Data: 2004-02-07 11:48:48
Temat: Re: Kryzys w rodzinie: 17-latek na równi pochyłej...
Od: "lucja" <l...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"jerzyg" <j...@o...pl> wrote in message
news:bvhgf5$ke5$1@atlantis.news.tpi.pl...
> Krótko przedstawię sytuację:
> Chłopak nie przejawia chęci do nauki. Temat stary jak świat i dotyka
zapewne
> większości młodych ludzi w tym wieku. Problem w tym, że jego postawa, styl
> życia, wyznawane wartości i zasady (a może ich brak) są destruktywna dla
> niego i naszej rodziny. Właśnie wyrzucono go po raz drugi w połowie 1
klasy
> szkoły średniej. Oczywiście można powiedzieć, że nie wszyscy musza mieć
> wykształcenie, że ktoś musi zamiatac ulice i nosić cegły na budowie, ale
czy
> to stwierdzenie zwalnia z podejmowania prób zmiany jego najbliższych
losów,
> a zapewne i całego życia? Czy hasło tolerancji dla wyboru drogi życiowej i
> zasada puszczania młodych ludzi na szerokie wody, aby poznali zycie i
mogli
> świadomie wybierać mają swoje granice? Czy są wartości, o które powinno
się
> walczyć w rodzinie "do upadłego"? Czy argumentem za życzliwą biernością i
> postawą wyczekującego "trwania obok" jest fakt, że inni mają gorzej, że do
> dna mamy jeszcze tak daleko, że zawsze może coś się w nim obudzi zanim nie
> będzie ZA PÓŹNO?
Witam.
Proponuje by rozwazyc takie sprawy:
1. Klopoty zapewne nie rozpoczely sie nagle. Prawdpodobnie stalo sie tak, ze
jako rodzicice dostrzegliscie je zbyt pozno, lub stosowaliscie od poczatku
nieskuteczne metody. To nie zarzut, ani wpedzanie w poczucie winy tylko
zwrocenie uwagi, ze z Waszej-rodzicow strony w relacjach z synem istnieja
prawdopodobnie jakies istotne trudnosci. A poniewaz, jak wynika z Twojej
wypowiedzi, takze aktualnie nie dostrzegacie na czym te Wasze
trudnosci polegaja, gdy kryzys jest w rozkwicie, rowniez teraz Wasze
poczynania wobec syna sa teraz nieskuteczne.
2. Proponuje traktowac zachowanie i postepowanie syna jako przejaw jego
trudnosci /nieznanych Wam rodzicom/, z ktorymi on probuje sobie poradzic, w
sposob na jaki go w tej chwili stac, nawet jest to co dostrzegacie wydaje
sie byc przede wszystkim brakiem dobrej woli, czy wygodna
nieodpowiedzialnoscia. Czyli to wszystko co spostrzegacie jako negatywne
zjawiska nalezy traktowac jako symptomy zupenie innych jego problemow.
3. Zgadzam sie ze jest to problem rodziny i w rodzinie. Ale sadze
takze, ze prawdopodobnie te konkretne problemy, aktualnie stwarzane przez
syna, nie sa zasadniczymi problemami Waszej rodziny. Czyli istnieje potrzeba
diagnozy calego systemu funkcjonowania rodziny.
4. Prosze rozwazyc o co chodzi: czy o to by z synem nie bylo problemow, czy
o to, by mu pomoc oraz o to, by dokonac takich zmian w ramach rodziny by
mogla ona dalej i dla wszystkich fukcjonwac na bardziej skutecznych zasadach
?
5. Uwazam, ze celowe jest podjecie przez Was-rodzicow terapii.
Przeciwwskazaniem
w tym momencie nie jest to ze syn prawdopodobnie nie bedzie chcial w niej
uczestniczyc. Wazne jest pytanie: czy Wy, jako rodzice, jestescie gotowi
podjac ryzyko diagnozy Waszych trudnosci w relacji z synem, a takze
wszelkich relacji wewnatrzrodzinnych?
Sugerowalabym kontakt z psychologiem kliniczynym zajmujacycm sie terapia
rodzin w miejscu zamieszkania.
Lucja
|