Data: 2003-05-22 13:07:42
Temat: Re: Leczenie depresji
Od: "Szymek" <s...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> > Witaj Szymku !
>
> Jak długo ten nastrój się utrzymuje ? Możesz trochę napisać o objawach,
> które Cię niepokoją? Skoro czekałeś trzy miesiące na wizyte u psychologa
to
> znaczałoby, że nie jest to kwestia tygodni. Ja też rdzę abyś poszedł jak
> najszybciej do psychiatry. .. Nie bój się tego. Psycholog pomoże tylko
> dodatkowo .. wspomoże terapią... ale konieczne jest w tym wypadku leczenie
> lekami przeciwdepresyjnymi. Piszesz o ośrodku i terapii zamkniętej. Być
może
> nie ma takiej konieczności. Może reguralne przyjmowanie leków i
> psychoterapia pomogą. Jest teraz bardzo dużo znakomitych leków
podnoszacych
> nastrój... Nie wiem jak teraz ale rok temu Fundacja Itaka organizowała
pomoc
> dla ludzi dotkniętych depresją. Polecała ośrodki, umawiała wczesniejsze
> wizyty.
>
> trzymam kciuki ...
> a jeśli masz jakies pytania to pisz na prv.
>
> Pozdrawiam
> Aga
Witam ponownie!
Wiem, ze zaczynam troszke od tylu i wiem, ze musze pojsc najpierw do
lekarza, ale to chyba jeden z objawow depresji, brak checi do dzialania. Co
do tego jak dlugo to sie utrzymuje - wydaje mi sie, ze bardzo dlugo, ale z
roznych natezeniem. W sredniej szkole bylem typem samotnika, w sumie chyba
nadal troszke nim jestem. Myslalem, ze moze przeniesienie do innego miasta
na studia cos pomoze i chyba troszke pomoglo, ale nadal nie jest za
ciekawie. Jakie mam objawy? Hmm, wielkim problemem, ktory chyba zawsze byl
jest niewiara w siebie i swoje mozliwosci - mimo, ze mam na przyklad oznaki,
ze nie jestem taki totalnie do bani, skoro studiuje (wlasciwie koncze
powoli) na ciezkim wydziale w Warszawie. Ale zawsze znajde sobie cos co mnie
zdoluje. Mam spore problemy ze snem, to tez mialem odkad siegam pamiecia -
mam bardzo plytki sen, budzi mnie najmniejszy nawet szelest. Jesli juz sie
zbudze, nie moge pozniej znow zasnac, mimo, ze jestem zmeczony i przydalaby
mi sie dodatkowa godzinka snu. Pozniej caly dzien snuje sie jak trup. Sporym
problemem jest uczucie leku, ktore mnie trapi - ostatnio caly czas. Ten lek
dotyczy w zasadzie wielu plaszczyzn mego zycia (studia, czy je skoncze, czy
napisze prace, czy znajde prace w W-wie, czy wracac po studiach do domu,
problemy z moja dziewczyna). Moglbym wymienic jeszcze sporo rzeczy, ktore
mnie przerazaja. Malo jest za to rzeczy, ktore mnie ciesza. Jesli kiedys cos
mnie interesowalo, to teraz w zasadzie zeszlo na dalszy plan. Nie jest moze
tak, ze w ogole mnie to nie bawi, ale przekonuje sie o tym, ze cos jest
jednak fajne, jesli sie zmusze do czegos, a z tym mam wielkie problemy. Co
jeszcze zauwazylem - rano jestem czesto bardzo rozdrazniony. Czesto jest
tak, ze budze sie rano - ciezko to opisac - czuje sie jakby jakas
niewidzialna sila wgniatala mnie w ziemie, czuje sie malenki i od razu
zakladam, ze niczemu nie podolam.
Co do leczenia - slyszalem o Itace - sporym problemem jest rowniez to, ze
jestem bardzo uparty i ciezko mi zmusic sie do dzialania, jesli nie widze w
tym jakiegos konkretnego celu - na przyklad mam telefon do Itaki (do
telefonu antydepresyjnego zaufania), ale mowie sobie, ze pewnie i tak juz to
nie dziala, bo to bylo rok temu i waham sie czy zadzwonic.
Co do leczenia w osrodku - tutaj chodzi mi nie o oddzial zamkniety, lecz o
oddzial otwarty. Moja dziewczyna przechodzila taka terapie (moze pod ciut
innym kontem - miala raka zoladka i uczyla sie tam zyc ze swoja choroba),
wiec troszke wiem jak to wyglada. Terapia trwa okolo 6 tygodni, jest to
osrodek otwarty, czyli w zasadzie pacjent moze robic co mu sie podoba - musi
tylko uczestniczyc w psychoterapii i innych zajeciach. W Jej szpitalu bylo
tak, ze musiala wrocic na oddzial przed 21, a na przyklad w weekendy, kiedy
nie bylo zajec, miala wlasciwie caly dzien wolny. Dlaczego tak chcialbym
pojsc na ta terapie - po prostu chcialbym wziac sie porzadnie za to. Roznica
miedzy taka terapia w osrodku, a zwyklym psychoterapeura jest taka, ze tam
jestes ciagle w tym. Masz codziennie zajecia, caly czas jestes z tym
problemem i o nim myslisz. Zwykla terapia sprowadza sie do tego, ze idzie
sie pogadac, powiedzmy godzinke, dwie, a pozniej czlowiek zostaje sam ze
swoimi myslami i sam musi walczyc dalej. Oczywiscie terapia nie jest zadnym
panaceum i srodkiem, bo widzialem na oddziale mojej dziewczyny ludzi, ktorzy
byli tam bardzo dlugo i nie mogli sie podniesc. Ja widze ta sprawe tak,
oczywiscie to tylko mocna hipoteza - 40% terapia, 40% leki, jesli sa
potrzebne, reszta to moje checi i silna wola. W sumie dlatego chcialem sie
dowiedziec czegos, ale z drugiej strony wiem tez, ze moze za bardzo sie
napalilem na ta terapie i ciezko mi teraz slyszec o innych mozliwosciach.
Chcialem sie Was spytac wlasnie o porade, dotyczaca takiej terapii w
osrodku, albo innych mozliwosci leczenia. Problemem jest tez to, ze zbliza
sie teraz koniec semestru na uczelni. Wiem, ze zdrowie jest najwazniejsze,
ale chcialem dociagnac to jakos - mimo, ze mam straszne tyly w tym semestrze
i wielkie problemy z koncentracja. Osobnym problemem jest to, ze studiuje w
W-wie i mieszkam tu w akademiku, a normalnie mieszkam w innym miescie dosc
daleko od W-wy. Wiec problem jest tez taki, jak to rozegrac czasowo i
logistycznie. Niedlugo bedzie po sesji i pojawi sie problem co dalej, czy
zostac tutaj w W-wie na wakacje co wiaze sie z koniecznoscia szukania jakies
pracy/praktyki czy wracac do siebie.Na to naklada sie tez konkretny
specjalista/terapeuta. Jesli zaczne terapie tu a bede musial wracac do
siebie, to znow jest problem.
Mam nadzieje, ze ktos dobrnal do konca i mam nadzieje, ze da sie to
przeczytac, bo pisalem lekko z marszu...
Szymek
|