Data: 2008-09-07 15:14:27
Temat: Re: MIŁOŚĆ
Od: bazzzant <b...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
On 7 Wrz, 16:01, "Redart" <r...@o...pl> wrote:
> Użytkownik "bazzzant" <b...@p...onet.pl> napisał w
wiadomościnews:40fe20c7-4b0d-45fc-884c-9853c2250bd1@
t54g2000hsg.googlegroups.com...
>
> > Możliwe, nie znam się na tym specjalnie, ale gdy łaziłem po
> > buddyjskich świątniach napotykałem głównie posągi sympatycznego
> > grubaska uśmiechającego się trochę złośliwie, fakt, trochę
> > enigmatycznie, odrobię Mona Lisa, ale generalnie wrażenie komfortowe.
> > Natomiast gdy wyobrażę sobie kogoś nie obeznanego z katolicyzmem,
> > wchodzącego po raz pierwszy do kościoła, atakowanego wizerunkami
> > człowieka przybitego do dwóch kawałków drewna, może się czuć trochę
> > jak Indiana Jones w świątyni zagłady.
>
> W kwestii wizerunków ukrzyżowanego Jezusa nie będę się za dużo wypowiadał,
> powiem tylko, że ten temat jest np. przez buddystów często nadużywany, by
> wykazywać wyższość buddyzmu nad chrześcijaństwem.
> Ale jest to tylko pewien
> 'odłam krytyki', z którym ja akurat się nie utożsamiam.
Obaliłeś jedno z moich "własnych" spostrzeżeń, z którego byłem bardzo
dumny. Dzięki
> Są nurty, które
> dość sprawnie są w stanie przekraczać tego typu 'osobliwości' i prowadzić
> partnerski dialog międzyreligijny.
>
> A co do wizerunków groźnych postaci: nie wiem, w jakich światyniach bywałeś,
> ale z tego, co ja się orientuję, to są one charakterystyczne dla buddyzmu
> tantrycznego, w szczególności tybetańskiego, w zen raczej takiego czegoś
> nie napotkasz, nie wiem, jak z bardziej egzotycznymi odłamami.
> Dodatkowo dba się o to, by ich publicznie nie pokazywać, dokładniej:
> nie narażać przypadkowych ludzi na to, by je oglądali - ich celem nie jest
> szokowanie turystów. Specjalnie umieszcza je w ramkach z zasłonkami
> i generalnie są zasłonięte. W internecie też trudno je znaleźć.
Chcesz powiedzieć że to rodzaj marketingu, mającego na celu eksponować
"pozytywnie" kojarzące się symbole religijne?
|