Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!warszawa.rmf.pl!news.rmf.pl!news.one
t.pl!news.nowytarg.top.pl!news.internetia.pl!news.nask.pl!news.man.lodz.pl!news
feed.silweb.pl!agh.edu.pl!news.agh.edu.pl!news.cyf-kr.edu.pl!not-for-mail
From: "Mefisto" <o...@p...onet.pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: Jak to bylo na koncu swiata (pod lasem :-))
Date: Mon, 10 Dec 2001 09:12:09 +0100
Organization: Academic Computer Center CYFRONET AGH
Lines: 54
Message-ID: <9v1qqb$8mr$1@info.cyf-kr.edu.pl>
References: <9v029p$p9n$1@korweta.task.gda.pl> <1...@2...17.138.100>
NNTP-Posting-Host: krd3.ies.krakow.pl
X-Trace: info.cyf-kr.edu.pl 1007971979 8923 149.156.54.158 (10 Dec 2001 08:12:59 GMT)
X-Complaints-To: n...@c...edu.pl
NNTP-Posting-Date: Mon, 10 Dec 2001 08:12:59 +0000 (UTC)
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 5.50.4133.2400
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V5.50.4133.2400
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:116807
Ukryj nagłówki
"Yans Yansen"
> Hie hie... A ja dojechałem na ostatniej kropli pod sam dom... na
szczęście.
Daj znać, kiedy byś chciał zatankować i na jakim paliwie jeździsz ;)
Dzięki serdeczne za podwiezienie pod sam domek.
Andrzej "Citation-Cutter" Litewka raczył mnie uprzejmie pominąć w swej
relacji, więc tym razem czuję się zmuszony wtrącić swe nieobiektywne trzy
grosze.
Podróż mefistofeliczna do Żabieńca odbyła się w etapach: najpierw pociągiem
IC "Sawa" dojechałem pod Pałac Kultury im. Iosifa Stalina. I tam się zaczęły
schody, bo ktoś mi złośliwie odsunął ulicę Marszałkowską. Po błądzeniu
niejakim w labiryncie Dworca Centralnego, udało mi się wreszcie wyrwać z
pętli czasoprzestrzennej i dostać tramwajkiem do Mani. Urocza ta kobieta na
powitanie rozgrzała me serce gorącym rosołkiem ze skrzydełkiem. Na miejscu
była już Daga i razem z nią i Maniowym Juliuszem odbyliśmy po niedługim
czasie ostatni odcinek drogi, jedynie pomiędzy Piasecznem a Stefanowem
zmuszeni do odczyniania uroków (Zapętlenie Przestrzeni, ZP7), jakie ktoś
złośliwy rzucił na podróżnych. Udało się to dzięki Magicznemu Zwojowi,
rozlatującemu się ze starości, który znajdował się w posiadaniu Juliusza :)
Na miejscu przywitaliśmy się serdecznie z gospodarzem-solenizantem i całą
gromadką osób znanych, nieznanych i półznanych, wymienionych już przez
Andrzejka.
Oczywiście nie omieszkałem uruchomić szatańskiego projektu o kryptonimie
"Projekt Tajemniczy" polegającego na uwiecznianiu wizerunków osób mi nie
znanych w celu kradzieży ich dusz, oczywiście. A konkretnie - razem z Manią
zabawiliśmy się w sporządzanie portretów pamięciowych osób, które świeżo się
pojawiły i których "alchemicy" jeszcze nie widzieli wcześniej. Co prawda, na
skutek lenistwa autora i jego zaabsorbowania toczącym się obok życiem
towarzyskim, sporządzone zostały portrety w liczbie raptem dwóch, ale i tak
było to ciekawe doświadczenie. Efekty naszej "twórczości" widzieli wszyscy,
więc wiedzą najlepiej, na ile wizerunek odtwarzany z pamięci przypomina żywą
osobę. Potem były tańce, hulanki i swawola; rocznik '73 rozbijał parkiet i o
siódmej nad ranem robił "żuczki" i "dziki" (trzeba to było widzieć...),
Homer ciężko przetraszył Erykowego gospodarza demonstracją swych zdolności
perkusyjnych a Ag (rzeczywiście żywe Srebro) po wykazaniu kondycji fzycznej
godnej komandosa, wprowadziła nas w świat mafii i jedynego sprawiedliwego
komisarza Kataniego... No, i oczywiście były jeszcze długie, nocne Polaków
rozmowy na tematy nadzwyczaj osobiste i jak najbardziej psychologiczne, a
także śpiewy unisono i solowe przy akompaniamencie znanej już skądinąd
Gitary Erykowej.
Smutne jedynie było to, że co chwila pożegnania nadchodził czas, choc
niektórzy jeszcze wracali. Ostatecznie została nas piątka - ja, Yans,
Andrzej, Eryk i Guniek. Krakusy odstawili pozostałą parkę na Dworzec
Centralny, wyściskali na pożegnanie i ruszyli w mroźną noc grudniową, na
zdobycie Bieguna Wschodniego...
Najserdeczniejsze pozdrowienia
Wielbiciel Gorącego Kaloryfera
Mefisto
|