Data: 2002-08-21 10:09:29
Temat: Re: Mam romans z kolegą z pracy ( długie)
Od: "agi ( fghfgh )" <a...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Qwax wrote:
> Mnie chodziło o sytuację w której
> "Mąż przychodzi do domu z koleżanką z pracy i oboje mówią żonie, że w
> pracy cieć rozsiewa pogłoski o ich romansie a oni uważają że dla żony
> będzie lepiej jeżeli oboje powiedzą jej w oczy że nic takiego nie
> miało miejsca(i mieć nie będzie)"
Pomysl IMHO idiotyczny. Znasz powiedzenie " tylko winny sie tlumaczy" ?
I wobec zony przyprowadzenie obcej osoby na zasadzie "niech jej powie,
ze nic takiego nie mialo miejsca" zamiast po prostu opowiedzenia o
glupim posadzeniu - dopiero bedzie powodem do niepokoju i zastanawiania.
Zamiast spokojnego opowiedzenia o idiotycznej sytuacji bedzie miala
nagle dziwna konfrontacje i afere.
Skoro opowiadam o pracy i o glupim dowcipie to nie potrzebuje zadnych
dowodów. Jesli potrzebuje az przyprowadzenia kolezanki na dowód- to
znaczy, ze sytuacja jest powazna albo boje sie samemu opowiedziec zonie
- co znowu wskazuje na powage sytuacji.
No chyba, ze malzonek przy kazdej glupiej sprawie musi zonie okazywac
dowód rzeczowy ;)
> No Koleżanki-Żony - jak wy byście zareagowały na takie oświadczenie w
> waszych domach (związkach)?
Na oswiadczenie / opowiedzenie mi o sytuacji- niczym. Po co? Znam TZ na
tyle aby samej zauwazyc jesli cos jest nie w porzadku a nie przejmowac
sie natychmiast kazda glupia plotka. Pewnie posmialibysmy sie razem a
potem mysleli jak ukrócic troche zabawe pana ciecia.
Na przyprowadzenie mi obcej kobiety jako dowód rzeczowy - oooo tu
reakcja bylaby mocna ( i sadze, ze nie przesadzona )
pzdr
agi
|