Data: 2010-05-07 18:59:16
Temat: Re: ŁGARSTWA WAJDY CZYLI WAJDOLENIE
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Fri, 7 May 2010 00:19:49 -0700 (PDT), J-23 napisał(a):
> On 7 Maj, 08:54, Panslavista <p...@i...pl> wrote:
>> J-23 wrote:
>>
>> Czyżby dla Ciebie parchy to Polacy?
>
> W czym, w jakich obszarach zycia, narodowosc okresla czlowieka?
> Bardziej sie szanuje np. wybitnego chirurga, z pochodzenia Zyda, od
> Polaka nieuka, ktory spedza czas na piciu denaturatu. Co pozytywnego
> wynika z takiej denaturatowej polskosci. Zestawienie ze Polak-katolik,
> jest mi tak samo niemile jak muzulmanin-terrorysta. Podabna fanatyczna
> determinacja w dzialaniu, jedynie metody lagodniejsze.
>
> J-23 itede...
Podam Ci przykład Żyda: żyje sobie do dziś w naszym wojewódzkim mieście
pewien człowiek, m.w. w wieku mojego Teścia (gdyby on jeszcze dziś żył), o
dziwo o tym samym nazwisku, wieloletni sąsiad Sz. Wymienionego, a obecnie
sąsiad brata MŚK, właściciel sąsiedniej kamienicy (tj obok posesji
odziedziczonej po Teściu przez brata MŚK), którą opróżnił z lokatorów już
za komuny, mając różne "dziwne" możliwosci załatwiania mieszkań poza
kolejnością... Pochodzi on z pewnej znanej świętokrzyskiej miejscowości, za
dawnych czasów niemal w stu procentach zamieszkałej przez Zydów.
Przywłaszczył sobie za komuny nazwisko rodziny mojego męża, jak właśnie
często postępowali Żydzi. Pod tym nazwiskiem zamieszkuje do dziś.
Ale nie to jest klu sprawy tutaj, lecz dwie charakterystyczne rzeczy:
pierwsza to ta, że kiedyś, jeszcze za komuny, kiedy nie było w mieście
obowiazku odprowadzania ścieków do kanalizacji, teść chciał podłączyć dom
do miejskiej sieci, ale miał trudności z załatwieniem tego, bo przy jego
domu nie było nitki kanalizacyjnej i koszty jej przeprowadzenia byłyby
ogromne do jednego domu z uwagi na warunki, a nikomu z najblizej
mieszkających na kanalizacji nie zależało, aby rozłożyć koszty. Trzeba było
podłączyć się do sąsiada, nazwijmy go X. Ten się zgodził, ale zażądał
sporej sumki, za którą możnaby wtedy kupić z pół samochodu. I jego prawo w
sumie, ALE: po kilku dniach od otrzymania pieniędzy przyszedł do Teścia i
powiedział "sąsiedzie, ja jednak za mało zażądałem za to przyłączenie się"
- i zaządał jeszcze. Przyłącze zostało wykonane, po czym po dwóch latach
przyszedł znowu i zażadał tyle, co ostatnio.
Teść powiedział o tych płatnościach tylko MŚK, bo nie był plotkarzem, a do
młodszego syna miał zaufanie. Po śmierci Teścia zamieszkał w domu z rodziną
starszy brat MŚK. I wtedy pan X. przyszedł po raz czwarty po pieniądze.
Brat MŚK dał mu pieniadze, przekonany, że mu się słusznie należą, skoro był
kiedyś tak uprzejmy...itd.
Kiedy MŚK powiedział mu, że właśnie zostało słono zapłacone po raz
czwarty, ten nie uwierzył, ale w sumie chyba raczej tylko na zewnątrz, bo
na pewno glupio mu było, ze dał się wprowadzić w maliny.
Druga rzecz: przyszedł do nas kiedyś pewien "ciemnego" autoramentu obywatel
naszego sołectwa, zamieszkujący parę chat dalej i zażądał od mojego męża
podania adresu brata jego ojca. Mąż ze zdziwieniem odpowiedział, ze ojciec
nigdy nie miał brata. Obywatel nie uwierzył i zaczął się stanowczo domagać
adresu, ponieważ rzekomo brat ojca MŚK naciągnął go na pieniądze. MŚK nadal
zaprzeczał, jakoby ojciec jego miał brata, po czym zapytał, co to był za
człowiek. Obywatel odparł, ze przedstawił się jako .......ski, a na kazał
mówić do siebie T..ek.
I tu bylismy "w domu": otóż naciągaczem i podszywaczem okazał się sąsiad
Teścia, podający się (dla wzbudzenia zaufania, bo doskonale wiedział, ze
rodzina MŚK jest powszechnie szanowana i w naszym wojewódzkim mieście gdzie
w większości zamieszkuje, i w naszej okolicy, z wielu powodów, o których
tutaj nie wspomnę) za brata mojego Teścia.
Po tym włąsnie najłatwiej rozpoznać Żyda, nawet jeśli ma najbardziej
polskie z polskich nazwisk.
|