Strona główna Grupy pl.sci.medycyna Re: Kiedy kazirodcy płodzą niepełnosprawne dzieci...

Grupy

Szukaj w grupach

 

Re: Kiedy kazirodcy płodzą niepełnosprawne dzieci...

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 43


« poprzedni wątek następny wątek »

41. Data: 2014-10-23 15:28:21

Temat: Re: Kiedy kazirodcy płodzą niepełnosprawne dzieci...
Od: "LeoTar" <l...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "LeoTar" <l...@w...pl> napisał w wiadomości
news:m2ased$36o$1@node2.news.atman.pl...
>
> Użytkownik "Jacek Maciejewski" <j...@g...pl> napisał w wiadomości
> news:1wjgecwgfqtlo.10ih3pus5kse9.dlg@40tude.net...
>> Dnia Thu, 23 Oct 2014 12:28:32 +0200, LeoTar napisał(a):

>>>>> Ale decydentem w dozowaniu wiedzy jest rodzic hołubiący tradycję. Jest
>>>>> tak
>>>>> zapatrzony w swoją nieomylność, że nie zwraca uwagi na sygnały
>>>>> wysyłane
>>>>> przez dziecko.

>>>> Jakie sygnały na litość nieboską? Na pytania? Na nie po prostu się
>>>> odpowiada, w sposób jaki opisałem. Zdajesz się sądzić że jeśli córka
>>>> usiądzie ci na kolanach i się przytuli to tajny sygnał do stosunku :) A
>>>> to tymczasem pedofilia, wada mózgu. Twojego :)

>>> Widać brak Ci rzeczowych argumentów skoro zniżasz się do oskarżania mnie
>>> o pedofilię.

>> Jak widać z przytoczonego kawałka, skwapliwie nie udzielasz odpowiedzi na
>> moje pytania. W innych podwątkach znajduję to samo - odpowiadanie
>> pytaniem
>> na pytanie, pomijanie meritum i skupianie się na formie lub nieistotnym
>> szczególe, zaprzeczenia mojej tezy nie poparte cieniem dowodu lub choćby
>> przesłanki. Ogólnie zła wola z twojej strony, jakbyś widział we mnie
>> wroga.
>> Ponieważ celem tej rozmowy z mojej strony było zrozumienie ciebie a nie
>> widzę po tobie byś chciał dać się zrozumieć, więc kończę zabawę.

> Nie wierzysz mnie temu copiszę na temat przemocy to przeczytaj to:
> Dziewanowska: postrzeganie przemocy w rodzinie jako ojca z pasem to błąd @
> http://prawo.gazetaprawna.pl/artykuly/825167,dziewan
owska-postrzeganie-przemocy-w-rodzinie-jako-ojca-z-p
asem-to-blad.html

Dziewanowska: postrzeganie przemocy w rodzinie jako ojca z pasem to błąd
- Partnerzy idą do sądu, sędzia stwierdza, że doszło do przemocy, a potem ci
ludzie razem wracają do domu i w najlepszym razie postanawiają: ty bierzesz
jeden pokój, pół kuchni i pół łazienki, a ja resztę mieszkania - o
problemach związanych z przemocą w rodzinie i jej postrzeganiem mówi w
wywiadzie dla Gazety Prawnej dr Małgorzata Dziewanowska.

Kilkanaście dni temu szukałem zdjęcia do tekstu poświęconego przemocy w
rodzinie. Niemal wszystkie zdjęcia w bazie fotografii wyglądały podobnie:
agresywny mężczyzna i płaczące dziecko. Czy takie przedstawienie przemocy w
rodzinie to stereotyp, czy może rzeczywiście na ogół tak wygląda
rzeczywistość?

Jeśli chodzi o stereotypy związane z przemocą w rodzinie, to funkcjonuje ich
całkiem sporo. Często niosą one ze sobą jakiś element prawdy. Mężczyzna jest
silniejszy i przy przemocy fizycznej to rzeczywiście on częściej ma
przewagę. Warto jednak pamiętać, że osoby, które w teorii są uznawane za
silniejsze, gdy stają się ofiarami przemocy, wstydzą się komukolwiek o tym
mówić. Dlatego uważałabym z wyciąganiem wniosków na podstawie suchych
statystyk.

Za groźniejszy stereotyp niż ten związany z płcią, uważam stereotyp
opierający się na tym, jaka jest przemoc.

Ma Pani na myśli to, że występuje nie tylko przemoc fizyczna?
Otóż to. Przemoc może być także psychiczna, materialna. W stosunku do
każdego: kobiet, dzieci, osób starszych, ale także i mężczyzn. Zdjęcia, o
których Pan wspomniał, nie przekazują całkiem zakłamanego obrazu, ale
jednocześnie postrzeganie przemocy wyłącznie jako ojca z pasem to błąd.

Pozwolę sobie jeszcze kontynuować temat stereotypów. Przyjmuje się, że
jeżeli sprawcą jest mężczyzna, to na ogół mamy do czynienia z przemocą
fizyczną, z kolei gdy kobieta - z psychiczną.

To nawet nie kwestia płci, lecz cech osobowościowych. Chociaż statystyki
rzeczywiście pokazują, że najczęściej skazywani są mężczyźni i na ogół
chodzi o przemoc fizyczną. Ale tak jak mówiłam, statystyki należy traktować
co najwyżej jako wskazówkę, kiedy pojawia się społecznie zauważalny problem.
Warto jednak zauważyć, że przemoc jest oparta na rozwijającym się procesie.
Nie jest tak, że mamy mężczyznę, który bije. Jest tak, że mamy sprawcę,
który najpierw stara się "wyczuć" swoją ofiarę. Pojawia się zastraszenie,
krzyki, osaczenie, ograniczenie dostępu do pieniędzy etc. Przemoc fizyczna
jest po prostu najbardziej widoczna - bo zauważamy siniaki, złamania, krew.
To przemawia do świadomości i często właśnie dlatego ten obraz widzimy przed
oczami, gdy myślimy o przemocy. To też wina sądów, które dostrzegają kwestię
naruszenia nietykalności cielesnej, ale rzadziej skazują za przemoc
psychiczną.

A co z przemocą na osobach starszych? Niewiele się o tym mówi, a kwestia
chyba staje się coraz bardziej dotkliwa?

Mam wrażenie, że o tym się faktycznie wspomina szczątkowo. Niewątpliwie jest
to problem, a przy tym jest to problem na razie niezbadany. Moim zdaniem -
mówię to na podstawie pracy z młodymi ludźmi - ta kwestia nie tyle się
nasila, co staje się bardziej widoczna. Młodzież, szczególnie wywodząca się
z rodzin problemowych, wynosi z domu pewne schematy i sposoby rozwiązywania
konfliktów. W którymś momencie może to się obrócić przeciwko ich rodzicom
bądź dziadkom. Osobiście, w swojej praktyce, nie spotkałam się jednak z
sytuacją, w której rodzice wnieśli sprawę przeciwko dziecku o stosowanie
przemocy. Często traktuje to się jako wybryk, element nastoletniego buntu.

Wspomniała Pani o zachodzącym procesie. Chcę zapytać o tzw. fazę miodowego
miesiąca. Eksperci mówią: nie wierz, że jak teraz jest dobrze, to tak już
pozostanie. Ale może takie uogólnienie jest złe? Może rzeczywiście są
sytuacje, w których miodowy miesiąc przeradza się w miodowe lata.

Wszystko zależy od konkretnej sytuacji. Moim zdaniem gdy pojawia się przemoc
między dwoma osobami, to nigdy nie jest dobrze. Zdarza się jednak - to
fakt - że niekiedy sam sprawca zaczyna sobie zdawać sprawę z tego, że źle
postępuje i zmienia się.

To co jednak jest najgorsze to to, że osoba znajdująca się "w środku",
będąca pokrzywdzona przemocą może nie dostrzegać, że jest ofiarą.

Ważniejsza moim zdaniem od fazy miodowego miesiąca jest faza narastania
napięcia. Ofiara bywa tak osaczona, że może sama prowokować drugą osobę. Gdy
dojdzie do rozładowania, ma poczucie, że chociaż na chwilę będzie miała
spokój. Ale po jakimś czasie znów zacznie się źle czuć i ponownie historia
zatoczy koło. W pewnym momencie fazy miodowego miesiąca i narastania
napięcia nakładają się na siebie, nie da się ich rozgraniczyć.

W takim razie pytanie-rzeka: jak powinny reagować ofiary przemocy? Dodam
jedynie, że nurtuje mnie kwestia uświadomienia społecznego. Powiedzmy, że
wykształcona osoba, posiadająca dostęp do różnych źródeł, w jakiś sposób
dotrze do informacji i przestróg. Ale co z ludźmi, którzy są tego
pozbawieni? Tu nie pomoże przecież żaden poradnik dla ofiar przemocy.

Pierwsze pytanie jakie należy sobie zadać to czy ofiara zdaje sobie sprawę z
tego, że tą ofiara jest, a to nie zależy od wykształcenia czy dostępności
źródeł. Jestem ogólnie sceptycznie nastawiona do wszelkich poradników -
wydaje mi się, że ich oddziaływanie jest stosunkowo niewielkie.
Prawdziwą pomocą mogą być osoby z zewnątrz, które będą potrafiły obiektywnie
ocenić sytuację. Oczywiście nie chodzi o przypadkowe osoby spotkane na
ulicy, ale bliskie, zaufane. Problemem jednak są zanikające więzi społeczne,
mniej się znamy, mniej się sobą nawzajem interesujemy.

Bliscy są potrzebni, aby nam uświadomić, że tkwimy w patologicznej relacji?

Proszę sobie wyobrazić, że jest Pan szaleńczo zakochany. Ze strony ukochanej
pojawia się jedna szpilka wbita w Pana. Jesteśmy tak skonstruowani, że mamy
rewelacyjną zdolność do adaptowania się do takich sytuacji. I dlatego jak
tych szpilek uzbiera się dziesięć, sto, to bardzo prawdopodobne, że będzie
Pan w stanie wyjaśnić te zdarzenia przed samym sobą - w imię miłości, w imię
rodziny, w imię dzieci. To musi dostrzec ktoś z zewnątrz - znajomi,
przyjaciele. A potem część najtrudniejsza: ofiara musi zdać sobie sprawę z
tego, że na to wbijanie szpilek nie można się godzić w imię czegokolwiek.
Pamiętam sytuację, gdy kiedyś odebrałam telefon od pani, która opowiedziała
mi historię swojego kilkunastoletniego związku. Historię absolutnie
przerażającą. Przemoc występowała w każdym elemencie jej związku. Pomimo
tego, że udzieliłam jej wyczerpujących informacji, ona najprawdopodobniej mi
nawet nie uwierzyła, że jest ofiarą przemocy. Po prostu czuła potrzebę
opowiedzieć o tym komuś, pozbycia się napięcia, ale wszelkie zdarzenia
traktowała jako składową związku.

Skoro, jak Pani podkreśliła, więzi społeczne zamierają, to zwiększa się rola
państwa. Ustawa o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie pomogła instytucjom w
tym nierównym starciu?

Samą ustawę z 2005 roku, w pierwotnej wersji, traktowałabym jako deklarację
władz: zauważamy problem i dajemy sygnał, że trzeba o nim mówić. Natomiast
nowelizację z 2010 roku znacznie trudniej ocenić. Osobiście spotykam się
również z negatywnymi opiniami. Owszem, były bardzo dobre intencje, ale
rozszerzone obowiązki sprawozdawcze, funkcjonowanie interdyscyplinarnych
zespołów bez zabezpieczenia finansowego na ich działanie, brak ściśle
określonych procedur działania zespołów - to bywa mocno krytykowane.

Rozumiem, że sąd także nie jest remedium?
Niech Pan zwróci uwagę, jak to wszystko wygląda. Partnerzy idą do sądu,
sędzia stwierdza, że doszło do przemocy, a potem ci ludzie razem wracają do
domu i w najlepszym razie postanawiają: ty bierzesz jeden pokój, pół kuchni
i pół łazienki, a ja resztę mieszkania. Samwyrok niewiele zmienia.

A czy nie wydaje się Pani, że stosowanie przemocy w rodzinie stało się
niekiedy formą zarzutu w trakcie spraw sądowych między małżonkami, który ma
skłonić sędziego do opowiedzenia się po danej stronie? I nie zawsze ma to
pokrycie w rzeczywistości?

Odnoszę wrażenie, że jeszcze częściej wykorzystywany jest zarzut
molestowania dzieci. Zarzut stosowania przemocy to oczywiście może być
wyrachowana gra, ale warto pamiętać, że przemoc faktycznie ujawnia się w
chwilach, gdy w końcu ofiara znajduje w sobie odwagę, aby stanąć w swojej
obronie, aby w jakiś sposób się sprzeciwić. Jeśli zdobywa się na to, by
powiedzieć "nie chcę z tobą być", często wraz z tym przychodzi siła na
przyznanie, że "to była przemoc".

A czy nie uważa Pani, że instytucje są nieprzygotowane lub ich pracownicy są
nieprzekonani? Dla przykładu: lekarze wyjątkowo niechętnie zakładają
"Niebieskie Karty".

Nie chciałabym mówić o działalności służb ani źle, ani dobrze. To kwestia
indywidualna. Interweniuje nie jakaś służba, lecz konkretny człowiek. I jest
to problem, gdy taka osoba nie została dobrze przygotowana do podejmowania
działań w kwestiach wymagających szczególnej delikatności. Nie została tego
nauczona na studiach, a szkolenie zawodowe nie zawsze przyniosło oczekiwany
rezultat.

Chcę zaznaczyć, że nie stawiam nikomu zarzutu. Po prostu przemoc w rodzinie
to tak skomplikowany temat, że nie każdy jest w stanie się tym zajmować.
Poza tym wymaga szalenie silnej psychiki. Pracownicy mający styczność z
przemocą żyją tymi sprawami nie tylko w pracy.

Jeśli zaś chodzi o lekarzy, proszę zauważyć, iż przez lata uczeni są o
istotności tajemnicy lekarskiej, czyli obowiązku zachowania w tajemnicy
wszelkich informacji dotyczących pacjenta. Teraz nakłada się na nich
obowiązek zakładania "Niebieskich Kart" i informowania organów ścigania. Na
zmianę przyzwyczajeń potrzeba czasu.
----------
Dr Małgorzata Dziewanowska - kryminolożka, doktor nauk prawnych, adiunkt w
Zakładzie Kryminologii WPiA UW. Specjalizuje się w prawach osób małoletnich,
prawach pacjenta, a także przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Współpracuje
z kilkoma organizacjami pozarządowymi, prowadząc programy z zakresu praw
człowieka, praw kobiet, praw osób małoletnich.

> --
> Władek Tarnawski, LeoTar
> Rozmowy z LeoTar'em @ http://leotar.friko.pl/fall_2014/

>> --
>> Jacek


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


42. Data: 2014-10-24 00:01:03

Temat: Re: Kiedy kazirodcy p?odz? niepe?nosprawne dzieci...
Od: Marek <f...@f...com> szukaj wiadomości tego autora

On Thu, 23 Oct 2014 15:28:21 +0200, "LeoTar" <l...@w...pl> wrote:
> Użytkownik "LeoTar" <l...@w...pl> napisał w wiadomości

Gościu, weź idź i załóż sobie jakiegoś bloga na www i tam pisz co?
Naprawdę to nie jest drogie a publikę będziesz miał szerszą a tak
tylko z jednym dyskutantem musisz się użerać.

--
Marek

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


43. Data: 2014-10-24 09:07:50

Temat: Re: Kiedy kazirodcy p?odz? niepe?nosprawne dzieci...
Od: Jacek Maciejewski <j...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Fri, 24 Oct 2014 00:01:03 +0200, Marek napisał(a):

> Gościu, weź idź i załóż sobie jakiegoś bloga na www i tam pisz co?
> Naprawdę to nie jest drogie a publikę będziesz miał szerszą a tak
> tylko z jednym dyskutantem musisz się użerać.

Eeee co ty? Przecież to grupa *dyskusyjna*. Chcesz to dyskutuj, nie chcesz
- zignoruj.
--
Jacek

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 4 . [ 5 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Kiedy kazirodcy płodzą niepełnosprawne dzieci...
Medycyna ciągle raczkuje
syllogomania - jak pomóc osobie chorej?
Mutacje genetyczne jako następstwo zakazu.
Re: Emocje a mutacje genetyczne, choroby, starzenie się i umieranie.

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Demokracja antyludowa?
Semaglutyd
Czym w uk zastąpić Enterol ?
Robot da Vinci
Re: Serce - które z badań zrobić ?

zobacz wszyskie »