Data: 2013-08-25 20:38:29
Temat: Re: Lemański
Od: "Chiron" <i...@g...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Jakub A. Krzewicki" <p...@g...com> napisał w
wiadomości news:kvcvqe$707$1@node2.news.atman.pl...
> Chiron wrote:
>
>> ...i jeszcze jedno: buddyzm- podobnie jak chrześcijaństwo- nie wyrzeka
>> sie
>> uczuć, emocji, odczuć. On tylko chce nauczyć ludzi ROZUMIENIA własnych (i
>> cudzych) emocji. Każdy ma emocje, coś czuje- zawsze. Problem, aby je
>> zrozumieć. Przykład: ukąsi Cię jadowita żmija. Złość, chęć odwetu, etc-
>> będzie Cię pchać do złapania jej i zabicia. Jednak zrozumienie emocji
>> pozwoli Ci zrozumieć, że wykonując gwałtowne ruchu rozprowadzisz szybko
>> truciznę po ogranizmie- więc szybko zginiesz- nie dasz rady dotrzeć po
>> surowicę. Po prostu- chodiz o to, żeby te emocje (złość, nienawiść) nie
>> przesłoniły Ci pewnych rzeczy (zginiesz, jak im pofolgujesz). Te Twje
>> emocje są jednak Twoje- i są niezbędne. Jeśli np zrozumiesz, że kochasz
>> dziewczynę, która (w opinii innych) jest zbyt "niskich lotów"- jednak
>> rozumiejąc to- zostaniesz przy niej- bo inaczej całe życie będziesz
>> cierpieć- czyli postąpisz zgodnie z tym, co Ci podpowiada Twoje ciało-
>> jak
>> to by ujął rebirthing. Po prostu: nauczmy się "słuchać" samych siebie. Co
>> wcale nie oznacza- a_wręcz_przeciwnie_ że mamy mieć w ...4 literach swoje
>> emocje i podporządkować je "stalowemu rozumowi".
>
> A gdzie ja powiedziałem w 4 literach? Dopóki wiemy, o co chodzi w
> emocjach,
> możemy sobie na nie pozwolić jako na "napęd".
Tak
>Dopiero kiedy nie rozumiemy co
> jest przyczyną, to emocje na sznurek ;)
Też dobry sposób, jednakże przecież cała droga rozwoju duchowego to przede
wszystkim zrozumienie swoich (a takze cudzych) emocji. Jak na razie- nie m
sprzeczności z chrześcijaństwem.
>A buddyzm ma dobrą prasę w Europie
> według mnie przynajmniej z dwóch powodów:
>
> 1) Bliskość do kryteriów popperowskich (mowa do Kalamów każe wszystkie
> tradycje poddawać procesom bądź co bądź weryfikacji/falsyfikacji);
Tak, buddyzm rzeczywiście jest tu zbieżny z popperyzmem- ale nadal nie ma tu
sprzeczności z chrześcijaństwem. Popper nie odrzuca Boga, wiary- to inny
sposób postrzegania świata. Buddyści przecież też nie każą nikomu przestać
wyznawać swojej wiary (chyba że w Indiach hinduistom, ale to co innego).
> 2) najlepiej rozwija się wadżrajana, której teksty przypominają raczej
> podręczniki techniczne niż święte księgi w rodzaju Zachodu (wątpię, żeby
> nawet średniowiecze przyswoiło chrześcijaństwu ten stopień scholastycyzmu,
> tak są najeżone one ściśle techniczną terminologią psychologiczną).
Tak, zgoda- i tu także nie widzę sprzeczności z chrześcijaństwem.
JEDNAKŻE IMO żaden z tych punktów nie przysparza buddyzmowi takiej konkiety
na Zachodzie. To głównie jest narzędzie do walki z chrześcijaństwem
demiurgów, którzy chcą zniszczyć jakąkolwiek aktywność religijną. Potem
przyjdzie kolej na buddystów. Druga przyczyna popularności: rząd Indii
wydaje kupę kasy na propagowanie buddyzmu, hinduizmu, Świadków Krishny, etc
na całym świecie- traktując to jako ekspansję kulturową, jej narzędzie.
>Buddyzm
> mówi detalicznie i bezpośrednio (niemal łopatologicznie ;) ) o wielu
> rzeczach, które chrześcijaństwo przedstawia praktykującym w alegorycznych
> figurach.
STOP! Tu jest problem, ten "pies pogrzebany", o którym wiele razy Ci
pisałem. Chrześcijaństwo jest dla wszystkich, mówi do wszystkich tym samym
językiem. Jedyny uniwersalny język to język symbolu- od którego przecież nie
ucieka i buddyzm. Tak, chrześcijaństwo przemawia też łopatologicznie:
do_wysokich_adeptów. Buddyzm robi to samo- ale ex definitione jest systemem
(a takze wynikające z niego systemy) stworzonym DLA ELIT! To nie jest coś
dla każdego. Tam się ściśle selekcjonuje adeptów- nie rokujących brutalnie
wyrzuca na szczaw. Mogą co najwyżej nazywać siebie buddystami dlatego, że
słuchają Mistrzów (Lamów etc) No ale buddystami przecież nie są. No a
kultura Zachodu próbuje zaszczepić coś, co stworzono dla elit- wszystkim, na
zasadzie analogii z chrześcijaństwem. I stąd wychodzi wiele potężnych
problemów- które tak naprawdę tworzą złą prasę buddyzmowi (bo tam, panie
szanowny- ktoś wylądował w psychiatryku, bo nie może przestać oddychać
oddechem Prana Yogi, a ktoś inny już drugi rok leczy się psychotropami, bo
po zajęciach z medytacji sam nagle zaczyna bezwiednie wchodzić w ten stan-
ostatnio prowadząc auto...etc)
>Co tu dużo mówić, to filozofowie buddyjscy zrobili z psychologii
> naukę ścisłą.
Nie jest, nie będzie, i nie sądzę aby buddyzm miał taki cel (możliwść)
--
--
,,Kto rządzi przeszłością, w tego rękach jest przyszłość; kto rządzi
teraźniejszością, w tego rękach jest przeszłość."
G. Orwell
Chiron
|