Strona główna Grupy pl.soc.rodzina Jestem powodem rozstania...

Grupy

Szukaj w grupach

 

Jestem powodem rozstania...

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 183


« poprzedni wątek następny wątek »

41. Data: 2002-01-21 15:07:26

Temat: Re: Jestem powodem rozstania...
Od: "Blanka" <b...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Kami" <K...@j...net> napisał w wiadomości
news:1B47315B273F0B41AFEC8594DA121E185E8021@jplwant0
03.jasien.net...
> Wiem tyle, że to się zdarza. Że ludzie czasem myślą, że im się uda, że
> są dla siebie. Są tego pewni tak dalece, że są gotowi przyrzec sobie, że
> na zawsze, że razem. A potem coś się rozwala. I czasem ludzie "kładą
> laskę", ale czasem próbują walczyć - bez skutku. I co wtedy? Czy wolno
> któremuś z takiego "rozpadniętego" związku odmówić prawa do szczęścia?

Nie, bo może właśnie wtedy spotkał swoją drugą połowę.

> I tak sobie jeszcze myślę, i BARDZO chcę w to wierzyć, że jeśli jest
> sobie związek, i opiera się na miłości, szacunku, zaufaniu - to nikt
> trzeci nie wejdzie między tych dwoje. A jeśli już w ogóle dochodzi do
> takiej sytuacji, że pojawia się ktoś inny, to znaczy, że coś było nie
> tak.

Ktoś mi kiedyś powiedział. Na świecie żyje bardzo, bardzo dużo ludzi. Może
nie jest tak, że dla jednego mężczyzny rodzi się tylko jedna kobieta, a dla
jednej kobiety tylko jeden mężczyzna. Bo gdyby byli jedyni, mogli by się nie
odnaleźć. Problem się zaczyna, gdy po tej pierwszej spotyka się nagle inną
i wydaje się, że zna się ją całe życie, że jest kimś bardzo bliskim. I co
wtedy?


> Kurcze, idealnie byłoby, żeby ludzie się spotykali, zakochiwali i żyli
> już zawsze w szczęściu i miłości. Ale tak nie ma, choćby się bardzo
> chciało.

Bo to jest realne życie. a nie dalszy ciąg bajki. Ślub nie jest piękną
kokardą do prezentu. Ludzie codziennie muszą budować swój związek, nic nie
jest dane raz na jutro.

I chociaż mogłoby się wydawać, że wszystko od ludzi zależy, to
> jednak nie wszystko. Blanko - nie krzycz na mnie, wiem, że to banał, ale
> jednak prawdziwy.

Jasne, że nie wszystko. Zdarzają się rzeczy na niebie i ziemi, o których się
filozofom nie śniło.
Mnie chodzi o zasady w postępowaniu, żeby ludzie byli względem siebie fer.

Pozdrawiam
Blanka

b...@p...onet.pl



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


42. Data: 2002-01-21 16:11:24

Temat: Re: Jestem powodem rozstania...
Od: "Trol" <p...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik <k...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:1bdc.00000f50.3c4b4848@newsgate.onet.pl...

(...)
> Od pewnego czasu przyglądam się Waszym rozmowom. Nie ukrywam, ze jest to
bardzo
> zajmujące zajęcie...
[ciach]

A dla mnie zajmujacym zajeciem byloby przeczytanie teraz
Twojego komentarza do wszystkich wypowiedzi jakie tutaj padly.

Serdecznie pozdrawiam
Piotr



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


43. Data: 2002-01-21 18:39:18

Temat: Re: Jestem powodem rozstania...
Od: "Blanka" <b...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Margolka Sularczyk" <m...@p...bg.univ.gda.pl> napisał w
wiadomości news:a2h9fr$5oi$3@news.tpi.pl...
> Mysle po prostu, ze czasem "albowiem nie wiedza, co czynia". I Kaska - jak
> sadze - nie wie.

A tytuł postu jaki sama nadała?

>Bo stanowisko jakies mam i jakby mi jakas cizia probowala odeslac
> chlopa do mojego brzucha i do mnie, a ja bym byla tego swiadoma (ze byla
> cizia i ze on wraca od niej, co gorsza odeslany), to wolalabym po stokroc,
> by sobie go zachowala razem z tym, co o nim mysle.

Pretensję do faceta rozumiem, ale jakby kobitka powiedziała facetowi spadaj
do rodziny to chyba OK?

Blanka

b...@p...onet.pl




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


44. Data: 2002-01-22 02:31:00

Temat: Odp: Jestem powodem rozstania...
Od: "didziak" <d...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik Blanka <b...@p...onet.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych

| > Jestes po prostu bardzo silna i bardzo rozwazna. To czasem
wystarczy.
| > Nie kazdego, niestety, na to stac.
| To się nazywa odpowiedzialność i zasady. Ona wie, że pewnych rzeczy
się nie
| tyka. Czy facet zostanie z żoną czy też nie to jest jedna sprawa,
jego
| decyzja. Ona natomiast musiała podjąć swoją. Określić swoje
stanowisko w
| sprawie.

Zapomina sie tutaj chyba o jednym - ze milosc nie zaczyna sie od razu.
A te fakty (bycia mezem, ojcem) raczej trudno ukryc. Wiec jest tak:

Zalozenie: Jestem kobieta w takiej sytuacji. Zachodzi wowczas TYLKO
jedna z dwoch sytuacji ponizej:
(1) Wiem od poczatku, ze moj adorator to zonkos - dostaje buta, bo tak
trzeba - nie mozna sie wp... miedzy wodke a zakaske, miedzy zone a
meza. Dostaje buta, zanim sie zdaze w nim zakochac, zanim zdazy mnie
obalamucic, poderwac, itp.
(2) Nie wiem od poczatku, ze adorator to zonkos i rozkochalam sie w
nim - on dostaje buta za klamstwo, za ukrywanie tego. Oklamal mnie -
zakochalam sie w klamcy i czlowieku, dla ktorego rodzina jest tylko
wpisem w dowod osobisty i w pare innych dokumentow. Dostaje buta.

Mysle, ze wiecej jest przypadkow z punktu pierwszego. Zapominacie, ze
na milosc potrzeba czasu i kobieta musi sobie pozwolic na ta milosc -
wiec nie jest tak z reguly niewinna, ze sie zakochala - albo
wiedziala, albo nie potrafi odmowic oszustowi...
Zreszta - wynik powinien byc zarowno w tym, jak i w drugim przypadku
jednakowy. But za bycie draniem.

Jak juz dyskutowalem 'na zywo' z kims z tej grupy:
Niech facet zamknie za soba drzwi przeszlosci. Niech ze strony kobiety
nie bedzie to reakcja typu: "Rozwiedz sie z Nia i potem bedziemy
razem", ale "Decyzja nalezy do Ciebie, albo rybki, albo akwarium - jak
dla mnie jestes facetem zajetym, wiec nic z tego nie bedzie - jesli
cos sie zmieni, zastanowie sie, czy warto wpuscic Cie do domu i brac
Cie pod uwage jako przyszlego partnera czy drania - nic Ci jednak nie
gwarantuje na dzien dzisiejszy"

No i podsumowujac:
Vega ma racje.
Margolka tez ma racje.
Klocicie sie tylko o forme, IMVHO...

Na wypadek, gdybyscie sie nie zgadzaly:
Gdyby to facet zrobil, powiedzialybyscie _prawdopodobnie_ zgodnie, ze
to typowe - faceci mysla fiutami, itp...
Wiec z ta solidarnoscia jajnikow to prawda... :-)

Sam mialbym ochote napisac jak Vega - czemu? Albowiem w poscie p.
Katarzyny nie widac ani cienia troski o szczescie czy powodzenie
kobiety odrzuconej - ani cienia skruchy, zalu... moze sie myle?
Moze... To przeciez tylko moje zdanie.
Czytam jednak w owym poscie tylko filozoficzne gdybanie o rzeczach
oczywistych (dojrzalosci w momencie podejmowania odpowiedzialnosci za
bycie mezem i ojcem) i zal: "jak nam jest ciezko podczas rozwodu, nie
zdajecie sobie sprawy..." Sorry, ale ja nie zaplacze nad tym bolem.

A sam problem jest smutny, naprawde... nie mowmy jednak (z miejsca
Katarzyny) o tym, ze to boli, bo malzonek jest kochany przez nas, ze
jego zwiazek jest pomylka i ze my mu damy szczescie, itp (odpowiedz w
(1) lub (2) ). I nie argumentujcie, ze odmawianie jest niemozliwie
trudne, bo wybuchne chyba... :-///
Oczywiscie - uprzedzajac riposty, ze sa sytuacje takie a takie - sa
mezczyzni skrzywdzeni, zwiazki, gdzie to zona daje ciala (moze i
doslownie ;-/) itp... powiedzmy sobie jednak szczerze - jest ich
jednak nieporownywalnie mniejszy procent niz tych 'lekkoduchow'...
Dlatego uogolniam. Takich przypadkow raczej nie bierzemy pod uwage.

Ufff, chyba tylko to chcialem powiedziec.

Pozdrawiam,
didziak

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


45. Data: 2002-01-22 08:34:01

Temat: Re: Jestem powodem rozstania...
Od: "Sylwia & Jurek" <s...@p...pl> szukaj wiadomości tego autora


Osoba znana jako <k...@p...onet.pl> zapodała:

: p.s. Jestem szczęśliwa mimo, iż jesteśmy w trakcie jego rozwodu... a to
nie
: jest łatwe.

I Ty jestes szczesliwa, wiedzac, ze "przez Ciebie" unieszczesliwil swoja
zone i nienarodzone dziecko?? No to zycze powodzenia i zycia bez wyrzutow
sumienia.
--
Pozdrawiam
Sylwia

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


46. Data: 2002-01-22 08:39:21

Temat: Re: Jestem powodem rozstania...
Od: "Kania" <k...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

Bozenko, nie za bardzo podoba mi sie Twoja stronnicza wypowiedz...

> Powiedz,jak dlugo sie znacie?Jak dlugo trwa wasz romans?
> Dziecko jeszcze sie nie urodzilo,czyli albo znacie sie krocej niz ta
> ciaza,albo zdradzal swoja zone z toba.

Sama widzisz... Moze faktycznie zdradzal... moze cos juz wczesniej
nieukladalo. Moze ona zaszla ciaze dlatego, zeby go zatrzymac (jak ktos juz
to trafnie zauwazyl). Moze tak na prawde nie kochal zony... byl z nia z sily
rozpedu, z przyzwyczajenia...

> Moze byli niedobrani,ale to nie twoj problem.
> Ty weszlasz w ich zycie.

Gdyby on tego nie chcial to by jej tam nie bylo. Woina ZAWSZE lezy z obu
stron.

> Zadawanie sie z zonatym,to tak jak kupowanie kradzionego towaru.
> Jak zlodziej pozbedzie sie towaru to idzie i kradnie nastepny.Kupujacy
> napedzaja zlodziejski interes.

Grubo sie mylisz... Nie kazdy zonaty jest szczesliwy w zwiazku. Nawet zonaci
maja prawo do szczescia.

> Nie bede cie oceniac.Kazdy moze znalezc sie w takiej sytuacji jak ty.Pozna
> faceta,w ktorym sie zakocha,ktory dowartosciuje,dla ktorego bedzie kims
> lepszym od kogos innego.

A skad wiesz, czy to przypadkiem nie ona jego dowartosciowuje? Moze jego
zona nie umiala go docenic?

> Piszesz>>>>>>osoby znają się b. długo, wydaje im się, że są dla siebie
> stworzeni,
> szcześliwi... to jednak coś pęka... po ślubie
> .....
> owszem,to sie zdarza i niech tacy ludzie rozwiazuja swoje problemy sami
> miedzy soba
> Ty im do tego nie jestes potrzebna.

Przeciez sama sie nie pchala, gdyby facet nie byl chetny i nie szukal poza
domem to by do tego nie doszlo.

> Uff...nie bede pisac juz wiecej,bo jeszcze kogos obraze.....
> Bozena

Kania



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


47. Data: 2002-01-22 08:45:11

Temat: Re: Poza dyskusją o rozstaniach
Od: "Kania" <k...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

Hmmm...

> to typowa postawa "Boże, widzisz i nie grzmisz".

Nie, to postawa osoby, ktora doswiadczyla w zyciu wiecej zla niz "boskiej"
milosci.

> Nie mogę się z nią zgodzić...
> Bóg wyprowadza często dobro ze zła, które czynią ludzie, ale nie może
> zakazać im czynienia czegokolwiek.

Dokladnie.

> Jeśli wierzysz w Boga, wiesz zapewne też, że Jego miłość jest DOSKONAŁA.

Moze to bluznierstwo, ale nie zauwazylam.

> Kiedy kogoś kochasz, nie zawiązujesz mu świata, ale zostawiasz mu WOLNĄ
WOLĘ
> wyboru.

Dokladnie. Wolna wole rownize przy wyborze partnera.

> Prawdziwa miłość, to pragnienie szczęścia kochanej osoby, bez względu na
> własne.

Nie zgodze sie... Czynienie sobie krzywdy powoduje, ze osoba ktora kochamy i
ktora nas kocha tez czuje sie zle, bo ma wrazenie, ze to przez nia cos jest
nie tak. Milosc to umiejetnosc dawanie a nie poswiecanie sie dla kogos.

> Bóg kocha nas bezgranicznie, to znaczy że nie może na nas niczego wymusić.
> Ani dobrego postępowania, ani złego.
> Więc nie obarczaj Boga, winą ludzi...
> To ludzie zmieniaja świat ("czyńcie sobie ziemię poddaną") i to ludzie są
za
> ten
> świat odpowiedzialni...
> Winni są ludzie, my wszyscy...

Wyjatkowo sie zgodze.

>
> Pozdrawiam
> Vetch
> ;-)

Kania


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


48. Data: 2002-01-22 08:48:49

Temat: Re: Jestem powodem rozstania...
Od: "Kania" <k...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora


> > Mogę Wam opowiedzieć b. podobną historię - swoją. Tyle tylko, że to ja
> jestem
> > tą, dla której On zostawił żonę i nienarodzone jeszcze dziecko.
> Wiesz co,lepiej sie z takim bydlakiem nie zadawaj. Co to za mezczyzna,dla
> ktorego
> "nowa kochanka" jest wazniejsza od zony i maluszka w drodze? to nie jest
> mezczyzna,to jest kawal drania,myslacy tylko fiutem.
> A co z uczuciami zony? Z jej potrzebami i wsparciem w ciazy? Co z
> dzieciatkiem?
> Boze-jak tak mozna?

Proponuje zaczac rozgraniczac pojecie zona i milosc... Bo nie sa
jednoznaczne.

>
> > Chciałabym powiedzieć tylko, że czasem układa się tak w życiu, że mimo

> dwie
> > osoby znają się b. długo, wydaje im się, że są dla siebie stworzeni,
> > szcześliwi... to jednak coś pęka... po ślubie. Dlaczego nie wcześniej?
> A dlaczego w waszym przypadku w momencie,jak dzidzius jest w drodze?

Proponuje o to spytac zony... czyzby byla tak slepa, ze nie widziala co sie
dzieje? Czyzby ciaza probowala zmusisc faceta do pozostania? Kiepski pomysl.

> > p.s. Jestem szczęśliwa mimo, iż jesteśmy w trakcie jego rozwodu... a to
> nie
> > jest łatwe.
> Jak mozesz tak pisac? czy tobie sprawia satysfakcje wbijanie innej noza
> w plecy? Tak sie nie robi. Nie wchodzi sie miedzy malzonkow
spodziewajacych
> sie dziecka,nie wchodzi sie miedzy zwiazanych z soba ludzi.

Jak juz pisalam... Gdyby facet nie chcial, to by miedzy nich nie weszla.

Ale los jest
> przewrotny.
> Kidys oboje odpowiecie za lzy i bol tej kobiety i jej dziecka.
> Iwonka-dzis BARDZO wkurzona na swiat!

Kania... zakuwajaca do egzaminu



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


49. Data: 2002-01-22 08:53:49

Temat: Re: Jestem powodem rozstania...
Od: "Edycia" <e...@p...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora


"Kania" <k...@i...pl> wrote in message >

> Moze ona zaszla ciaze dlatego, zeby go zatrzymac ?


Boziu ty moj! A w jaki sposob kobieta zachodzi w ciaze, zeby zatrzymac
faceta?? Rozumiem, ze zachodzi w te ciaze bez jego zgody, a moze nawet bez
jego udzialu, prawda??? :-0

Edycia



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


50. Data: 2002-01-22 09:24:01

Temat: Re: Jestem powodem rozstania...
Od: "Ewa" <e...@b...wroc.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Edycia" <e...@p...gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:a2j96t$cf5$1@news.onet.pl...
>
> "Kania" <k...@i...pl> wrote in message >
>
> > Moze ona zaszla ciaze dlatego, zeby go zatrzymac ?
>
>
> Boziu ty moj! A w jaki sposob kobieta zachodzi w ciaze, zeby zatrzymac
> faceta?? Rozumiem, ze zachodzi w te ciaze bez jego zgody, a moze nawet bez
> jego udzialu, prawda??? :-0
>


Ha, to bardzo proste: do pewnego czasu brała sobie pigułki antykoncepcyjne,
a potem zrezygnowała.....a facio o tym nie wiedział, bo niby skąd? Przykład
autentyczny.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 4 . [ 5 ] . 6 ... 19


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

[OT] POTRZEBNA KREW B Rh /-/ lub 0 Rh /-/
Witam...
czy istnieje taka grupa?
z kim powinno zostać dziecko?
polecam strone kobietom :))

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »