Data: 2004-01-31 14:38:39
Temat: Re: JeToPęd
Od: "Pyzol" <n...@s...ca>
Pokaż wszystkie nagłówki
"puciek2" <p...@g...SKASUJ-TO.pl> wrote in message
news:bvf1d6$lnp$1@inews.gazeta.pl...
> Pyzol <n...@s...ca> napisał(a):
> <bvdjkl$qlpqe$1@ID-192479.news.uni-berlin.de>
> Bo właśnie tu jest pies pogrzebany.
> To jest klucz i uzasadnienie potęgi pierścienia.
> Nie mając dostępu do obrazu drugiej strony,
> 'ograniczamy'/'oddajemy' się mechanice
> jednej strony, która z konieczności (nie ma alternatywy)
> staje się jedynie słuszną.
> Dalej proces przebiega już automatycznie.
> Jest jedno możliwe rozwiązanie, jak kamień uniesiony
> nad ziemią, gdy się go puści musi spaść.
> Najgorsze jest to, że obie strony konfliktu
> podlegają tym samym prawom działają tylko w przeciwnym
> kierunku jak odbite w lustrze, nawzajem upewniają się
> w przekonaniu, że agresorem/złym jest ten na przeciwko,
> bo przecież widzę z jakim żelastwem na mnie leci.
Ja juz ci okreslilam,ze ten piersien jest p l a t y k o w y.:)
Odwolujesz sie do terminologii, ktora zle mi sie kojarzy ( "lustra").
Niejednokrotnie, przy roznych okazjach pisalam, jak istotna jest wg mnie
indywidualna umikalnosc, niepowtarzalnosc. Tu nie ma miejsca na zadne
lustra - przynajmniej, konsekwentnie, ja ich nie uprawiam, choc gdzie jak
gdzie ale tutaj na psp, rzeczywiscie, one szaleja.
W ocenach kieruje sie praktycznymi konsekwencjami, no ale te juz, niejako
"po angielsku", oddaliles. Platforma porozumienia zaczyna nam sie galpujaco
zawezac. Czy oznacza to,ze wpadniemy w konflikt? Och, nie! Swiadomosc
unikalnosci kazdego pozwala na czyste przyjmowanie roznic do wiadomosci bez
wartosciowania ich, dopoki nie nastepuja c z y n y kryzwdzace innych.
Czynem na psp jest tekst, slowa.
> A teraz jeśli jeszcze możesz. Postaraj się zastanowić czy zachowanie
> Alla nie pasowało do podanego przez Ciebie powyżej opisu ?
Pasowalo i nadal pasuje - do opisu ratlerka ( przeciez nadal probuje siegnac
tych moich lydek).
Natomiast jesli chodzi o jego konflikt z Eva, PRZYPOMINAM skad sie wzial: z
zarzutu Evy, ze All manipuluje ludzmi ( w duzym skrocie). Ja ten zarzut
poparlam - i nie tylko ja.
Cala reszta to didaskalia do tego cenralnego problemu i, prosze cie,
przynajmniej ty nie probuj go zawiezic do fragmentow, ktore sie pojawily juz
w trakcie eskalacji konfliktu. To juz sie, naprawde robi, niemilosiernie
nudne.
> A jeśli tak to czy nie wydaje Ci się dziwne, ża zareagował w tak
> perfekcyjny sposób jakby rzeczywiście czuł się skrzywdzony ?
> Myślisz, że można aż tak udawać ?
Puciek, wybacz ale naprawde nie mam juz zamiaru "fczuwac sie w Alla".
Zajmowalam sie tym przez ladnych koila miesiecy probujac sobie wytlumaczyc
jego zachowanie na dziesiatki tzw. pozytywnych sposobow. Nie dalo sie. Amen.
Kto ulega złudzeniu ? Nie uważasz, że to już demiurgowanie,
> > > (ta pewność, że to właśnie oni napewno, a nie ja) ?
> >
> > Puciek, sorry, czy ty czasem nie jestes ksiadz?;)
>
> A może spróbujesz się odnieść do treści ? Rozumiem, że
> to niewygodne ale to już końcówka.
Rozumiesz? Rzeczywiscie rozumiesz, ze wziales mnie do spowiedzi?????
Naprawde chcesz, abym zaczela w tym drazyc/;););)
Odnosze sie do tresci:
- uzywasz okreslenia "pewnosc"( "na pewno")
Jest to termin dosc trudno definiowalny. Z tej racji, poslugiwanie sie nim
najprawdopodobniej nie posluzy porozumieniu: "twoja" pewnosc, zapewne nie
jest "moja" pewnoscia. ( wroc tutaj do unikalnosci indywidualnej).
Twoje pytanie zabrzmialo mi jak pytanie mojego dytektora w szkole, ktory na
nauczycielskim zebraniu uderzyl w "problem" czy kazdy z nas N A P E W N O
zrobil wszystko aby postawionych dwoj nie postawic. Zezloszczona, glosilam
sie, ze ja nie: nie placilam dzieciom za odrabianie lekcji, czytanie ksiazek
i zabieranie udzialu w zajeciach!
Coz znaczy takie "na pewno", poza checia wywolania w adresacie poczucia
watpliwosci, prowadzacych do poczucia winy? Wiesz,z e gdzis nasta[il blad,
nieporozumienie - TO GO NAZWIJ, a nie zapraszaj do blakania sie po
egzystencjalizmie, ktory paralizuje w s z e l k i e dzialania
Dlatego spytalam, czy nie jestes ksiadz, to taka bardzo ks i e z a metoda
( no i ta spowiedz!;)
> Obawiam się że nie. Wydaje mi się że coś nie tak napisałem,
> bo odczytałaś zupełnie przeciwnie niż ja starałem się napisać.
> Dlatego uściśle jeszcze raz. Ja to widzę tak:
>
>
> 1. Nie pisałem o systemie wartości.
> A o czymś co dzieje się wcześniej. O emocjach.
> 2. Mechanizm, októrym pisałem jest automatyczny i działa symetrycznie
> dla obu stron.
> 3. Jest ślepy na inne możliwości (sytuację emocjonalną drugiej strony)
> Co powoduje ograniczenie w odbiorze działań oponenta i
> automatycznie przypisuje mu wrogie intencje bo zupełnie
> nieadekwatne do okrojonego odbierania konfliktu.
> W przekonaniu o słuszności własnej i błędzie oponentów.
> Wzmocniony racjonalizacją o działaniu w szlachetnych
> celach lub we własnej obronie.
> 4. Wiąże się z przemocą mniej lub bardziej ujawnioną.
> Dzieje się tak dlatego, że agresja się tu wzmacnia i
> uzasadnia. Skoro on na mnie z widłami to ja na niego
> z kosą.
> Tymczasem jak sądzę działanie oparte na systemie wartości
> polega wg. mnie na:
>
> 1. Braku automatyzmu.
> 2. Konieczności wglądu w cały kontekst zdarzenia a
> przede wszystkim w sytuację emocjonalną drugiej strony.
> Ten emocjonalny kontekst oponenta umożliwia dostrzeżenie
> 'drugiej twarzy' zdarzenia i przez porównanie daje możliwości
> WYBORU adekwatnego działania. Możliwość wyboru jest (IMO)
> warunkiem koniecznym działania na podstawie wartości.
> Podczas gdy moc pierścienia uniemożliwia wybór.
No i pasuje. Zrozumialam cie dobrze. Zgadzam sie. Tyle,ze ja dostrzegam
plastykowosc pierscienia. Ktos powiedzial,ze absolutna etyka zawsze
prowadzi dpo zbrodni. Chiba lekko przesadzil, ale cos w tym jest. Wartosci
sa dla ludzi ,a nie ludzie dla wartosci.
Kaska
|