolwiek
kontaktu z synem i potrafi się tylko wydzierać? Więc co? Wzywać policję?
Sama nie wiem...
Kami (w rozterce)
____________________________
k...@p...net
ICQ: 81442231 - GG# 436414
|