Path: news-archive.icm.edu.pl!agh.edu.pl!news.agh.edu.pl!newsfeed2.atman.pl!newsfeed.
atman.pl!.POSTED!not-for-mail
From: "LeoTar" <L...@w...pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: Jak ważny jest ten "pierwszy raz"
Date: Thu, 4 Apr 2013 09:39:34 +0200
Organization: ATMAN - ATM S.A.
Lines: 236
Message-ID: <kjjann$os1$1@node2.news.atman.pl>
References: <kjf4jo$uta$1@node1.news.atman.pl>
<515b3459$0$1232$65785112@news.neostrada.pl>
<kjfhke$5fr$1@node2.news.atman.pl>
<c...@h...googlegroups.com>
<kjfjmt$fca$1@node1.news.atman.pl>
<c...@w...googlegroups.com>
<kjhfn9$ti$1@node2.news.atman.pl> <kjhnvc$97h$1@node2.news.atman.pl>
<kjhu3a$fdi$1@node2.news.atman.pl> <kji9qr$r83$1@node2.news.atman.pl>
NNTP-Posting-Host: ip-91.197.88.18.edial.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; format=flowed; charset="iso-8859-2"; reply-type=response
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: node2.news.atman.pl 1365061175 25473 91.197.88.18 (4 Apr 2013 07:39:35 GMT)
X-Complaints-To: u...@a...pl
NNTP-Posting-Date: Thu, 4 Apr 2013 07:39:35 +0000 (UTC)
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2900.5931
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2900.6157
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:653577
Ukryj nagłówki
Użytkownik "Chiron" <e...@o...eu> napisał w wiadomości
news:kji9qr$r83$1@node2.news.atman.pl...
> Użytkownik "LeoTar" <L...@w...pl> napisał w wiadomości
> news:kjhu3a$fdi$1@node2.news.atman.pl...
>>> http://ekai.pl/wydarzenia/x2423/przykazan-dojrzalego
-ojcostwa/?print=1
> ............
>> Dziecko powinno być wolne od wszelkich autorytetów zewnętrznych gdyz do
>> samodzielnego życia jest mu potrzebne zaufanie do samego siebie, we
>> własne siły a zatem autorytet wewnetrzny. Taki wewnętrzny autorytet można
>> zbudować tylko na bazie zaufania do samego siebie czyli poszanowania
>> samego siebie.
> O ile z pierwszą częścią tej tezy można się zgodzić- o tyle z drugą w
> żadnym razie - nie. Autorytetem dla dziecka są i POWINNI być rodzice. A
> bardziej powinni- bo niestety- nie zawsze są. To nie wyklucza budowy
> zaufania do samego siebie. To zaufanie jest dopiero w budowie-
> podkreślam!. Dziecko
A kiedy ta budowa sie kończy ? Wszak kiedyś dziecko założy własna rodzinę i
wówczas powinno juz byćautorytetem dla samego siebie całkowicie
odpowiedzialnymm za własne decyzje i czyny.
> czasem sie przekonuje, że gdy nie słucha rodziców- może ponieść przykre
> konsekwencje. Jeśli rodzice będą go wspierać, szanować, pozwalać się
> mylic- to wszystko jest ok i na jak najlepszej drodze.
A więc nie negujesz, że dziecko musi doświadczać. Ja tylko dodaję, że musi
doswiadczyć wszystkiego czego może doświadczyć w bezpiecznym otoczeniu
rodziców. Bo dziecko musi wyrobi ć sobie WZORCE postępowania. To jak
mężczyzna potraktuje swoją partnerkę zależeć będzie od tego jak jego ojciec
traktował jego matkę i jak matka traktowała ojca. A szczególną rolę odgrywa
tutaj traktowanie swego partnera seksualnego, czyli jak rodzice traktują się
nawzajem w akcie seksualnym.
Dlaczego rodzice podświadomie nie chcą aby dziecko widziało ich akt
seksualny ? Ano dlatego, że w tym akcie ujawniają sie wszystkie zachowania ,
w tym również negatywne jak : wzajemna nieufność, fałsz, obłuda,
nieodpowiedzialność. Rodzice czują, że w ich zachowaniach jest coś nie w
porządku jak również zdają sobie sprawę, że dziecko jest bystrym (powiem
najbystrzejszym) obserwatorem i wszystkie te patologie życia seksualnego
wychwyci. A te patologie to pokłosie dotychczasowego wychowania, w którym
nie ma absolutnego zaufania do partnera i panuje w tych relacjach wzajemny
wyzysk.
>Potem w sposób naturalny przychodzi wiek nastolatka, kiedy wraz z burzą
>hormonów w sferze psyche następuje negacja autorytetów rodziców- by później
>na wyższym poziomie, już jako osoba dorosła zbudować ich a także swój
>autorytet na nowo.
Skąd nagle negacja rodzicielskiego autorytetu skoro uważasz, że rodzicielski
autorytet ma trwać wiecznie, ma być dominującym nad dzieckiem ? I co
oznacza bunt nastolatków ? Może to jest ostatnie wołanie o zmianę relacji
między rodzicami a dzieckiem. Może to jest ostatnie wołanie o szczerośći
otwartość w sprawie życiz seksualnego rodziców? Może to jest ostatnie
wołanie o edukację seksualna w rodzinie ?
>I- jako osoba dorosła potrafić w dorosły sposób ten autorytet rodziców
>odrzucić.
A czyj autorytet przyjąć ? Czy nie chodzi własnie o to by pozbyć się
uzależnienia od rodsziców ?
> Zauważ, jak te relacje z rodzicami są ważne- ich autorytet: jeśli nie będą
> go mieć u małego dziecka- to będzie ono odrzucać w całosci wszystko, co mu
> podsunom- oni i inni dorośli, których z nimi będzie utożsamiał. Nie mając
> ich autorytetu- będzie budować swoje życie na negacji ich- co oczywiście
> szybko sprawi, że poniesie wiele kęsk, które z kolei uniemożliwią mu
> budowę zaufania do samego siebie. Etc.
Jesteś bardzo blisko tego o czym piszę. Dlaczego dzieci odrzucają autorytet
rodzicielski chociaż później działają dokładnie tak samo ? Bo w najgłębszych
pokładach naszej podświadomości chcemy być dobrzy, otwarci, szczerzy,
altruistyczni. A dlaczego tak sie nie dzieje ? Bo błąd tkwi w
NIEUŚWIADOMIENIU rodziców. Nie zdaja sobie sprawy co robia źle ale zmuszaja
dzieci do takiego samego działania. Nie chcą ZAUFAĆ dzieciom, które są
najlepszymi obserwatorami jeszcze nieskażonymi kłamstwami, którymi
nacechowane jest życie rodziców. Dlatego dzieci sie buntują i bronią sie
tak długo przed toksycznymi rodzicami tak długo jak tylko mogą. Presja
społeczeństwa jest jednak tak silna, że w końcu muszą przyjąć wzorzec
zachowań narzucony przez obowiązujący paradygmat wychowawczy.
>> Co do zaufania dzieciom całkowicie sie z tym zgadzam, gdyż dzięki temu
>> mojemu zaufaniu do dzieci wyrosły moje przekonania. To dzieci dostarczyły
>> mi tejq wiedzy nie zdając sobie z tego zupełnie sprawy. Ja ufałem im a
>> one mnie co moją żonę doprowadziło do szału. Pochodzi ona z głęboko
>> wierzącej katolickiej rodziny a katolicyzm wymaga od wiernego tylko
>> zaufania ichniemu bogu, nie człowiekowi.
> Jestem katolikiem- i oświadczam Ci, że piszesz brednie.
Gdzie?
>> Wzajemna miłość i wzajemny szacunek rodziców to rzecz nieodzowna do
>> prawidłowego rozwoju dziecka
> Zgoda
>> ale kończy się ona gdy dochodzimy do spraw seksualności człowieka, która
>> tak rajcuje ludzi w wierze.
> Mnie nie rajcuje- przynajmniej nie w chory sposób. Zbyt uogólniasz. A to
> musi prowadzić na manowce.
Od wydarzeń jednostkowych trzeba stopnniowo przechodzić do uogólnień.
Problem tkwi w tym, że każdy człowiek stara się ukryć przed innymi swoje
najgłębsze uczucia by nie zostac zranionym tak jak dziecko jest ranione
przez toksycznych rodziców. Dlatego każdy z nas, zanim przejdzie na jasną
stronę mocy :), ukrywa przed otoczeniem swoje słabości po to by nie zostać
rozpoznanym. Buduje wokół siebie nur obronny, którym oddziela się od innych.
Ten mur to system zaporowy oparty na kłamstwach i manipulacjach. Ma to
ochronić, i chroni do pewnego momentu, nasze najgłębsze uczucia by nikt nas
nie zaskoczył na otwartości lub szczerości. Dopiero otwarcie psychiki po
utrwaleniu i okrzepnięciu mojego ja pozwoliło mi wyjść z moim pomysłem na
zewnątrz, pomysłem który wyzwoli Człowieka z jarzma podświadomości. Ja nie
muszę juz teraz manipulowac i nie boje sie pisać tego co czuję. Spróbuj jak
to smakuje.
......
>> Moja rodzina rozpadła się pod gdyż żona wyrzuciła mnie z domu gdy
>> zorientowała sie w jak dobrej komitywie jestem z dziećmi. Bezpośrednią
>> przyczyną usunięcia mnie z domu był to, że ujawniłem przed dziećmi fakt,
>> iż maja starszą siostrę z mojego pierwszego małżeństwa. Moje pierwsze
>> małżeństwo rozpadło sie przy aktyuwnym udziale mojej drugiej połowicy.
>> Nie chciała aby dzieci wiedziały o starszej siostrze. I bardzo długo mna
>> manipulowała zanim zdecydowałem się dzieciom powiedzieć o tym, że mają
>> jeszcze jedną siostrę. Dzieci przyjęły to jako fakt natomiast moja druga
>> żona nie wytrzymała nerwowo gdyż chciała uchodzić za nieskazitelnie dobrą
>> i czystą osobę, przynajmniej w oczach dzieci. Ale strach ma wielkie oczy
>> zas na złodzieju czapka gore.
>> Dlatego okres, w którym wprowadzałem to o czym pisze jezuita trwał bardzo
>> krótko ale za to był bardzo intensywny. Ponadto pozwolił mi dotarcie do
>> faktów, które stały się podwaliną mojej hipotezy.
> Wiesz- pamiętam Cię jak chyba po raz pierwszy zawitałeś na grupach-
> wrzucając tu różne dokumenty sądowe dotyczące Twojego rozwodu etc. No ale
> ja nie o tym chciałem;
Rzeczywiście, musiałemsię wtedy zabezpieczać chociaż te kilkanaście lat temu
moje poczucie, albo raczej jego brak, wynikało z mojej nieświadomości. Już
wtedy nikt mnie nie ruszał chociaż w necie byłem atakowany podobnie jak i
teraz. Ale wszystko to przemija w miare jak uświadomiłem sobie, że mam
BEZWZGLĘDNIE rację.
>Wiesz- odnosząc sie do tego, co napisałeś: zakładam, że podajesz prawdziwe
>fakty- które obserwowałeś: czyli to, że żona wyrzuciała Cię z domu. Prawdą
>jest zapewne też to, co powiedziałeś dzieciom. Jednak z całą pewnością
>małżeństwo Ci się nie rozpadło- tylko wraz z żoną doprowadziliście do jego
>rozpadu. Z dużą dozą prawdopodobieństwa należy też przyjąć, że to, że
>jesteś w dobrej komitywie z dziećmi nie było przyczyną rozpadu małżeńswa-
>traktuję to jako racjonalizację zachowań.
Masz oczywiście rację pisząc, że to my oboje doprowadzilismy do rozpadu
małżeństwa. Można potraktować taki rozpad jako coś tragicznego a z drugiej
strony gdyby nie ten fakt nie doszłoby do takiej eskalacji przemocy w
rodzinie, która zmusiła mnie do poszukiwania przyczyny dla której do tego
rozpadu doszło. I musiałem sie tutaj uciec do poszukjiwania czegoś
niestandardowego, czegoś cowyjasniłoby nasze zachowania i zachowania naszych
dzieci. Doszedłem do tego o czym piszę i obserwuję innych stosując nowy
paradygmat wychowawczy. WSZĘDZIE odnajduję te same związki chociaż w różnych
wariacjach co wynika z faktu, że różne rodziny i ich członkowie stosują
różne techniki kamuflowania przemocy emocjonalnej, która ma miejsce we
wszystkich rodzinach. Przemoc wiruje ale w taki sposób aby jej nie ujawnić.
Dopiero ekstremalny wysiłek intelektualny prowadzi do rozwikłania węzła
gordyjskiego.
>Nie zauważasz też zdaje się faktu, że nawet, jeśli Twoja małżonka Tobą
>manipulowała (może i tak)- to_Ty_dawałeś_sobą_manipulować.
Bo się bałem, że rozpadnie mi się druga rodzina, a ona to bezwzględnie
wykorzystywała i manipulowała naszym życiem seksualnym. Az w końcu
doprowadziła do tego, że zrobiłem sobie "skok w bok" i powiedziałem jej o
tym.
>No jeśli nawet zauważasz- to bagatelizujesz. A to bardzo ważne. Osoba
>bowiem podatna na manipulacje- z wielu prostych powodów- nie może mieć
>prawdziwych, szczerych relacji z innymi ludźmi- więc i Twoje relacje z
>dziećmi też nie mogły być tak dobre, jak opisujesz.
Rzeczywiście, mojwe relacje z dziećmi nie były na początku zbyt dobre ale
odmieniły się gdy odważyłem sie powiedzieć dzieciom prawdę o sobie. To długa
historia - może ja kiedyś opiszę. Wiąże się z moim kilkunastoletni,m pobytem
w USA w celach zarobkowych a także z rehabilitacja mojego syna Wojciecha
(zespół Down'a) w Instytutach Osiągania Ludzkoch Możliwości w Filadelfii,
PA. W 1974 r Janek, mój drugi syn i córka Kasia chodzili w USA do szkoły i
wtedy właśnie doszło do takiego mojego otwarcia się na dzieci., Wtedy tez
Kasia przekazała mi różne informacje na temat zachowań żony. Gdy wracała do
Polski napisała mi list, w którym powiedziała tak, że" uwałnianie emocji
jest bardzo dobre ale należy to robić powoli bo niektórzy mogą dostac
szału". No i mija żona dostała poniewąz wszystko o czym rozmawiałem z
dziećmi trafiło również przez Kasię do żony. Dzieci nie wyróżniają w żaden
sposób rodziców, nawet wtedy gdy rodzice manipuluja i kłamią. Dzieci pragną
rodzinnego szczęścia i PRAWDY.
>Poza tym- rodzina to jednak całość- i trudno mi uwierzyć, abyście wspólnie
>nie mogli doprowadzić do tego, żeby za obopólną zgodą móc opowiedzieć
>dzieciom o ich siostrze.IMO- to nie do uwierzenia. Poza tym powód, jaki
>podałeś- powiedzenie dzieciom be zgody drugiej żony o Twoim dziecku z
>pierwszego małżeństwa jako przyczyna rozpadu związku- jest IMO Twoją
>racjonalizacją.
To, że dzieci sie dowiedziały o ich starszej siostrze był tylko iskra, która
spowodowała wybuch. A co do tego, że mogliśmy to zrobić razem... No cóż
bałem się, że zostanie mi odebrana resztka życia seksualnego gdy o to
poproszę. Mój postępek wobec żony może się wydawać manipulacja lub przemocą,
ale dzięki temu odzyskałem zaufanie i szczerość dzieci. Szczerość za
szczerość. To jest piękne.
> Tak to wszystko widzę.
No cóż, ja tez widzę przez pryzmat własnych doświadczeń.:)
Władek Tarnawski
LeoTar
> --
> Demokracja to rządy osłów, prowadzonych przez hieny
> Arystoteles
> --
> Chiron
|