Data: 2002-11-15 16:36:19
Temat: Re: Kompendium żywienia optymalnego
Od: "Krystyna*Opty*" <K...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "azalea" <k...@i...com.pl> napisał w wiadomości
news:ar321u$5pu$1@news.tpi.pl...
> a produkty dla nas naprawdę wartościowe są gdzieś
> > na końcu marketu, niepozorne, niekolorowe i mało widoczne, a czasem
nawet
> > ich
> > w sklepie brakuje, ale:
> > "kto szuka, ten znajdzie" : )
>
> własnie Krysiu - napisz czego szukac w marketach z prawie gotowych dań
> please:)
> kaska
Nic nadzwyczajnego, omijam caaaały market i prawie wszystko kupuję na
stoisku nabiałowym:
- 0,5 litrowa śmietanka 30% (każdy u mnie dziennie wypija w sumie
przynajmniej ok. 250 ml.)
- masło 82,5% tłuszczu
- smalec
- biały, tłusty ser 30%
- zółty tłusty ser
- czasem topiony
- śliwki suszone, nasiona słonecznika, jajka
(dziennie na osobę średnio 3-4 żółtka)
Stoisko z cukrem, mąką, kaszą i makaronami odwiedzam baardzo rzadko, bo
używam tych produktów bardzo mało,
w mięsnym:
- karkówka, żeberka, boczek, raz na tydzień wątróbka, czasem biała kiełbasa,
wędzony boczek, biały salceson, albo nóżki wieprzowe i sama gotuję
galaretkę, czasem kaszanka, czy pasztetowa itp.
Chudych wędlin i słodkich ciast nawet w święta nikt z nas (tzn. dorosły syn
i mąż) nie ma ochoty już zjeść. Kiedyś, tak jak prawie wszyscy,
przepadaliśmy za czymś słodkim. W końcu dało nam się zastąpić słodkie -
tłustym.
Prawie każdy na samą myśl o tłuszczu odczuwa nudności. U optymalnych
z czasem następuje zjawisko odwrotne: zjedzenie np. typowej porcji tortu
(cukier+tłuszcz) na przykład na weselu (właśnie tydzień temu doświadczyłam)
powoduje dyskomfort. Mimo, że jadłam bardzo mało, to i tak w sumie było tego
dużo, a na koniec jeszcze słodko - no i zemdliło mnie. Przez kilka godzin
moja wątroba i woreczek miaaały co robić i czułam wyraźnie, że im się to nie
podoba... ;))) Taka jest prawda -wątroba nie znosi jednocześnie zjedzonej
większej porcji skoncentrowanych węglowodanów + tłuszcz, co się objawia
mdłościami. Inne zestawy są OK.
Warzywa te co wszyscy, tyle że z pewnością znacznie mniej.
Owoców prawie wcale, im słodsze tym mniej wartościowe, ale sezonowe
jagodowe, czy śliwki w optymalnych ilościach jak najbardziej,
ale te normalne, najmniejsze, czyli węgierki, a nie zmanipulowane, ogromne i
słodkie. Niestety sezon się skończył, pozostają mrożonki, albo suszone.
I tak się składa, że produkty opty nie wymagają skomplikowanych przepisów, a
wręcz przeciwnie. Jedzenie staje się proste i zabiera mało czasu, a także
jest o wiele mniej kosztowne.
Mam nadzieję, że grupowiczów nie zemdliło... ;)
Pozdrawiam
Krystyna
|