Data: 2003-06-30 10:46:04
Temat: Re: Kryzys przedmałżeński - ratunku!
Od: Andrzej Garapich <g...@n...ma.maila>
Pokaż wszystkie nagłówki
Thu, 26 Jun 2003 12:05:13 +0200, "J. P." <j...@n...poczta.onet.pl>
pisze:
>Mam taki dylemat: zostały mi dwa miesiące do terminu ślubu a ja się
>zastanawiam...
Zawsze tak jest, nie masz sie co przejmować.
W końcu to całkowicie zrozumiałe: zamierzasz
powiedzieć osobie którą znasz raptem kilka lat
najwyżej, że spędzisz z nią resztę życia. Że będziecie
razem mieszkać, jeździć na wakacje, żę wasze rzeczy
będą odtą wspólne i tak będzie za 10 lat, za 20, za 30
i być ozę za 40 i 50. Nie wiesz jaka Ona będzie za 20
lat, ale mimo to obiecujesz, że dalej z nią będziesz...
Tylko głupi czy ogranioczony człowiek nie miałby
w tym miejscu wątpliwości. To zupełnie normalne, ale
z drugiej strony całkowicie banalne jest stwierdzenie,
że ludzie jednak podejmują to ryzyko i z jakichś
przyczyn postanawiają iśc razem.
Jak widzisz, większośc napisałe, że miała
podobne do Twoich mysli, ale niczego
nie żałują. Więc i jak się pod tym podpiszę.
PS. Rozważ opcję: brak wesela. To naprawdę
da się zrobić: zdobędziesz opinię niezależnego
i twardego w rodzinie, no i zostanie Wam kupe
kasy na fajne wakacje :-)
--
pozdrawiem serdecznie
Andrzej Garapich
Kto w młodości był socjalistą
ten na starość będzie świnią
|