Path: news-archive.icm.edu.pl!news.gazeta.pl!newsfeed.pionier.net.pl!news.nask.pl!new
s.nask.org.pl!news.onet.pl!not-for-mail
From: "Dorota ***" <d...@W...op.pl>
Newsgroups: pl.soc.rodzina
Subject: Re: Kryzys w małżeństwie i dziwne propozycje żony.
Date: Tue, 1 Apr 2008 22:35:16 +0200
Organization: Onet.pl
Lines: 33
Message-ID: <fsu6a3$785$1@news.onet.pl>
References: <9...@d...googlegroups.com>
NNTP-Posting-Host: debica-nat.mtnet.com.pl
X-Trace: news.onet.pl 1207082115 7429 213.199.194.5 (1 Apr 2008 20:35:15 GMT)
X-Complaints-To: u...@n...onet.pl
NNTP-Posting-Date: Tue, 1 Apr 2008 20:35:15 +0000 (UTC)
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2900.3198
X-Sender: dBRCahSgaO3jJxdwrYn7pA==
X-RFC2646: Format=Flowed; Original
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2900.3138
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.rodzina:95507
Ukryj nagłówki
Stało się, po 9 latach małżeństwa nastąpił kryzys (nie będę pisał o
szczegółach, bo naprawdę jest mi ciężko). Mamy dwójkę wspaniałych
dzieci 7 lat i 2 lata. Żona stwierdziła, że od jakiegoś czasu za mało
okazuję jej uczuć, zbyt mało czasu poświęcam dla domu i ona już nie
chce tak żyć. Długo się zastanawiała i stwierdziła, że potrzebuje
czasu aby się zastanowić co dalej, ale potrzebuje spokoju i chce abym
się wyprowadził z domu i zrobili rozdzielność majątkową. Jestem trochę
zszokowany całą sprawą i tempem tego wszystkiego.
Dwa miesiące temu po 4 miesiącach nieodzywania się do siebie (TZ nawet nie
zauważył, że się do niego nie odzywałam) postawiłam podobne ultimatum mojemu
mężowi. Przyczyny były całkiem podobne, o ile dobrze zrozumiałam z
lakonicznego, mało szczegółowego opisu Waszej sytuacji. Powiedział "dobrze"
i sprawę uznałam za zakończoną =koniec , jemu też nie zależy. Ale potem mąż
zapytał, czemu tak myslę. Wylałam wszystkie swoje żale, nawet te, dotyczące
jego rodziny (niestety z przykładami). On też. Przeprosił (po
przeanalizowaniu jego żalów doszedł do wniosku, że ja w zasadzie nie mam za
co przepraszać, ale i tak go przeprosiłam) - nadal jesteśmy razem. Jest
znośnie, choć powrót do normalności, jakiej bym chciała, chyba jeszcze
trochę nam zajmie. Ale staramy się obydwoje, choć czasem jest to dla mnie
trudne (trochę pamiętliwa jestem ;-)). Żartobliwie mówiąc, pozytywnym
skutkiem jest przynajmniej fakt, że dorosłam do tego, że mogę nie pojechac
do jego rodziny ("bo co sąsiedzi powiedzą").
Najważniejsze, że znów w kwestiach "dziecięcych" znów działamy jednakowo,
nawet jeśli nie do końca się zgadzamy z posunięciami drugiej połówki.
Nie wciągajcie dzieci w Wasze rozgrywki - bez wględu na to, co będzie dalej
z Wami powinniście omówić postępowanie względem nich.
D.
|