| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2002-09-23 06:41:27
Temat: Jak sobie ze soba poradzic??Witam grupowiczow.
Mam pewien problem, z samym soba i nie wiem jak go rozwiazac. Mianowicie,
mam 17 lat, jestem osoba zrownowazona, nie naleze do agresywnych
przedstawicieli mlodziezy. Jednakze, mimo to, nie mam w zyciu jakiegos celu,
brak mi ambicji, wytrwalosci w dazeniu do celu. Przez to moje zycie, jest
takie jakie jest. Mam mnostwo marzen, jak to by fajnie bylo, jakbym kims tam
byl, czy cos tam mial. Tak jak, np. bylo z kursem na prawo jazdy. Bardzo
chcialem miec prawko, rodzice sie zgodzili, kurs oplacili. Zrobilem kurs,
szybciutko sie zapisalem na egzamin, ktory niestety oblalem. Nastapilo
rozczarowanie i zniechecenie do dalszego dzialania. Mialem mozliwosc
(rodzice finansowali) zapisania sie na kolejny egzamin i kolejny raz
podchodzic. A ja wychodzac z zalozenia, ze znowu obleje, wiec po co
probowac, nie poszedlem. Dopiero jak mi mijala data waznosci egzaminu
teoretycznego, to sie zebralem i poszedlem, zaliczylem. W tym czasie (miedzy
egzaminami), marzylem sobie, jak to fajnie byloby miec prawko, etc...
Chcialem chodzic na jakis inny kurs, pierwsze dni byly ok, pozniej juz mi
sie nie chcialo.... A pozniej marzylem, jak by to fajnie bylo, jakbym ten
kurs ukonczyl, etc... Rodzice teraz zaczeli bardziej sceptycznie podchodzic
do moich pomyslow, wiedza, ze skonczy sie to tak a nie inaczej. Mam tzw.
slomiany zapal, mnostwo marzen, ale brak motywacji i ambicji do ich
zrealizowania. Podobnie jest z nauka....tylko, ze tutaj, niestety, nie ucze
sie, bo wychodze z zalozenia i tak nie zalicze tej klasowki. Pozniej
zaczynaja sie pietrzyc zaleglosci, a ja uswiadamiam sobie, ze jest
problem...i zamiast z tym walczyc, ja od problemu uciekam. I co najgorsze,
jestem tego swiadomy. Uciekam SWIADOMIE. Zdaje sobie sprawe, ze jest
problem. Niestety, oceny niedostateczne mnie nie mobilizuja do dzialania,
wrecz przeciwnie. W chwili obecnej zaczynam sie zastanawiac nad sensem
egzystencji na tym swiecie. Doszedlem do wniosku, ze ja tylko wegetuje, nie
korzystam z pelni zycia. Teraz chcialbym pojsc na pewien kurs, albo i dwa,
tylko czy wystarczy mi ambicji... Najblizsze otoczenie, stwierdzilo, ze
jestem leniem, pewnie jestem...ale ja chce to zwalczyc. Myslalem juz o
zakonczeniu zycia, ale czy to jest rozwiazanie??? Nie jestem w zadnej
depresji, po prostu sie zalamalem, rozmyslajac nad swoim zyciem. Mam dach
nad glowa, cieply dom, kochajaca rodzine, znajomych, ale zadnego celu....
BLAGAM, POMOZCIE!
Pozdroffka Archie
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2002-09-23 07:57:05
Temat: Re: Jak sobie ze soba poradzic??
Użytkownik "Archie" <a...@i...pl> napisał w wiadomości
news:ammd3m$s4e$1@news.polbox.pl...
> Witam grupowiczow.
> Mam pewien problem, z samym soba i nie wiem jak go rozwiazac. Mianowicie,
> mam 17 lat, jestem osoba zrownowazona, nie naleze do agresywnych
> przedstawicieli mlodziezy. Jednakze, mimo to, nie mam w zyciu jakiegos
celu,
> brak mi ambicji, wytrwalosci w dazeniu do celu. Przez to moje zycie, jest
> takie jakie jest. Mam mnostwo marzen, jak to by fajnie bylo, jakbym kims
tam
> byl, czy cos tam mial. Tak jak, np. bylo z kursem na prawo jazdy. Bardzo
> chcialem miec prawko, rodzice sie zgodzili, kurs oplacili. Zrobilem kurs,
> szybciutko sie zapisalem na egzamin, ktory niestety oblalem. Nastapilo
> rozczarowanie i zniechecenie do dalszego dzialania. Mialem mozliwosc
> (rodzice finansowali) zapisania sie na kolejny egzamin i kolejny raz
> podchodzic. A ja wychodzac z zalozenia, ze znowu obleje, wiec po co
> probowac, nie poszedlem. Dopiero jak mi mijala data waznosci egzaminu
> teoretycznego, to sie zebralem i poszedlem, zaliczylem. W tym czasie
(miedzy
> egzaminami), marzylem sobie, jak to fajnie byloby miec prawko, etc...
> Chcialem chodzic na jakis inny kurs, pierwsze dni byly ok, pozniej juz mi
> sie nie chcialo.... A pozniej marzylem, jak by to fajnie bylo, jakbym ten
> kurs ukonczyl, etc... Rodzice teraz zaczeli bardziej sceptycznie
podchodzic
> do moich pomyslow, wiedza, ze skonczy sie to tak a nie inaczej. Mam tzw.
> slomiany zapal, mnostwo marzen, ale brak motywacji i ambicji do ich
> zrealizowania. Podobnie jest z nauka....tylko, ze tutaj, niestety, nie
ucze
> sie, bo wychodze z zalozenia i tak nie zalicze tej klasowki. Pozniej
> zaczynaja sie pietrzyc zaleglosci, a ja uswiadamiam sobie, ze jest
> problem...i zamiast z tym walczyc, ja od problemu uciekam. I co najgorsze,
> jestem tego swiadomy. Uciekam SWIADOMIE. Zdaje sobie sprawe, ze jest
> problem. Niestety, oceny niedostateczne mnie nie mobilizuja do dzialania,
> wrecz przeciwnie. W chwili obecnej zaczynam sie zastanawiac nad sensem
> egzystencji na tym swiecie. Doszedlem do wniosku, ze ja tylko wegetuje,
nie
> korzystam z pelni zycia. Teraz chcialbym pojsc na pewien kurs, albo i dwa,
> tylko czy wystarczy mi ambicji... Najblizsze otoczenie, stwierdzilo, ze
> jestem leniem, pewnie jestem...ale ja chce to zwalczyc. Myslalem juz o
> zakonczeniu zycia, ale czy to jest rozwiazanie
To nie jest rozwiazanie. Szkoda, ze wczoraj nie sluchales w nocy trojki. Byl
program o kryzysach w zyciu. O tym jak jednych porazki mobilizuja, a innych
oslabiaja. Ludzie sie na ten temat wypowiadali. Jedni sami sobie radzili,
inni szli do psychologa, ale wniosek jest jeden : wyrzuca Cie drzwiami to
wejdz oknem:) Jesli idziesz na egzamin i nie zdajesz to albo idz kolejne
razy, albo zmien egzaminatora. Potyka sie kazdy, tyko ze jedni to olewaja i
brna dalej, a inni sie doluja z tego powodu. Psycholog w radiu mowil, ze
podstawa to zrozumiec, ze kazda porazka nas czegos nowego uczy i to wcale
nie jest stracony czas. Podstawa to za bardzo sie nie przejmowac i brnac do
przodu. Nie uda sie raz to uda sie za drugim, trzecim...A co do celow to nie
ma ich po co na sile ustalac. Zycie pewnie samo przyniesie Tobie jakies
pomysly, tylko idz do ,,przodu''.
Karolina
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-09-23 09:32:01
Temat: Re: Jak sobie ze soba poradzic??Witam!!!
Mi sie coś wydaje że jesteś za bardzo znudzony tym co Cię otacza żeby
czerpać z życia co tylko można. Masz ogromne możliwości (rodzice Cię
sponsorują a kursy przecież nie są za darmochę) a tobie chęci brakuje.
jeżeli bedziesz wybierał sobie tysiące różnych kursów to na bank sie
rozczarujesz bo przecież nie każdego człowieka wszystko interesuje. Znajdż
coś o czym marzysz w inny sposób. Nie żeby to mieć (np. papierek ukończenia
kursu) ale raczej coś czym mógłbyś się cieszyć dużo dłużej niż tylko do
końca zajęć. Może kursy to nie to...
A co do nauki to jest kwestia indywidualna. Większość ludzi uczy się bo
wierzy(może naiwnie?) że cos w ten sposób osiągnie. A to że Ty nie widzisz
celu do osiągnięcia...przykro mi ale coś jest tutaj nie tak.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-09-23 09:57:56
Temat: Re: Jak sobie ze soba poradzic??Archie naskrobał:
>Witam grupowiczow.
>Mam pewien problem, z samym soba i nie wiem jak go rozwiazac.
>Mianowicie, mam 17 lat, jestem osoba zrownowazona, nie naleze do
Kolego, a sporty "ekstremalne"? Lotniarstwo, kajakarstwo,
szybownictwo, trekking, wspinaczka,rower wyczynowy, co ty na to?
Jak cie to nie zainteresuje, poważnie zastanów się nad wizyta u
psychiatry. W twoim wieku już zapada się na depresję.
Jacek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-09-23 10:49:50
Temat: Re: Jak sobie ze soba poradzic??Znam to uczucie bardzo dobrze i sama jestem dość leniwa. Ale ze mną jest
trochę inaczej. Jestem jednak bardzo ambitna i wiem, że jak chcę to
potrafię. Musisz przestać myśleć, że nie potrafisz, ze Ci sie nie uda.
przestań mieć wiele marzeń, lecz skoncentruj się na jednym, dwóch. Nie
wybieraj ich jednak od razu. Spróbuj tak. Przemyśl, na czym Ci zależ i
zapisz te marzenia, dążenia na kartce. Postaraj się, by nie było tego więcej
niż dziesięć, ale jak będzie, to nie wykreślaj ich na siłe. Wsadź kartkę do
szuflady i następnego dnia przeczytaj je ponownie i wykreśl te, które wydaje
Ci się najmniej atrakcyjne. Nie myśl jednak w ten sposób: to jest za trudne,
więc tego nie zrobię. Aha, i pamiętaj by te marzenia były w miare realne (ja
np. chcę polecieć na Księżyc, ale wiem, że na razie to nie możliwe). Po
tygodniu powinno Ci zostać jedno leb dwa i na nich się skoncentruj. Wmawiaj
sobie codziennie:"potrafię, chcę zrobię" i tak w kółko. Jeżeli chcesz
skończyć kurs a jednego dnia nie chce Ci się iść na zajęcia to zmuś się!!!
Jeżeli raz odpuścisz to prawdopodobnie następnym razem zrobisz tak samo.
Nie możesz się znichęcać! Wiem, że to trudne. Mnie jedynki w szkole też nie
motywowały tylko dołowały. Jednak wiedziałam, że jeżeli się nie zacznę uczyć
to niczego nie osiągnę w życiu! Teraz już wiem co chcę robić, jednak z dnia
na dzień pojawiają się nowe pomysły na studia, które muszę szybko wybrać.
Zastanów się co Ci się podoba:polski, chemia,, biologia??? Zacznij od
wytyczenia sobie drogi w życiu. Potem uwierz w siebie. To jest możliwe!!!
Przestań marzyć a zacznij spełniać marzenia! Wiedz, że masz możliwości
spełniania wielu marzeń (finansowe). Wielu Twoich rówieśników nie ma takich
możliwości. Wykorzystaj je!!! Jeżeli wychodzisz z założenia, ze i tak Ci się
nie uda, to spróbuj to sobie udowodnić. Sprawdź z czego masz następny
sprawdzian i naucz się na niego, ale tak porządnie!!! Jeżeli mimo tego Ci
się nie uda, to masz rację. Ale ja w to nie wierzę. Moim zdaniem stać Cię na
więcej, niż Ci się wydaje. Pamiętaj, że każdy sukces dodaje otuchy. Postaraj
się o sukcesy w swy życiu, a znajdziesz cel szybciej, niż Ci sie wydaje.
Powodzenia
Aisza
Użytkownik "Archie" <a...@i...pl> napisał w wiadomości
news:ammd3m$s4e$1@news.polbox.pl...
> Witam grupowiczow.
> Mam pewien problem, z samym soba i nie wiem jak go rozwiazac. Mianowicie,
> mam 17 lat, jestem osoba zrownowazona, nie naleze do agresywnych
> przedstawicieli mlodziezy. Jednakze, mimo to, nie mam w zyciu jakiegos
celu,
> brak mi ambicji, wytrwalosci w dazeniu do celu. Przez to moje zycie, jest
> takie jakie jest. Mam mnostwo marzen, jak to by fajnie bylo, jakbym kims
tam
> byl, czy cos tam mial. Tak jak, np. bylo z kursem na prawo jazdy. Bardzo
> chcialem miec prawko, rodzice sie zgodzili, kurs oplacili. Zrobilem kurs,
> szybciutko sie zapisalem na egzamin, ktory niestety oblalem. Nastapilo
> rozczarowanie i zniechecenie do dalszego dzialania. Mialem mozliwosc
> (rodzice finansowali) zapisania sie na kolejny egzamin i kolejny raz
> podchodzic. A ja wychodzac z zalozenia, ze znowu obleje, wiec po co
> probowac, nie poszedlem. Dopiero jak mi mijala data waznosci egzaminu
> teoretycznego, to sie zebralem i poszedlem, zaliczylem. W tym czasie
(miedzy
> egzaminami), marzylem sobie, jak to fajnie byloby miec prawko, etc...
> Chcialem chodzic na jakis inny kurs, pierwsze dni byly ok, pozniej juz mi
> sie nie chcialo.... A pozniej marzylem, jak by to fajnie bylo, jakbym ten
> kurs ukonczyl, etc... Rodzice teraz zaczeli bardziej sceptycznie
podchodzic
> do moich pomyslow, wiedza, ze skonczy sie to tak a nie inaczej. Mam tzw.
> slomiany zapal, mnostwo marzen, ale brak motywacji i ambicji do ich
> zrealizowania. Podobnie jest z nauka....tylko, ze tutaj, niestety, nie
ucze
> sie, bo wychodze z zalozenia i tak nie zalicze tej klasowki. Pozniej
> zaczynaja sie pietrzyc zaleglosci, a ja uswiadamiam sobie, ze jest
> problem...i zamiast z tym walczyc, ja od problemu uciekam. I co najgorsze,
> jestem tego swiadomy. Uciekam SWIADOMIE. Zdaje sobie sprawe, ze jest
> problem. Niestety, oceny niedostateczne mnie nie mobilizuja do dzialania,
> wrecz przeciwnie. W chwili obecnej zaczynam sie zastanawiac nad sensem
> egzystencji na tym swiecie. Doszedlem do wniosku, ze ja tylko wegetuje,
nie
> korzystam z pelni zycia. Teraz chcialbym pojsc na pewien kurs, albo i dwa,
> tylko czy wystarczy mi ambicji... Najblizsze otoczenie, stwierdzilo, ze
> jestem leniem, pewnie jestem...ale ja chce to zwalczyc. Myslalem juz o
> zakonczeniu zycia, ale czy to jest rozwiazanie??? Nie jestem w zadnej
> depresji, po prostu sie zalamalem, rozmyslajac nad swoim zyciem. Mam dach
> nad glowa, cieply dom, kochajaca rodzine, znajomych, ale zadnego celu....
> BLAGAM, POMOZCIE!
>
> Pozdroffka Archie
>
>
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-09-23 15:08:46
Temat: Re: Jak sobie ze soba poradzic??Użytkownik "Archie" <a...@i...pl> napisał w wiadomości
news:ammd3m$s4e$1@news.polbox.pl...
/.../
> Najblizsze otoczenie, stwierdzilo, ze
> jestem leniem, pewnie jestem...ale ja chce to zwalczyc. Myslalem juz o
> zakonczeniu zycia, ale czy to jest rozwiazanie??? Nie jestem w zadnej
> depresji, po prostu sie zalamalem, rozmyslajac nad swoim zyciem. Mam dach
> nad glowa, cieply dom, kochajaca rodzine, znajomych, ale zadnego celu....
> BLAGAM, POMOZCIE!
A nie jest Ci przypadkiem za dobrze ;) ?
Co by było gdybyś nie miał rodziców, pewnego dachu nad głową
i znajomych, a to przecież MOŻE się zdarzyć.
Chyba jednak brakuje Ci wyobraźni albo chcesz przez całe życie
"ślizgać się" na innych ;))
No jest jedno wyjście - po rodzicah dobrze ustawiona żona
i już do Końca możesz nic nie kończyć.
Pozdrawiam:)
E.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-09-23 15:12:18
Temat: Re: Jak sobie ze soba poradzic??Archie <a...@i...pl> napisał(a):
> Witam grupowiczow.
> Mam pewien problem, z samym soba i nie wiem jak go rozwiazac. Mianowicie,
> mam 17 lat, jestem osoba zrownowazona, nie naleze do agresywnych
> przedstawicieli mlodziezy. Jednakze, mimo to, nie mam w zyciu jakiegos celu,
> brak mi ambicji, wytrwalosci w dazeniu do celu.
Kiedyś było cos takiego jak wola, ale teraz jej już nie ma. Kiedyś ludzie
ćwiczyli silną wolę, a teraz mnie. Co się stałą z wolą?
Może wola została zastąpiona przez energetyzujące drinki? No i nie ma
harcerstwa.
W dodatku jeden mądry człowiek powiedział, że nie można nauczyć się chcieć.
Odpowiedzi dotychczasowe świadczą o nierozumieniu problemu.
A pionty nie będzie.
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-09-23 23:44:08
Temat: Re: Jak sobie ze soba poradzic??
Użytkownik Archie <a...@i...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych napisał:
ammd3m$s4e$...@n...polbox.pl...
[ciach]
>Zrobilem kurs,
> szybciutko sie zapisalem na egzamin, ktory niestety oblalem. Nastapilo
> rozczarowanie i zniechecenie do dalszego dzialania. Mialem mozliwosc
> (rodzice finansowali) zapisania sie na kolejny egzamin i kolejny raz
> podchodzic. A ja wychodzac z zalozenia, ze znowu obleje, wiec po co
> probowac, nie poszedlem. Dopiero jak mi mijala data waznosci egzaminu
> teoretycznego, to sie zebralem i poszedlem, zaliczylem. W tym czasie (mied
zy
> egzaminami), marzylem sobie, jak to fajnie byloby miec prawko, etc...
> Chcialem chodzic na jakis inny kurs, pierwsze dni byly ok, pozniej juz mi
> sie nie chcialo.... A pozniej marzylem, jak by to fajnie bylo, jakbym ten
> kurs ukonczyl, etc... Rodzice teraz zaczeli bardziej sceptycznie podchodzi
c
> do moich pomyslow, wiedza, ze skonczy sie to tak a nie inaczej.
Ja tez kiedy oblalem pierwszy egzamin na na prawko dolowalem sie jaki
ze mnie.... wogule nie umiem jezdzic itd. za drugim razem podeszlem bo musia
lem
... zdalem ale ja dobrze jezdze malo jest takich kierowco jak ja ;).
>Mam tzw.
> slomiany zapal, mnostwo marzen, ale brak motywacji i ambicji do ich
> zrealizowania. Podobnie jest z nauka....tylko, ze tutaj, niestety, nie ucz
e
> sie, bo wychodze z zalozenia i tak nie zalicze tej klasowki. Pozniej
> zaczynaja sie pietrzyc zaleglosci, a ja uswiadamiam sobie, ze jest
> problem...i zamiast z tym walczyc, ja od problemu uciekam. I co najgorsze,
> jestem tego swiadomy. Uciekam SWIADOMIE. Zdaje sobie sprawe, ze jest
> problem. Niestety, oceny niedostateczne mnie nie mobilizuja do dzialania,
> wrecz przeciwnie.
Tez tak mialem..... mobilizowalem sie do nauki od 6 klasy SP. Pozniej bylo j
uz
tylko gorzej. W liceum przechodzilem z klasy do klasy ledewo ledwo...
patrzylem na kumpli ktorzy jeszcze niedawno ciagneli tak jak ja a teraz
sie zmobilizowali i dobrze im szlo. Ja nie moglem tego osiagnac... ten slomi
any
zapal. Obiecalem sobie ze do matury to sie tak przygotuje... i sie przygotow
alem
dzien przed pisemnym przeczytalem pare wypracowan z poprzednich egzaminow.
Efekt 2/2. Po tym troche sie zszokowalem i zaczolem sie uczyc(ustne) na pols
ki bo
byl blizej dostalem 4. Za 3 dni historia to juz nie ma sensu sie uczyc bo i
tak sie nie
naucze. Efekt: 1. Pierwszy raz dostalem duzeeeeego kopa w (sorry) dupe.
Pomyslalem sobie: no stary jak teraz skonczysz tylko na obietnicach to znacz
y
,ze juz nigdy niczego nie osiagniesz. I kulem dniami i nocami. Efekt: 5. Co
do
innych "rzeczy" to znajdz sobie kogos kto ma podobne mazenia-zainteresowania
a zaczniecie sie wzajemnie napedzac i motywowac. Mi sie chyba udalo.
>W chwili obecnej zaczynam sie zastanawiac nad sensem
> egzystencji na tym swiecie. Doszedlem do wniosku, ze ja tylko wegetuje, ni
e
> korzystam z pelni zycia. Teraz chcialbym pojsc na pewien kurs, albo i dwa,
> tylko czy wystarczy mi ambicji...Najblizsze otoczenie, stwierdzilo, ze
> jestem leniem, pewnie jestem...ale ja chce to zwalczyc. Myslalem juz o
> zakonczeniu zycia, ale czy to jest rozwiazanie???
Tak to jest rozwiazanie :) Ale glupie. Moze nie koniecznie ze wzgledu na sam
ego
siebie. Zreszta samo do Ciebie przyjdzie... tylko czy wtedy bedziesz tego ch
cial?
>Nie jestem w zadnej
> depresji, po prostu sie zalamalem, rozmyslajac nad swoim zyciem. Mam dach
> nad glowa, cieply dom, kochajaca rodzine, znajomych, ale zadnego celu....
> BLAGAM, POMOZCIE!
Znajdz sobie fajna dziewczyne pomoze.... :)
Pozdrawiam
-Peter
Ps. Sory ze takie to dlugie. BTW skoro takie dlugie to pewno duzo bledow nar
obilem :).
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-09-24 10:18:19
Temat: Re: Jak sobie ze soba poradzic??
Użytkownik Archie <a...@i...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:ammd3m$s4e$...@n...polbox.pl...
[...brak motywacji...]
Albo jeszcze inaczej. Jezeli masz (tak jak ja) slomiany zapal to da sie to
nawet wykorzystac. Taki stan charakteryzuje sie chwilowymi wzlotami
a nastepnie dosc szybkimi upadkami dazen. Co trzeba zrobic aby temu
zapobiec? Ano np. postawic sie przed faktem dokonanym. Kiedy
bedziesz chcial cos zrobic i dostaniesz duzego powera po prostu zpal
most za soba a bedziesz pewien ze juz nie wrucisz :). Np. chcesz zarobic
jakas tam kase. Idziesz do miejscowego Czarnego. Taki gosc co jezdzi
czarnym golfem z przyciemnianymi szybami i naklejka pioneer'a z tylu.
Jak dalej nie wiesz jak go znalezc to kieruj sie zmyslem sluchu podazaj
za umc umc umc umc!. Kiedy go juz znalazles pozyczas od niego na
miesiac 500zl na 300%. Idziesz do knajpy i przepijasz z kumplami
500 (nie problem :). Budzisz sie z wielkim kacem i problemem. Teraz
nie masz juz wyjscia zarobisz 1500zl albo.... tylko przypadkiem od nikogo
nie pozyczaj ;).
To byl ocz. zart ale wedlug tego mozesz sobie skonstruowac jakis
"tok postepowania". Jezeli raz sie Tobie uda pozniej bedzie juz latwiej.
Wprawdzie to wbrew twierdzeniom nitschego ale coz.... :)
Pozdrawiam
-Peter
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-09-24 11:22:29
Temat: Re: Jak sobie ze soba poradzic??"Aisza" w news:amng2d$1u1$1@news.tpi.pl napisał(a):
>
> Mnie jedynki w szkole też nie motywowały tylko dołowały.
A mnie jedynki nie dolowaly, piatki za snie motywowaly ;)
> Sprawdź z czego masz następny sprawdzian i naucz się na
> niego, ale tak porządnie!!!
W podstawowce mialem chemie. Nauczycielka byla jednak taka, ze po dwoch
latach wiedzialem tylko, ze H2O to woda - autentycznie! W LO na pierwszy
semestr grozila mi jedynka. Dzieki profesorce i odrobinie skupienia uwagi
udalo mi sie zrozumiec jak pisze sie wzory - dostalem 2 na semestr.
Pierwsza klase skonczylem juz z dostatecznym. Druga klasa to juz trojki i
czworki (moglem zdawac na cztery). Koledzy z klasu zaczeli mnie uwazac za
jedna z lepszych osob w klasie z tego przedmiotu. Przed klasowkami pytali,
czy cos umiem, czy sie uczylem. Odpowiadalem, ze nie bo faktycznie nie
sleczalem juz nad ksiazkami i zeszytami. Dostawalem jednak te 3+ lub 4.
Klasa z tego powodu zaczynala patrzec na mnie krzywo (mowie, ze nie umiem,
nie uczylem sie a jednak dostaje dobra ocene). No a ja naprawde sie nie
przykladalem. Ktoregos dnia pomyslalem, ze skoro bez wiekszych wysilkow
idzie mi tak dobrze to przysiade troche solidniej do nauki i dostane te 5
nawet. Dodatkowo gdy lasa zapyta czy tym razem cos umiem bede mogl
odpowiedziec, ze tak. Szybko porzucilem jednak te metode gdyz dostawalem 2
lub 1 ;-P
Pamietam tez lekcje z biologii. Byly akurat tematy z genetyki, ktorych z
kumplem za bardzo nie lapalismy jeszcze wtedy. Trzeba bylo troche nad tym
posiedziec i zrozumiec czego mysmy nie zrobili. No a ktoregos dnia
profesorka prosi o wyciagniecie karteczek. Bylismy pewni, ze mamy po pale.
Dostalismy po dostatecznym. Kolezanka za nami natomiast krzyczala cos
mniej wiecej w tym stylu:
- Cholera! Ja juz wiecej sie nie ucze! Teraz siedzialam kilka dni nad tym
i dostalam 2!
Ktos jest w stanie wytlumaczyc ten fenomen? :) Mnie do glowy przychodzi
tylko jedno rozwiazanie. Osoba nieprzygotowana bardziej sie stresuje.
Dzieki temu mysli szybciej i bardziej ostro. Jest sobie wiec w stanie cos
tam przypomniec co bylo mowione na lekcji, jest w stanie cos tam samemu
wydedukowac. Osoba, ktora sie uczyla jest pewniejsza siebie, bardziej
spokojna. Nie dziala pod presja wiec tez latwiej o pomylki. Jaki z tego
wniosek? Nie oplaca sie uczyc? ;)
pozdrawiam
Greg
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |