Data: 2005-03-29 18:05:15
Temat: Re: Jednosc i rozdzielnosc w zwiazku – czy cos tu jest nie tak?
Od: p...@g...com (Tomasz)
Pokaż wszystkie nagłówki
Joanna Maria wrote:
> malo fascynujace. Okazalo sie, ze wiele "fajnych rzeczy" jest fajnych przez
> pierwsze hmm 20min, a potem to juz jest czekanie na koniec;) Pamietam nasze
> wyjsca np na mecze i moment kiedy pierwszy raz zabralam ze soba książkę :)
No cóż, niewykluczone, że też to zauważę, bo rzeczywiście trochę jakby mi
przybyło zainteresowań wraz z początkiem związku ;) No i jej chyba też ;)
> Naprawde kreci Cie wszystko co razem robicie - wspolne zakupy, przymierzanie
> setek ciuchow, przesiadywanie u fryzjera czy kosmetyczki, plotki z
> psiapsiolkami etc?
Wspólne zakupy przez pierwsze pół godziny, reszta - w ogóle ;)
>> (..) A jednak, gdyby bliską jej osobą miał być facet (..)
> GDYBY? Czyli na razie to pozostaje w sferze Twoich obaw, wyobrazen.
Niestety już nie :( Stąd właściwie mój pierwszy post - dzięki takiej
sytuacji uświadomiłem sobie cały problem... W skrócie ta sprawa wygląda
tak, że moja partnerka znalazła sobie przyjaciela (a raczej on ją), z
którym jest coraz bliżej - w dodatku wydaje mi się, że to głównie dzięki
jego staraniom i hmmm... jakby to powiedzieć... "zainteresowaniu"...
Trochę mnie to przerasta.
> Jakbym siebie czytala sprzed lat:)
> Od tych zmian rol mozna dostac schizofrenii;> Kobieta jest zawsze kobietą,
> czy w lozku czy w pubie i jest wiele rzeczy, ktore wasze (meskie) zachowanie
> w stos. do niej powinny odrozniac od stos. do kumpli. Ale w pierwszych
latach
> to wszystko rzeczywiscie moze sie stapiac, wiele mlodych par funkcjonuje na
> zasadzie dobranych kumpli z elementami seksu :)
Hmmm... ;) Może to rzeczywiście tak jest ;) Chociaż mam nadzieję, że w
przyszłości ze wspólnych zajęć nie pozostanie nam tylko seks ;)
>> (..)nie jestem odosobniony w takim patrzeniu na związek
> Na pewno nie. Takie stapianie sie jest chyba naturalnym,poczatkowym etapem
> wiekszosc zwiazkow, takie mam wrazenie.
W takim razie wygląda na to, że zaczyna się ta "kolejna" faza...
>> i w dodatku jest bezbolesne wyjście z tej sytuacji ;)
> Hehe, a gdzie pisalam ze bezbolesne? ;>>
No tak, to już moja optymistyczna nadinterpretacja ;( Trudno było?
W takim razie mam już mniej-więcej wyjaśniony problem maksymalnej
jedności, teraz zostaje mi "tylko" problem innego bliskiego faceta
(drugiego przyjaciela-mężczyzny)...
pozdrawiam,
Tomasz
--
!!! Wyslano uzywajac bramki usenetowej: http://usenet.area.one.pl/ !!!
|