Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Jak żyć z patologicznym kłamcą?

Grupy

Szukaj w grupach

 

Jak żyć z patologicznym kłamcą?

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 47


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2004-05-30 06:27:14

Temat: Jak żyć z patologicznym kłamcą?
Od: "polka" <p...@g...SKASUJ-TO.pl> szukaj wiadomości tego autora

Mam męża, który chyba niestety cierpi na coś takiego. Nie wiem czy w
psychologii istnieje taki termin, ale u mojego męża zaczyna to być
niepokojące.
Ma 36 lat, i przechodzi dość poważnie kryzys wieku średniego.
Jednym z uciążliwych objawów jest to,że nie umie przyznać się do
błedu ,klęski.
Ostatnio przyłapuję go na drobnych i większych kłamstwach. Nie przyznaje się
NIGDY, a co gorsza mam wrażenie,że nie zdaje sobie sprawy,że widać te jego
błędy i kłamstwa, a on zaczyna w nie wierzyć. Jak próbuję z nim rozmawiać,
to mi wmawia,że to ja mam omamy. Mam świadków, poza tym otoczenie ( rodzina
i znajomi) też już się na nim wiele razy zawiodło.
Ponieważ zaczyna mieć prom z alkoholem prosiłam,żeby poszedł do psychologa,
ale oczywiście nie chce.
Jak można mu pomóc, i jak mam reagować jak widzę i wiem,że kłamie?
Udowadniać kłastwo, czy zostawić i zyc w jego ułudzie. Ja już zaczynam się
gubić.
polka

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2004-05-30 07:16:56

Temat: Re: Jak żyć z patologicznym kłamcą?
Od: GABi <g...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

polka wrote:

> Jednym z uciążliwych objawów jest to,że nie umie przyznać się do
> błedu ,klęski.
> Ostatnio przyłapuję go na drobnych i większych kłamstwach. Nie przyznaje się
> NIGDY, a co gorsza mam wrażenie,że nie zdaje sobie sprawy,że widać te jego
> błędy i kłamstwa, a on zaczyna w nie wierzyć. Jak próbuję z nim rozmawiać,
> to mi wmawia,że to ja mam omamy. Mam świadków, poza tym otoczenie ( rodzina
> i znajomi) też już się na nim wiele razy zawiodło.
> Ponieważ zaczyna mieć prom z alkoholem prosiłam,żeby poszedł do psychologa,
> ale oczywiście nie chce.
> Jak można mu pomóc, i jak mam reagować jak widzę i wiem,że kłamie?
> Udowadniać kłastwo, czy zostawić i zyc w jego ułudzie. Ja już zaczynam się
> gubić.

No, przesrane.
Zwłaszcza, jeśli Ci na nim zależy, a widać, że tak.

Wydaje mi się, że kryzys wieku średniego to jedno,
a coś co to ma takie objawy to drugie.

Jak Mu pomóc ?
Dopóki sam nie będzie chciał sobie pomóc, Ty nic nie zrobisz.

Pytanie tylko, co zrobić aby tak się stało?
A tego to ja już nie wiem.

Bo jesli nawet sama pojdziesz do psychologa i powiesz mu jaki masz
problem, to możesz najwyzej dostać ogólne wskazówki postepowania w takim
przypadku. Jednak, żeby one odniosły pożądany efekt, Ty musisz znać
przyczyny takiego zachowania się mężą. A te może prawdopodobnie
zdiagnozować tylko specjalista po rozmowie z nim. Bo skoro on już żyje w
klamstwie w ktore wierzy, to każda Twoja próba szczerej rozmowy z nim
bedzie nieporozumieniem.
A on jak wspomniałaś uważa, ze jest zdrowy, dlatego masz delikatnie
mowiąc przejebane...

Co ja bym zrobiła w takim wypadku ?
Starała się za wszelką cenę JEDNAK rozmawiać, spokojnie i przede
wszystkim szczerze.

Powiedzieć mu o swoich obawach i o tym, że chcesz mu pomóc, ale nie
wiesz jak. W żadnym wypadku nie powinnaś utwierdzać go w przekonamiu, że
ma rację. On musi wiedzieć, że Ty widzisz jego kłamstwa.

Poproś go, że jeśli nawet uważa, że z nim jest wszystko w porządku,
to czy mógłby to zrobić dla Ciebie i pójść do lekarza.

Skoro to Tobie wmawia omamy, powiedz:

ok. Ja też pojde, albo najlepiej chodzmy razem.
Zrób to dla mnie jeśli ci na mnie zależy.

Bardzo ważne, żeby ten lekarz wcześniej znał Twoje obserwacje.
Sam już potem zadecyduje, czy rozmowy bedą kontynuowamne we trojkę,
czy z każdym z Was osobno.

Tak mi się wydaje.

--
GABi

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2004-05-30 10:27:55

Temat: Re: Jak żyć z patologicznym kłamcą?
Od: "Tytus" <t...@a...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "polka" <p...@g...SKASUJ-TO.pl> napisał w wiadomości
news:c9bus1$4nr$1@inews.gazeta.pl...
> Mam męża, który chyba niestety cierpi na coś takiego. Nie wiem czy w
> psychologii istnieje taki termin, ale u mojego męża zaczyna to być
> niepokojące.

rozumiem, że postawiłaś już diagnoze - patologiczny kłamca, taka choroba,
nie wiadomo dokładnie czy istnieje, ale Twoj mąż to ma - teraz problem jak w
tym żyć. Nie pytasz jak zrozumieć swojego męża, jak dotrzeć do człowieka
którego (przynajmniej z założenia kochasz) jak mu pomóc - o ile takiej
pomocy potrzebuje. Pytasz jak z tym żyć. Czyli, że w zasadzie pogodziłaś się
z tym co się dzieje chciałabyś tylko jakoś się do tego "ustawić". No i cała
rodzina i znajomi też.

> Ma 36 lat, i przechodzi dość poważnie kryzys wieku średniego.

jak ktoś ma jakiekolwiek problemy w wieku 36 lat, to najlepiej napisać
"kryzys wieku średniego".
I sprawa załatwiona. Wiadomo. To są uniwersalne słowa klucze. Patologiczny
kłamca. Kryzys wieku średniego.
Potem będą problemy wieku późnego a potem do trumny. I po kłopocie.

> Jednym z uciążliwych objawów jest to,że nie umie przyznać się do
> błedu ,klęski.

Zacznijmy od tego, że bardzo niewielu ludzi umie przyznać się do błędu,
klęski. Klęska, oznacza przynajmniej chwilowo zawalenie się całego
wewnętrznego ładu (jakikolwiek on by nie był). Trzeba sobie powiedzieć:
spieprzyłem sprawę.
To nas umniejsza wewnętrznie. Ktoś ze środka pyta: jak to... jak mogłeś do
tego doprowadzić... przecież jesteś pozytywną postacią w historii swojego
życia, a tu nagle okazuje się że nie...
Wszystko zależy od tego kto jest kim i jaka ciązy na nim odpowiedzialność.
Jakiej potrzebuje siły aby stworzyć a następnie ochraniać swój wizerunek
wewnętrzny. Ktoś o słabym wewnętrznym autorytecie będzie łatwo przyznawał
się do wszystkiego. Zrobisz mu nad uchem takie głośne Huuuu.... a on złoży
łapki jak piesek w stójce i powie: tak to ja zrobiłem, przepraszam...
Ktoś kto jest silnie wewnętrznie umocowany, tak się nie zachowa. Zaatakowany
będzie bronił swego. Niezależnie od faktów. Nawet jeśli to głupie.
Każdy z nas tworzy projekcje. Wyświetla sobie swój własny film przed oczami.
Widzi świat na swój sposób. Zastanaów się, jak to jest, że dwie osoby,
oglądają to samo zjawisko a widzą co innego. Każdy ma w "głowie filtry",
przez które przechodzi cała informacja o świecie dookoła. Ty masz swoje - on
ma swoje. Jeśli napotyka na rzeczy które mogą zniszczyć jego wewnętrzny
obraz (ład) wypiera je ze świadomości. To się dzieje naprawdę z każdym
człowiekiem.

Tak się jakoś porobiło, że pomiedzy 30 a 40 rokiem życia faceci muszą
umrzeć. w sensie duchowym, czy psychicznym. I na nowo sie odrodzić. To jest
bardzo bolesny proces. Konfrontacja z rzeczywistością, która nie ma litości.
Nagle stają twarzą w twarz z lustrem.
I na zewnątrz i wewnątrz. Jeśli uda im się to przejść, stają się madrzy.
Jeśli nie... zamieniają się w wilki :) (czytaj: schodzą do poziomu
pierwotnych instynktów).

myślę, że Twoj mąż ma sporo na głowie. I z większością rzeczy sobie nie
radzi. Nie podoba mu się ten świat który jest dookoła. Dlatego widzi co
innego niż Ty. Jest silny, to pewne, inaczej nie przywoływałabyś na pomoc
rodziny i znajomych. I jesteście w konflikcie.
Twoja ocena rzeczywistości - jego ocena rzeczywistości

> Ostatnio przyłapuję go na drobnych i większych kłamstwach. Nie przyznaje
się
> NIGDY, a co gorsza mam wrażenie,że nie zdaje sobie sprawy,że widać te jego
> błędy i kłamstwa, a on zaczyna w nie wierzyć. Jak próbuję z nim rozmawiać,
> to mi wmawia,że to ja mam omamy. Mam świadków, poza tym otoczenie (
rodzina
> i znajomi) też już się na nim wiele razy zawiodło.

projekcje polegają tez na tym, że przenosi się własne, wyparte ze
świadomości cechy, na patrnera. Zobaczyć co jest projekcją a co nie jest
niezwykle trudne.
Dlaczego jesteś zła na męża?

> Ponieważ zaczyna mieć prom z alkoholem prosiłam,żeby poszedł do
psychologa,
> ale oczywiście nie chce.

alkochol mozna potraktowac jako faze ucieczki od tego co się widzi
no i jest etapem w stawaniu sie "wilkiem" (przepraszam za zwierzęce wtręty
ale ostatnio mam maleńką obsesję)
a Ty nie poszłabyś? sama... (i to nie w sprawie męża, w swojej sprawie...)

> Jak można mu pomóc, i jak mam reagować jak widzę i wiem,że kłamie?
> Udowadniać kłastwo, czy zostawić i zyc w jego ułudzie. Ja już zaczynam się
> gubić.
> polka
>
ja się nie dziwie, że się gubisz bo to trudne jest.
związek pomiedzy dwojgiem ludzi jest układem dynamicznym, zmiennym. Stałość
nie polega w tym przypadku na tym zeby sterczeć w jednym miejscu. Tylko żeby
zachować autonomię wraz ze zmieniającymi się warunkami.
Zrobiłem kiedyś taką zabawę z moją dziewczyną:
połozyłem dwa guziki na stole i powiedziałem: zagrajmy w guziki
ona na to: a jak się w to gra
ja: nie ma zadnych zasad, to samo co w życiu
i przesunąłem guzik do niej
ona przesunęła do mnie, ja oddsunąłem od niej ona odsunęła ode mnie
to głupie powiedziała, powinny być jakieś zasady
Ty tworzysz zasady - odpowiedziałem - i ja też...
po chwili różnych odskoków pomiędzy naszymi guzikami ustaliła się jakaś
stała odległość
i zawsze, pomimo, że wędrowały po całym stole, wracaliśmy do tej odległości
myślę, że zrozumiała (i ja też) na czym to polega bo potem nastąpił taki
przypływ bliskości
że chyba przez tydzień nie wychodziliśmy z łożka

Twoj maż robi krok do tyłu w waszym związku
(zapytasz: dlaczego?, czy obarczysz go po prostu odpowiedzialnością i
powiesz: wszystko psujesz)
to tak jakby przesuwał guzik
wolno mu? pójdziesz za nim, czy zostaniesz w miejscu.
obwinnisz go? będziesz ciekawa co się dzieje? poszukasz sojuszników
przeciwko niemu?
wyślesz do psychologa? zrobisz krok do tyłu?
a może wrzucisz mu na głowę jeszcze więcej?

z tym pójściem do psychologa (terapeuty) przez Ciebie, to nieżartowałem.
jeśli układ jest dynamiczny, zmiennie dostosowujący się do warunków, żywy
to Twoje pójście ze sobą do terapeuty i praca nad sobą
MUSI wywołać reakcję u niego

zastanów się, czego on broni tak zawzięcie
skąd to wypływa
jak juz zobaczysz (o ile Ci się uda, przez własne klapki na oczach to
dostrzec)
wtedy będziesz mogła przytulic wszystkie jego lęki
i powiedzieć mu że go chcesz, takiego jakim jest
bez stawiania poprzeczek

tytus

(of course bez jakiegokolwiek przemyślenia, z gestu...)


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2004-05-30 12:28:01

Temat: Re: Jak żyć z patologicznym kłamcą?
Od: GABi <g...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Tytus wrote:

> rozumiem, że postawiłaś już diagnoze - patologiczny kłamca, taka choroba,
> nie wiadomo dokładnie czy istnieje, ale Twoj mąż to ma - teraz problem jak w
> tym żyć. Nie pytasz jak zrozumieć swojego męża, jak dotrzeć do człowieka
> którego (przynajmniej z założenia kochasz) jak mu pomóc - o ile takiej
> pomocy potrzebuje. Pytasz jak z tym żyć. Czyli, że w zasadzie pogodziłaś się
> z tym co się dzieje chciałabyś tylko jakoś się do tego "ustawić". No i cała
> rodzina i znajomi też.

To bardzo interesujące, gdzie Ty wyczytałeś te swoje bzdury :-O

> jak ktoś ma jakiekolwiek problemy w wieku 36 lat, to najlepiej napisać
> "kryzys wieku średniego".

No tutaj zgoda. Też nie wiązałabym tego z wiekiem.

> To są uniwersalne słowa klucze. Patologiczny
> kłamca. Kryzys wieku średniego.
> Potem będą problemy wieku późnego a potem do trumny. I po kłopocie.

Stary, a zauważyłeś może pytanie zadane przez żonę tego człowieka:
"Jak można mu pomóc?" Ona widzi problem, fakt, ze wszystko wskazuje na
to, że w tej chwili widzi go tylko w swoim partnerze, jednak to, że nie
podzieliła się wszystkimi swoimi przemyśleniami, nie znaczy jeszcze, że
tak w istocie jest.

> Zacznijmy od tego, że bardzo niewielu ludzi umie przyznać się do błędu,
> klęski. Klęska, oznacza przynajmniej chwilowo zawalenie się całego
> wewnętrznego ładu (jakikolwiek on by nie był). Trzeba sobie powiedzieć:
> spieprzyłem sprawę.

Ano.

> To nas umniejsza wewnętrznie. Ktoś ze środka pyta: jak to... jak mogłeś do
> tego doprowadzić... przecież jesteś pozytywną postacią w historii swojego
> życia, a tu nagle okazuje się że nie...

Dokładnie.

> Wszystko zależy od tego kto jest kim i jaka ciązy na nim odpowiedzialność.
> Jakiej potrzebuje siły aby stworzyć a następnie ochraniać swój wizerunek
> wewnętrzny. Ktoś o słabym wewnętrznym autorytecie będzie łatwo przyznawał
> się do wszystkiego. Zrobisz mu nad uchem takie głośne Huuuu.... a on złoży
> łapki jak piesek w stójce i powie: tak to ja zrobiłem, przepraszam...
> Ktoś kto jest silnie wewnętrznie umocowany, tak się nie zachowa. Zaatakowany
> będzie bronił swego. Niezależnie od faktów. Nawet jeśli to głupie.

Oczywiście.
Ale jak Ty zachowałbyś się w podobnej sytuacji ?
No wiem. Ty jesteś silnym człowiekiem, rozumiesz WSZYSTKO co dzieje się
wokół Ciebie, nie musisz pytac się innych o zdanie, nie szukasz też u
nich pomocy.

Ale Ty teraz wiesz jak długo trwa opisamna sytuacja.
Nie znasz żadnych jej szczegółów, nie możesz założyć, że wina leży TYLKO
po stronie tej kobiety. A jakoś tak wydaje mi się, że starasz się to
przedstawić. Dlatego wydaje mi się, że jakkolwiek możesz mieć rację,
nie powinieneś zakladać, ze to ta kobieta jest wszystkiemu winna

> Każdy z nas tworzy projekcje. Wyświetla sobie swój własny film przed oczami.
> Widzi świat na swój sposób. Zastanaów się, jak to jest, że dwie osoby,
> oglądają to samo zjawisko a widzą co innego. Każdy ma w "głowie filtry",
> przez które przechodzi cała informacja o świecie dookoła. Ty masz swoje - on
> ma swoje. Jeśli napotyka na rzeczy które mogą zniszczyć jego wewnętrzny
> obraz (ład) wypiera je ze świadomości. To się dzieje naprawdę z każdym
> człowiekiem.

Do czasu, aż nie okaże się, że ten jego utrzymywany na siłę wewnętrzny
"ład" tak naprawdę systematycznie stanie się już tylko pobojowiskiem
normalnego życia. On daje siłę do czasu...no nie wmówisz mi, że mądry
człowiek to taki, który za wszelką cenę do błędów nie powinien się NIGDY
w życiu przyznać. Spróbuj mnie do tego przekonać.

> myślę, że Twoj mąż ma sporo na głowie. I z większością rzeczy sobie nie
> radzi. Nie podoba mu się ten świat który jest dookoła. Dlatego widzi co
> innego niż Ty.

A to bardzo możliwe.

> Jest silny, to pewne, inaczej nie przywoływałabyś na pomoc
> rodziny i znajomych. I jesteście w konflikcie.
> Twoja ocena rzeczywistości - jego ocena rzeczywistości

Ano.

> projekcje polegają tez na tym, że przenosi się własne, wyparte ze
> świadomości cechy, na patrnera. Zobaczyć co jest projekcją a co nie jest
> niezwykle trudne.


> Dlaczego jesteś zła na męża?

Zła ?
Ja tej złości nie widzę.
Widzę raczej poważny niepokój, troskę i chęć pomocy zarówno sobie jak i
jemu.

> a Ty nie poszłabyś? sama... (i to nie w sprawie męża, w swojej sprawie...)

Naprawdę sądzisz, że to wystarczy ?
W każdym podobnym przypadku ?
Oczywiscie, ze od tego powinno się zacząć. W sumie masz rację.
Pisałam już z resztą o tym.

< dalej historia z guzikami>

No fajna i warto się nad nią zastanowić :)

> Twoj maż robi krok do tyłu w waszym związku
> (zapytasz: dlaczego?, czy obarczysz go po prostu odpowiedzialnością i
> powiesz: wszystko psujesz)
> to tak jakby przesuwał guzik
> wolno mu? pójdziesz za nim, czy zostaniesz w miejscu.
> obwinnisz go? będziesz ciekawa co się dzieje? poszukasz sojuszników
> przeciwko niemu?
> wyślesz do psychologa? zrobisz krok do tyłu?
> a może wrzucisz mu na głowę jeszcze więcej?

Wszystko fajnie, ale jeśli to jest słaba kobieta, jak wszystko na to
wskazuje, to o kant tyłka potłuc te Twoje rady ;)P
Ona zawsze będzie szukać oparcia w kimś. Straciła go w mężu, mało tego
przestała go rozumieć, chce mu pomóc, ale nie wie jak i nie sądzę, aby
sobie z tym sama poradziła, nawet swoją wizytą u psychologa.

> z tym pójściem do psychologa (terapeuty) przez Ciebie, to nieżartowałem.
> jeśli układ jest dynamiczny, zmiennie dostosowujący się do warunków, żywy
> to Twoje pójście ze sobą do terapeuty i praca nad sobą
> MUSI wywołać reakcję u niego

Jaką ?
Tak samo przez Nią pożądaną, jak też taką, że facet upewni się w
przekonaniu, że to ON i TYLKO ON ma rację i w dupie ma naprawianie
małżeństwa przez żonę, która leczy się u terapeuty.
Bo najzwyczajniej w świecie, ( może tak być) , ich zwiazek już dawno
nie istnieje, a on tylko szuka pretekstu, aby było coraz gorzej i gorzej
aby się rozstać.

> zastanów się, czego on broni tak zawzięcie
> skąd to wypływa
> jak juz zobaczysz (o ile Ci się uda, przez własne klapki na oczach to
> dostrzec)

Klapki nie klapki, ważne, że kobieta reaguje na sytuację, ktora Jej nie
odpowiada.

> wtedy będziesz mogła przytulic wszystkie jego lęki
> i powiedzieć mu że go chcesz, takiego jakim jest
> bez stawiania poprzeczek

łehehehehehe
Tak oczywiście!
Przytulajmy ludzi, ktorzy nas nie chcą, na pewno ich to nie wkurwi :-O

To tak na koniec, żeby i Tobie też czasem klapki z oczu opadły :-)


--
GABi

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2004-05-30 12:54:46

Temat: Re: Jak żyć z patologicznym kłamcą?
Od: "cbnet" <c...@n...pl> szukaj wiadomości tego autora

polka:
> Ma 36 lat, i przechodzi dość poważnie kryzys wieku średniego.

Qrwa zesz mac! W tym wieku??????????????????????

--
Czarek

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2004-05-30 13:48:05

Temat: Re: Jak żyć z patologicznym kłamcą?
Od: "Natek" <n...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

cbnet w news:c9clgr$kic$1@news.onet.pl:
> polka:
> > Ma 36 lat, i przechodzi dość poważnie kryzys wieku średniego.
>
> Qrwa zesz mac! W tym wieku??????????????????????

Załamka co?
Ale chyba może być, wiek w końcu nie zależy
tylko od liczby latek ;)

* Natek

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


7. Data: 2004-05-30 16:19:18

Temat: Re: Jak żyć z patologicznym kłamcą?
Od: "redart" <r...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "polka" <p...@g...SKASUJ-TO.pl> napisał w wiadomości
news:c9bus1$4nr$1@inews.gazeta.pl...

omamy, alkohol ...
prawdopodobnie izolacja emocjonalna

gwałtowne zachowania w przypadkowych sytuacjach ?
może to jakaś rozwijająca się schizofrenia ?

nie wiem, podaj więcej objawów jego zachowania, ktoś tu na grupie pewnie będzie w
stanie lepiej temat
podrążyć.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


8. Data: 2004-05-30 16:55:56

Temat: Re: Jak żyć z patologicznym kłamcą?
Od: "Tytus" <t...@a...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "GABi" <g...@g...pl> napisał w wiadomości
news:c9ckfo$c6l$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Tytus wrote:
>
> > rozumiem, że postawiłaś już diagnoze - patologiczny kłamca, taka
choroba,
> > nie wiadomo dokładnie czy istnieje, ale Twoj mąż to ma - teraz problem
jak w
> > tym żyć. Nie pytasz jak zrozumieć swojego męża, jak dotrzeć do człowieka
> > którego (przynajmniej z założenia kochasz) jak mu pomóc - o ile takiej
> > pomocy potrzebuje. Pytasz jak z tym żyć. Czyli, że w zasadzie pogodziłaś
się
> > z tym co się dzieje chciałabyś tylko jakoś się do tego "ustawić". No i
cała
> > rodzina i znajomi też.
>
> To bardzo interesujące, gdzie Ty wyczytałeś te swoje bzdury :-O
>
przeczytałem tytuł postu:
Jak żyć z patologicznym klamcą?
nie, jak żyć z kłamcą, czy jak nie dać się oszukać, nie dlaczego mój mąż
kłamie
tylko patologiczny kłamca
taka etykietka, mamy wszyscy przyjąć na słowo, że on jest kłamcą na dodatek
patologicznym
no i jak z nim żyć - czyli nic się nie da zrobić, można się jakoś do tego
dostosować
nie napisała przecież niczego więcej na temat mechanizmów tych kłamstw
może on ma podwójne albo potrójne życie?
może ma romans
może ma innego rodzaju problemy
nie wiadomo
znany jest tylko objaw, i to dość subiektywnie opisany
przez żonę
ona nie pisze: mój mąz nie mówi mi prawdy - pisze: jest patologicznym kłamcą
używa takich słow: błędy, kłamstwa, ułuda (później)
jest zła na niego
ktoś kto jest tylko zmartwiony, tak nie napisze

> Wszystko fajnie, ale jeśli to jest słaba kobieta, jak wszystko na to
> wskazuje, to o kant tyłka potłuc te Twoje rady ;)P
> Ona zawsze będzie szukać oparcia w kimś. Straciła go w mężu, mało tego
> przestała go rozumieć, chce mu pomóc, ale nie wie jak i nie sądzę, aby
> sobie z tym sama poradziła, nawet swoją wizytą u psychologa.

to nie są rady
to jest tylko (być może nieudolna) próba spoglądnięcia na całą tą historię
od innej strony.
może dobrzy wcale nie są tak dobrzy a źli wcale nie są aż tacy źli?
jak ktoś kogoś goni to komu pomagać, temu co goni czy temu co ucieka?

> Ona zawsze będzie szukać oparcia w kimś. Straciła go w mężu, mało tego
> przestała go rozumieć, chce mu pomóc, ale nie wie jak i nie sądzę, aby
> sobie z tym sama poradziła, nawet swoją wizytą u psychologa.

nie wiadomo. może tak, może nie.
za mało danych żeby rozpoznać czy zawsze będzie szukać oparcia w kimś.
żeby komuś pomagać potrzeba środków i kompetencji
a jak ona nie może pomóc sobie, a w dodatku nie rozumie męża
to jak ma mu pomóc?
niech pomoże sobie
a mąż niech się dostosuje

> > z tym pójściem do psychologa (terapeuty) przez Ciebie, to nieżartowałem.
> > jeśli układ jest dynamiczny, zmiennie dostosowujący się do warunków,
żywy
> > to Twoje pójście ze sobą do terapeuty i praca nad sobą
> > MUSI wywołać reakcję u niego
>
> Jaką ?
> Tak samo przez Nią pożądaną, jak też taką, że facet upewni się w
> przekonaniu, że to ON i TYLKO ON ma rację i w dupie ma naprawianie
> małżeństwa przez żonę, która leczy się u terapeuty.
> Bo najzwyczajniej w świecie, ( może tak być) , ich zwiazek już dawno
> nie istnieje, a on tylko szuka pretekstu, aby było coraz gorzej i gorzej
> aby się rozstać.

To nieważne w tym momencie jaką. Zeby coś zmienić na lepsze trzeba to
zmieniać.
Żeby popchnąć samochód do przodu trzeba go ruszyć z miejsca.
Jasne że jest ryzyko że wszystko się rozleci. Ale i tak się rozleci, jak nic
się nie zrobi.
Nikt nie obiecywał że będzie łatwo.
To nie ja decyduje o tym co ma zrobić ona.
Ja jej nie udzielam rad. Jestem za glupi na to.
To ona zdecyduje co ma robić.
Ja tylko usiłuje jej zwrócić uwagę na rzeczy o których być może nie
pomyślała, a może pomyślała.
Nie wiadomo.

> > zastanów się, czego on broni tak zawzięcie
> > skąd to wypływa
> > jak juz zobaczysz (o ile Ci się uda, przez własne klapki na oczach to
> > dostrzec)
>
> Klapki nie klapki, ważne, że kobieta reaguje na sytuację, ktora Jej nie
> odpowiada.
>
reagowanie na nieodpowiadającą sytuacje to jest rektywność
ja proponuje żeby zamieniła ją na proaktywnośc
zamiast reagować, zmieniać sytuację

> > wtedy będziesz mogła przytulic wszystkie jego lęki
> > i powiedzieć mu że go chcesz, takiego jakim jest
> > bez stawiania poprzeczek
>
> łehehehehehe
> Tak oczywiście!
> Przytulajmy ludzi, ktorzy nas nie chcą, na pewno ich to nie wkurwi :-O

A Ciebie kto nie chciał? skąd takie doświadczenia?
nawet jeśli ich to wkurwi, to co?

> To tak na koniec, żeby i Tobie też czasem klapki z oczu opadły :-)

droga Gabi
wcale nie napisałem, że wina leży po jej stronie
ja wcale nie podejmowałem wątku winy, ani odpowiedzialności
to nie jest moja sprawa
napisałem po prostu, jak kucharka kucharce
każdy skutek ma swoją przyczynę

jeśli stawiam kogoś pod ścianą, patrze mu się w oczy i mówię: oszukujesz
niezależnie od tego jaka jest prawda (o ile w ogóle jest), tracę go...
zamyka się w sobie.
Nawet jeśli przed chwilą nie oszukiwał, to po czymś takim zacznie.
Nie jestem dla niego już kimś komu można ufać, tylko kimś kto zarzuca
kłamstwo.
w jego subiektywnym odczuciu jestem napastnikiem.
To jest tak napawdę bardzo trudna i nieprzyjemna sytuacja, demaskowanie
kłamstwa.
Bo to oczywiście powinno zostać zdemaskowane (przerwane),
ale w taki sposób, żeby nie zniszczyło związku?

przychodzi mi do głowy tylko to:
pewien opat klasztoru, człowiek dobrotliwy, zauważył, że ktoś regularnie
podkrada mu jabłka z sadu.
postanowił zaczaić się w nocy na złodzieja i przyłapać go na gorącym
uczynku.
I tak zrobił. W nocy wypatrzył trzech chłopaków z okolicznej wioski,
którzy wleźli na wysoką jabłoń i obrywali jabłka.
Opat zastanawiał się jak ma się zachować, narobić wrzasku, czy chwycić za
widły.
W końcu po cichu poszedł do komórki i przyniósł drabinę.
Niezauważony w ciemnościach oparł ją o jabłoń. I śmiejąc się w duchu wrócił
do siebie.
Będą się bardzo dziwić zchodząc na ziemię...

tyt.

ps.
moja była żona jest bardzo mądra. nie rozdrapywała.
za to ją będe cenił i szanował zawsze.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


9. Data: 2004-05-30 17:03:23

Temat: Re: Jak żyć z patologicznym kłamcą?
Od: "redart" <r...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Tytus" <t...@a...pl> napisał w wiadomości
news:c9d3fu$puo$1@news.onet.pl...
> ona nie pisze: mój mąz nie mówi mi prawdy - pisze: jest patologicznym kłamcą
> używa takich słow: błędy, kłamstwa, ułuda (później)
> jest zła na niego
> ktoś kto jest tylko zmartwiony, tak nie napisze

Bo jest wykończona. Ma dość. Nie ma siły.
Użera się z meżem od dłuższego czasu i dopiero teraz
zaczyna widzieć, że jego upór to chyba coś więcej
niż tylko "trudny charakter".

> ps.
> moja była żona jest bardzo mądra. nie rozdrapywała.
> za to ją będe cenił i szanował zawsze.

A ta pani, co tu na pisze na grupę nie jest Twoją żoną
tylko "świeżym człowiekiem" ze "świeżym problemem".


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


10. Data: 2004-05-30 17:14:52

Temat: Re: Jak żyć z patologicznym kłamcą?
Od: "cbnet" <c...@n...pl> szukaj wiadomości tego autora

Natek:
> Załamka co?

I to niewaska. :)

> Ale chyba może być, wiek w końcu nie zależy
> tylko od liczby latek ;)

To od czego zalezy??????????????????? ;)

--
Czarek

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2 ... 5


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Medytacja czy kontemplacja: sutra, tantra, dzogczen i praktyki szamańskie wg tradycji Jundrug Bon
Re: "srali muszki"
Tik nerwowy czy ki diabel ?
koniec schizofreni
"srali muszki" - dla takiego posta warto żyć ! :)

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?
Sztuczna Inteligencja

zobacz wszyskie »