Data: 2006-02-23 18:14:14
Temat: Re: Kolejne sondaze wyborcze OBOP cz. 3
Od: Amnesiak <a...@T...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Pewnego dnia pp napisał(a) w wiadomości <news:dtinus$n2q$1@inews.gazeta.pl>
takie słowa:
> Wlasnie, relacje te sa na tyle skomplikowane, ze nie powinienes roscic sobie
> prawa do ich ustalania przy pomocy ordynacji podatkowej.
Ale ja nie roszczę sobie takiego prawa! Progresywność podatku uzasadniałem
w zupełnie inny sposób. A tę 'skomplikowaność' relacji wyciągnąłem tylko po
to, by pokazać na jak bardzo kruchych podstawach oparte są sądy o prostym i
niepodważalnym prawie moralnym do 'wypracowanego' dochodu.
> Wracajac do
> przykladu szkoly, to takjak bys twierdzil ze skoro uczen jest lepszy (bo
> pewnie mial szczescie wg Twojej teorii, albo przynajmniej mogl miec),
> ocenianie go wg tych samych kryteriow jak innych nie jest mu bezwglednie
> nalezne?
Bo nie jest. Zresztą chyba słyszałeś o pomyśle zastąpienia tradycyjnych
ocen na świadectwie ocenami opisowymi.
***
Nie chce już mi się gadać :) Małe podsumowanie z mojej strony:
1. Uważam, że wolny rynek często sprzyja wolności indywidualnej, ale często
bywa również, że dostarcza iluzji takiej wolności - dlatego jego
absolutyzację traktuję jako doktrynerską.
2. Zarzucacie mi tu utopijność myślenia, tymczasem to właśnie różne
neoliberalne postulaty są wybitnie 'książkowe'. Prawie we wszystkich
państwach podatek dochodowy jest progresywny. W kilku eksperymentalnie
wprowadzono liniowy, ale trudno powiedzieć, by były one jakimś ważnym
punktem odniesienia dla Polski (w Rosji wprowadzono go po to, by w ogóle w
ich bałaganie można było jakieś podatki z regionów ściągać, w Estonii żyje
mniej ludzi niż w Warszawie, więc struktura - również dochodowa - naszych
społeczeństw jest nieporównywalna, Słowacy bardzo poważnie rozważają
wycofanie się z liniowca).
3. Śmieszą mnie sugestie (w których celował głównie baron de Schaullo;), że
obrońcy podatku progresywnego są rzecznikami postaw skrywających zawiść,
podczas gdy obrońcy liniowego odwołują się do czystej sprawiedliwości (bo
przecież to, że ich wizja sprawiedliwości legitymizuje w efekcie chciwość i
egoizm bogatych, to nie ma żadnego znaczenia ;).
4. W Europie tak na prawdę nigdy nie było państwa neoliberalnych marzeń.
Idea maksymalnej deregulacji została zaimportowana z USA, a więc kraju,
którego kultura różni się bardzo od europejskiej. Mobilność jest tam
wpisana w amerykańską tożsamość, podczas gdy Europejczycy dosłownie wariują
gdy tracą poczucie bezpieczeństwa (wystarczy rzut oka na historię XX
wieku). A przykład Szwecji pokazuje, że można było zbudować całkiem niezły
socjalny model państwa bez "Planu Marschalla" i boomu przy odbudowie
zniszczeń wojennych.
5. To prawda, że dziś okoliczności są inne niż kilkadziesiąt lat temu. Ale
też nikt dziś poważnie nie rozważa powrotu do 'welfare state' z lat
60-tych. Sam jestem przeciwnikiem 'polityki zasiłkowej'. Z drugiej strony,
fatalistyczna postawa, zakładająca, że w warunkach globalizacji, światowy
rynek nieuchronnie zdruzgocze każdą gospodarkę 'socjalną', jest - w mojej
ocenie - totalnym nieporozumieniem. Bo oznacza to, że godzimy się na
ślizganie po równi pochyłej, na końcu której nie odnajdziemy już nie tylko
bezpieczeństwa socjalnego, ale również demokracji (bezużytecznej, a nawet
szkodliwej - z punktu widzenia wymagań światowych korporacji).
6. Nawet 'zglobalizowany wolny rynek' respektuje zdecydowaną postawę
państwa. Najpotężniejsze korporacje dostosowują się do wymagań rządu ChRL i
pomagają mu w cenzurowaniu internetu (o innych ich obrzydlistwach już nie
wspomnę). Z pewnością ten 'rynek' nie cofnie się przed Polską, ale przed
Unią Europejską - już tak. Zresztą Europa i tak nie przelicytuje chińskiego
poziomu kosztów pracy. I nie chodzi tu o powrót do staro-socjalistycznych
marzeń, to se nevrati. Chodzi o politykę autentycznie równych szans,
politykę zrównoważonego rozwoju i politykę dążącą do tego, by wolność
indywidualna była dobrem realnym, a nie formalnym :)
Amnesiak
|