« poprzedni wątek | następny wątek » |
31. Data: 2008-07-03 14:07:34
Temat: Re: Kleszcztomek wilicki <t...@w...pl> napisał(a):
> Mirab wrote:
>
>
> >
> > Piszesz że "u 30% zakażonych boreliozą układ odpornościowy kompletnie nie
> > radzi sobie z infekcją, nawet po wspomaganiu antybiotykami" a jako dowód
> > podajesz "badania statystyczne jasno wykazują, że około 30% populacji
> > prawdopodobnie miało bezobjawowe zakażenie krętkami boreliozy, czyli są
> > seropozytywni".
> >
> > To nie jest, niestety bo liczyłem że dowiem się o ciekawym "odkryciu",
> > dowód na postawiona przez Ciebie tezę.
> >
>
> nie zrozumiałeś. To powyższe jest dowodem na tezę, że układ odpornościowy w
> ogromnej większości przypadków sobie z chorobą radzi bez problemu i bez
> antybiotyków. Myślałem, że rozmawiam z inteligentnym człowiekiem, który się
> tak oczywistej rzeczy domyśli. Tłumaczenie tego jest po prostu męczące,
> sorki.
Tomku, nie złość się, ponieważ ukazałem Ci jedynie, że nie potwierdziłeś
faktów które podałeś. Sam sie zresztą zaraz potem przyznałeś, że zależności,
którymi nasz karmisz, wziąłeś z głowy. I nie sorkuj.
Uspokój sie więc i skończ tą kłótnię o procenty, bo zmyśliłeś i basta.
> Dowodem na to, że układ odpornościowy sobie często nie radzi, nawet po
> zastosowaniu leków, jest coś takiego jak "zespół poboreliozowy", który
> można "zaleczać" bardzo silnymi dawkami antybiotyków, ale który jednak
> wraca często po odstawieniu tych leków.
>
>
> > A z wieloma jeszcze rzeczami strzelasz? :(
> >
> > Jak już sie tak pisze to powinny za treścią stać konkretne dane, i wiedza,
> > i odpowiedzialność. Ja Ci na tyle wierzyłem, że chwiałem Twoje słowa w
> > rozmowie z kolega po fachu zacytować :(
> >
>
> w rozmowach z kolegami po fachu radzę cytować MedLine, tam badań jest
> ogromna ilość - łącznie z takimi, które dowodzą, że:
Niestety, to konieczne, bo trudno o rzetelne źródła wśród ludzi...
A czy Ty umiesz czytać Medline? Nie wykazałeś sie ni razu tą zdolnością bo
cytujesz tylko siebie... a tak nie należy, chyba że zaczyna sie zdanie od
"Moim zdaniem" albo "Ja sądzę".
Tak należy.
> 1. zespół poboreliozowy daje się leczyć, co więcej - występuje reakcja
> Herxheimera
Czy Ty wiesz o co to jest? Bo w podwątku powyżej pisałeś że krętki żyją w
miejscach, gdzie antybiotyki nie penetrują wystarczająca, a teraz piszesz, że
zachodzi masowe zabijanie bakterii dzięki antybiotykom. Czy nie dostrzegasz
sprzeczności? Sam potwierdzasz że pierwsza teza jest błędna.
> 2. ogromna ilość zdiagnozowanych i "leczonych" przypadków boreliozy tak
> naprawdę boreliozą nie była
Dużo też przypadków boreliozy nie rozpoznano i nie leczono mimo że wystąpiła.
> i tak dalej, i tak dalej
>
> Gdzieś tam jest również wypisane, w jakiej ilości przypadków występuje
> zespół poboreliozy pomimo zastosowania antybiotyków.
>
> A ogólnie całkiem ciekawie pisze na ten temat niejaki dr Burrascano, są
> tłumaczenia jego prac w języku Polskim w internecie, tłumaczenia dra
> Michalaka.
>
> >
> >> Można tutaj opierać się na badaniach, w których boreliozę stwierdza się u
> >> średnio 1% seropozytywnych, ale z drugiej strony, jeśli w klinice
> >> reumatologicznej jest 4krotnie więcej seropozytywnych niż w grupie
> >> kontrolnej, nie uwierzę, że niemal żaden z nich nie ma aktywnego
> >> zakażenia.
> >
> >
> > Tu też strzelasz? Bo nie wiem czy sie w ogóle odnosić do tego "1%" i "4x
> > więcej"...
>
> nie strzelam. W badaniach wychodzi, że jest właśnie tylokrotnie większa
> ilość seropozytywnych, jednocześnie ci sami badacze faktyczną chorobę
> odkrywają u zaledwie 1% pozytywnych.
Dzięki, wierzę że, skoro już nas upewniasz, dane te są prawdziwe.
> > A wiesz, że każdy typ drobnoustroju ma specyficzne dla siebie czynniki
> > zjadliwości? W ogromnej większości przypadków, o tym czy zachorujemy
> > decyduje pospołu (a nawet w przewdze) rodzaj drobnoustroju. Najlepsze
> > przykłady: wirus HIV, HCV, H5N1, Shigella... to tylko hasła ze stron
> > codziennej prasy, ale jakże świetne przykłady, że nie wszystko jest
> > wirusem grypy i nie wszystkie słowa do grypy sie odnoszące pasują do
> > każdego "bakcyla".
> >
>
> no ale to jest oczywiste. Zwracam tylko uwagę na fakt, że w przypadku każdej
> przewlekłej choroby podstawą jest siła systemu odpornościowego, a nie siła
> bakcyla. Nawet HIV rozwija się wielokrotnie szybciej u osób osłabionych.
> Swego czasu głośna była sprawa stabilizacji stanu "nieuleczalnie" chorych
> na AIDS przez niejaką dr Budwig.
>
>
> >
> > Przyznaję, że widziałem kilka takich "uzdrowień". Szkoda jednak, że natura
> > boreliozy przewlekłej jest na tyle przewlekła, że potrafi podszywac sie
> > pod inne choroby i odwrotnie. Jeden mężczyzna był seropozytywny, miał
> > parestezje (drętwienia, pieczenia) kończyn dolnych, trochę niedowładu w
> > mięśniach łydek. Przeszło po rehabilitacji. Ktoś by krzyknął: EUREKA,
> > uleczyłem boreliozę masażami! Ale jak sie okazuje, poza przeciwciałami we
> > krwi ten 55 letni mężczyzna miał chorobę zwyrodnieniową kręgosłupa, i to
> > zapewne ona dawała takie objawy.
> >
> > Nigdy za to nie widziałem żeby komuś cofnęło się powikłanie po boreliozie.
> > Jakoś nie słyszałem i nie pisze sie w Medline o ludziach, którzy
> > zrezygnowali ze stymulatora serca, bo już im blok przewodzenia w sercu
> > przeszedł...
> >
> > Coś w tym musi być.
> >
>
> ja nie mówię o ustąpieniu skutków choroby. Takie coś nigdy nie przejdzie,
> obojętnie ile będziemy wylewać na zdewastowane nerwy antybiotyków czy
> witamin.
>
> Ja mówię o zlikwidowaniu samej obecności bakterii. To jest akurat bardzo
> proste do osiągnięcia. Dosłownie tydzień temu "wyleczyłem" gościa z silnym
> łupieżem łojotokowym, który męczył go od kilku lat. Leczenie zajęło mi
> dosłownie kilka dni - zdrowe witaminki i uzupełnienie wypłukanego cocacolą
> cynku. Facet oczom nie wierzył, zresztą dalej jest w szoku, opowiada
> każdemu o cudzie... heh
Człowieku, to się, niestety, nijak ma się do boreliozy.
> Kilka dni i znikła grzybica głowy, która w innych warunkach utrzymywała by
> się przez długie lata. Ba, powiem więcej - gdyby zastosować środki
> grzybobójcze (np szampon z ketokonazolem), grzybki wróciły by po tygodniu -
> i kolejna porcja leków. I jeszcze jedna... i jeszcze...
>
>
> >
> > To jest zupełnie inny szczep. Inny patomechanizm, inne powinowactwo do
> > tkanek naszego organizmu.
> >
>
> no też nie do końca, tam po prostu "klasyczna" borelioza, ta która daje
> powikłania neuro, jest dużo popularniejsza, u nas co prawda jest dużo mniej
> popularna, ale również występuje. Za to my mamy dużo więcej
> odmian "skórnych".
> > Poczytaj Medline, najdziesz tam mnóstwo prac potwierdzających Twoją tezę.
> > Ponadto wysiłek fizyczny i zmiany trybu życia zajmują pierwsze miejsce w
> > wytycznych przeciwdziałania i leczenia choroby niedokrwiennej serca,
> > cukrzycy typu 2, zespołu metabolicznego, depresji (szczególnie starczej,
> > ale także reaktywnej), nadciśnienia tętniczego... a liczba wskazań rośnie
> > z każdym większym zjazdem towarzystw europejskich.
> >
>
> czekam z ogromnym zniecierpliwieniem na to, aż lekarze zaczną takie
> metody "leczenia" stosować - bo póki co, mamy jakąś paranoję. Gość
> zalecający zdrowy tryb życia "leczy" każdego, kogo "normalni" lekarze nie
> byli w stanie wyleczyć przez długie lata.
>
> Zapewne aby to nastąpiło, musi najpierw dojść do jakiejś większej rewolucji.
> Póki co dobro koncernu farmaceutycznego stoi wyżej, niż opinia
> lekarza - "oficjalny" lekarz nawet jakby chciał, nie może zastosować
> terapii "naturalnych". Prawo mu zabrania.
Widzisz, na samym początku wytycznych postępowania wielu towarzystw medycznych
jest rozdział poświęcony leczeniu niefarmakologicznemu. A dlaczego, niestety,
o leczeniu naturalnym mówi się niewiele w świecie medycznym? Dlatego, że
osoby, które lansują to leczenie zadowalają się opowiadaniem o jednym swoich
"osiągnięciach" zamiast wziąć sie porządnie do roboty, przygotować badanie na
grupie chorych, zrobić to zgodnie z zasadami nauki. Wtedy wyniki byłyby
niezaprzeczalne i nikt by się nie zastanawiał. Tak zrobiono z wysiłkiem i
dietą w zapobieganiu cukrzycy typu 2, chorobom serca i udarom mózgu. Skoro
jedni mogli to dlaczego drudzy nie mogą...
A tak przychodzi do mnie pacjent, który mi zaufał, i prosi o pomoc. Mam na nim
eksperymentować? On ma tylko jedno życie i jedno zdrowie. Zalecam mu takie
leczenie, o którym wiem że zostało sprawdzone jako skuteczne. Gdyby były
badania mówiące że inne postepowanie jest skuteczniejsze, albo równie
skuteczne ale lepiej tolerowane, to żaden koncern farmaceutyczny nie
powstrzymałby mnie przed jego zastosowaniem. Obecnie niestety nie mam wyboru.
Mirab
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
32. Data: 2008-07-03 16:38:45
Temat: Re: KleszczMirab wrote:
>
> Rumień w boreliozie może i zwykle jest jedynym objawem choroby. Ty sam
> jesteś tego najlepszym dowodem. Piszesz, że diagnozowano u Ciebie rumienie
> boreliozowe, które Ty sam ignorowałeś. I teraz jesteś seropozytywny.
niezupełnie tak. Po prostu wg niektórych "specjalistów" od boreliozy, każda
plamka po ukąszeniu kleszcza to rumień. Żaden z tych "moich" nie był typowo
boreliozowy, czyli nie trwał dłużej niż kilka dni, nie wywołał reakcji
ogólnej.
> Więc
> najprawdopodobniej, któryś z tych rumieni, o których sądziłeś że są
> alergiczne, był rzeczywiście rumieniem wędrującym boreliozy. Popełniłeś
> błąd, częsty u rutyniarzy. Cieszę się, że nie pojawiły Ci się objawy
> późne, mam nadzieję że się nie pojawią nigdy. Nie mniej, musisz przyznać
> się do błędu, bo za którymś razem Twoja rutyna naraziła Ciebie na
> niebezpieczeństwo. Ty oczekiwałeś tornada, a bakterie wnikając wywołały
> jedynie mały wiaterek.
>
nie dogadamy się. Zresztą nie ma chyba potrzeby, zagadnienie mało wnoszące
do tematu. Już ciekawsze jest to, że w sporej ilości przypadków rumień w
ogóle nie występuje, pomimo tego że choroba rozwija się w najlepsze.
>
>
> Medycyna nie jest nauką ścisłą. Organizm ludzki i zachodzące w nim procesy
> najlepiej opisuje teoria układów złożonych (zwana inaczej teorią chaosu).
> Podobne wnioskowania jak Twoje przeprowadzano w medycynie wielokrotnie
> przez ostatnich kilka wieków. Większość z nich obecnie, dzięki zasadzie,
> że co nie dowiedzione nie jest pewne, jest obecnie weryfikowana i
> odrzucana.
>
czekaj czekaj, logika to nauka - że tak powiem - niewzruszona, niczym
matematyka. Są co prawda wyjątki, ale to już na poziomie wyższej filozofii
i nie ma tu za bardzo co wnikać.
Przedstawiam jeszcze raz ciąg przyczynowo - skutkowy plus aksjomaty tego
ciągu:
1. Każde użycie antybiotyku osłabia obronę przed wirusami
2. Każde osłabienie obrony przed wirusami sprawia, że wszystkie choroby
wirusowe są przechodzone ciężej
3. Kleszczowe zapalenie mózgu to choroba wirusowa
4. Cięższe przejście kleszczowego zapalenia mózgu sprawia, że trwałe
powikłania są bardziej prawdopodobne.
W którym punkcie może tu wystąpić coś nieoczekiwanego? Ja widzę w jednym,
jedynym - że silny układ obronny teoretycznie w niektórych chorobach
sprawia, że te choroby są przechodzone ciężej - białe ciałka krwi zamiast
zwalczać tylko wirusa, zwalczają też przyległe komórki, "sitując" dany
organ. W przypadku kleszczowego zapalenia mózgu tak nie jest, z tego co
wiem - a wiem o tej chorobie całkiem sporo.
> Żeby nie szukać daleko i umożliwić Tobie sprawdzenie własnoręczne o czym
> mówię, wpisz sobie w google hasło "koksyby choroba niedokrwienna serca".
> Są to leki, o których mówiono że zrewolucjonizują leczenie przeciwzapalne,
> wyprą aspirynę i wszystkie jej podobne leki. Któraś wielka medyczna głowa
> pociągnęła właśnie taki ciąg myśleniowy jaki Ty zaprezentowałeś powyżej i
> doszła do wniosku że są super. Po wprowadzeniu do szerokiego użycia leki
> te zabiły ponad 1000 osób w USA (na nasze szczęście u nas były bardzo
> drogie) a wielokrotnie więcej wylądowało w szpitalu na zawał serca.
> Okazało się, że ciąg był wielce logiczny, ale organizm człowieka logiki
> nie zna i nie rozumie.
>
ależ to jest całkiem co innego. Leki okazały się doskonałe, faktycznie
zrewolucjonizowały leczenie stanów zapalnych. Problem w tym, że OPRÓCZ tego
miały skutki uboczne.
To coś jak z podawaniem antybiotyków po ukąszeniu kleszcza. Logika mówi, że
powinny pomóc, ALE - jeśli uwzględni się skutki uboczne antybiotyku, już
nie jest tak wesoło.
> Dlatego, jeżeli używasz takich tez, one muszą pochodzić z rzetelnie
> sprawdzonego źródła. Jeżeli są to tylko wolne przemyślenia to równie
> dobrze mogą być błędne. Liczą sie fakty. Dlatego prosiłem o źródło Twojej
> wiedzy. Nie dlatego że jestem wredny :)
>
ja rozumiem, ale serio uważam, że nikt nigdy takiego badania nie zrobił, bo
nie ma za bardzo po co.
Ok, specjalnie dla Ciebie:
Although the TBE virus cannot be eradicated from the body, it can be
inactivated.[citation needed] It can also be activated.[citation needed]
Unfortunately, certain antibiotics activate the TBE virus while others have
no effect. This is important because the TBE virus may be a coinfection
with a Borrelia Burgdorferi infection, Lyme disease, which needs treatment
with antibiotics.[citation needed] The Russians studied this matter for
years and their findings were as follows: gentamicin exerts no activating
effect while streptomycin and ten other antibiotics activate the virus
[citation needed] They also found that some herbs inactivated the TBE virus
almost completely in mice, as follows: ledum, motherwort and blackcurrant
[citation needed]
z: http://www.answers.com/topic/tick-borne-encephalitis
-virus?cat=health
>
> W BORELIOZIE NIE STOSUJE SIę METRONIDAZOLU. OD LAT.
>
no chyba sobie kpisz. Od ilu lat? Gdzie się nie stosuje, w klinice w Koziej
Wólce? Sorki, bez metronidazolu to "sobie możesz" leczyć późną boreliozę.
Długo i radośnie.
Krętki występują w 3 głównych postaciach - z błoną, bez błony, w formie
przetrwalnikowej. W pierwszej są wrażliwe m.in. na penicyliny, w drugiej na
tetracykliny, za to w trzeciej - już tylko metronidazol i jego pochodne.
Od wielu, wielu lat wiadomo, że bez pochodnych metronidazolu leczenie
przewlekłej boreliozy mija się z celem, bo form przetrwalnikowych jest w
organizmie multum, co więcej, bakteria wykazuje tendencje do przechodzenia
w nie w obecności antybiotyku.
> Bardziej niz do tkanek bliznowatych powinowactwo wykazują do tkanek serca,
> stawów, ośrodkowego i obwodowego układu nerwowego.
>
to TEŻ, ale w tych narządach akurat stosunkowo łatwo osiągnąć odpowiednie
stężenie antybiotyku czy środków niszczących stadium przetrwalnikowe.
>
>
> Wymień.
>
> Tylko nie zmyślone z głowy, tylko z realu poproszę.
>
dostarczyć organizmowi wszystkie składniki odżywcze, których potrzebuje
wywalić z diety wszystkie, które obciążają
zapewnić optymalne warunki dla samopoczucia pacjenta
Tutaj też odsyłam do dra Burrascano, który w boreliozie stosuje między
innymi zastrzyki z B12, zastrzyki z magnezu (!), caaaały zestaw witamin,
zalecenia wysypiania się, gimnastykę, opalanie się, silne dawki omega 3.
Ze swojej strony dodam, że wg lekarzy ci wszyscy ludzie, których z
przewlekłych nerwic wyciągnąłem zwykłą zmianą diety na zdrowszą, nie mieli
żadnych niedoborów.
>> dlatego też nie należy stosować wyłącznie mało skutecznych metod.
>
>
> A cóż jest bardziej skuteczne? Tylko antybiotyk z leczeniem objawowym.
>
ok, nikomu nie można wierzyć na słowo. Prędzej czy później zetkniesz się z
przypadkiem alergicznym na antybiotyki, bądź takim z np grzybicą, gdzie
antybiotyków stosować nie wolno.
Odeślij go do mnie, zobaczysz na własne oczy, uwierzysz.
>>
>> a czym niby ta sytuacja się różni? Tu mamy krętki w organizmie, które
>> przenikają wszędzie gdzie się, tu też mamy takie same krętki. Jedyna
>> różnica jest taka, że moje białe ciałka te krętki potrafiły zniszczyć.
>
>
> To jest kolosalna różnica. Jeżeli weźmiesz deskę zawieszoną na kołku z
> dwoma ciężarkami na końcu, które sie równoważa, to taki układ może trwać i
> trwać. Gdy któryś ciężarek wyraźnie przeważa deska spada w jedną stronę.
> Czy to są takie same układy? Czy takie same prawa i zasady sie do nich
> stosują? Czy postępowanie w obu przypadkach powinno być jednakowe?
>
no przykład niezupełnie trafiony, w zasadzie całkowicie błędny. Sorki,
jedyna różnica między późną a ostrą boreliozą jest taka, że w
stadium "ostrym" krętków jest więcej, zaś w "późnym" więcej jest form
przetrwalnikowych rozsianych po całym ciele, oraz krętki te są często
obecne w dużych ilościach w miejscach, gdzie jest niski metabolizm (te dwa
czynniki są przyczyną tak niskiej skuteczności antybiotyków, zwłaszcza gdy
ktoś pomija metronidazol bądź jego pochodne). I w jednym i w drugim
przypadku krętki są obecne w tych samych rejonach - mózgu, stawach, sercu.
Są zapewne też inne różnice, takie jak np podoooobno, teoretycznie krętki
wywołują jakąś swoistą immunosupresję - nikt tego nie potwierdził, ale
ponoć po latach tak jest. Podobno, teoretyczne ich długotrwała obecność
może też powodować jakieś schorzenia autoimmunologiczne - znowu bez
potwierdzenia.
--
. Wegetarianizm i Ekologia - http://www.vegie.pl . Nie jestem lekarzem :P
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
33. Data: 2008-07-03 17:02:15
Temat: Re: KleszczMirab wrote:
>> nie zrozumiałeś. To powyższe jest dowodem na tezę, że układ odpornościowy
>> w ogromnej większości przypadków sobie z chorobą radzi bez problemu i bez
>> antybiotyków. Myślałem, że rozmawiam z inteligentnym człowiekiem, który
>> się tak oczywistej rzeczy domyśli. Tłumaczenie tego jest po prostu
>> męczące, sorki.
>
>
> Tomku, nie złość się, ponieważ ukazałem Ci jedynie, że nie potwierdziłeś
> faktów które podałeś. Sam sie zresztą zaraz potem przyznałeś, że
> zależności, którymi nasz karmisz, wziąłeś z głowy. I nie sorkuj.
>
> Uspokój sie więc i skończ tą kłótnię o procenty, bo zmyśliłeś i basta.
>
nie tyle pomyliłem, co zrobiłem błąd zastosowania przenośni tam, gdzie nie
powinienem. Jasne, moja wina, ale fakt że w zdaniu wyżej to Ty zrobiłeś z
kolei błąd.
Procenty nie są oczywiście takie jak podałem, ale zasada jest dalej w mocy.
>
>
> Niestety, to konieczne, bo trudno o rzetelne źródła wśród ludzi...
>
no, np można się dowiedzieć, że nie stosuje się w leczeniu metronidazolu.
Wybaczę tylko pod warunkiem sprostowania, że nie stosuje się metronidazolu,
za to stosuje jego pochodne. W przeciwnym wypadku uznam, że podałeś
informację błędną.
> A czy Ty umiesz czytać Medline? Nie wykazałeś sie ni razu tą zdolnością bo
> cytujesz tylko siebie... a tak nie należy, chyba że zaczyna sie zdanie od
> "Moim zdaniem" albo "Ja sądzę".
>
> Tak należy.
>
hmm, jesteśmy w sieci, dwóch niby anonimowych ludzi - ja co prawda podpisuję
się imieniem i nazwiskiem, ale mogą być równie dobrze zmyślone. Jest
niejako ogólnym założeniem całej dyskusji, że wszystko rozgrywa się w
sferze "być może" i "moim zdaniem".
Jeśli kiedyś będę pisał jakąś solidną pracę o boreliozie, z pewnością będą
odpowiednie cytaty. A na potrzeby "internetowego gadania" po prostu nie
chce mi się przez parę godzin grzebać w MedLine, wolę bazować na tym, co
zapamiętałem gdy poświęciłem te godziny rok temu.
>
>> 1. zespół poboreliozowy daje się leczyć, co więcej - występuje reakcja
>> Herxheimera
>
>
> Czy Ty wiesz o co to jest? Bo w podwątku powyżej pisałeś że krętki żyją w
> miejscach, gdzie antybiotyki nie penetrują wystarczająca, a teraz piszesz,
> że zachodzi masowe zabijanie bakterii dzięki antybiotykom. Czy nie
> dostrzegasz sprzeczności? Sam potwierdzasz że pierwsza teza jest błędna.
>
nie łapiesz. Moja wina, bo nie napisałem dokładnie, w JAKICH WARUNKACH
wystąpi reakcja herxheimera. Otóż ten zespół poboreliozowy leczy się
zestawami np 800 mg doksycykliny DZIENNIE, do tego amoksycyklina - w
podobnych dawkach, do tego DODATKOWO, nie zamiast, metronidazol - w
ilościach np 500 mg, co 3 dzień, czasem co 2 tygodnie.
Są badania które dowodzą, że takie mieszanki powodują wyraźne, trwałe
zmniejszenie objawów zespołu poboreliozowego oraz zmniejszają
seropozytywność.
>> 2. ogromna ilość zdiagnozowanych i "leczonych" przypadków boreliozy tak
>> naprawdę boreliozą nie była
>
> Dużo też przypadków boreliozy nie rozpoznano i nie leczono mimo że
> wystąpiła.
>
i to też potwierdzają badania, te które cytowałem wcześniej, o przypadkach
seropozytywności wśród klientów odpowiednich klinik.
>
>>
>> ja nie mówię o ustąpieniu skutków choroby. Takie coś nigdy nie przejdzie,
>> obojętnie ile będziemy wylewać na zdewastowane nerwy antybiotyków czy
>> witamin.
>>
>> Ja mówię o zlikwidowaniu samej obecności bakterii. To jest akurat bardzo
>> proste do osiągnięcia. Dosłownie tydzień temu "wyleczyłem" gościa z
>> silnym łupieżem łojotokowym, który męczył go od kilku lat. Leczenie
>> zajęło mi dosłownie kilka dni - zdrowe witaminki i uzupełnienie
>> wypłukanego cocacolą cynku. Facet oczom nie wierzył, zresztą dalej jest w
>> szoku, opowiada każdemu o cudzie... heh
>
>
> Człowieku, to się, niestety, nijak ma się do boreliozy.
>
cóż tu jest niestety albo stety?
Z jednej strony mamy przewlekłą, trwającą latami grzybicę skóry głowy,
której nijak nie dało się wyleczyć.
Z drugiej - przewlekłą, trwającą latami infekcję krętkami, również nijak nie
dającą się wyleczyć.
W pierwszym wypadku potrzebowałem kilku DNI, aby całkowicie zlikwidować
problem. Ile zajęłoby "leczenie" drugiego przypadku - nie mam pojęcia, ale
jak pisałem - jeśli spotkasz kogoś, kto ma przewlekłą borelkę a z jakiś
powodów nie może zażywać antybiotyków, odeślij do mnie. Zobaczysz, potem
porozmawiamy.
>
> Widzisz, na samym początku wytycznych postępowania wielu towarzystw
> medycznych jest rozdział poświęcony leczeniu niefarmakologicznemu. A
> dlaczego, niestety, o leczeniu naturalnym mówi się niewiele w świecie
> medycznym? Dlatego, że osoby, które lansują to leczenie zadowalają się
> opowiadaniem o jednym swoich "osiągnięciach" zamiast wziąć sie porządnie
> do roboty, przygotować badanie na grupie chorych, zrobić to zgodnie z
> zasadami nauki. Wtedy wyniki byłyby niezaprzeczalne i nikt by się nie
> zastanawiał. Tak zrobiono z wysiłkiem i dietą w zapobieganiu cukrzycy typu
> 2, chorobom serca i udarom mózgu. Skoro jedni mogli to dlaczego drudzy nie
> mogą...
>
widzisz, jest tu jeden "mały" problem, problemik w zasadzie. Załóżmy, że
chcę przeprowadzić powtórne badania nad skutecznością tzw terapii Gersona w
leczeniu raka. Poprzednie badania wykazały, że jest 6 krotnie
skuteczniejsza od "oficjalnych" metod. "Problemik" polega na tym, że takie
badania byłyby... nielegalne. Każdy, kto spróbuje takie coś zrobić, trafi
natychmiast do więzienia.
Sytuacja opisana wyżej dotyczy USA, ale u nas też nie jest wesoło. Parę
miesięcy temu jedna nasza klinika próbowała dostać zgodę i kasę na badania
dotyczące wpływu diety niskowęglowodanowej na choroby nowotworowe. Po
kilku "dziwnych" decyzjach wszystko zostało zablokowane. Pisano o tym nawet
na tej grupie.
Bardzo, bardzo chętnie przeprowadzę badania dotyczące np wpływu terapii dr
Budwig na procesy nowotworowe. Problem w tym, że nikt mi nie da pozwolenia
na takie działanie. A nawet jeśli - nikt nie da na to kasy. Kasa z tego co
wiem jest gruba, porządne badania kosztują kilkaset tysięcy US$. Gdyby to
było takie proste, ktoś już sprawdziłby skuteczność kwasu dichlorooctowego.
W testach na myszach leczy on WSZYSTKIE rodzaje nowotworu, podobnie w
testach na hodowlach tkankowych. Wiadomo to już od paru lat. Na
przeprowadzenie badań jakoś się nie zanosi. Dlaczego? Bo kwasu
dichlorooctowego nie da się opatentować. Jego masowe wprowadzenie
oznaczałoby bankructwo baaaardzo wielu osób związanych z medycyną.
Uratowano by miliony ludzi, ale po co - lepiej na nich zarabiać niż
ratować.
I dlatego też nie dostałbym pozwolenia na podjęcie eksperymentalnego
leczenia chorych na przewlekłą boreliozę, u których nie zadziałały
antybiotyki bądź którzy antybiotyków nie mogą przyjmować. Sprzedaż
antybiotyków to zbyt dobry interes, aby ludzie "na górze" mieli w ogóle
dopuścić badania które mogą podważyć zasadność ich podawania.
Aha, cukrzyca typu 2 może być leczona dietą. Nie tylko zapobiega się, ale i
leczy. Przypadków "cudownego" uzdrowienia mamy tysiące. Nawet cukrzyca typu
1 pod wpływem odpowiedniej diety staje się wielokrotnie mniej uciążliwa,
chorzy przyjmują średnio 50% mniej leków.
Nie słyszałem, aby gdzieś głośniej mówiło się o tej diecie (wegańska dieta
wysokobłonnikowa). Za to zaleca się... mleko. To trochę tak, jakby próbować
leczyć raka płuc paleniem papierosów.
> A tak przychodzi do mnie pacjent, który mi zaufał, i prosi o pomoc. Mam na
> nim eksperymentować? On ma tylko jedno życie i jedno zdrowie. Zalecam mu
> takie leczenie, o którym wiem że zostało sprawdzone jako skuteczne. Gdyby
> były badania mówiące że inne postepowanie jest skuteczniejsze, albo równie
> skuteczne ale lepiej tolerowane, to żaden koncern farmaceutyczny nie
> powstrzymałby mnie przed jego zastosowaniem. Obecnie niestety nie mam
> wyboru.
błędne koło. Nie stosujesz metod naturalnych, bo badań nie ma. Badań nie ma,
bo nikomu nie opłaca się ich robić. No cóż, zaufaj chociaż w tym, że
wzmocnienie naturalnej odporności nie zaszkodzi. Stosuj to OPRÓCZ
klasycznych środków.
Żeby się z tego błędnego koła wyrwać, wystarczy drobna zmiana prawa -
starczy, aby koncerny zaczęły zarabiać tylko wtedy, gdy pacjent jest
zdrowy, gdy zachoruje - z własnej kieszeni muszą go wyleczyć.
Gwarantuję, że w ciągu paru lat badań znalazłoby się kilka tysięcy, a
średnia życia skoczyła by o co najmniej 10 lat.
--
. Wegetarianizm i Ekologia - http://www.vegie.pl . Nie jestem lekarzem :P
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
34. Data: 2008-07-03 20:30:03
Temat: Re: Kleszcztomek wilicki <t...@w...pl> napisał(a):
> Mirab wrote:
>
>
> >
> > Rumień w boreliozie może i zwykle jest jedynym objawem choroby. Ty sam
> > jesteś tego najlepszym dowodem. Piszesz, że diagnozowano u Ciebie rumienie
> > boreliozowe, które Ty sam ignorowałeś. I teraz jesteś seropozytywny.
>
> niezupełnie tak. Po prostu wg niektórych "specjalistów" od boreliozy, każda
> plamka po ukąszeniu kleszcza to rumień. Żaden z tych "moich" nie był typowo
> boreliozowy, czyli nie trwał dłużej niż kilka dni, nie wywołał reakcji
> ogólnej.
>
> > Więc
> > najprawdopodobniej, któryś z tych rumieni, o których sądziłeś że są
> > alergiczne, był rzeczywiście rumieniem wędrującym boreliozy. Popełniłeś
> > błąd, częsty u rutyniarzy. Cieszę się, że nie pojawiły Ci się objawy
> > późne, mam nadzieję że się nie pojawią nigdy. Nie mniej, musisz przyznać
> > się do błędu, bo za którymś razem Twoja rutyna naraziła Ciebie na
> > niebezpieczeństwo. Ty oczekiwałeś tornada, a bakterie wnikając wywołały
> > jedynie mały wiaterek.
> >
>
> nie dogadamy się. Zresztą nie ma chyba potrzeby, zagadnienie mało wnoszące
> do tematu. Już ciekawsze jest to, że w sporej ilości przypadków rumień w
> ogóle nie występuje, pomimo tego że choroba rozwija się w najlepsze.
Twoje zdroowie i zdrowie innych ludzi jest dla mnie ważne. Dlatego
przestrzegam wszystkich przed popełnieniem takiego samego błędu. W
podejrzanych sytuacjach lepiej posłuchać się człowieka z dyplomem.
> > Medycyna nie jest nauką ścisłą. Organizm ludzki i zachodzące w nim procesy
> > najlepiej opisuje teoria układów złożonych (zwana inaczej teorią chaosu).
> > Podobne wnioskowania jak Twoje przeprowadzano w medycynie wielokrotnie
> > przez ostatnich kilka wieków. Większość z nich obecnie, dzięki zasadzie,
> > że co nie dowiedzione nie jest pewne, jest obecnie weryfikowana i
> > odrzucana.
> >
>
> czekaj czekaj, logika to nauka - że tak powiem - niewzruszona, niczym
> matematyka. Są co prawda wyjątki, ale to już na poziomie wyższej filozofii
> i nie ma tu za bardzo co wnikać.
>
> Przedstawiam jeszcze raz ciąg przyczynowo - skutkowy plus aksjomaty tego
> ciągu:
>
> 1. Każde użycie antybiotyku osłabia obronę przed wirusami
> 2. Każde osłabienie obrony przed wirusami sprawia, że wszystkie choroby
> wirusowe są przechodzone ciężej
> 3. Kleszczowe zapalenie mózgu to choroba wirusowa
> 4. Cięższe przejście kleszczowego zapalenia mózgu sprawia, że trwałe
> powikłania są bardziej prawdopodobne.
>
> W którym punkcie może tu wystąpić coś nieoczekiwanego?
W każdym :D
Nie przeczytałeś historii koksybów. Ok, rozumiem.
Jeżeli nie udowodniono tej tezy, to dyskusja jest czysto akademicka. Niestety.
> Ja widzę w jednym,
> jedynym - że silny układ obronny teoretycznie w niektórych chorobach
> sprawia, że te choroby są przechodzone ciężej - białe ciałka krwi zamiast
> zwalczać tylko wirusa, zwalczają też przyległe komórki, "sitując" dany
> organ. W przypadku kleszczowego zapalenia mózgu tak nie jest, z tego co
> wiem - a wiem o tej chorobie całkiem sporo.
A tak szczerze, to skoro nikt tego nie sprawdzał to skąd wiesz że tak nie
jest? To tylko pytanie retoryczne ale z pewnym celem. Na końcu posta napiszę
jakim.
> > Żeby nie szukać daleko i umożliwić Tobie sprawdzenie własnoręczne o czym
> > mówię, wpisz sobie w google hasło "koksyby choroba niedokrwienna serca".
> > Są to leki, o których mówiono że zrewolucjonizują leczenie przeciwzapalne,
> > wyprą aspirynę i wszystkie jej podobne leki. Któraś wielka medyczna głowa
> > pociągnęła właśnie taki ciąg myśleniowy jaki Ty zaprezentowałeś powyżej i
> > doszła do wniosku że są super. Po wprowadzeniu do szerokiego użycia leki
> > te zabiły ponad 1000 osób w USA (na nasze szczęście u nas były bardzo
> > drogie) a wielokrotnie więcej wylądowało w szpitalu na zawał serca.
> > Okazało się, że ciąg był wielce logiczny, ale organizm człowieka logiki
> > nie zna i nie rozumie.
> >
>
> ależ to jest całkiem co innego. Leki okazały się doskonałe, faktycznie
> zrewolucjonizowały leczenie stanów zapalnych. Problem w tym, że OPRÓCZ tego
> miały skutki uboczne.
A gdzież coś innego - to ta sama sytuacja. I tu i tam ciąg
przyczynowo-skutkowy okazał się zawodny. Natura wygrała.
> To coś jak z podawaniem antybiotyków po ukąszeniu kleszcza. Logika mówi, że
> powinny pomóc, ALE - jeśli uwzględni się skutki uboczne antybiotyku, już
> nie jest tak wesoło.
>
> > Dlatego, jeżeli używasz takich tez, one muszą pochodzić z rzetelnie
> > sprawdzonego źródła. Jeżeli są to tylko wolne przemyślenia to równie
> > dobrze mogą być błędne. Liczą sie fakty. Dlatego prosiłem o źródło Twojej
> > wiedzy. Nie dlatego że jestem wredny :)
> >
>
> ja rozumiem, ale serio uważam, że nikt nigdy takiego badania nie zrobił, bo
> nie ma za bardzo po co.
Udowodnienie tak rewolucyjnej tezy, tezy która może zapalić czerwone światło w
głowie każdego lekarza? I nie ma po co...
> Ok, specjalnie dla Ciebie:
>
> Although the TBE virus cannot be eradicated from the body, it can be
> inactivated.[citation needed] It can also be activated.[citation needed]
> Unfortunately, certain antibiotics activate the TBE virus while others have
> no effect. This is important because the TBE virus may be a coinfection
> with a Borrelia Burgdorferi infection, Lyme disease, which needs treatment
> with antibiotics.[citation needed] The Russians studied this matter for
> years and their findings were as follows: gentamicin exerts no activating
> effect while streptomycin and ten other antibiotics activate the virus
> [citation needed] They also found that some herbs inactivated the TBE virus
> almost completely in mice, as follows: ledum, motherwort and blackcurrant
> [citation needed]
> z: http://www.answers.com/topic/tick-borne-encephalitis
-virus?cat=health
Tym bardziej ciekawy temat... jeden antybiotyk aktywuje wirusa, drugi nie
wykazuje takiego działania. Sam pokopię w tym temacie bo wydaje mi sie ciekawy.
> > W BORELIOZIE NIE STOSUJE SIę METRONIDAZOLU. OD LAT.
> >
>
> no chyba sobie kpisz. Od ilu lat? Gdzie się nie stosuje, w klinice w Koziej
> Wólce? Sorki, bez metronidazolu to "sobie możesz" leczyć późną boreliozę.
> Długo i radośnie.
Nie w Wólce czy Siulce, tylko w stolicy. Metronidazolu nie zaleca się od kilku
lat. Znakomita większość chorych świetnie ma się na doksycyklinie lub
ceftriaksonie.
Już wiem skąd u Ciebie taki awers do antybiotyków, po metronidazolu. Nie martw
się, na szczęście mamy skuteczniejsze preparaty.
> Krętki występują w 3 głównych postaciach - z błoną, bez błony, w formie
> przetrwalnikowej. W pierwszej są wrażliwe m.in. na penicyliny, w drugiej na
> tetracykliny, za to w trzeciej - już tylko metronidazol i jego pochodne.
>
> Od wielu, wielu lat wiadomo, że bez pochodnych metronidazolu leczenie
> przewlekłej boreliozy mija się z celem, bo form przetrwalnikowych jest w
> organizmie multum, co więcej, bakteria wykazuje tendencje do przechodzenia
> w nie w obecności antybiotyku.
>
> > Bardziej niz do tkanek bliznowatych powinowactwo wykazują do tkanek serca,
> > stawów, ośrodkowego i obwodowego układu nerwowego.
> >
>
> to TEŻ, ale w tych narządach akurat stosunkowo łatwo osiągnąć odpowiednie
> stężenie antybiotyku czy środków niszczących stadium przetrwalnikowe.
>
>
> >
> >
> > Wymień.
> >
> > Tylko nie zmyślone z głowy, tylko z realu poproszę.
> >
>
> dostarczyć organizmowi wszystkie składniki odżywcze, których potrzebuje
>
> wywalić z diety wszystkie, które obciążają
>
> zapewnić optymalne warunki dla samopoczucia pacjenta
>
> Tutaj też odsyłam do dra Burrascano, który w boreliozie stosuje między
> innymi zastrzyki z B12, zastrzyki z magnezu (!), caaaały zestaw witamin,
> zalecenia wysypiania się, gimnastykę, opalanie się, silne dawki omega 3.
Sprawdzę, dziękuję.
> Ze swojej strony dodam, że wg lekarzy ci wszyscy ludzie, których z
> przewlekłych nerwic wyciągnąłem zwykłą zmianą diety na zdrowszą, nie mieli
> żadnych niedoborów.
>
>
> >> dlatego też nie należy stosować wyłącznie mało skutecznych metod.
> >
> >
> > A cóż jest bardziej skuteczne? Tylko antybiotyk z leczeniem objawowym.
> >
>
> ok, nikomu nie można wierzyć na słowo. Prędzej czy później zetkniesz się z
> przypadkiem alergicznym na antybiotyki, bądź takim z np grzybicą, gdzie
> antybiotyków stosować nie wolno.
>
> Odeślij go do mnie, zobaczysz na własne oczy, uwierzysz.
Jeżeli będziesz jeszcze na grupie odezwę sie na pewno.
> >> a czym niby ta sytuacja się różni? Tu mamy krętki w organizmie, które
> >> przenikają wszędzie gdzie się, tu też mamy takie same krętki. Jedyna
> >> różnica jest taka, że moje białe ciałka te krętki potrafiły zniszczyć.
> >
> >
> > To jest kolosalna różnica. Jeżeli weźmiesz deskę zawieszoną na kołku z
> > dwoma ciężarkami na końcu, które sie równoważa, to taki układ może trwać i
> > trwać. Gdy któryś ciężarek wyraźnie przeważa deska spada w jedną stronę.
> > Czy to są takie same układy? Czy takie same prawa i zasady sie do nich
> > stosują? Czy postępowanie w obu przypadkach powinno być jednakowe?
> >
>
> no przykład niezupełnie trafiony, w zasadzie całkowicie błędny. Sorki,
> jedyna różnica między późną a ostrą boreliozą jest taka, że w
> stadium "ostrym" krętków jest więcej, zaś w "późnym" więcej jest form
> przetrwalnikowych rozsianych po całym ciele, oraz krętki te są często
> obecne w dużych ilościach w miejscach, gdzie jest niski metabolizm (te dwa
> czynniki są przyczyną tak niskiej skuteczności antybiotyków, zwłaszcza gdy
> ktoś pomija metronidazol bądź jego pochodne). I w jednym i w drugim
> przypadku krętki są obecne w tych samych rejonach - mózgu, stawach, sercu.
>
> Są zapewne też inne różnice, takie jak np podoooobno, teoretycznie krętki
> wywołują jakąś swoistą immunosupresję - nikt tego nie potwierdził, ale
> ponoć po latach tak jest. Podobno, teoretyczne ich długotrwała obecność
> może też powodować jakieś schorzenia autoimmunologiczne - znowu bez
> potwierdzenia.
>
Tomku, wyjeżdżam jutro na upragniony urlop. A że lubię żagle następny post
napiszę do Ciebie dopiero za kilka tygodni.
Stąd życzę Ci na wakacje dużo zdrowia i spokoju ducha. I mam prośbę. Ponieważ
nie jesteś lekarzem, a masz wiedzę i jej używasz, dostrzegaj zawsze gdzie jest
granica. Bo jest taka granica, etyczno-moralna, ingerencji w życie, zdrowie i
zalecenia medyczne, którą przekraczać wolno tylko po dyplomie.
Primum non nocere.
Życzę słonecznego i radosnego lipca :)
Pozdrawiam,
Mirab
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
35. Data: 2008-07-03 20:41:29
Temat: Re: Kleszcztomek wilicki <t...@w...pl> napisał(a):
> Mirab wrote:
>
>
> >> nie zrozumiałeś. To powyższe jest dowodem na tezę, że układ odpornościowy
> >> w ogromnej większości przypadków sobie z chorobą radzi bez problemu i bez
> >> antybiotyków. Myślałem, że rozmawiam z inteligentnym człowiekiem, który
> >> się tak oczywistej rzeczy domyśli. Tłumaczenie tego jest po prostu
> >> męczące, sorki.
> >
> >
> > Tomku, nie złość się, ponieważ ukazałem Ci jedynie, że nie potwierdziłeś
> > faktów które podałeś. Sam sie zresztą zaraz potem przyznałeś, że
> > zależności, którymi nasz karmisz, wziąłeś z głowy. I nie sorkuj.
> >
> > Uspokój sie więc i skończ tą kłótnię o procenty, bo zmyśliłeś i basta.
> >
>
> nie tyle pomyliłem, co zrobiłem błąd zastosowania przenośni tam, gdzie nie
> powinienem. Jasne, moja wina, ale fakt że w zdaniu wyżej to Ty zrobiłeś z
> kolei błąd.
>
> Procenty nie są oczywiście takie jak podałem, ale zasada jest dalej w mocy.
>
>
> >
> >
> > Niestety, to konieczne, bo trudno o rzetelne źródła wśród ludzi...
> >
>
> no, np można się dowiedzieć, że nie stosuje się w leczeniu metronidazolu.
> Wybaczę tylko pod warunkiem sprostowania, że nie stosuje się metronidazolu,
> za to stosuje jego pochodne. W przeciwnym wypadku uznam, że podałeś
> informację błędną.
Doksycyklina
Cefrtiakson/Cefotaksym
Leczenie w XXI wieku, na jakim prowadzimy chorych. Skutecznie dodam.
> > A czy Ty umiesz czytać Medline? Nie wykazałeś sie ni razu tą zdolnością bo
> > cytujesz tylko siebie... a tak nie należy, chyba że zaczyna sie zdanie od
> > "Moim zdaniem" albo "Ja sądzę".
> >
> > Tak należy.
> >
>
> hmm, jesteśmy w sieci, dwóch niby anonimowych ludzi - ja co prawda podpisuję
> się imieniem i nazwiskiem, ale mogą być równie dobrze zmyślone. Jest
> niejako ogólnym założeniem całej dyskusji, że wszystko rozgrywa się w
> sferze "być może" i "moim zdaniem".
>
> Jeśli kiedyś będę pisał jakąś solidną pracę o boreliozie, z pewnością będą
> odpowiednie cytaty. A na potrzeby "internetowego gadania" po prostu nie
> chce mi się przez parę godzin grzebać w MedLine, wolę bazować na tym, co
> zapamiętałem gdy poświęciłem te godziny rok temu.
Tomku, Tomku...
> >> 1. zespół poboreliozowy daje się leczyć, co więcej - występuje reakcja
> >> Herxheimera
> >
> >
> > Czy Ty wiesz o co to jest? Bo w podwątku powyżej pisałeś że krętki żyją w
> > miejscach, gdzie antybiotyki nie penetrują wystarczająca, a teraz piszesz,
> > że zachodzi masowe zabijanie bakterii dzięki antybiotykom. Czy nie
> > dostrzegasz sprzeczności? Sam potwierdzasz że pierwsza teza jest błędna.
> >
>
> nie łapiesz. Moja wina, bo nie napisałem dokładnie, w JAKICH WARUNKACH
> wystąpi reakcja herxheimera. Otóż ten zespół poboreliozowy leczy się
> zestawami np 800 mg doksycykliny DZIENNIE, do tego amoksycyklina - w
> podobnych dawkach, do tego DODATKOWO, nie zamiast, metronidazol - w
> ilościach np 500 mg, co 3 dzień, czasem co 2 tygodnie.
>
> Są badania które dowodzą, że takie mieszanki powodują wyraźne, trwałe
> zmniejszenie objawów zespołu poboreliozowego oraz zmniejszają
> seropozytywność.
>
> >> 2. ogromna ilość zdiagnozowanych i "leczonych" przypadków boreliozy tak
> >> naprawdę boreliozą nie była
> >
> > Dużo też przypadków boreliozy nie rozpoznano i nie leczono mimo że
> > wystąpiła.
> >
>
> i to też potwierdzają badania, te które cytowałem wcześniej, o przypadkach
> seropozytywności wśród klientów odpowiednich klinik.
>
>
> >
> >>
> >> ja nie mówię o ustąpieniu skutków choroby. Takie coś nigdy nie przejdzie,
> >> obojętnie ile będziemy wylewać na zdewastowane nerwy antybiotyków czy
> >> witamin.
> >>
> >> Ja mówię o zlikwidowaniu samej obecności bakterii. To jest akurat bardzo
> >> proste do osiągnięcia. Dosłownie tydzień temu "wyleczyłem" gościa z
> >> silnym łupieżem łojotokowym, który męczył go od kilku lat. Leczenie
> >> zajęło mi dosłownie kilka dni - zdrowe witaminki i uzupełnienie
> >> wypłukanego cocacolą cynku. Facet oczom nie wierzył, zresztą dalej jest w
> >> szoku, opowiada każdemu o cudzie... heh
> >
> >
> > Człowieku, to się, niestety, nijak ma się do boreliozy.
> >
>
> cóż tu jest niestety albo stety?
>
> Z jednej strony mamy przewlekłą, trwającą latami grzybicę skóry głowy,
> której nijak nie dało się wyleczyć.
>
> Z drugiej - przewlekłą, trwającą latami infekcję krętkami, również nijak nie
> dającą się wyleczyć.
A może to chociażby że patogen jest zupełnie inny? Może lokalizacja procesu
jest inna?
A nie, przecież to nie istotne...
> W pierwszym wypadku potrzebowałem kilku DNI, aby całkowicie zlikwidować
> problem. Ile zajęłoby "leczenie" drugiego przypadku - nie mam pojęcia, ale
> jak pisałem - jeśli spotkasz kogoś, kto ma przewlekłą borelkę a z jakiś
> powodów nie może zażywać antybiotyków, odeślij do mnie. Zobaczysz, potem
> porozmawiamy.
>
>
>
> >
> > Widzisz, na samym początku wytycznych postępowania wielu towarzystw
> > medycznych jest rozdział poświęcony leczeniu niefarmakologicznemu. A
> > dlaczego, niestety, o leczeniu naturalnym mówi się niewiele w świecie
> > medycznym? Dlatego, że osoby, które lansują to leczenie zadowalają się
> > opowiadaniem o jednym swoich "osiągnięciach" zamiast wziąć sie porządnie
> > do roboty, przygotować badanie na grupie chorych, zrobić to zgodnie z
> > zasadami nauki. Wtedy wyniki byłyby niezaprzeczalne i nikt by się nie
> > zastanawiał. Tak zrobiono z wysiłkiem i dietą w zapobieganiu cukrzycy typu
> > 2, chorobom serca i udarom mózgu. Skoro jedni mogli to dlaczego drudzy nie
> > mogą...
> >
>
> widzisz, jest tu jeden "mały" problem, problemik w zasadzie. Załóżmy, że
> chcę przeprowadzić powtórne badania nad skutecznością tzw terapii Gersona w
> leczeniu raka. Poprzednie badania wykazały, że jest 6 krotnie
> skuteczniejsza od "oficjalnych" metod. "Problemik" polega na tym, że takie
> badania byłyby... nielegalne. Każdy, kto spróbuje takie coś zrobić, trafi
> natychmiast do więzienia.
>
> Sytuacja opisana wyżej dotyczy USA, ale u nas też nie jest wesoło. Parę
> miesięcy temu jedna nasza klinika próbowała dostać zgodę i kasę na badania
> dotyczące wpływu diety niskowęglowodanowej na choroby nowotworowe. Po
> kilku "dziwnych" decyzjach wszystko zostało zablokowane. Pisano o tym nawet
> na tej grupie.
>
> Bardzo, bardzo chętnie przeprowadzę badania dotyczące np wpływu terapii dr
> Budwig na procesy nowotworowe. Problem w tym, że nikt mi nie da pozwolenia
> na takie działanie. A nawet jeśli - nikt nie da na to kasy. Kasa z tego co
> wiem jest gruba, porządne badania kosztują kilkaset tysięcy US$. Gdyby to
> było takie proste, ktoś już sprawdziłby skuteczność kwasu dichlorooctowego.
> W testach na myszach leczy on WSZYSTKIE rodzaje nowotworu, podobnie w
> testach na hodowlach tkankowych. Wiadomo to już od paru lat. Na
> przeprowadzenie badań jakoś się nie zanosi. Dlaczego? Bo kwasu
> dichlorooctowego nie da się opatentować. Jego masowe wprowadzenie
> oznaczałoby bankructwo baaaardzo wielu osób związanych z medycyną.
> Uratowano by miliony ludzi, ale po co - lepiej na nich zarabiać niż
> ratować.
>
> I dlatego też nie dostałbym pozwolenia na podjęcie eksperymentalnego
> leczenia chorych na przewlekłą boreliozę, u których nie zadziałały
> antybiotyki bądź którzy antybiotyków nie mogą przyjmować. Sprzedaż
> antybiotyków to zbyt dobry interes, aby ludzie "na górze" mieli w ogóle
> dopuścić badania które mogą podważyć zasadność ich podawania.
>
> Aha, cukrzyca typu 2 może być leczona dietą. Nie tylko zapobiega się, ale i
> leczy. Przypadków "cudownego" uzdrowienia mamy tysiące. Nawet cukrzyca typu
> 1 pod wpływem odpowiedniej diety staje się wielokrotnie mniej uciążliwa,
> chorzy przyjmują średnio 50% mniej leków.
>
> Nie słyszałem, aby gdzieś głośniej mówiło się o tej diecie (wegańska dieta
> wysokobłonnikowa). Za to zaleca się... mleko. To trochę tak, jakby próbować
> leczyć raka płuc paleniem papierosów.
>
> > A tak przychodzi do mnie pacjent, który mi zaufał, i prosi o pomoc. Mam na
> > nim eksperymentować? On ma tylko jedno życie i jedno zdrowie. Zalecam mu
> > takie leczenie, o którym wiem że zostało sprawdzone jako skuteczne. Gdyby
> > były badania mówiące że inne postepowanie jest skuteczniejsze, albo równie
> > skuteczne ale lepiej tolerowane, to żaden koncern farmaceutyczny nie
> > powstrzymałby mnie przed jego zastosowaniem. Obecnie niestety nie mam
> > wyboru.
>
> błędne koło. Nie stosujesz metod naturalnych, bo badań nie ma. Badań nie ma,
> bo nikomu nie opłaca się ich robić. No cóż, zaufaj chociaż w tym, że
> wzmocnienie naturalnej odporności nie zaszkodzi. Stosuj to OPRÓCZ
> klasycznych środków.
>
> Żeby się z tego błędnego koła wyrwać, wystarczy drobna zmiana prawa -
> starczy, aby koncerny zaczęły zarabiać tylko wtedy, gdy pacjent jest
> zdrowy, gdy zachoruje - z własnej kieszeni muszą go wyleczyć.
>
> Gwarantuję, że w ciągu paru lat badań znalazłoby się kilka tysięcy, a
> średnia życia skoczyła by o co najmniej 10 lat.
Piękne.
Po prostu piękne.
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
36. Data: 2008-07-03 22:20:21
Temat: Re: KleszczMirab wrote:
>
> Doksycyklina
> Cefrtiakson/Cefotaksym
>
> Leczenie w XXI wieku, na jakim prowadzimy chorych. Skutecznie dodam.
>
no niezupełnie skutecznie. Jakby to takie skuteczne było, ludzie
po "klasycznej" terapii nie przechodziliby terapii "nieklasycznej", z
włączeniem pochodnych metronidazolu. I nie pisaliby, że czują się o wiele
lepiej. Tysiące efektów placebo? Możliwe. Ale raczej stawiałbym na to, że
stosowanie metro jest uzasadnione, chociażby z tego powodu, że wykazano
istnienie formy przetrwalnikowej, wykazano jej niewrażliwość na typowe
antybiotyki, wykazano wrażliwość na metro.
Fakt, że metro to syf który może mieć więcej skutków ubocznych niż choroba,
którą się nim leczy, ale przynajmniej kilka razy bym pacjenta
tym "przeleciał", zwłaszcza że pochodne metronidazolu, np tinidazol, są już
znacznie mniej toksyczne dla człowieka.
>
>
> A może to chociażby że patogen jest zupełnie inny? Może lokalizacja
> procesu jest inna?
>
> A nie, przecież to nie istotne...
>
widzisz, takie dziwne wrażenie odnoszę, że gdyby sytuacja była odwrotna -
opisywał bym wyleczoną w parę tygodni boreliozę, a Ty leczyłbyś kandydozy
wielomiesięcznymi terapiami, utrzymywałbyś, że to grzybicy nie da się tak
wyleczyć.
Dla mnie istotne są raporty ludzi, którzy na "ziółkach" z przewlekłej
boreliozy wyszli w tempie, które dla normalnych antybioli jest poza
zasięgiem.
Nie ma badań, powiadasz? A kto i po co miałby takie badania przeprowadzić?
Kto zarobi na udowodnieniu skuteczności terapii, w której żaden element nie
może być poddany opatentowaniu? Nikt nie zarobi, więc nikt nie da kasy... a
jak jest z dotacjami rządowymi, sam pewnie wiesz.
--
. Wegetarianizm i Ekologia - http://www.vegie.pl . Nie jestem lekarzem :P
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
37. Data: 2008-07-03 22:35:09
Temat: Re: KleszczMirab wrote:
>
>
> Twoje zdroowie i zdrowie innych ludzi jest dla mnie ważne. Dlatego
> przestrzegam wszystkich przed popełnieniem takiego samego błędu. W
> podejrzanych sytuacjach lepiej posłuchać się człowieka z dyplomem.
>
ale jakiego błędu? Miałem po każdym kleszczu antybiotyk brać? Dziś sobie tak
o, żeby sprawdzić, przebiegłem 5 km. Zadyszki nawet nie dostałem. Jak
czułbym się po - załóżmy - dwudziestu terapiach antybiolem, bo tyle miałem
co najmniej kleszczy w tym roku?
>> >
>>
>> ja rozumiem, ale serio uważam, że nikt nigdy takiego badania nie zrobił,
>> bo nie ma za bardzo po co.
>
>
> Udowodnienie tak rewolucyjnej tezy, tezy która może zapalić czerwone
> światło w głowie każdego lekarza? I nie ma po co...
>
do tej pory uważałem, że każdy lekarz to raczej zdaje sobie sprawę z
zagrożeń, jakie niesie antybiotyk przepisany na infekcję wirusową. No ale
może żyłem w matriksie :D
>
>
> Tym bardziej ciekawy temat... jeden antybiotyk aktywuje wirusa, drugi nie
> wykazuje takiego działania. Sam pokopię w tym temacie bo wydaje mi sie
> ciekawy.
>
mowa o aktywacji wirusa, natomiast istotne będzie chyba ogólne pokopanie na
temat wpływu stosowania antybiotyków na obronę przeciw wirusom.
>
> Nie w Wólce czy Siulce, tylko w stolicy. Metronidazolu nie zaleca się od
> kilku lat. Znakomita większość chorych świetnie ma się na doksycyklinie
> lub ceftriaksonie.
>
> Już wiem skąd u Ciebie taki awers do antybiotyków, po metronidazolu. Nie
> martw się, na szczęście mamy skuteczniejsze preparaty.
>
jak to jest, że w stolicach innych państw nie mają skuteczniejszych
preparatów :D
>
> Jeżeli będziesz jeszcze na grupie odezwę sie na pewno.
>
jeśli nie na grupie, to z pewnością będę na forum vegie.pl - w
dziale "zdrowie" można zostawić notatkę.
> Stąd życzę Ci na wakacje dużo zdrowia i spokoju ducha. I mam prośbę.
> Ponieważ nie jesteś lekarzem, a masz wiedzę i jej używasz, dostrzegaj
> zawsze gdzie jest granica. Bo jest taka granica, etyczno-moralna,
> ingerencji w życie, zdrowie i zalecenia medyczne, którą przekraczać wolno
> tylko po dyplomie.
>
> Primum non nocere.
>
no cóż, nigdy nikomu nie zalecałem leku sensu stricto - no ok, parę razy
ludziom zalecilem nystatynę o której wiem, że ma zerowe działania uboczne.
Nigdy nikomu nie proponowałem też przerwania aktualnej terapii, chyba że
widziałem, iż jest ona kompletnie niezgodna z aktualnym stanem wiedzy
medycznej - czyli gdy widziałem, że dany lekarz to po prostu jakiś konował,
który dorwał się do pacjenta i wyciska z niego kasę. Zawsze odsyłam ludzi
do specjalistów, chociaż ostatnio mam spore wątpliwości - koleżanka
opisywała przypadek, gdy jej tarczycę badało 9 endokrynologów, po czym
KAŻDY dał inną diagnozę. I któremu wierzyć? A każdy miał być tym
najlepszym, najwspanialszym... ehh
To jest po prostu tak, że gość z nerwicą słucha moich rad, a po tygodniu -
dwóch sam, bez żadnej sugestii, odstawia leki przepisane przez lekarza. Bo
po prostu jest zdrowy.
Tak czy tak, rozmawia się z prawdziwą przyjemnością - po kilku miesiącach
wysłuchiwania narzekań pacjentów że lekarze to nic nie potrafią, po
potwierdzeniu badaniami, że faktycznie nie potrafią zdiagnozować np
zaawansowanego hashimoto (kilku lekarzy zdiagnozowało to jako nerwicę,
dopiero ja "przez internet" zaleciłem właściwe badania), widzę że rozmawiam
z prawdziwym fachowcem który ma faktycznie właściwe podejście do tematu. I
za to dziękuję, życząc jednocześnie udanego wypoczynku.
--
. Wegetarianizm i Ekologia - http://www.vegie.pl . Nie jestem lekarzem :P
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
38. Data: 2008-07-05 07:39:40
Temat: Re: Kleszcz>
>
>
>
>>>> 1. zespół poboreliozowy daje się leczyć, co więcej - występuje
>>>> reakcja Herxheimera
>>>
"Bolerka" to ulubiony temat Tomka i zarazem " woda na młyn" dla niego.
To "wszechstronnie" uzdolniony "medyk" i internetowy doradca,
wystarczy zajrzeć do archiwum grupy.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
39. Data: 2008-07-06 09:11:45
Temat: Re: KleszczWegetarianini Ekolog. Nie jest lekarzem :P
To dla mnie wystarczy :)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
40. Data: 2008-07-06 11:38:46
Temat: Re: KleszczMK wrote:
> Wegetarianini Ekolog. Nie jest lekarzem :P
>
> To dla mnie wystarczy :)
dla tej znajomej z zaawansowanym hashimoto (na granicy przełomu
tarczycowego), u której 5 lekarzy zdiagnozowało nerwicę, to też wystarczy.
Dla tej, u której 9 różnych endokrynologów postawiło 9 różnych diagnoz i
dało 9 różnych zaleceń, też spore znaczenie ma fakt "nie bycia lekarzem"
yo
--
. Wegetarianizm i Ekologia - http://www.vegie.pl . Nie jestem lekarzem :P
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |