Data: 2004-10-18 14:52:51
Temat: Re: Jak radziliście sobie z kryzysami w rodzinie ?-pępowina
Od: "Iwon\(k\)a" <i...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Margola Sularczyk" <margola@won_spamie.ruczaj.pl> wrote in message
news:ckvpju$fvq$1@nemesis.news.tpi.pl...
>> pomijajac przypadki (jakies naduzycia, nalogi, porzucenie itp) kiedy
>> rozwod jest wrecz wskazany, cien jaki mam na mysli, wiaze sie
>> z mysla, iz rozwodka/rozwodnik nie potrafil rozwiazac problemow
>> jakie zapanowaly w jego zwiazku, postawil na szybkie i latwe
>> rozwiazanie, no bo "czlowiek moze sie zawsze pomylic" , wiec
>> zamiast pracy nad zwiazkiem stawia na latwiejsze rozejscie.
>
>
> Rozumiem. Tym niemniej oczywiście nie zgadzam się z tą generalizacją, na
najbardziej stabilnej podstawie, jaką jest moja
> trzyletnia walka o czteroletnie małżeństwo. Ale masz oczywiście prawo myśleć
inaczej, to też łatwiejsze rozwiazanie, niż zadać
> sobie trud poznania :)
jak napisalam, rozwodnik jest osoba dla mnie, ktorej
przyjze sie blizej, jak okreslilam "pod lupa". owszem
wynika to z pewnego uproszczenia, jednak nie przekresla
od razu jednostki.
> A rozumiesz wszystkie postawy grupowiczów (ich pobudki, sposób myślenia), nawet
jeśli wyrażają go w nienagannej polszczyźnie? To,
> że mówimy jednym jezykiem, nie oznacza, że mówimy jednym głosem.
rozumiem, iz "odezwaly sie nozyce, kiedy stol sie zatrzasl".
>
> Margola (Nadal nie pojmująca uprzedzeń i stereotypów)
uprzedzenia i stereotypy z czegos prawdziwego sie
zrodzily.
iwon(k)a
|