Sprobuj sobie z la roche`a hydraphase, ale najlepiej idz do apteki i popros
kilka probek zeby najpierw sprawdzic czy ci bedzie odpowiadal bo troche kasy
trza wtopic... Dlugo nie mialam o tym kremie zdania, bo krem jako calosc nie
rzuca na kolana : / ale podstawowa funkcje spelnia znakomicie: naprawde
niesamowicie nawilza. A moze inaczej... Przywraca skore do normalnego stanu
blyskawicznie, tak ze uzywajac go co kilka dni na noc (na dzien nie
przejdzie... zostawia okropnie swiecacy sie film na twarzy : /, a pod
podkladem walkuje i robi inne cuda : / ) nie mam zadnych problemow ze
"skorkami" na twarzy, a uzywam roznego rodzaju wysuszajace masci, skore
ogolnie mam tradzikowa a przy tym (o zgrozo!) sucha jak pieprz : / Dlatego
jesli chodzi o nawilzenie jest zarabisty... reszta ujdzie pod warunkiem
stosowania na noc.
Acha tam sa rozne wersje raz mialam XL (z filtrem) teraz mam bez filtra (bo
po co mi filtry do poduszki ;) konsystencje bogata (jest jeszcze lekki do
skory normalnej nie suchej; nie mialam wiec nie wiem jak sie sprawuje)
Aaa wkorza mnie jak nie wiem ze obydwa maja wyrazny zapach : / Nienawidze
tego bo akurat zaden z zapachow mi nie pasuje, pozatym nie po to kupuje
apteczne cuda zeby "perfumowane" byly, co dla mnie oznacza kolejne ryzyko
podraznien na gebusi (choc bedac szczera nic z la roche mnie jeszcze nigdy
nie uczulilo, ale i tak uwazam ze ten zapach to zbedny gadzet ;)

Pozdrawiam
Trotka