« poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2001-02-27 12:30:56
Temat: Jak to jest............Popularny amerykanski kaznodzieja Henry Word Beecher
powiedzial............Malzenstwo to gorob Milosci......................
Zewszad slyszy sie zdanie iz milosc umiera gdy zwiazek zamienia sie w
malzenstwo , gdy przypieczetuje je kosciol lub urzad.
Wiec jak to jest w koncu z ta miloscia w malzenstwie? Umiera? Gdzies sie
gubi pod natlokiem codziennosci? czy istnieje tylko ze jest zaniedbana i
zepchnieta na dalszy plan.?
Ewka.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2001-02-27 12:50:43
Temat: Re: Jak to jest............Użytkownik "EWKA" <p...@p...fm> napisał w wiadomości
news:3a9ba13a$1@news.ircx.pl...
> Popularny amerykanski kaznodzieja Henry Word Beecher
> powiedzial............Malzenstwo to gorob Milosci......................
> Zewszad slyszy sie zdanie iz milosc umiera gdy zwiazek zamienia sie w
> malzenstwo , gdy przypieczetuje je kosciol lub urzad.
> Wiec jak to jest w koncu z ta miloscia w malzenstwie? Umiera? Gdzies sie
> gubi pod natlokiem codziennosci? czy istnieje tylko ze jest zaniedbana i
> zepchnieta na dalszy plan.?
> Ewka.
>
To zależy (psychologowie wszyskich wydziałów łączcie się : )))
Są ludzie, którzy się kochają po ślubie i tacy, co nie. Pierwszy raz zersztą
słyszę to zdanie, które "słyszy się zewsząd" : )
--
* * * * * * * * * * *
Choose your future.
Choose life.
* * * * * * * * * *
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-02-27 14:26:37
Temat: Re: Jak to jest............Użytkownik "EWKA" <p...@p...fm> napisał w wiadomości
news:3a9ba13a$1@news.ircx.pl...
> Popularny amerykanski kaznodzieja Henry Word Beecher
> powiedzial............Malzenstwo to gorob Milosci......................
> Zewszad slyszy sie zdanie iz milosc umiera gdy zwiazek zamienia sie w
> malzenstwo , gdy przypieczetuje je kosciol lub urzad.
> Wiec jak to jest w koncu z ta miloscia w malzenstwie? Umiera? Gdzies sie
> gubi pod natlokiem codziennosci? czy istnieje tylko ze jest zaniedbana i
> zepchnieta na dalszy plan.?
> Ewka.
Max Frisch o (starym, "dobrym") malzenstwie pisze tak:
"Spoczywacie wiec noc w noc we wspólnym pokoju, z wyjatkiem krótkich podrózy jak
obecnie: w cialach
waszych skonala milosc. A wiec tutaj mieszkacie. Czy to mieszkanie, czy dom,
urzadzony tak czy
inaczej, prawdopodobnie antykami i nowoczesnie zarazem, z nieodlaczna lampa,
fabrycznym wyrobem
japonskim, w kazdym razie jest tam wspólna lazienka, codziennie wzrok pada na
utensylia sluzace
róznym potrzebom pielegnacji dwojga cial, kobiecego i meskiego. Czasami tesknicie.
Zadne z was nie
ma bardziej zaufanego czlowieka, nawet we wspomnieniu, nawet w nadziei. Czy mozna byc
blizej ze soba
zwiazanymi niz wy? Nie mozna. A jednak czasami tesknicie. Za czym? Wtedy przejmuje
was dreszcz. Co
to wlasciwie jest? Przezywacie szybko nieskonczone lata, pelni czulosci, typowa para,
czula, nie
demonstrujaca tego przed goscmi, jestescie bowiem prawdziwa para dwojga cial, w
których umarla
milosc, rzadko juz szukajacych sie nawzajem. Tylko czasami po podrózy, po rozstaniu
sie na czas
trwania jakiegos kongresu, zdarza sie, ze w jasny dzien, zaraz po powrocie, zanim
jeszcze zostaly
rozpakowane walizy i opowiedzieliscie to, co nalezy opowiedziec, padacie sobie w
objecia. Co to ma
wspólnego z innymi! Odswieza, ale nie jest warte wyznania. Macie wtedy, jak kiedys,
dzien bez
godzin, w szlafrokach, przy muzyce z plyt. Potem znowu lagodne obustronne ulotnienie
sie wszelkiej
ciekawosci, nie wypowiedziane, ledwie okazane; ukryte pod maska wymagan dnia
codziennego. Tak sobie
zyjecie. Listy wasze, kiedy od czasu do czasu nie jestescie razem, niemal was
przerazaja,
przyprawiaja o uniesienie, uzywacie bowiem z polotem slów zapomnianych, jezyka,
któregoscie sie
oduczyli. Z pokoju hotelowego o pustym lozu malzenskim, nie liczac sie z kosztami,
telefonujecie do
siebie z Londynu, Hamburga czy Sils, ponoszeni miloscia, gawedzicie ze soba wsród
nocy. Raz jeszcze
slyszycie wtedy wasze minione glosy i ogarnia was drzenie."
"Nazywam sie, powiedzmy, Gantenbein..." - Max Frisch
cdn.
Paulo
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-02-27 19:58:21
Temat: Re: Jak to jest............Użytkownik "EWKA" <p...@p...fm> napisała:
> (...) ............Malzenstwo to gorob Milosci......................
> Zewszad slyszy sie zdanie iz milosc umiera gdy zwiazek zamienia sie w
> malzenstwo (...)
A to pytanie powtarzane od lat, wiec pozwole sobie skopiowac jedna z moich
odpowiedzi:
Zylam 3 lata bez slubu, teraz przeszlo 5 po slubie. Nie widze roznicy w
naszej Milosci. Oprocz tych pozytywnych, np solidnego oparcia w
przeswiadczeniu stabilnosci. NIGDY nie wierz, jesli ktos gada pierdoly, ze
mu "legalizacja" popsula zwiazek. NIE wierz w to, ze szczesliwy, udany i
kochajacy sie zwiazek psuje sie dlatego, ze sie podpisalo papierki w
urzedzie. To najwieksza bzdura i samooszustwo jakie wymyslili ludzie.
Bzdura, ktora zabija rozsadek, bo sama pomysl w JAKI sposob fakt deklaracji
prawnej moze zabic prawdziwe uczucia? Mozesz na to odpowiedziec?
Dodam - to prawda, ze po latach uczucie moze sie wypalic, ze dobry zwiazek
moze sie przeksztalcic w trwanie obok siebie czy niechec itd. Ale to NIE
jest wina samego aktu slubu! Nie oszukujcie sie do tego stopnia! Pomyslcie,
poanalizujcie siebie samego, wlasne emocje i zachowanie w tym zwiazku,
zamiast pieprzyc glupoty, ze "papierek zabija milosc".
To tyle ode mnie, mam nadzieje, ze osoby, ktore juz czytaly moja wypowiedz
nie maja za zle powtorzenia. Pewne pytania ciagle sie powtarzaja, wiec po
co od nowa pisac to samo? :)
Melisa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-02-27 23:08:49
Temat: Re: Jak to jest............
Użytkownik "Paulo" <d...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:97gdcj$m2e$1@news.tpi.pl...
> Użytkownik "EWKA" <p...@p...fm> napisał w wiadomości
news:3a9ba13a$1@news.ircx.pl...
Nastepne zdanie puentuje poprzedni fragment. Bez sensu je rozdzielilem. Sorry.
"Do chwili zobaczenia sie w domu."
P.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-02-27 23:10:18
Temat: [Stare, dobre malzenstwo - 2] Re: Jak to jest............
"Pozostaje jedynie sklonnosc, cicha, gleboka, niemal niewzruszona. Czy to moze jest
niczym?
Przetrzymaliscie juz prawie wszystko, z wyjatkiem konca, nie jest dla was nowoscia,
ze jedno z was
ucieka w ciemnosc nocy, ze zjawia sie gniew, ze nie pomaga dwudniowe milczenie,
jestescie para, w
kazdej chwili wolna, ale para. Niewiele tu mozna zrobic. Czasami mysl: dlaczego
wlasnie ty?
Rozgladacie sie za innymi mezczyznami, innymi kobietami. Niewiele tu wchodzi w
rachube albo
wszystko. Nic nie bedzie bardziej szalone od waszej ówczesnej milosci, najwyzej takie
samo. Czy byla
szalona? O tym nie mówicie. Z tkliwego szacunku dla terazniejszosci. A jezeli
mówicie, to z
wyrzutem, który jest niesluszny, jak kazdy wyrzut pod adresem zycia. Kogóz mozna
winic za
przyzwyczajenia? O tym, jak bylo kiedys, wie tylko lustro, w niemozliwym pokoju
hotelowym,
zarzdewiale, srezbrzyste, zadymione lustro, które nie przestaje ukazywac pary
milosnej,
wieloramiennej, mezczyzny i kobiiety, bezimiennych, pijanych miloscia cial. Które z
dwojga je
widzialo, pozostaje tajemnica. Oboje? To nie byliscie wlasnie wy. Dlaczego
przesladuje was to, co
owo lustro ukazuje? Móglby to byc równiez inny mezczyzna, moglaby byc inna kobieta,
wiecie o tym i
spogladacie na siebie wlasnie wy, starajac sie zdobyc na wielkodusznosc przy pomocy
daremnej ironii.
Jak macie to znosic, ze rozumiecie sie tak dobrze, coraz lepiej, tak bezplciowo, jak
gdybyscie
fizycznie biorac nie byli wciaz jeszcze mezczyzna i kobieta?"
"Nazywam sie, powiedzmy, Gantenbein..." - Max Frisch
cdn.
Paulo
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-02-28 22:04:52
Temat: [Stare, dobre malzenstwo - 3] Re: Jak to jest............"Nagle szukacie powodu do zazdrosci. Bez niej, o Boze, wasze smiertelne kolezenstwo
byloby
doskonale. Glupie wydarzenie na plazy, naturalny, lekki uscisk wsród pinii, które
pozostanie czyms
niezapomnianym, zdrada, od dawna przedawnione, przeklete w bólu, potem oczywiscie
zrozumiane, imie
jego lub jej przechowywane w milczeniu, strzezone jak skarb koronny, wymieniane tylko
w rozmowach
ostatecznych, a wiec rzadko, raz lub dwa razy w ciagu roku; aby sie nie zuzylo jak
milosc waszych
cial. Ach, to imie! Tylko ono daje raz jeszcze szalone, slodkie, bezgraniczne uczucie
dla drugiego,
a przynajmniej jego odwrotna strone. Reszta to sklonnosc, wlasciwie wielkie
szczescie; tylko obled
osmiela sie zachwiac nia naglym podejrzeniem podczas bezsennej nocy. Co sie stalo?
Udajecie wtedy
zmeczonych, gasicie swiatlo, cóz bowiem moglo sie stac. Kiedy drugie z was juz
zasnelo, powstaja
plany podobne do tych, jakie snuja wiezniowie, wtedy, w ciemnosciach nocy, jestescie
zdecydowani na
kazdy zwrot, na wylamanie sie, pelni odwagi, dziecinni, nie jest to pozadanie, lecz
tesknota za
pozadaniem; pakujecie walizki. Raz ona, raz on. To sie wyrównuje. Nie prowadzi
daleko, tylko do
zdrady malzenskiej, ale pozostajecie malzenstwem. Jestescie para, z gruntu rzeczy
przeswiadczona, ze
sie nigdy nie utracicie, para, w której cialach umarla milosc, nie pomoze tu zadne
pakowanie waliz;
dzwiek ukochanego glosu w telefonie wystarcza, wracacie, aby przyznac sie lub nie,
wracacie do dnia
powszedniego, który jest prawda; z pizama i szczoteczka do zebów w ustach pelnych
piany z pasty, z
muzealna nagoscia w kapieli, nagoscia, która was nie podnieca, gawedzicie w lazience
o gosciach,
którzy przed chwila wyszli, o zyciu intelektualnym, które was laczy. Rozumiecie sie,
co nie znaczy,
abyscie we wszystkim musieli sie ze soba zgadzac. Jestescie ozywieni, rozwijacie
swoje poglady, ale
znacie swoje ciala, jak sie zna swoje meble; idziecie do lózka, bo znowu zrobila sie
druga, a jutro
bedzie meczacy dzien. Teraz nie jest "teraz", ale "zawsze".
"Powiedzmy, Gantenbein..." - Max Frisch
cdn.
Paulo
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-03-01 13:02:07
Temat: Re: Jak to jest............> ... "papierek zabija milosc".
Tak, ale zmienia się charakter związku.
Jeśli obie strony chcą się już zestarzeć (dzieci, dom itp.)
Ale jeśli dziewczyna marzy już o cichym domku z ogródkiem, a
facet się jeszcze nie wyszyalał, to są konflikty.
No i dziwnym trafem dziewczyny natychmiast po ślubie brzydną
(przynajmniej z moich znajomych).
Arti
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-03-01 13:10:28
Temat: Re: Jak to jest............Wynalazlem (nie moje):
'...malzenstwo to najlepsze lekarstow na milosc...'.
Sam jestem ciekaw czy okaze sie skuteczne dla mnie. ;)
Czarek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-03-01 14:37:29
Temat: Re: Jak to jest............> Zewszad slyszy sie zdanie iz milosc umiera gdy zwiazek zamienia sie w
> malzenstwo
Moze tak nawet jest dla wielu, to chyba takie myslenie,
ze jestem z nim, nia, ale jak sie cos "zlego stanie",
to zawsze mam droge wolna.
To nawet moze swiadczyc o powaznym traktowaniu
jakiegokolwiek "przypieczetowania".
Caly problem polega na tym, ze my - dzisiejsi ludzie nie jestesmy
przyzwyczajeni do trudnosci np. niskie cisnienie, to kawa
- inaczej zmarnowany dzien.
Nie potrafimy zanurzyc sie w trudnosc lub kryzyz,
tylko odsuwamy to "pocieszkami" np. telewizja, wir zabawy.
A w zwiazku k-m, sa czeste trudnosci,
osoby sa blisko siebie i latwiej o zranienie, niezrozumienie, i to boli.
Gdy sie chce zaleczyc cos, co zaczyna byc "nie tak" w zwiazku,
to przezywa sie dosc nieprzyjemne chwile, np. moze byc klotnia itp.
I mozna przejsc przez to na + dla zwiazku
ale to wymaga roznych trudnosci:
otwarcia sie (czesto bolesnego), ustepstw,
"utarcia wlasnego nosa" (-to moje odczucia:-) ).
Dzisiaj, gdy ludzie nastawieni sa na przyjemnosci i
coraz bardziej boja sie trudnosci (np. spadku cisnienia ;-) ),
transformacja wlasnego zwiazku k-m przeraza i ... lepiej
wlasnie miec wlasnie "awaryjne wyjscie"
ale ... traci sie przez to pewne glebsze zrozumienie sie nawzajem i
non-stop utrzymuje sie w zwiazku pewne niedomowienia
co moze byc meczace.
Chyba o tym pisal Fromm, ze dawniej, gdy pary byly
dobierane przez rodzicow, to para,
spotykajac sie byla nastawiona na trudnosci
i na proby ich pokonywania, raczej niz na wzniosla milosc na poczatku.
A dzis chyba jest tak, ze jak juz czlowiek nie wstaje rano ze spiewem
zakochania na ustach to oznacza ze dziewcze "nie sprawdzilo sie",
(albo przejadlo? ) i trzeba odswiezyc zwiazek ;-)
Moze to i przyjemniejsze? :-)
Zdrowia, Duch
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |