Data: 2006-12-18 06:31:47
Temat: Re: Koniec z tym
Od: "Corvin z Boru" <C...@g...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Bluzgacz" <b...@g...com> napisał w wiadomości
news:em4n13$h6m$1@registered.motzarella.org...
> Postanowilem pozbyc sie czegos, co mi doslownie i w przenosni zatruwa
> zycie.
> W przyszlym tygodniu rzucam palenie, choc kurwa nie wiem czy mi sie to w
> ogole uda.
Całymi latami paląc coraz więcej mówiłem, że coś z tym trzeba będzie zrobić.
Tylko nie mówiłem KTO ma zrobić, CO zrobić i KIEDY zrobić. Kiedy byłem w
stanie jasno odpowiedzieć na te pytania, reszta okazała się prosta.
Paliłem 25 lat z tego ostatnie 10 po ponad dwie paczki dziennie.
Wiedziałem, że o żadnej silnej woli nie ma w moim przypadku mowy- jestem na
full uzależniony od nikotyny. Poczytałem, posłuchałem i postanowiłem
zainwestować w Bicom czyli coś w rodzaju biorezonansu (stosowany też przy
odczulaniu alergików). Seans kosztuje ok. 50 PLN, trwa z 15-20 minut i jest
całkowicie bezbolesny.
Tak, jak opowiadali znajomi, i głosiły ulotki reklamowe- całkowicie wytłumił
mi głód nikotynowy. Do zera. Fizycznie nie chciało mi się palić.
Pozostała sfera psychiczna. Tu stosowałem się do zaleceń ludzi, którzy przez
to wszystko już przeszli. Mówili, że wytłumić głód nikotyny jest łatwo, ale
równie łatwo jest go wzbudzić. A żeby do tego nie dopuścić, należy
przestrzegać kilku zasad:
- Nie trzymać papierosów w domu. Zapalniczki i popielniczki won!
- Nie przebywać (zwłaszcza w początkowym okresie) w towarzystwie palących
lub w pomieszczeniu, w którym się pali.
- Zmienić zachowania te wiążące się lub jakoś tam dotyczące palenia. Jeśli
np. zapalałem zawsze wsiadając do auta (albo w jakimś określonym miejscu),
to pojechać autobusem, iść inną drogą, itp.
U mnie na przykład w przerwie wykładów zawsze kupa ludzi wychodzi na dyma.
Wychodziłem razem z nimi. Teraz musiałem się pilnować, żeby nie robić tego
nadal, nie stać wśród nich jak kiedyś. A jeśli mi się już zdarzyło, musiałem
uważać na swoje odruchy- żeby łapy nie wyciągać kiedy częstują.
Kiedy po kilku dniach zacząłem się powoli przyzwyczajać do myśli, że to
faktycznie jest możliwe, może się udać, przyszedł najgorszy atak. Nie
fizyczny- palić mi się nie chciało dalej. Załatwiłaby mnie moja własna
uzależniona psychika. Podpowiedziała mi: "Widzisz, to się da zrobić i jest
całkiem łatwe. No, to przecież możesz sobie popalić jeszcze z tydzień czy
dwa, a potem znów pójść na Bicom, na pewno się uda".
Teraz okres niepalenia liczę już w latach. I jedno Ci powiem- czasem
chciałbym zagrać rolę bohatera co to walczył i wygrał z nałogiem, ale...
Jeśli ma być uczciwie, to to całe rzucanie palenia okazało się stosunkowo
proste i nie kosztowało mnie zbyt wiele.
Uważaj na jedną rzecz- jedzenie. Ja domyślałem się, że jak przestanę palić,
to będę miał lepszy apetyt, więcej będę jadł, utyję, itd. No to się
pilnowałem, żeby nie jeść więcej. Jadłem więc tyle samo i... utyłem.
Dopiero (szkoda, że tak późno) znajoma lekarka wyjaśniła mi w czym rzecz. Te
różne paskudne substancje w fajkach (podobno ok. 4000) są trujące. Organizm
zużywa pewną ilość energii, a więc i kalorii, na neutralizowanie trucizny.
Jak tych świństw do organizmu nie dostarczasz, to i taka ilość energii nie
jest potrzebna.
Czyli zwyczajnie i po prostu: jak się przestaje palić, jeść trzeba mniej!!!
Ile mniej? Ja paliłem 40 fajek dziennie. No to powinienem żreć o ok. 40%
mniej. Jednak dowiedziałem się o tym za późno i przytyłem. Nie wojowałem z
tym specjalnie i po 2 latach waga właściwie sama wróciła mi do normy.
Tak, jak powiedziałem- jest to śmiesznie proste. W porównaniu do legend,
które na ten temat krążą. Jeślibyś postanowił znów wrócić do palenia to
byłaby to tylko Twoja głupia decyzja. Żadne tam "nie udało mi się". W pewnym
sensie już Ci się udało.
Po prostu nie zaczynaj znowu palić.
Powodzenia!
Corvin
|