Data: 2002-09-24 12:50:49
Temat: Re: Jak sobie ze soba poradzic??
Od: Wasja <s...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
On Mon, 23 Sep 2002 09:57:05 +0200, "Becchino" <b...@p...com> wrote:
> Psycholog w radiu mowil, ze
> podstawa to zrozumiec, ze kazda porazka nas czegos nowego uczy i to wcale
> nie jest stracony czas. Podstawa to za bardzo sie nie przejmowac i brnac do
> przodu. Nie uda sie raz to uda sie za drugim, trzecim...A co do celow to nie
> ma ich po co na sile ustalac. Zycie pewnie samo przyniesie Tobie jakies
> pomysly, tylko idz do ,,przodu''.
>
> Karolina
>
Witam
I tu Karolina uderzyla w sedno sprawy - porazka - to slowo jest kluczem. Mozna
je interpretowac tak jak interpretuje je 90% ludzi: ponioslem porazke czyli
jestem nic nie wart, mnie sie nie udaje, mam pecha zyciowego itp - myslenie
skierowane wewnatrz siebie, lub drugi todzaj interpretacji to to o ktorym mowil
psycholog w trojce:
- porazka - to koszt poniesiony na zdobycie wiedzy. Jesli idziesz na kurs prawa
jazdy to co, placisz za niego - w taki sposob traktuj porazke (kazda!!!). Jako
koszt poniesiony w celu uzyskania danej wiedzy. W momencie jej poniesienia nie
kieruj mysli w kierunku obwininania siebie a jeszcze gorzej - kogos innego tylko
zawsze przeanalizuj co zrobiles zle lub co mogles zrobic innego aby jej nie
poniesc. Pamietaj: to porazki nas najwiecej ucza a nie sukcesy - to ze cos jest
gorace nauczyl cie sukces czy porazka (oparzyles sie) - jest tylko kwestia
interpertacji. Pomyslisz: a coz do cholery nauczylo mnie to ze oblalem prawko,
siedzisz i myslisz o kreceniu kierownica, ustawianiu lusterek patrzeniu na
pacholki itp. A czy nie mozesz spojrzec tez ze ten oblany egzamin zmusil Ciebie
do refleksji nad soba? Czy to nie to zdarzenie - porazka jak sam ja nazwales -
nie sklonila cie do refleksji nad soba? Powoli dokonujesz odkryc ze cos musisz
po prawic itp itd. Zaczniesz to malymi krokami robic i znow ponosic porazki ale
one znow cos Ciebie naucza i tak w kolko. Zapamietaj ten schemat - jest
uniwerslany.
A co do planow zyciowych. Karolina ma racje:
> ma ich po co na sile ustalac. Zycie pewnie samo przyniesie Tobie jakies
> pomysly, tylko idz do ,,przodu''.
>
Mozesz np zastanowic sie co Ciebie zawsze intrygowalo lub co Ci towarzyszylo
przez wiekszosc zycia (np dzieci prawnikow zostaja czesto prawnikami itp) -
chodzi po prostu o to, ze twoj umysl całe zycie łapał łatwiej fakty powiazane z
ta dziedzina niz z innymi ktore nie byly przedmiotem twego jakiegokolwiek
zainteresowania. I teraz masz takjakby fundament pod dalsza sciezke drazenia w
temacie ;-)
Ja jak mialem 12 lat cos mnie mocno zaintrygowalo. Pozniej o tym duzo nie
myslalem, ale wraz z wiekiem coraz czesciej grzebalem w ksiazkach i nie tylko
powiazanych z tym wydarzeniem, coraz glebiej, mimo ze uczylem sie zupelnie w
innych dziedzinach az w koncu wszystko doprowadzilo mnie do sedna sprawy - ale
dopiero po 11 latach sobie to uswiadomilem, i tu dopiero sie zaczyna droga...
(ale to inna historia ;-), gdyz "Znac droge to jedno a podazac nia to drugie"
Z mojego doswiadczenia: znac droge to 30% sukcesu a podazac nia to cala reszta.
Wasja
PS. To ze jedynki ani piatki nie mobilizuja Ciebie to znaczy ze nie jest to
twoja dziedzina zainteresowan, a nie ze jestes leniem, nieukiem itp.
Jak znajdziesz diedzine ktora bedzie Ciebie interesowac to bedziesz w niej
drazyl chocby nie wiem co.
|