Data: 2012-09-01 11:37:30
Temat: Re: Jestem synem Bożym
Od: Ed <e...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2012-09-01 13:17, Zagros pisze:
> Czy ja się nadaję do szpitala psychiatrycznego ?
> :o)
>
> Bazuję na tym:
>
> Jn 1:12-13
> 12. Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się
> stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego -
>
> 13. którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża,
> ale z Boga się narodzili.
> ==============================
> (BT)
>
> Mam ojca i matkę, ale to jest zrodzenie duchowe.
> I chyba ważniejsze od cielesnego, tak ?
> Poza tym pytałem Boga, a ten mi odpowiedział,
> że Jezus tak samo z Ducha się narodził,
> a w ciele, jak ja, z Marii i Józefa
>
> Jn 14:26
> 26. A Pocieszyciel, Duch Święty, którego Ojciec pośle
> w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy
> -------------------------------------------------
> i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem.
> (BT)
>
> Mam wrażenie, że to wszystko przez tego Ducha...
> No, że jestem taki pieprznięty na tym punkcie :-)
>
>
> Zagros
>
> Czuję się rodzonym synem Boga.
> Czy Bóg się za to na mnie pogniewa ?
Czasem mam wrażenie, że ludzie są tylko odpadem, którzy po spapranym z
ich winy eksperymencie w raju (lub w wyniku zaniedbania bezpieczeństwa
tego eksperymenty przez Stwórcę) zostali wyrzuceni do kuwety, jaką jest
ziemia.
Dla kogoś kto ma wieczność do dyspozycji nasza egzystencja bez problemu
może być tożsama z utylizacją, czyli np. biodegradacją.
I tylko przebłyski myśli, że Stwórca powinien się jednak poczuwać
troszkę do odpowiedzialności za to, co stworzył (ja bym się poczuwał, a
jestem niby na podobieństwo jego) daje mi nadzieję, że to tylko takie
wrażenie.
Choć nie potrafię wyjaśnić sobie, jak można było kogoś ukarać za wybór,
gdy nie miał one wiedzy o jego konsekwencji, ani nie rozróżniał jeszcze
dobra od zła.
Tak czy inaczej, wszystko jak dotąd wskazuje na to, że nasz stan
duchowy, który IMO jest emergencją stanu emocjonalnego i intelektualnego
ma wpływ na nasze geny i materiał genetyczny, który przekazujemy dalej.
I dlatego bliżej pewnie dzieciom ortodoksów do dzieci Bożych, niż
potomkom ludzi bez czci i wiary, co nie znaczy, że te drugie są już
definitywnie skreślone.
Stan duchowy podobnie jak emocjonalny może podlegać zmianom, także
bardzo znacznym i gwałtownym, więc nic nie jest stracone ;)
|