Data: 2001-03-23 17:54:30
Temat: Re: Jestem gruba!!!!
Od: "Aleksander Nabaglo" <...@w...krakow.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
!
n...@p...ninka.net wrote in message ...
>tyle formalnosci. Wracajac zas do tematu. Co da pocieszanie osoby
>cierpiacej z powodu nadwagi (cierpiacej podwojnie - raz, fizycznie dwa
>- psychicznie) i wmawianie jej ze grube jest piekne? Nie widzialam
>jeszcze zeby komus sie od takiego pocieszania polepszylo, a to z tego
>wzgledu ze jednak na pare "pocieszen" przypada znacznie wiecej
>niemilych spojrzen i komentarzy w zyciu pozanewsowym. Poza tym taka
>osoba zwykle swojego ciala nie lubi i nie akceptuje, i zamiast sie tym
>dreczyc lepiej usunac przyczyne dreczenia sie.
Jednak najpiewr nalezy polubic wlasne cialo.
Jezeli ktos nie lubi swojego ciala, to po kuracji odchudzajacej
(automatycznie) go nie polubi -- w konsekwencji szybko
ponownie popadnie w nadwage.
A wtedy jeszcze bardziej bedzie w niezgodzie z wlasnym
cialem.
>
>odchudzanie sie nie jest najprzyjemniejsze ani specjalnie latwe - ale
>na litosv boska, mozliwe! i wiem co mowie bo sama sie odchudzalam.
>problem zwykle polega na tym (poza przypadkami chorobowymi, ale
>zakladam ze o tym nie rozmawiamy), ze trzeba troche zmienic tryb zycia
>i wlasne nawyki. Kontrolowac sie z jedzeniem, cwiczyc i byc upartym.
Jezeli ktos sie odchudza poniewaz inni jej/jego nie akceptuja
z powodu nadwagi, to w istocie stara sie dogadzac tym,
ktorzy na to jak najbardziej nie zasluguja!
Bardzo istotnym faktem jest, ze "trzeba zmienic tryb zycia i nawyki".
Nie dlatego jednak, ze sa sposobem na odchudzanie.
Dlatego, ze dotychczasowe sa zle, szkodliwe (i nadwaga
jest jednym z tego przejawow).
W diecie trzeba dokonac swiadomych zmian oraz odbierac
sygnaly od ciala -- w przeciwnym wypadku dieta nie bedzie
dostosowana do potrzeb danej osoby, ale efektem mody
lub jedynie slusznych (w danej dekadzie) zalecen lekarzy,
zas jej stosowanie nieustanna meczarnia, nieuchronnie
skazana na niepowodzenie.
Podobnie z cwiczeniami: nie nalezy tu liczyc kalorii
(tzn. pozwolil{e|a}m sobie na paczka, wiec musze godzine
biegac lub podnosic ciezary na silowni, aby spalic te kalorie),
lecz cwiczyc cos, co spelnia warunki:
* mozna to cwiczyc codziennie, co najmniej 20minut,
najlepiej jednak godzine lub wiecej;
* to cos nie znudzi sie za kilka miesiecy lub kilka lat;
mozna to cos cwiczyc cale zycie -- zarowno gdy ma sie
20 lat i jest sie zdrowym i silnym, jak i gdy ma sie
70 lat i przeszlo sie powazna chorobe/operacje.
>
>od samego gadania to jeszcze nikt nie schudl.
Znalem pewnego szczuplego i bardzo silego mezczyzne,
ktory twierdzil, ze "z glodu sie jeszcze nikt nie zesral".
>No i kolezanka Sanaale zaczela swoj post od tego, ze ma problem bo
>jest gruba a nie ze ma problem bo sie nie akceptuje... po co jej wiec
>radzic jak ma sie zaakceptowac zamiast poradzic jak ma sie odchudzic?
Karmienie jest metoda sprawowania wladzy!
Ja, gdy mialem okolo 3 lat, nie zjadalem do konca tego,
co troskliwi dorosli przygowowywali.
Pozniej bawilem sie na wiejskim podworku i wyjadalem
zimne resztki z psiej miski, bylo to bardzo smaczne.
Oczywiscie takie zdarzenia doprowadzaly moich karmicieli
do szewskiej pasji -- i bardzo pracowali nad karmieniem
mnie. Pozniej trafilem do miejskiego przedszkola -- najpotworniejsza
rzecza byly tam posilki; zupa mleczna obowiazkowo przypalona
(swad przypalonego mleka dawalo sie wyczuc jeszcze przed wejsciem
do pzredszkola), dzieci przymuszane do zjadania do konca;
dzieci, ktore wymiotowaly niespodziewanie w takcie zabawy...
Z casem zostalem nauczony, ze najpierw trzeba zjesc to, co nalezy,
pozniej dopiero mozna jesc to, co sie lubi.
Z trudem, ale sie tego nauczylem: potrafilem ZREC cokolwiek,
nastepnie namietnie zajadac to, co SMACZNE, chociaz
na wstepie smacznego brzuch juz byl pelen.
W systemie szkolnym powtorzyl sie ten schemat:
zanim moglem poznawac to, co mnie interesowalo,
musialem napychac moj umysl rzeczami calkowicie
zbednymi lub tresciami, ktorych nie akceptowalem.
****
Kolezanka Sanaale powinna najpierw zaakceptowac siebie,
to znaczy nauczyc sie nie podlegac wplywom mody
tam, gdzi jej cialo wie (wiedzialo) najlepiej.
A.
|