Data: 2008-05-07 21:47:21
Temat: Re: Kochaj bliźniego swego, jak siebie samego...
Od: "michal" <6...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Ikselka wrote:
> Dnia Wed, 7 May 2008 12:26:44 +0200, michal napisał(a):
>
>> Ja tam nie zuważam, że kogokolwiek denerwujesz tutaj. Reakcje są
>> takie mniej więcej: Najpierw jest chęć potrząśnięcia Tobą w sobie
>> przyuczony sposób, a potem to juz tylko rodzaj współczucia
>> pozostaje. :)
> Tak większości jest wygodnie - samych siebie okłamywać co do tego
> współczucia, bo jak mówi znane przysłowie: "Tak krawiec kraje, jak
> materii staje" - każda z osób, które mi "wspólczują" ma swoją ciasną
> kołderkę sumienia i naciąga jej rożki jak może, aby przed samym sobą
> ukryć swe niedostatki (nie mówię o niedostatkach ciała), a na
> zewnątrz wypchnąć fałszywe wspólczucie :-)
No nie bądź naiwna. Samouwielbienie świadomie pielęgnowane w naszej kulturze
nie jest czymś uznawanym za szczyt czyichkolwiek marzeń, czy celu do
osiągania. Nie wiem skąd to wytrzasnęłaś taki sposób na życie (wiem, że od
cioci męża - no zmiłuj się! :D), ale wiem, że robisz z siebie dziwnego
człowieka (nie chcę powiedzieć dziwoląga). To jest jednak do przyjęcia
jeszcze, ale uważanie wszystkich innych, którzy się nie dają na to nabrać,
za prostaków albo indywidua bez sumienia - to już jest przegięcie.
Współczucie podwaja się. :)
--
pozdrawiam
michał
|