Data: 2002-07-23 18:20:22
Temat: Re: Lęki
Od: "Wieslaw" <w...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "remigiusz walus" <r...@p...gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:3d3421b6@news.vogel.pl...
> Cześć.
>
>
>
> Pod wpływem lektury psp doszedłem do wniosku, ze odwiedzę psychologa.
>
> Powód: chcę poprawić jakość swojego życia :-) ... no i oczywiście
ciekawość. Równolegle do ww. pomysłu płyną myśli "kombinacyjne",
> powiedzmy, że "oszczędnościowe". :-)
>
> Od czego zaczyna się terapia? Już wiem, że przed terapią właściwą idziemy
na godzinną "rozmowę kwalifikacyjną". Prowadzący pyta "Co
> pana do mnie sprowadza?".
>
> Czy ktoś miły może mi powiedzieć w kilku zdaniach jak terapia "1 na 1" w
praktyce wygląda? Czy jest to forma luźnej rozmowy? Czy
> trzeba rozwiązywać testy? Czy można wybrać płeć terapeuty? Czy jak np.
wolę kobietę to już spowoduje u terapeuty jakąś wstępną
> opinię o mnie? Czy można się jakoś pomóc terapeucie? (np. zaniosę mu swoje
posty z psp...:-)). Czy poinformować, że ostatnio się
> "nażarłem" książek na temat? Odczuwam swojego rodzaju lęk podobny do lęku
przed spowiedzią :-). Odrobina wiedzy pozwoli na
> zmniejszenie dyskomfortu.
>
>
>
> Kolejny problem: sądzę, że psycholog też człowiek, ma rodzinę i lubi mieć
więcej pieniędzy niż mniej. Dajmy na to psycholog mi
> powie, że wymagam długotrwałej, rocznej terapii po 6 godzin tygodniowo.
Czy wypada go zapytać po czym wnosi i ewentualnie prosić o
> pisemne sformułowanie przesłanek? Z tego co widzę na psp w miarę bystry
psycholog prawie każdemu wmówi, że jest ciężko chory na
> umyśle. :-)
>
>
>
> BTW: na grupie dostrzegłem sygnały o braku pracy dla psychologów - coś mi
nie pasuje,
>
> bo firma do której zatelefonowałem powiedziała, że miesiąc trzeba czekać
na swoją kolejkę.
>
> Może sobie wykombinowali, że jak towar trudniej dostępny, to klient więcej
starań dołoży, żeby go zdobyć? Może, ale to raczej dobrze
> o nich świadczy.
>
>
>
> Przy okazji sądzę, że wiele osób ma podobny problem do mojego (obawa -
mniejsza lub większa) i przybliżenie "formy" trochę ten lęk
> zmniejszy.
>
>
>
> Nie podlizuję się. Normalnie pytam. :-).
Chodze do psychologa, u ktorego psychoterapia polega na pracy na emocjach.
Czasami rozmawiam
z nim rowniez o innych problemach, ktore zaistnieja w mym zyciu i bardziej
angazuja mnie, niz
leczenie lekow. Do wyleczenia sie z nerwicy lekowej wcale nie potrzeba
czytac ksiazek na ten
temat ( chociaz sama wiedza o tym co sie ze mna dzieje pomaga przed
spanikowaniem). Terapia
w pracy na emocjach opiera sie na wchodzniu w sytuacje z dziecinstwa,
wczesnej molodosci
i odreagowaniu konfliktow, do ktorych wowczas doszlo. Konfilkt taki moze
powodowac np.
nienawsic do swojego ojca ( posunieta nawet do mysli o zabiciu go) kontra
wrodzona zasadza,
ze ojca trzenba szanowac bo przciez jest twoim ojcem. Ta pierwsza mysl
wydaje sie tak straszna,
ze czlowiek nie przyznaje sie do niej. Zostaje ona wyparta do szarej strefy
emocji "nieokreslonych",
ktore nastepnie objawiaja sie w postaci leków lub depresji. Wezmy inna
sytacje. Twoja matka
rozwiadla sie i wyszla ponownie za maz. Ma dzieci z innego malzenstwa. Po
pewnym czasie
zamieszkujesz razem z matka i twoim rodzenistwem. Zauwazasz jednak, ze matka
wiecjej czulosci
poswieca tamtym dziciom niz tobie. Bierze je na kolana, glaszcze po glowie,
bawi sie z nimi a z toba
tego wszyskiego nie robi. Co wowczas czujesz? Zal . Nie przyjdziesz jednak
do niej i nie powiesz
jej "poglaskaj mnie, bo rowiez na to zasluguje", lecz zakazesz sobie
odczowac ten zal i ta zlosc
i juz mamy kolejne wyparte emocje, ktore trafiaja
do tej szarej strefy. Psychoterapia polega wlasnie na wejscu w te sytuacje
jeszcze raz
i powiedzeniu ojcu lub matece tego co chciales powiedziec. Na przyklas
wyborazasz sobie
matke i mowisz jej "uwazam, ze zaslugiwalem na taka sama czulosc jak moj
barat i moja siostra".
Poczujesz wowczas zal i inne emocje, ktore ulotnily sie z szarej strefy.
Mozesz sobie takze
wyobrazic ojca i powedziec mu "wowaczas kiedy tak mnie zlales mialem ochote
walnac cie w glowe
butelka tak zeby az krew poleciala". I znowu czujesz emocje (wscikosc,
gniew, nienawisc), ktore ulatniaja
sie z szarej strefy. Caly czas siedzi przy tobie psychoterapeuta, przy
ktorym czujesz sie bezpiecznie,
przy ktorym nie wstydzisz sie tego mowic, ktory jest dla ciebie zasze
zyczliwy niezaleznie od tego
co powiesz. Dlatego tez na samym poczatku psychoterapii najwazniejsze jest
zbudowanie odpowiedniej
wiezi z terapeuta. Bez tego nie da sie ruszyc do przodu, bo jak w obecnosci
kogos komu nie ufasz, kogo
sie wstydzisz molbys mowic takie rzeczy? Wlasnie tak wygladaja spokanie u
terapeuty. W zasadzie nie
padaja tam mawet slowa nerwica czy depresja, a raczej "co pan teraz czuje"?
To pomaga. Dzieki temu
wyleczylem sie lekow.
Co sie tyczy psychoterapeutow to rozni sa. Jedni leca na kase, drugich sam
skierowalbys do psychloga,
inni jeszcze sa niekapetentni - ale to od razu sie wyczowa ( po prostu
wyczowa, tylko musisz wierzycz
ze to co czujesz jest prawda bo moga probowac cie mamic, ze chcesz zerwac
terapie dlatego, ze
nie umiesz utrzymywac dluszych zwiazkow. Wowczas terapia schodzi na prace
nad urzymywaniem
dlugotrwalych zwiaskow. Ty placisz kase a efektow w leczeniu nerwicy nie
widac). Sa tez ludzie
dobrze wynonywujacy ten zawod i niekoniecznie nazley ich szukac w
Laboratorim Psychoedukacji,
gdzie czeka sie na terapie pol roku. Problem polega na tym, ze nie wiem
gdzie mieszkasz. Stad tez
daje ci tylko takie ogolne porady. Najwazniejsze jest to, abys znalazl
takiego psychoterapeute, z ktorym
nie bedziesz sie wstydzil doswiadczac tych emocji jakie powyzej opisalem. Na
pewno jest paru
takich. Zycze powodzenia w walce z nerwica, ktora przeciez nie znajduje sie
na lisce chorob nieuleczalnych.
Pozdrawiam
Wieslaw
>
>
> remigiusz
>
>
|