Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Re: Kiedy zaczynaja sie klocic...

Grupy

Szukaj w grupach

 

Re: Kiedy zaczynaja sie klocic...

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2004-04-24 01:42:09

Temat: Re: Kiedy zaczynaja sie klocic...
Od: "Pyzol" <n...@s...ca> szukaj wiadomości tego autora


"redart" <r...@o...pl> wrote in message
news:c6cb0l$ltj$1@news.onet.pl...
> Tu nie chodzi więc o wzbudzanie w sobie poczucia wyższości, bo to by była,
> jak mówisz, pycha, nie współczucie. O. I tu właśnie:
> w buddyzmie współczucie to nie litość. To współodczuwanie, empatia.

Ejze, tylko w buddyzmie?

Ale, jezeli ma to byc wspoodczuwanie, no to...wpakowalibysmy sie sami w te
24 godziny meki, nie?;)
(...) ( Andrzej Litweka, nie pokrzykuj zaraz na mnie, bo ja ten znaczek
tutaj m u s z e)

. Jeśli ktoś jest wolny (przede wszystkim od siebie),
> to współczucie wzrasta spontanicznie.

Jak mozna byc wolnym od siebie?
Jesli potrafimy głęboko współczuć,
> to przestrzeń pojawia się sama.

Widze to inaczej: te przestrzen sie dostrzega ( bo ona j e s t. Zawsze.)

Mówimy tu o dość subtelnym pojęciu przestrzeni.
....ktorej my sami jestesmy punktami, zas owa przestrzen jest przed i poza
nami, pod i ponad, dookola. Nie jest to, li tylko, przestrzen pomiedzy tymi
punktami.

Zgodzisz sie?
Otóż jest coś jeszcze subtelniejszego,
> niż emocje, swego rodzaju podstawowa świadomość, która pozostaje
niezależna
> od ciała i emocji i pozostaje jeszcze bardziej niż emocje elastyczna. To
jest
> własnie ta świadomość, która ostatecznie decyduje o naszej tożsamości,
> ale pozostaje często niezauważona, bo przylega do ciała, do emocji.

Wiem. My to nazywamy dusza:)
> Kiedy wzbiera w nas gniew, to ciało z automatu idzie za tym gniewem,
> a z nimi cała świadomość.

A ja uwazam,ze nie cala. Dusza wlasnie nie i tylko dusza moze nas z gniewu
wyciagnac ( bo c o s przeciez musi, inaczje bysmy sie zapluli).

. Jeśli jednak jest siebie
> świadomy i umie zapanować nad lgnięciem do ciała i emocji,
> to BEZ TŁUMIENIA ich potrafi się poruszać w istniejącej sytuacji.

Judeochrzescijanie uwazaja tak samo. Tyle, ze oni konkretyzuja sile, ktora
to umozliwia, w boga.
> Może sobie np. wybrać inny obiekt ataku :) - np ścianę i się śmiać z
> własnego ciała i gulgotu wydobywającego się z gardła, które w tej
> perspektywie wypadają wręcz komicznie. Może się śmiać z tej
> krwawej i dosadnej mieszanki myśli, jakie się kotłują w mózgownicy.
> A to już JEST dobry powód do poczucia humoru.
> To jest właśnie ta przestrzeń. Podstawowa przestrzeń.

Czyli wypelniasz je wymiana emocji. Znam to, wlasnie o tym pisalam niedawno
Slawkowi tutaj.

Jak kalorie. Mozna je czerpac z roznych zrodel, jedne sa zdrowsze, inne
mniej zdrowsze:)


> Jak sama siebie ogranicza w możliwościach wyboru.

To tez mamy odfajkowane w postaci zalozenia wolnej woli.
To także
> poszukiwanie wsparcia by przytomności nie tracić

Modlitwa. (modlitwa a nie klepanie paciorka)
> Humor jest jednym z najlepszych środków do tego właśnie,
> bo sam w sobie już działa rozluźniająco.

I leczy.

> Nie wiem, na ile to jest zrozumiałe, ale takimi mniej więcej
> rzeczami właśnie zajmuje się buddyzm.

Takimi mniej wiecej sprawami zajmuja sie wszystkie religie i sa do siebie
duzo bardziej podobne, niz podejrzewalyby czy chcialy. Oczywiscie, nie
stanowi to tajemnicy dla Dalai Lamy i biskupa Tutu, ktorzy od lat sa
zaprzyjaznieni. ( wlasnie obaj sa w Kanadzie, wiec sporo o nich slychac)

(...)> To jest właśnie z punktu widzenia buddyzmu piekło ... :)

Z mojego tez. Ba! Ja wrecz uwazam, ze jak ktos bardzo ale to bardzo chce
dowodu na "istnienie boga", to wlasnie jest nim owa zdolnosc "zakochania sie
w swiecie" juz tutaj i teraz.

Kaska


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2004-04-24 03:18:18

Temat: Re: Kiedy zaczynaja sie klocic...
Od: "redart" <r...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Pyzol" <n...@s...ca> napisał w wiadomości
news:c6ch63$as66g$1@ID-192479.news.uni-berlin.de...
>
> "redart" <r...@o...pl> wrote in message
> news:c6cb0l$ltj$1@news.onet.pl...
> > Tu nie chodzi więc o wzbudzanie w sobie poczucia wyższości, bo to by była,
> > jak mówisz, pycha, nie współczucie. O. I tu właśnie:
> > w buddyzmie współczucie to nie litość. To współodczuwanie, empatia.
>
> Ejze, tylko w buddyzmie?

A czy ja tak mówię ? :)))
Ja mówię o buddyzmie, bo "tutaj" akurat jest on postrzegany przez mnóstwo
stereotypów. Cieszę się, że ktoś z innej tradycji potrafi to tak dobrze zrozumieć.
Cieszę się, że Ty to potrafisz zrozumieć, bo innych przykładów mam więcej,
choćby we własnej mamie :).

> Widze to inaczej: te przestrzen sie dostrzega ( bo ona j e s t. Zawsze.)
No i gucio ... :)

> Mówimy tu o dość subtelnym pojęciu przestrzeni.
> ....ktorej my sami jestesmy punktami, zas owa przestrzen jest przed i poza
> nami, pod i ponad, dookola. Nie jest to, li tylko, przestrzen pomiedzy tymi
> punktami.
>
> Zgodzisz sie?
A czemu nie ? :)))

> A ja uwazam,ze nie cala. Dusza wlasnie nie i tylko dusza moze nas z gniewu
> wyciagnac ( bo c o s przeciez musi, inaczje bysmy sie zapluli).
Hmmm... No u jednych tak, u innych nie. Ale to szczegół ... Zostawmy słowa ...

> . Jeśli jednak jest siebie
> > świadomy i umie zapanować nad lgnięciem do ciała i emocji,
> > to BEZ TŁUMIENIA ich potrafi się poruszać w istniejącej sytuacji.
>
> Judeochrzescijanie uwazaja tak samo. Tyle, ze oni konkretyzuja sile, ktora
> to umozliwia, w boga.

No w buddyźmie model koncepcyjny jest nieco inny, ale nie aż tak jak niektórzy
sądzą. Nie wprowadza się pojęcia Bóg na ostatecznym poziomie, żeby nie
wprowadzać ograniczeń. Żeby nie tworzyć obrazu. Żeby zbyt bezpośrednio
nie przenosić cech ludzkich typu wola, itp. na wymiar, który obejmuje wszystko,
w tym istoty działające na zupełnie innych zasadach, niż my, dla nas zupełnie
niedostrzegalne, z innym poczuciem czasu. Mówi się, że na ostatecznym
poziomie "istnieje tylko" nierozdzielne pustka i potencjał. Przyrównałbym to do
chrześcijańskiego Boga Ojca. Przestrzeń i spontaniczny spektakl
przemijających form. Z tego wypływają różne oświecone manifestacje buddów
pod postaciami bogów, bogiń i różnych innych takich - to istoty już będące nam
podobnymi, mającymi pewną osobowość w rozumieniu ludzkim, bo tylko coś
nam podobnego może nawiązać z nami kontakt. Istnieje ścisłe sprzężenie
naszej formy z tym, jak postrzegamy, czy też w jaki sposób objawia się nam
absolut. Porównałbym wymiar tych istot do Ducha Świętego. I są ludzie z krwi
i kości, którzy się rodzą, jak to się mówi, oświeceni. Wymiar Syna. Buddyści
nie mają specjalnego problemu z tym, by uznawać Chrystusa za własnie jedno
z takich wcieleń. Generalnie też granice między tymi sferami są umowne,
raczej płynne, no i dostosowane do wyobrażeń człowieka ...
Ale to "tylko model" ... Jeśli motywuje i działa ... Z tymi porównaniami trzeba
być ostrożnym. Chrześcijanie mówią o Trzech Osobach na każdym z tych
poziomów, u buddystów jest raczej pewna gradacja osobowości. Ale
co to jest osobowość ?

> Czyli wypelniasz je wymiana emocji. Znam to, wlasnie o tym pisalam niedawno
> Slawkowi tutaj.
Wymieniasz ... Hmmm... Niech będzie :))) Takie pojęcie też jest w buddyzmie,
w tzw. szkole tantrycznej i mówi się "transformacja" :))).

> Jak kalorie. Mozna je czerpac z roznych zrodel, jedne sa zdrowsze, inne
> mniej zdrowsze:)
:)))

> > Jak sama siebie ogranicza w możliwościach wyboru.
>
> To tez mamy odfajkowane w postaci zalozenia wolnej woli.
> To także
> > poszukiwanie wsparcia by przytomności nie tracić
>
> Modlitwa. (modlitwa a nie klepanie paciorka)

O. Jesteśmy w domu. Modlitwa jako kontakt, odwołanie. ... :)

> Takimi mniej wiecej sprawami zajmuja sie wszystkie religie i sa do siebie
> duzo bardziej podobne, niz podejrzewalyby czy chcialy. Oczywiscie, nie
> stanowi to tajemnicy dla Dalai Lamy i biskupa Tutu, ktorzy od lat sa
> zaprzyjaznieni. ( wlasnie obaj sa w Kanadzie, wiec sporo o nich slychac)
>
> (...)> To jest właśnie z punktu widzenia buddyzmu piekło ... :)
>
> Z mojego tez. Ba! Ja wrecz uwazam, ze jak ktos bardzo ale to bardzo chce
> dowodu na "istnienie boga", to wlasnie jest nim owa zdolnosc "zakochania sie
> w swiecie" juz tutaj i teraz.

Piękne, piekne ... Jestem oczarowany tym.
Pewien mistrz powiedział: "Czy uwolnienie od cierpienia
zabiera dużo czasu? Nie, oświecenie zawsze
zdarza się tu i teraz, ale zrozumienie tego zająć
może wiele żywotów ludzkich."


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Karen Horney-praca
Re: Miea ch3opaka...
Re: Kiedy zaczynaja sie klocic...
KF
Syndrom poświąteczny

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?

zobacz wszyskie »